Stałam tam bez ruchu patrząc w jego oczy . Ale po chwili na szczęście otrząsnęłam się . Telefon zadzwonił , na wyświetlaczu Jake . Justin zapytał namiętnym głosem :
- Twój chłopak ?
- Owszem .
Odwróciłam się od niego i odebrałam telefon
- Tak kochanie ?
- Będę za 5 minut pod Twoją szkołą .
- Dobrze , czekam .
Po czym Jake się rozłączył .
- Muszę iść Justin .
- Do niego ? - spuścił głowę na dół
- O co Ci chodzi ?
- O nic - zaśmiał się i spojrzał na mnie
- Powodzenia z Nadin , licze ,że przeżyjesz . Możemy zostać przyjaciółmi .
- Chętnie - uśmiechnął się i podał dłoń
- To narazie - również podałam dłoń .
Odeszłam od niego . Mam nadzieję ,że wszystko co robił nie zmierzało ku romansowi.
Na szczęście powiedziałam mu na czym stoimy i ,że nie ma co robić sobie nadziei .
Po 5 minutach tak jak Jake powiedział był pod moją szkołą .
- Wsiadaj
Jak powiedział tak zrobiłam, wsiadłam do czarnego auta , pocałowałam go i pojechaliśmy .
- Gdzie jedziemy ?
- Na chwile do mnie zabrać torbę i na tennis , umiesz grać z tego co się dowiedziałem .
- Umiem umiem , od kogo się dowiedziałeś ?
- Mam swoje źródła - zaśmiał się przeuroczo
- Doobrze, nie drążę - odwzajemniłam uśmiech
Po chwili zajechaliśmy pod jego dom .
-Poczekaj skarbie , wezmę torbę i ruszamy .
- Ok, czekam .
Gdy Jake wysiadł z auta sięgnęłam do swojej torby po telefon . Zadzwoniłam do taty ,że jadę na kort pograć . Wyraził zgode i powiedział ,że mam być w domu najpóźniej 22.00 .
Nudziłam się troche czekając na niego jakieś 10 minut w samochodzie ...
Zaczęłam grać w gierki , gdy przez szybę a aucie dostrzegłam wysoką brunetkę z mężczyzną który znacznie przypominał mojego tatę . Schowałam się trochę ,przesuwając się w dół , obniżając swoją widoczność .
Mężczyzna otwierał drzwi od białego Audi takiego jak nasze i wpuścił tą kobietę do środka i poszedł od swojej strony . Mieli Oni na sobie obydwoje ciemne ubrania , mężczyzna koszulę w kratkę ciemną , a kobieta małą czarną i szpilki . Chciałam ,żeby Jake natychmiast przyszedł i jechał za nimi . Nie chciałam już jechać na kort ,chciałam się dowiedzieć co tu jest grane .
W końcu zjawił się i wsiadł do auta . Ruszyliśmy a ja kazałam mu pojechać za białym Audi .
Nie pozwoliłam mu pytać o co chodzi . Jechaliśmy za nimi , równo wszędzie z nimi byliśmy .
- Czym się zajmuje Twoja mama ? - rzuciłam , spoglądając ostro na Jake'a
- Moja mama - przełknął ślinę z czego poznałam ,że się denerwuje - Ona z tego co wiem pracuje w jakiejś wielkiej korporacji - dokończył
- W jakiej , czym się zajmują ?
- Nie wiem dokładnie, ale chyba coś w stylu Vogue , jest tam dyrektorem od spraw mody czy coś takiego.
- Ach tak ,okej .
- A co coś nie pasuje ?
- Pasuje, pasuje . Jedź dalej .
- Czemu śledzimy to auto ?
- Nie pytaj . Nie mogę powiedzieć .
Jake zamilkł , białe auto stanęło na parkingu przed wielkim budynkiem z ciemnymi oknami i ciężkimi masywnymi drzwiami . Z auta wyszły dwie postacie , robiło się coraz ciemniej . Trudniej było dostrzec twarze . Wyszłam z czarnego auta .
- Gdzie idziesz ?
- Cśś nie pytaj , muszę coś sprawdzić .
Weszłam do budynku za tymi postaciami . Bałam się . Zimny pot spływał po moim karku , dreszcze przeszły całe moje ciało . Istnieje wielka różnica między niebezpieczeństwem i strachem. Teraz ogarniał mnie strach ,ale oczekiwanie na niebezpieczeństwo jest gorsze niż moment, gdy ono na człowieka spada.
Zimny podmuch wiatru strącił moje włosy z twarzy i owiał je za jej zasięg . W budynku stały same metalowe maszyny , słychać było stukot obcasów . Mężczyzna słysząc moje kroki odwrócił się . Zniknęłam za horyzontem widząc twarz mężczyzny . Z moich oczu popłynęła jedna krystaliczna łza , która po chwili znalazła się na ziemi . Odwróciłam się i poszłam do drzwi . Skierowałam się w stronę auta i wsiadłam do niego .
- Jake przepraszam,ale proszę zawieź mnie do domu .
- Jesteś tego pewna ?
- Tak skarbie jestem - przycisnęłam swoje wargi do jego
- No dobrze skoro tak chcesz .
Jechaliśmy dłuższą drogę w milczeniu .
- Czy Twoja mama kogoś ma? - zapytałam z ciekawością w głosie
- Szczerze .. - przycichł - Nie wiem , spotyka się z jakimś mężczyzną od kilku tygodni .Ale tlumaczy się ,że to tylko interesy ,więc pogubiłem się . Bo zawsze gdy ją odwozi autem do domu na pożegnanie całują się . Nie mieszam się w to - odpowiedział zakłopotany
- Dziękuję za szczerość
Podjechaliśmy pod mój dom , ucałowałam go i wyszłam z auta .
- Do zobaczenia - rzuciłam .
Weszłam do domu i poszłam do swojego pokoju . W naszym domu było o dziwo strasznie cicho , jak nigdy.
Nie było słychać ani TV ani radia , niczego. Kompletna cisza . Cisza rozdziela bardziej niż przestrzeń . Cisza nie przynosi słów , cisza zabija nawet myśli .. W ciszy ponoć serce odnajdzie odpowiedzi ,których rozum nie może odnaleźć ... Moje serce w takim razie było bardzo leniwe . Nie mogłam się na niczym skupić .
Otworzyłam laptop i zaczęłam pisać swoje opowiadanie , które przelałam Wam tutaj .
Nie włączyłam muzyki , bo od muzyki piękniejsza jest tylko cisza , tego akurat było mi potrzeba .
Ale w końcu jest kilka odmian ciszy . Dla mnie najlepszą była ta z wyboru , a nie przeciw mnie .
Założyłam luźny dres i koszulkę mamy . Uwielbiałam ją . Co wieczór ją zakładam gdy chcę z mamą porozmawiać , czuję się wtedy jak w jej ramionach . Tyle straciłam przed obawą utraty ...
Po godzinie usłyszałam głośny huk drzwi , zeszłam na dół . Wszedł do domu mój tata . Oparłam się o barierki na górze ..
- Witaj księżniczko .
- Gdzie byłeś ?
- Co od razu tak oschle ? Miałem swoje zajęcia, jestem dorosły ,muszę nas utrzymać .
- Tato, widziałam Cię .
- Gdzie księżniczko ?
Zeszłam do niego i spojrzałam na niego z żalem .
- Z inną kobietą . Dlaczego. ?
- Skarbie, gdzie mnie widziałaś ?
- Dlaczego nic nie powiedziałeś?! Tato mieliśmy mówić sobie wszystko!
- Widocznie to nie było warte Twojej uwagi, dlatego nie powiedziałem .
- Obiecałeś mówić wszystko .! Złamałeś tą zasadę . Wplątałeś nas w jakąś mafię , musze siedzieć cicho albo zginę . Nie chce tak żyć! Nie chce być pod ostrzałem . Mam dopiero 18 lat .
- 17 , nie masz jeszcze 18 .
- Nic nie rozumiesz. A mama?! Co z mamą?
- Mama nie żyje! Byłaby szczęśliwa ,że kogoś sobie znalazłem .
- Wysoką brunetkę . Która wygląda jak Casie za 30 lat .
- Nie przesadzaj młoda damo . Nie wygląda źle i nie ma tylu lat .
- Mieliśmy być , ja , Ty , Casie. A nie jeszcze jakaś lafirynda .
- Idź do siebie . Nie pozwolę Ci się tak do mnie odzywać .
- Nie .
Wzięłam swoją bluzę , ubrałam adidasy i wyszłam z domu .
- Katherine Amy Gomez! Wracaj do domu!
- Nie .
Pobiegłam szybko przed siebie i uciekłam jak najdalej mogłam . Znalazłam się na pobliskiej plaży . Usiadłam na piasek i zaczęłam cicho łkać.
Zaszedł mnie od tyłu jakiś mężczyzna. Okazało się ,że to Justin .
- Co Ty tu robisz? Śledzisz mnie czy jak ?
- Nie, przechodziłem obok z psem i Cię poznałem .
- Tak jasne, a gdzie pies ?
- Okej, nie mam - zaśmiał się
- To czego chcesz?
- Widziałem Cię ,że płaczesz. I podszedłem .
- Daj już spokój . Mną się nie zajmuj , masz dziewczynę, która ostatnio o mało co mnie nie udusiła .
- CO?!
- To co słyszaleś .
- Niby kiedy ?
- Gdy pierwszy raz podszedłeś i przeprosiłeś .
- Nigdy taka nie była, przepraszam .
- Ty nie masz za co . Ona mnie dusiła .
- Porozmawiam z nią o tym.
- Nie dzięki . Nie chce mieć większych komplikacji .
- Zrobie to .
- NIE! Człowieku nie rozumiesz? Mam za dużo problemów ,żeby dowalać sobie jeszcze Twoją dziewczynę .
- W sumie byłą .
- Jak to .?
- No jak dzisiaj pobiegłem za Tobą się obrazila , wrócilem do niej to stała i się obściskiwała już z innym .
- A to zdzira . A mnie wyzywa od najgorszych , jak takich rzeczy nawet nie robie- powiedziałam oburzona
- To nie pierwszy raz kiedy się tak zachowała .
Siedzieliśmy tam na piasku a ja z uwagą słuchałam tego co Justin mówił . Tak zleciały nam chyba dwie godziny . Justin wciąż opowiadał o sobie , a ja mu opowiedziałam o mojej całej sytuacji. Oczywiście nie wspominając o mafiach, diamentach,pieniądzach czy czymkolwiek takim. Zabili by mnie.
Spojrzałam na zegarek, ten wskazywal 3.00
- Justin! - krzyknęłam
- Tak Kate ?
- Jest 3.00 już powinnam spać . Jutro szkoła .
- Nie przesadzaj , raz nie pójdziesz i co się stanie.
- W sumie nic bo mam dobre oceny i zero problemów . I nadal chcę to utrzymać . Więc pa .
- Poczekaj odprowadzę Cię .
- Jak chcesz. Dałabym rade sama .
Wracając do domu jedliśmy sobie żelki i wciąż rozmawialiśmy .
Przy wejściu Justin stanął jak zamurowany .
- Tutaj mieszkasz?
- Tak a co ?
- To Twój dom ?
- No mojego taty , ale mieszkam tu .
- Nie nic , dobranoc .
Po czym szybkim krokiem zniknął za bramką . Nie wiedziałam o co mu chodzi . Weszłam tylko do środka i myślałam nad całym zdarzeniem .
<3 Kocham to czytać ! :**
OdpowiedzUsuńNie rozumiem. Przecciez on ja kiedys widzialn w oknie w tym domu. On wiedzial chyba ze tam mieszka. Ps. Dawaj wiecej opisów np. Jak sie bohater czuje jego reakcje. Wspomnienia i nie dawaj emotek bo to wkurwia -.- a tak to super blog
OdpowiedzUsuńKocham selene i jussa :3