SCM MUSIC PLAYER

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 17.

Katherine .


Wjechaliśmy na ogromne podwórko .  Wysiadłam z auta i wyciągnęłam z bagażnika swoje torby .

- Uu widzę masz wszystko - powiedział spoglądając na moją walizkę
- Co potrzebne owszem - uśmiechnęłam się
- To nie jest cała szafa ? - zażartował
- 1/3 z jej zawartości - uśmiechnęłam się złośliwie

Wyciągnęłam swoją torebkę z auta i skierowaliśmy się do domu .
Od progu powitała mnie moja ciocia i dwie kuzynki .  Młodsze .

- Pokaże Ci Twój pokój .
- Dziękuje .

Wujek wniósł moje torby na górę i otworzył przede mną wielki pokój . Był dość dziewczęcy .
Ucieszyłam się,że dostałam własny pokój . Jak będe chciała sama pobyć będe mogła się zaszyć właśnie tutaj. Wzięłam prysznic i od razu chciałam wyjść z domu .   Umyłam włosy i przebrałam się  .
Zeszłam na dół i  popytałam trochę wujka gdzie i jak dojść .  Poprosił jedną ze swoich córek ,żeby poszła ze mną na pewno się nie zgubimy . Zgodziłam się i wyszłam z Melody na miasto .  Zawsze od małego się trzymałyśmy razem więc ucieszyłam się ,że to Ona ze mną idzie.  Mój telefon na szczęście w końcu przestał dzwonić . Od kiedy doleciałam , co chwila miałam telefon, to od taty, to od Vanessy, od Justina .
Sms'ował ... Dużo . Ale strasznie mylił literki .  Wiem ,że jest pijany.  Ale jest dorosły i wie co robi.  Podobno .  Ruszyłyśmy wzdłuż sklepów . Kupiłam sobie kilka pamiątek  kilka ubrań . I ruszyłyśmy na plażę .

Justin


Mój wieczór skończył się tak jak wcześniej mówiłem . Alkohol, morze alkoholu .   Obudziłem się rano około godziny 10.00 i z dłonią w misce.  Obok własnych wymiocin . Obok łóżka stały 4 butelki różnych alkoholi , kilka puszek  po piwie , szklanki , i  obok nich telefon .  Spojrzałem na ekran . Otwarte było na ostatnio wybieranych . Ostatnio wykonane połączenia : Kate <3  Ilość połączeń : 20
Wysłanych bez sensu wiadomości : 53

Przeczytałem ich treści :  Pfociam Vie .   Kojanie wrpc .   Crmu nie odbierawx .

Totalnie bez sensu, każdy pojedynczy sms był coraz głupszy .  Żałowałem ostatniej nocy . Na szczęście  na pomoc po 3 dniach  przybyła mi moja przyjaciółka.  Ariana zawsze jest ze mną w trudnych chwilach .
I za to jestem jej wdzięczny . Zapukała do drzwi od razu jej otworzyłem .

- Jak Ty człowieku wyglądasz, a jak tu śmierdzi . Koty pozdychały czy co?  - skomentowała
- Nie czuje nic .

Wziąłem ze sobą butelkę ginu i położyłem się pod kołdrą do swojego łóżka . Ariana powędrowała za mną od razu do pokoju .

- Nie możesz tyle pić. Coś musisz ze swoim życiem zrobić! Nie ma co się smucić ,zapomnij o niej.
- Nie potrafię .
- Musisz , wiem,że była Ci  bliska. Była! Już nie powinna być ,zostawiła Cię .
- Wróci . Ona wróci.
- Nie zachowuj się jak niedorozwój . Spójrz prawdzie w oczy .
- Nie chce!
- Ja pierdole Justin - plasnęła mi ręką w policzek - Ogarnij się!

Wzięła butelkę z ginem i wyrzuciła ją przez okno .

- Wstawaj. Musisz się umyć. I ogarnąć to coś na głowie.

Odsłoniła okno które poraziło moje oczy , które przez chwile zamknąłem po czym je ponownie otworzyłem,żeby przyzwyczaić się do światła . Leżałem na łóżku  i nie zamierzałem wyjść .
Ariana po 3 minutach wróciła z wiadrem wody którym chlusnęła prosto na moje ogrzane ciało .

- Zwariowałaś?
- Wstawaj , nie ma opierdalania .
- Ale mamo .!
- Wstawaj i do łazienki

Wyciągnęła mnie za ręce  i popchnęła w stronę łazienki . Zamknąłem za sobą drzwi i  spojrzałem na siebie w lustrze . Zacząłem użalać się nad sobą .  Moją twarz pokrył zarost,  oczy miały sińce , mój język był dosłownie biały . Bałem się co będzie z moją wątrobą skoro tak na twarzy wyglądam .  Przemyłem  buzię i wszedłem pod prysznic . Ariana podczas kąpieli weszła do mnie .

- Twoje czyste ciuchy .
- Dzięki .

Nie miałem jej tego za złe . Widziała już mnie takiego. A nawet powiem więcej  spaliśmy ze sobą . Kiedyś ,zamierzchłe czasy , ale jednak stało się . Była pierwszą  , a ja jej pierwszym , ponoć . 
Ubrałem się  i wyszedłem z łazienki .

- No! Od razu lepiej. Wreszcie jak człowiek -skomentowała  - Masz śniadanie, coś zjeść musisz .
- Jadłem .
- Ta jasne. Widze czym wymiotowałeś . Same płyny.  Smacznego - uśmiechnęła się złośliwie.
- Dzięki - fuknąłem


Katherine.

Ostatnie dwa dni spędziłam na plaży . Opalanie, zabawy , zwiedzanie .  Idealnie spędzony czas . Dzisiaj jedziemy popływać z wujkiem i rodziną na jachcie .  Ubrałam swoje ulubione bikini  i zeszłam na dół czekając na kuzynki . Po pięciu minutach wszyscy znaleźliśmy się w aucie jadącym już na plaże.
Po około dwudziestu minutach byliśmy na miejscu . Wujek powiedział ,ze mamy poczekać na plaży a On pójdzie sprawdzić stan jachtu . Goniłyśmy się z Melody i jej siostrą Kim na plaży . Po chwili gdy stałyśmy w wodzie  przyszedł wujek i zagonił nas na jacht . Założyłam koszulkę i zajęłam swoje miejsce . 
Płynęliśmy dość spokojnie. Każdy z nas wygodnie się rozłożył i sączył drinki .
Po chwili nudy włączyłam muzykę i wszyscy zaczęli szaleć na jachcie.  Przypadkowo płynące łódki obok dołączyły się do nas . Ludzie na nich również tańczyli . Podobało mi się to .  Zapodałam inne kawałki . I tak oto spędziłam dzisiejszy dzień . Cały czas na wodzie.
Około 20.00 usiadłam przed laptopem i włączyłam SKYPE. Połączyłam się z tatą opowiadając mu jak spędziłam ten czas.    Cieszył się wraz ze mną , do niego dołączyła Casie  której również spodobało się to co opowiadałam . Gadaliśmy tak bezustannie około godziny po czym się z nimi pożegnałam i próbowałam się dodzwonić do Justina . Chciałam z nim podzielić swoje szczęście oraz dowiedzieć się co to miało być ostatnio, to wydzwanianie i sms'y .  Nie odbierał ,albo miał co chwila zajęte.  Przestałam usilnie się dodzwaniać .  Wrzuciłam strój do prania . Ciocia powiedziała ,że się praniem zajmie . Weszłam pod prysznic  i siedziałam pod nim 15 minut , myjąc swoje ciało żelem arbuzowym .
Wychodząc z prysznica zawinęłam się w ręcznik susząc swoje ciało . Ubrałam piżamę  i wzięłam książkę do ręki. Położyłam się do łóżka. Około 23 zasnęłam .

Justin

Wyszliśmy z Arianą na miasto . Zabrałem ją na lody i  na spacer po parku .
Widziałem jej zadowolenie w oczach . Ze mną może było i troche lepiej, ale nie do końca . Nigdy nie będzie.  W trakcie spaceru dzwoniła do mnie Katherine .

- Nie odbieraj - powiedziała Ariana
- Ale
- Nie ma żadnego ale ,zraniła Cię niech płaci .
- Muszę
- Nie musisz . Daj mi to.

Wzięła mój telefon i wyłączyła go . I schowała do swojej torebki .
Przeszliśmy się wzdłuż bulwaru i doszliśmy do małej budki z naleśnikami .

- Zjemy coś - powiedziała zadowolona
- Okej .

Podeszliśmy aby złożyć zamówienie . Wziąłem z syropem klonowym  a Ona z owocami . Zapłaciłem i wzięliśmy naleśniki .
Szliśmy spokojnie przez plażę  ,mijając pary , dzieci , dorosłych, kilku znajomych .

- Mogę telefon ?
- Możesz ,ale nie dzwoń do niej - podała mi
- Dobrze nie będe .
- Obiecaj
- Obiecuje mamo .

Zaśmiała się .  Postanowiłem odprowadzić ją do domu i znów zaszyć się chociaż na chwilę u siebie .
Szliśmy powoli dłuższą ścieżką do jej domu .  Doszliśmy pod same drzwi.

- Tęsknisz czasem za nami ? - zapytała .


Katherine .

Noc minęła mi zdecydowanie za szybko . Obudziłam się o 10.00 czując zapachy z kuchni . Zeszłam na dół i zjadłam z rodziną śniadanie . Klasyczne meksykańskie potrawy .  Melody zaproponowała dzisiaj zakupy w większych centrach handlowych . Zgodziłam się i poszłam się przebrać.    Po 40 minutach wyruszyłyśmy z domu srebrnym autem.  Na miejscu ukazało mi jako pierwsze duże centrum , a obok niego sklep z szejkami . Poszłam do niego i kupiłam sobie picie zwykła woda, zawsze najlepsza . Czekałam na Melody aż zaparkuje.  W końcu dotarła do mnie i ruszyłyśmy do galerii. Zahaczyłyśmy o sporą liczbę sklepów . Wynosząc z nich  mnóstwo nowej odzieży .  Po trzech godzinach zakupów wyszłyśmy z galerii i szłyśmy ulicą ,żeby obejrzeć małe sklepy .  Również weszłyśmy do kilku . Wyniosłyśmy z nich mniejszą liczbę ubrań ale zawsze to coś. Pod koniec wstąpiłyśmy do restauracji  i zjadłyśmy lunch  . Wsiadłyśmy do auta i  ruszyłyśmy na plażę . Uwielbiam tam chodzić . Woda ciepła ,słonce grzeje . Nie można spędzić tu dnia nie będąc na plaży . Założyłam kapelusz , okulary ,sweterek i strój pod spód . Na plaży spotkałyśmy koleżanki Melody które się do nas dołączyły  . Spędziłyśmy trochę czasu na plaży w wodzie, przy barze, czułam ,że już więcej nie powinnam pić ,więc przestałam . Spojrzałam na wyświetlacz wciąż żadnych połączeń od Justina. Wzdrygnęłam ramionami i schowałam telefon.  Melody i ja ruszyłyśmy do domu .

Justin

- Tęsknisz jeszcze za nami ? - spojrzała na mnie i zapytała.

Spojrzałem na nią biorąc głęboki oddech .



_____________________________________________________________________________

I jak kochani ?  Podoba Wam się ? 



















środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 16.

Katherine .


- Przepraszam - łza stoczyła się po moim poliku

Justin wyszedł przed dom , ze mną na deszcz.

- Nie wpuścisz mnie ?
- Nie mogę .
- Dlaczego ? Jest ktoś u Ciebie?
- Tak w zasadzie tak
- Kobieta ? - spojrzałam na niego ze złością w oczach
- Tak .
- Jak to ?
- Mama z moim młodszym rodzeństwem .
- Ufff, już myślałam,że ...
- Tak wiem co myślałaś , wiem co o mnie myślisz . Ale mylisz się nie zdradziłem Cię, nie zdradziłbym , nigdy nie chciałem Cię też skrzywdzić , nie chciałem sprawić bólu , nie chciałem ,żebyś przez to wszystko chciała przechodzić . Nie  jestem skłonny do ranienia ludzi na których mi zależy .  Kocham Cię, ale widocznie Ty mnie masz za dupka który bzyka każdą , i zdradza na każdym kroku .

Po jego włosach spływały krople deszczu a w głosie słychać było żal .

- Justin - powiedziałam ciężko - Nie myślę tak
- Powinnaś już iść - dodał
- Ale ....

W tym momencie Justin wycofał się do siebie do domu . I zamknął drzwi .

- Jesteśmy razem czy nie?  - zapytałam ściszonym głosem

Machnęłam rękoma w gest pytający .  Nie uzyskałam już odpowiedzi .  Odeszłam spod Justina progu i usiadłam na krawężniku przy drodze . Deszcz obmywał całe moje ciało , przemoczył mnie do suchej nitki. Włosy przylgnęły mi do buzi , makijaż spływał . Po godzinie wstałam i poszłam do siebie do domu .

JUSTIN

Wiem,że ją okropnie potraktowałem, ale mam nadzieję ,że zrozumie co do niej powiedziałem . Przynajmniej mam nadzieję ,że przemyśli moje słowa .  Zamknąłem jej drzwi i od razu zaszyłem się u siebie . Widziałem jak siedzi sama na tym krawężniku .  Patrzałem przez pięć minut i odwróciłem wzrok , miałem ochotę iść , zaprosić ją do siebie , przytulić , ogrzać , zobaczyć ją w swojej koszulce , uśmiechniętą .  Żeby nie myśleć o tym zasłoniłem okna i zająłem umysł komponowaniem .  Z tego powstała ta piosenka  . Słowa idealnie odzwierciedlają nas . Nagrałem piosenkę i wysłałem plik Kate .  Poszedłem na dół do swojego rodzeństwa .
Jazzy  i Jaxona .  Pooglądaliśmy  razem TV   i  zasnąłem  z nimi  na kanapie .  Rano niestety maluchy musiały sobie iść do przedszkola i mama również pojechała .
Przez kolejne dni Katherine wciąż nie odpowiadała na moją piosenkę .  Mając nadzieję ,że zrozumiała co chciałem jej powiedzieć  ubrałem się  i chwyciłem kluczki od samochodu . Wyszedłem z domu i wsiadłem do auta .  Droga trochę dłużej mi zajęła ,gdyż były korki , ale po godzinie na szczęście w końcu  dojechałem .
Zapukałem do jej drzwi mając nadzieję ,że otworzy mi , i prosto wpadnie w moje ramiona.
Myliłem się , drzwi otworzył mi jej tata .

- Dzień dobry , zastałem Katherine ?
- Hej Justin , nie niestety nie ma jej w domu .
- Gdzie jest?
- Na lotnisku , a być może już w samolocie . No wyjeżdża , do swojego wujka .
- Gdzie?  Czemu? Na ile ?  Po co ?! - pytałem na jednym wydechu
- Do Meksyku , chciała chyba odpocząć , nie wiem miesiąc .
- Które lotnisko ?
- St.Aivia .
- Dzięki .

Wsiadłem nerwowo do auta , i pojechałem na lotnisko , nie mogłem jej puścić samej .



KATHERINE



Gdy wróciłam do domu wiedziałam,że nie mogę tu zostać . Położyłam się i następnego dnia  zaczęłam pakować swoje rzeczy do torby . Na telefonie wyświetliło mi plik od Justina , wysłuchałam całej jego piosenki i rozpłakałam się nad torbami .  Kolejnego dnia kupiłam bilet i dopakowałam wszystkie swoje rzeczy . Pojechałam jeszcze do apteki kupić lekarstwa w razie złego stanu zdrowia . Zadzwoniłam jeszcze
do wujka aby oznajmić ,że zamierzam go odwiedzić . Usłyszałam jego wesoły głos i powiadomiłam go kiedy będe .
Położyłam się o 22 i wstałam około godziny 9.00 ,  przygotowana wzięłam swoje walizki , zeszłam na dół pożegnać się z tatą .  Gdy się z nim żegnałam zawitała do domu Casie .

- Gdzieś się wybierasz  ?
- Tak ,wyjeżdżam do wujka .
- Gdzie?
- Meksyk.
- Czy to ma związek z .. no wiesz - spojrzała na mnie
- Nie .

Przytuliła mnie i życzyła udanego pobytu. Pierwszy raz się tak zachowała  i to mi się właśnie podobało .
Wydaje mi się ,że zmieniła swój stosunek do wielu rzeczy .  Potrzebne były jej wakacje . Tak samo jak teraz mi .  Schowałam rzeczy do taksówki  i  przytuliłam ich ostatni raz . Wsiadłam w taxi i ruszyliśmy na lotnisko . Po trzydziestu minutach byłam już na miejscu . Wysiadłam z auta i  ruszyłam w stronę kasy i odprawy .  Do swojej torebki schowałam jeszcze ubrania ,żeby na miejscu być lżej ubrana  .  Oddałam swoją torbę do sprawdzenia .  Zza swoich pleców słyszałam wołanie . Słyszałam jak ktoś woła moje imię . Odwróciłam się i zobaczyłam Justina  biegnącego w moją stronę .  Stałam przy kobiecie której oddawałam torby.
Nagle Justin  chwycił mnie za ramie  i zaczął wyjaśniać wszystko  .

- Starczy ! - krzyknęłam
- Muszę Ci wszystko wyjaśnić .
- Nie chcę wyjaśnień .  Chcę odpocząć .
- Od czego ?!
- Od nas , od wszystkiego , od całego tego shitu !  Sama go narobiłam . Muszę odpocząć .
- To wszystko przez to ,że siedziałaś tam sama ?
- Widziałeś?! I nie przyszedłeś?! Zostawiłeś mnie samą na deszczu !
- Przepraszam .
- Daj mi  już spokój ! Nie rozumiesz tego, chcę pobyć sama.
- A dostałaś piosenkę ? - zapytał ze łzami w oczach .
- Może Pani iść na odprawę i wsiadać do samolotu - powiedziała miła kobieta od moich walizek  .
- Dziękuję .

Odwróciłam się do niej i ruszyłam w stronę barierek gdzie sprawdzano bilety i ludzi . Justin cały czas szedł ze mną i przepraszał .

- I nawet Ci nie jest żal? - zapytał .
- Ja przeprosiłam i Ty odwróciłeś się ode mnie ,ale wybaczyłam Ci , bo gdyby nie to już dawno bym ze sobą skończyła . Odwróciłeś się  gdy chciałam ,żebyś mnie przytulił gdy potrzebowałam tego .
- Skarbie - powiedział cichnąc
- Nie mów teraz tak do mnie . Wróć do swojego życia . Może jak wróce to porozmawiamy .
- Za ile wrócisz ?!
- Nie wiem .

Mężczyzna sprawdził mnie i moją torebkę czy nie mam niczego groźnego , pozytywnie.  Przepuścił mnie i sprawdzili bilet, również pozytywnie .
Weszłam do tunelu ,aby dojść do samolotu , chciałam się odwrócić,ale powstrzymałam swoją rządzę .


JUSTIN

Pożegnała się ze mną ? NIE .
Nawet nie raczyła odwrócić się i cokolwiek zrobić ,jakiś gest. Pragnąłem za nią iść i cofnąć ją .
Albo cofnąć się do dnia w którym się kochaliśmy ,wtedy wszystko było idealne, łatwe . Ale niestety czasu nie można cofnąć. Decyzje podjęte dziś mają wpływ na jutro...
Siedziałem jeszcze godzinę na lotnisku patrząc jak jej samolot odlatuje, jak sam pozwoliłem jej odejść . Może liczyła na to ,że ją zatrzymam ? POWINIENEM.
Może by się opamiętała i została tutaj ze mną i razem byśmy sobie poradzili ze wszystkim .
Dlaczego tego nie zrobiłem?! DLACZEGO .
Odjechałem sam na siebie wkurzony ,że nie zrobiłem nic.  Wróciłem do domu i jedyne  co zrobiłem to położyłem się na łóżko i chciałem płakać .  Wiem facet w moim wieku nie powinien ,ale inaczej nie umiałem .  Chciałem wyć !  Poszedłem na dół do salonu i sięgnąłem do swojej ulubionej od dzisiaj półeczki wyciągając z niej whisky . Wziąłem colę z kuchni  i zaszyłem się u siebie w pokoju , zapijając ból .


KATHERINE

Racja, chciałam się cofnąć i zostać ,ale wtedy bym kumulowała w sobie wszystko i odpoczynek diabli by wzięli .  W samolocie usnęłam . Budząc się na ramieniu jakiegoś mężczyzny , zaśmiałam się i przeprosiłam .
Odwzajemnił mój uśmiech .  Do końca lotu zostało jeszcze jakieś 20 minut . Wsadziłam słuchawki do uszu i puściłam sobie piosenkę  , najpierw coś wolnego , później w miarę rozweselania  coś szybszego  .  Przez ostatnie dziesięć minut nie słuchałam muzyki,aby usłyszeć co do powiedzenia ma stewardessa i pilot .
Pod koniec kazali nam zapiąć pasy i przygotować się do lądowania . Jak kazali każdy w samolocie tak zrobił . Po  pięciu minutach znaleźliśmy się na ziemi .   Wysiedliśmy z samolotu , kierując się po torby od razu dałam znać tacie ,że żyję i jest ze mną wszystko w porządku .    Rozmawiałam z nim jeszcze chwilę i opowiedział mi ,że właśnie Justin był u nas w domu zanim wyleciałam . I ,że to od niego dowiedział się gdzie jestem. Nie mam mu tego za złe , troszczy się . Obydwoje się troszczą .  Wzięłam swoje torby i ruszyłam w stronę wyjścia . Ujrzałam swojego wujka ,który ciepło mnie przywitał i zabrał do swojej willi .


_______________________________________________________________________________


I jak kochani ? Może być ? <3
KOMENTUJCIE.  











wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 15.


KATHERINE

Justin kurczowo trzymał mnie za dłoń jakbym miała mu uciec . Fakt faktem miałam w tym  momencie na to wielką ochotę.  Nie chciałam widzieć jej miny jakby miała mnie zabić za coś czego nie zrobiłam .
Stanęliśmy obydwoje przed jej drzwiami .
Justin przyłożył swoje palce do drzwi złożył w pięść i zastukał ,wciąż trzymając moją dłoń .
Otworzyła najwidoczniej mama Nadin  bo przywitała Justina ciepłym uśmiechem po czym ten zniknął gdy zauważyła nas trzymających się za ręce . Moje ciśnienie lekko podskoczyło.
Widziałam jak przemierza całą moją sylwetkę  swoimi zielonymi oczyma.
Spojrzałam na nią obraźliwie, po czym zaprosiła nas do domu . Weszłam z Justinem, On wciąż trzymał mnie za rękę .  Spojrzałam troszkę w głąb domu i widziałam  maleńki pokój dla dziecka, całkiem nowy , nie używany .  Myślałam o co tu może chodzić . Po chwili namysłu dostałam odpowiedź .

Do pokoju wkroczyła dumna Nadin , z brzuszkiem ciążowym  .
Justin najwyraźniej nie złapał o co jej chodziło, bo nie przejął się tym.  W moich oczach pojawiły się drobne łzy . Wiedziałam już co chce nam przekazać.

- Hej skarbie - powiedziała radosnym głosem Nadin .
- Co.? - Justin otworzył szeroko oczy
- Widze Twój nowy nabytek już wie o co chodzi .
- Nie rozumiem co masz na myśli .
- Boże Bieber, ale Ty tępy czasem jesteś . W ciąży jestem, tatusiem będziesz.
- CO?!- Wykrzyknął Justin
- To co słyszałeś już trzeci miesiąc.

Widziałam jak Justin zamarł . Potrząsnęłam głową nie chcąc wierzyć w to co słyszałam .  Z moich oczu pociekły łzy .
Wstałam i skierowałam się do drzwi .   Justin ruszył za mną . I złapał mnie za dłoń i przyłożył do serca .
Wyszliśmy na zewnątrz .

- Skarbie, wierzysz mi ?  Dobrze wiesz ,że Ona kłamie !
- Skąd mam wiedzieć ?  Byliście ze sobą wtedy .
- Ja z nią nie spałem . Nigdy .
- Jasne , znając Ciebie spałeś .
- Znając mnie ? Widocznie wcale mnie nie znasz .

Justin puścił moją dłoń  .  Z moich oczy poleciały łzy . Nie wiedziałam co z nami będzie, ale nie mogłam tam zostać . Czułam ,że słabnę .  Odeszłam ze łzami w oczach , płynęły bezlitośnie.   Czułam jak spływają niemiłosiernie po moich rozżarzonych  polikach .

JUSTIN .


Tak bardzo pragnąłem ją przytulić , powiedzieć ,że będzie dobrze, wyjaśnić cokolwiek . Znów nie dała sobie nic wytłumaczyć . Nigdy nie spałem z Nadin, dobrze w jednym łóżku owszem ,ale nigdy  nie uprawiałem seksu z nią .  Musiała to zrobić z innym chłopakiem .  Tylko z kim?  Wróciłem do niej do domu. Nie mogłem zostawić tego w bieżącym stanie.   Wszedłem do domu Nadin bez pukania .

- O jednak jeszcze jesteś - uśmiechnęła się Nadin .
- Cicho , teraz ja będę mówił . Zdradziłaś mnie . Wiem to doskonale, to coś w brzuchu to nie moje dziecko .
- Kochanie to Twoje dziecko . Nie pamiętasz tej nocy na imprezie gdzie byłeś pijany i mnie pożądałeś?
- Nie kłam, jesteś zwykłą dziwką , nigdy się nie upiłem . Pije owszem dużo - pomyślałem nad tymi słowami
 - ale nie upijam się . Nigdy!  Poza tym nie  robię dzieci . Nie takim jak Ty .  To nie moje dziecko ,jak się urodzi żądam testów .  Zobaczymy kto mówi  prawdę .
- O Jezu no dobra . Kurwa ,zawsze coś wymyślisz -  powiedziała złośliwie - A teraz leć do swojej księżniczki pewnie się załamała tą wieścią .
- Nie przejmie się tym co mówisz.
- Ach tak , to dlaczego jej tu nie ma ,a może jest - rozejrzała się i przyłożyła rękę do czoła - Hop Hop! Kate!  Widzisz nie ma jej .
- Weź już skończ, żałosna jesteś .
Wyszedłem od  niej z domu i skierowałem się w stronę  domu Katherine.
Chciałem wejść do niej i przytulić i powiedzieć jej wszystko co Nadin powiedziała . Ale zauważyłem ją w oknie płaczącą . Moje serce rozrywało się na miliony kawałków.  Widziałem,że zauważyła mnie i zasłoniła okno ,znaczy ,że nie chce mnie teraz widzieć .
Odszedłem prosto do swojego domu .

KATHERINE

Wróciłam do domu i od razu poszłam do siebie , zamknęłam pokój . I przebrałam się . Włączyłam sobie muzykę głośno . Usiadłam z pamiętnikiem przy oknie i zaczęłam pisać .  Rozejrzałam się przez okno i zobaczyłam wędrującego Justina , szybko zasłoniłam okno i usiadłam po drugiej stronie pokoju, znów pozwalając łzom się uwolnić . Ściekały po moim poliku  nieustannie . Moje oczy były coraz bardziej spuchnięte .  Postanowiłam się położyć .  Wyłączyłam telefon . I zakryłam się kołdrą .
Nie wiem ile przespałam ,ale zdecydowanie musiało to być długo . Co chwila słyszałam tylko " Kate zjedz coś " "Kate nie możesz wiecznie leżeć " "  Powiedz o co chodzi "
O  i nawet dowiedziałam się ile leżałam  2 dni . Przeleżałam całe dwa dni . Czułam już powoli swoje ciało .
Postanowiłam w końcu się umyć ,ogarnąć i pozbierać swoje życie w całość .
Wstałam z łóżka , ogarnęłam się  i w końcu znów poczułam się jak ja.
 Wyszłam ze swojego pokoju, poszłam do taty ,pocałowałam go w policzek i wzięłam z kuchni tosta i wyszłam z domu .  Włączyłam telefon i schowałam do kieszeni , co chwila czując jego  wibrację skłoniłam się ,żeby spojrzeć na wyświetlacz.  Zobaczyłam 22 nieodebrane połączenia od Justina, 6 od Vanessy , 5 od mamy Jaka . Zastanawiałam się co chce .  Postanowiłam pójść do niej .
Po godzinie marszu stanęłam przed bramą . Zadzwoniłam i od razu wpuszczono mnie do środka. Jakby się mnie spodziewali . Doszłam pod drzwi które we własnej osobie otworzyła Pani domu .
Uśmiechnęłam się i weszłam do środka.  Sasha jak zwykle uraczyła mnie kubkiem herbaty i zaprosiła do salonu .

- Jak Ci sie wiedzie ? - zaczęłam rozmowę .
- Wciąż nie przywykłam do tego ,że tu go nie ma, że tak cicho jest .
- Przykro mi - przytuliłam ją .
- Ale to nie wszystko .
- Tak , więc co jeszcze?
- Przyszła ostatnio tutaj dziewczyna twierdząca ,że nosi jego dziecko w sobie .

Moje myśli od razu skierowały się do Nadin .  Nie mogłam w to uwierzyć. Jake mnie zdradził ?  Nadin Justina, a ja przez to się z nim pokłóciłam ...

- Halo ? - powiedziała Sasha
- Wybacz zamyśliłam się . Ja już będe uciekała . Może spotkamy się jutro .?
- No dobrze skoro musisz .
- Pa

Wyszłam z jej domu i wsiadłam w autobus , wysiadłam kilka przecznic od centrum . Wysiadłam przed cmentarzem . Skierowałam się na grób Jaka . Ukucnęłam i położyłam wcześniej zakupionego kwiatka. Złożyłam go na grobie i zaczęłam rozmyślać . Z moich oczy ciekły łzy .
Rozmawiałam jakby z Jakiem , mówiąc mu szczerze jaki mam żal do niego o to co teraz się dowiaduje.
Usłyszałam cichy śmiech za swoimi plecami . Wstałam i spojrzałam , za mną stała Nadin .

- Co Ty tu robisz? - zapytała
- Mam prawo go odwiedzić. A Ty?
- Tak samo jak Ty .
- Nie znałaś go podobno
- Oj znałam bardzo dobrze - zaśmiała się - To jest prawdziwy ojciec mojego dziecka
- Tak wiem .
- Skąd?! - otworzyła szeroko oczy - Ta stara szmata Ci powiedziała ?
- Nie mów tak o niej, to dobra kobieta .
- Ta jasne, poznałam ją i wciąż uznaję ,że stara szmata

Nie mogłam się powstrzymać  i uderzyłam Nadin prosto w twarz .
Rozległ się głośny plask .

- Mówiłam,żebyś jej nie wyzywała .

Wycofałam się i wyszłam z cmentarza .   Szłam w stronę domu Justina , gdy zaczął padać deszcz .
Padał bezlitośnie . Ale szłam dzielnie .  Doszłam pod sam dom Justina i cicho zastukałam w drzwi .
Mój chłopak je otworzył .

- Przepraszam - powiedziałam  a z mojego oka  wyłoniła się łza



_________________________________________________________________________________

Tak wiem ,że słabe :(   wybaczcie.  
Komentujcie  <3 











niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 14.

Katherine .


Jego dłoń przebiegła delikatnie i zwinnie po moim udzie  , a usta zawzięły się na szyję .
Jęknęłam cicho  . A Justin zszedł na moje nogi , zaczął pieścić stopy i zwinnie ustami przejeżdżać od kostki w górę ,aż do piersi , którym nie pozostał dłużny , je również wypieścił .  Podobało mi się to , czułam upojenie zmysłów .  Oddałam się tej rozkoszy .

- Skarbie chcesz to powtórzyć ? - zapytał delikatnie muskając moje ciało .
- Nie mam nic przeciwko -  ruszyłam zabawnie brwiami

Na co Justin się roześmiał odsłaniając moje ciało spod kołdry . Widziałam ,że moje ciało go zachwyca , po tym błysku w oku . Powoli zaczął masować mój wzgórek łonowy , po czym otworzyłam lekko usta  z rozkoszy  i pozwoliłam kierować się Justinowi .  Jus ponownie zdjął swoje bokserki i wsunął swojego penisa  we mnie , jęknęłam i lekko zgięłam nogę. Moja noga wędrowała po jego łydce , a dłonie po plecach . Justina dłonie spoczywały obok mojego ciała.  Justin powoli ruszał się we mnie , po chwili zdecydowanie i intensywnie .
Kochaliśmy się tak około godziny gdy Justin i ja obydwoje zaczęliśmy szczytować w tym samym momencie.

Justin zszedł ze mnie i położył się obok . Usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi .

- Ech pewnie kumple . Ubierzmy się -  Justin skomentował

Usłyszeliśmy głos kobiety .

- Moja mama!  Ubieraj się skarbie .

Moje źrenice znacznie się poszerzyły, zaczęłam szybko ubierać każdą część garderoby .
Założyłam swoje spakowane spodenki jeansowe i koszulkę Justina na ramiączkach . Nie chciałam się stroić aż tak .  CO by jego mama pomyślała .  Justin założył bokserki ,koszulkę i jeansy , i zszedł na dół .
Ja zostałam chwilkę na górze ,żeby ogarnąc się  troszeczkę .
Po pięciu minutach zeszłam na dół . Czułam jak moje serce przyspieszyło swój rytm .
Poszłam do salonu gdzie siedział Justin z mamą .

- Nie bój się skarbie , już mamie powiedziałem .

Weszłam do pokoju i przywitałam się z jego mamą . Podałyśmy sobie ręce przedstawiając się

- Katherine , dziewczyna Justina - uścisnęłam jej dłoń i uśmiechnęłam się
- Pattie , jego mama - odwzajemniła moje gesty
- Miło mi poznać . Kawy , herbaty ? - zaproponowałam .
- Herbatę poproszę . Zwykłą z dwiema łyżeczkami cukru poproszę .
- Z chwilkę przyniosę .

Wyszłam do kuchni i wstawiłam wodę . Wyjęłam z szafki pudełko z herbatą , wrzuciłam  do szklanki i czekałam aż woda się zagotuje .  Na lodówce w kuchni znalazłam moje zdjęcie z Justinem zrobione około tygodnia temu . Uśmiechnęłam się sama do siebie . Byłam w tym domu ,wszędzie . W pokoju u Justina stały zdjęcia moje i jego wspólne .  Jedno moje stało na stoliku nocnym .
Zalałam herbatę mamie Justina i zaniosłam jej . Pocałowałam Justina w polik i siadłam obok niego . Złapał mnie za dłoń i rozmawiał  z mamą .
Pytała go o każdy szczegół naszego związku , widziała skrępowanie Justina gdy zaczęła temat naszej intymności . Zaczęła go pouczać o tym,że powinien zawsze mieć prezerwatywy i się zabezpieczać .
Zaśmiałam się , widziałam jak Justina twarz pokrywa się rumieńcem .  Pattie posiedziała jeszcze z nami godzinkę i  wyszła .

- Przepraszam Cię za  nią  - oznajmił Justin .
- Nie masz za co skarbie .Miła jest .
- Nie znasz jej jeszcze dobrze, ale możesz być pewna,że odkąd Cie poznała,będzie tu częstszym gościem

Justin  złapał mnie w pasie i przyciągnął do swojej klatki piersiowej , pocałował mnie w usta . Poczułam jak jego telefon wibruje . Wyciągnął go z kieszeni , przejechał palcem po ekranie odblokowując go i odbierając jednocześnie .

- Siema - usłyszałam z jego telefonu
- No cześć .
- Przyjdziesz do parku ?
- Zajęty jestem trochę .
- To weź Kate i chodź .

Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, na co przytaknęłam ,że możemy iść .

- Będziemy za dwadzieścia minut .
- Kurwa za długo .
- Nie czepiaj się tylko czekaj - oznajmił Justin

Odłożył telefon i poszedł po kluczyki , założyłam buty i wyszliśmy z domu . Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę parku  .  Na miejscu byliśmy po jakiś piętnastu minutach . Wyskoczyliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę budki z lodami . Justin zakupił nam dwa lody i poszliśmy do jego znajomych . 
Moja twarz znów pokryła się rumieńcem , stał tam i czekał na nas jego kolega który widział dzisiaj nas rano .
Szliśmy powolnym krokiem do nich , Justin czule trzymał mnie za dłoń. 

- Nie chcę tam  iść - powiedziałam
- Skarbie, nie masz co się denerwować , to naturalne co robiliśmy.
- Może dla Was przywykliście, ja nie przywykłam do tego,że ktoś mnie ogląda w takim stanie .
- Nikt nie mógł bo to był pierwszy raz - zaśmiał się
- Dupek - wywróciłam oczami i puściłam jego rękę .
- Oj skarbie, nie złość  się . Możemy iść .
- Wytrzymam - powiedziałam oschle.

Doszliśmy do jego znajomych .

- Siema. Czego chciałeś ? - zapytał Justin wykonując powitalny gest z kolegą
- Siema . Tak sobie wyrwać was z domu .
- Teraz to bym mógł sobie leżeć u siebie w domu . A nie marnować tutaj czas .
- Już prawie z nami go nie spędzasz .
- Tak bywa - Justin podniósł i opuścił ramiona
- Zapominasz o nas stary . Ta laska Cię ma całego dla siebie cały czas . Owinęła Cię sobie w okół małego palca .
- Nie przeginaj.
- No a nie?
- Nie , nie mów tak ,  dostaniesz w ryj .
- Boisz się prawdy .  Spędzasz z nią każdą wolną chwilę . Kiedy zadzwoni lecisz do niej , a Ona do Ciebie?
- Też jest zawsze przy mnie - skomentował Justin.
- Ile w tym tygodniu czasu z nami spędziłeś ?
- Wystarczająco,żebyś teraz się zamknął i  trzymał to dla siebie .
- Nie dopuszczasz prawdy . Świata poza nią nie widzisz, tracisz zdrowy rozsądek .

W moich oczach pojawiły się łzy ,jedna z nich uwolniła się z kącika oczu i zleciała na ziemię .

- Ja już pójdę - powiedziałam na głos i  odwróciłam się w stronę  wyjścia z parku .
- Skarbie nie, nie słuchaj ich   - odpowiedział Justin
- Jak ?  To Twoi znajomi, znają Cię dłużej niż ja , wiedzą więcej , wiedzą co dla Ciebie dobre.
- O właśnie - skomentował kolega Justina
- Zamknij się  Chris !  - krzyknął Justin
- Nie skarbie , On ma rację - dodałam - Zostań z nimi . Zadzwonisz jak już będziesz po spotkaniu .
- Kocham Cię - powiedział Justin
- Ja Ciebie też

Justin mocno przycisnął mnie do siebie i pocałował namiętnie . Odwzajemniłam jego pocałunek a z mojego oka uroniła się kolejna łza .  Odeszłam od nich i skierowałam się wolnym krokiem do domu .
Po godzinie zaszłam do swojego domu  i weszłam na górę .  Tata zawołał mnie do siebie . Wiedziałam ,że  znów knuje jakiś plan . Nie miałam nic przeciwko ,ale byłam trochę zmęczona i obolała.

- No w końcu jesteś , za dwie godzinki skarbie pojedziesz przekazać coś dla mnie.
- Nic mi się tym razem nie stanie ?
- Nie .  Totalnie bezpiecznie, ale weź broń .
- Czyli jednak . Uwielbiasz mnie wystawiać na niebezpieczeństwo .
- Nie, ale wole jak masz ją ze sobą . Na napaleńców . Odstrzelisz im wtedy to i owo .

 Zaśmiałam się i poszłam szykować .  Ubrałam się  i poszłam do taty po instrukcje.
 Wzięłam papier i mapkę , oraz walizkę w której był cały milion który miałam przekazać .
 Zeszłam na dół chwytając jeszcze po drodze swój telefon .   Wyszłam do garażu  i wsiadłam do auta , wszystko co potrzebne położyłam obok siebie na miejscu pasażera . Przeanalizowałam jeszcze raz mapkę i ruszyłam . Wyjechałam z garażu i skręciłam w lewo . Nawigacja skierowała mnie w centrum miasta , później na obrzeża , dojechałam do ogromnego wieżowca . Zaparkowałam niedaleko wejścia , i  sięgnęłam na miejsce pasażera po kopertę ,którą tata kazał mi otworzyć na miejscu . Wyciągnęłam z niej sfałszowany identyfikator ,dzięki któremu wejdę do budynku , zdjęcie osoby której miałam wręczyć walizkę , oraz  fakturę i mapkę gdzie mam dojść  . Wysiadłam z auta chwytając za sobą walizkę , zamknęłam auto i ruszyłam do budynku . Na początku od razu podszedł do mnie ochroniarz prosząc o przepustkę ,znaczy się identyfikator . Wyciągnęłam go i zawiesiłam na szyję .

- Dziękuję , proszę , miłego dnia  - powiedział ochroniarz wskazując mi drogę do windy .
- Wzajemnie - odpowiedziałam i skierowałam się w stronę wind .

Doszłam do nich , wcisnęłam guzik od windy i chwilę czekałam aż przyjedzie .  Po chwili winda była na miejscu . Weszłam do niej i wcisnęłam 60 piętro . Na dach od 60 piętra kierują już schody .
Byłam na czterdziestym piętrze gdy zrobiło mi się duszno . Nie wiedziałam od czego . Zakręciło mi się lekko w głowie . Miałam za mało powietrza  z tymi ludźmi w windzie.  Na czterdziestym piątym  piętrze wysiadłam i wyszłam na chwilę na taras .  Odetchnęłam kilka razy głęboko i wsiadłam do pustej windy ponownie wciskając 60 . Dojechałam po kilku minutach , na szczęście sama .  Wysiadłam z windy i skierowałam się do czarnych drzwi na których właśnie widniał napis DACH  . Weszłam przez nie i poszłam jakby dwa piętra w górę . Wyszłam na dach . Wiało nieziemsko .  Wiatr rozwalił moje idealnie ułożone włosy .  Stanęłam przy mocnych barierkach i podziwiałam panoramę miasta . Stąd wydawało się większe i ładniejsze .
Ujrzałam helikopter lecący w moją stronę . Przytrzymałam się barierek i  czekałam aż wyląduje . Schowałam się w najbezpieczniejsze miejsce gdzie mi nic nie zwieje.  Z helikoptera wysiadł mężczyzna w czarnym garniturze i  za nim ochroniarze z bronią na zewnątrz jakbym ja mogła im coś zrobić .   Pokazałam mi swoją twarz ,spojrzałam na zdjęcie i przekazałam mu walizkę . Była to jedna z najbezpieczniejszych akcji . Czyżby?  Ochroniarze tego faceta tak bardzo bali się   o jego zdrowie ,że zanim nie sprawdzili walizki kazali mi upaść na kolana i ręce trzymać za głową .
Ledwo co się poruszyłam grozili mi bronią. Gdy sprawdzili walizkę , wsiedli do helikoptera i odlecieli jak gdyby nigdy nic.
Wstałam z ziemi i wyszłam tymi samymi drzwiami . Zeszłam na dół żegnając się ze strażnikiem ,unikając konfrontacji wzrokowej.
Wyszłam z budynku i wsiadłam do auta . Zdjęłam z siebie identyfikator i ruszyłam do domu .
Pobiegłam od razu do gabinetu taty .

- Widze ten gość na poważnie traktuje sprawy bezpieczeństwa - parsknęłam .
- Nie ostrzegłem ? Wybacz . Ale poszło gładko tak ?
- Ta.  Poza obdartymi kolanami i wygiętymi rękoma .
- Przeżyjesz .

Wyszłam od taty i poszłam do swojego pokoju.  Spojrzałam na telefon. Minęło z pięć godzin odkąd poszłam z parku . Justin nie dawał znaku życia . Może wciąż z nimi jest .  Zaprosiłam do siebie Vanesse , skoro nie mogłam być teraz z Justinem . Przyjechała po godzinie .  Obejrzałyśmy razem film ,poplotkowałyśmy , oczywiście dostało mi się za ignorowanie jej i nie spotykanie się . Może wszyscy mieli rację ,że potrzebujemy z Justinem trochę separacji . Postanowiłam mu dzisiaj już nie przeszkadzać i nie pisać do niego. Zabrałyśmy  się z Vanessą za pałaszowanie pysznych hot wingsów .
Zasnęłyśmy u mnie na łóżku ze skrzydełkami w dłoniach .   Obudził mnie sms o 4 nad ranem. Spojrzałam na wyświetlacz z nadzieją ,że to Justin .   Otworzyłam wiadomość , to nie był sms od Justina a od Nadin .
" I co teraz szmato ?  Nie wygrałaś . Nie powiedział ,że nie zakończył związku ze mną ? "
Zastanawiałam się chwile  nad tym sms'em .   I już do rana sie mogłam zasnąć . Około 9.00 wstałam z łóżka. Napisałam Vanessie  na karteczce gdzie jestem.  Ubrałam się i wyszłam  .
Poszłam pod dom Justina. Mocno zapukałam w drzwi . Stałam chwilę słysząc ,że ktoś schodzi ciężkim krokiem do drzwi . Otworzył Justin w bokserkach .

- Hej skarbie - powiedział i pocałował mnie
- Mogę ? - zapytałam troszkę bardziej oschłym tonem
- Pewnie, proszę . - wykonał gest zapraszając mnie do środka

Weszłam do domu, położyłam torbę w przedpokoju i poszłam do salonu .
- Co Cię tu sprowadza skarbie ?
- Musimy porozmawiać - oznajmiłam .
- O czym ?

Wyciągnęłam z kieszeni telefon  i pokazałam Justinowi sms'a . Widziałam jak jego twarz zbladła i źle się poczuł. Ale dzięki tej reakcji widziałam,że nie miał o niczym pojęcia.
Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił . To było to czego najbardziej potrzebowałam .

- Skończyłem z nią . Uwierz mi .
- Ona twierdzi inaczej. Jak wy się rozstaliście w ogóle?
- Poszedłem do niej i powiedziałem ,że nic z tego nie będzie ,że mam Ciebie.
- Może to do niej nie dotarło .?
- Może - zamyślił się na chwilę - Mam pomysł .
- Jaki  ?
- Pójdziemy do niej i  przy Tobie powiem jej co myślę.
- Musimy ?
- Tak .

Justin poszedł na górę i się ubrał .  Po dziesięciu minutach zszedł do mnie i pociągnął za rękę, ledwo co zdążyłam wziąć torbę i wyszłam z nim .

- Wsiadaj, przejedziemy się - powiedział .

Wślizgnęłam się na miejsce pasażera  i Justin wsiadł na swoje miejsce kierowcy . Ruszył i jechał szybko. Widziałam jego zdenerwowanie i wściekłość w oczach .

- Zwolnij!
- Nie.  Chcę tam być jak najszybciej .
- Zwolnij! Kurwa nie rozumiesz, rozbijemy się - krzyknęłam

Justin zahamował. A ja wsiadłam z auta . I ruszyłam w przeciwną stronę .

- Skarbie no!
- Zabiłbyś nas!
- Nigdy, nie pozwoliłbym na to .  Wsiądź , będę jechał wolniej .
- Jasne. Ja się przejdę . Nie kontrolowałeś się !
- Wsiadaj!
- Nie krzycz na mnie to raz . Wsiądę jak zechcę to dwa .
-  Kochanie , wsiądź proszę, i jedźmy do tego cholernego domu .

Wywróciłam oczami i wsiadłam z powrotem do auta .   Justin jechał zdecydowanie wolniej . Można rzec ,że tym razem za wolno . Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu . Obydwoje wysiedliśmy . Justin mocno złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się w  stronę wejścia do domu Nadin .



_______________________________________________________________________________

 Podoba się kochani ?  KOMENTUJCIE <3