[ WŁĄCZCIE : PODKŁAD 1 ]
Odleciał... Tak bardzo pragnęłam ,żeby został ,żeby czuć jego bicie serca, jego dotyk na mojej zimnej skórze. Chciałam po prostu ,żeby był. Po kilkunastu godzinach zadzwonił do mnie
- I jak skarbie się czujesz?
- Najgorzej jest wieczorem, kiedy kładę się do łóżka, wkładam słuchawki w uszy i zaczyna się bit. Wtedy wszystko mi wraca. Słowa piosenki gdzieś odpływają i pojawia się Twoja twarz, przypominają mi się różne sytuacje związane z Tobą, wyobrażam sobie naszą przyszłość.. i wtedy do oczu napływają mi łzy. Serce ściska się całej siły i braknie oddechu, bo przecież nie byłam w stanie Cię przy sobie zatrzymać.
Westchnął ciężko i życzył mi dobrego snu.
Przebudzona w środku nocy podreptałam na bosaka do okna. Odsłoniłam wysoko roletę otwierając okno na oścież.Spojrzałam w niebo próbując dostrzec chociaż jedną gwiazdę... Na próżno. Niebo było puste. Nie zauważyłam w którym momencie na moich policzkach pojawiła się łza,a po chwili kolejne.Chciałabym ponownie wrócić do łóżka,zasnąć i by sen tej nocy okazał się prawdą.
Byśmy stali na mostku w środku nocy,objęci,zakochani w poszukiwaniu pierwszej gwiazdy na niebie.Byśmy pomyśleli życzenie,które okaże się jednym wspólnym,z wspólną przyszłością i miłością.Chciałabym po prostu by ten sen był rzeczywistością..Lecz moja rzeczywistość jest zupełnie inna..Nie widzę gwiazd,a Ciebie nie ma obok..Zasnęłam dopiero nad ranem,a budząc się moja poduszka była wilgotna od łez,lecz nadal naiwnie łudziłam się,że sen okaże się prawdą.. Tęsknota za Justinem jest jak wiatr nie widzę go a czuję, i to jest najgorsze. On jest dla mnie jak powietrze jak rześki podmuch najczystszego powietrza .
Około dziesiątej nad ranem Justin ponownie do mnie zadzwonił
- Dzień dobry skarbie - powiedział zadowolony
- Dzień dobry , jak lot?
- Dobrze, chociaż tęsknię. Nudno ,nudno do obłędu tutaj bez Ciebie
- Ja tak samo ,czasem z tęsknoty mam ochotę upaść na ziemię leżeć i płakać dopóki to Ty nie przyjdziesz i mnie nie podniesiesz tak bardzo tęsknię
- Niedługo się zobaczymy skarbie. Kocham Cię , miłego dnia
- Też Cię kocham, wzajemnie ,pa
- Pa - odpowiedział cicho
Mój oddech wydawał się ciężko, jakby ktoś przygniatał mi klatkę piersiową toną kamieni , bezlitośnie ugniatających moją pierś. Zeszłam na dół przechodząc przez salon minęłam się z Casie, wymijając ją otworzyłam drzwi do ogrodu i wyszłam szybko na ogród. Odetchnęłam świeżym powietrzem i poczułam ,że ten ciężar opuszcza moje ciało. Cas wyszła za mną i zaczęła
- Co się stało?
- Justin wyjechał,to się stało. I czułam się właśnie jakby ktoś gniótł mi klatkę piersiową.
- Miałaś atak paniki
- Nie! Ja.. Mnie.. Nie wiem
- Miałaś
Przytuliła mnie mocno do siebie i pocałowała w głowę
- Nie martw się będę przy Tobie ,aż wróci
- Dziękuję
- Idź się ubierz wyskoczymy gdzieś
- Nie mam ochoty
- Masz masz, musisz trochę odpocząć
Westchnęłam cicho ale znacząco, Casie się nie ugięła , wciąż kazała mi iść się ubierać. Uległam i zgodziłam się. Poszłam do siebie do pokoju. Wybrałam kilka rzeczy z szafy po czym ubrałam według mnie najlepsze połączenie. Spojrzałam przez okno. Liście z drzew powoli swobodnie opadały na ziemię. Zamknęłam je i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Chwyciłam swoją torbę i poszłam do auta w którym czekała na mnie już Casie. Wsiadłam i zajęłam miejsce pasażera. Casie odpaliła silnik i wyjechała z miejsca parkingowego nadając nam prędkości. Jechałyśmy obrzeżami miasta aby szybciej bezproblemowo dostać się na miejsce. Około czterdzieści minut później znalazłyśmy się w centrum handlowym na przeciw sklepu z wielkim szyldem -50% na wszystkie buty. Moje oczy się zaświeciły i od razu nogi poszły w tamtą stronę.
Casie szła obok mnie, weszłyśmy równo do sklepu i każda rozeszła się w swoją stronę. Po trzydziestu minutach ponownie spotkałyśmy się przy wejściu. Każda z kilkoma siatkami.
- No no, siostrzyczka ! Poszalałaś
- To tylko odpoczynek - zaśmiałam się
- Jakie kupiłaś?
- Z ćwiekami, jesienne kozaczki , i na obcasach z dużymi platformami
- Oo, no ładne ładne
Uśmiechnęłam się i poszłyśmy dalej. Weszłyśmy jeszcze do pięciu innych sklepów. Wyszłyśmy obładowane torbami z ubraniami a nasze karty kredytowe nie były w najlepszym stanie. Doszłyśmy samochodu, mój telefon nagle zaczął dzwonić, poszukując go w torebce wypadły mi klucze do domu Justina. Uśmiechnęłam się sama do siebie i podniosłam je, ścisnęłam mocno w dłoni przypominając sobie słowa Justina
" Gdziekolwiek się znajdziesz tam będę i ja " . Schowałam klucze do torebki i wsiadłam do auta wyjmując telefon.
- Halo ?
- Hej skarbie
- Oo Justin , hej kochanie
- I jak maleńka ,lepiej?
- Już lepiej, tęsknię ,ale póki co żyję.
- Zawsze masz żyć, czy jestem czy mnie nie ma
Na chwilę zapadła martwa cisza, gorsza niż kiedykolwiek. Postanowiłam ją przerwać i zaczęłam
- Co masz zaplanowane na dzisiaj czy jutro?
- Dzisiaj zwiedzamy miasto a jutro nagrywamy jeszcze i płyta wyjdzie na rynek
- Kupię!
- Wiem to, haha - zaśmiał się - Już wiszą plakaty o wydaniu płyty, fani się dobijają, podoba mi się to.
- Lubisz być w centrum uwagi
- Tylko Twojej skarbie. Ale to miłe jak ktoś docenia to co robię, nie wszyscy, ale poddawać się nie będę bo komuś nie pasuje to co robię czy jak wyglądam
- Jesteś idealny , nie przejmuj się innymi
- Nie zamierzam
I tak przegadaliśmy z Justinem całą drogę do domu, i kolejną godzinę w domu. Usiadłam w oknie i spojrzałam przez nie. Deszcz lunął z nieba na ziemię.
- I kto mnie będzie teraz przytulał Justin?
- Odwiedź mnie to będę
- Wiesz doskonale ,że teraz nie mogę...
- Wiem,ale w końcu Cię przytulę,tak?
- Oczywiście
Słyszałam w telefonie u Justina jak Scooter każe mu się zbierać do studia.
- To leć skarbie
- Nie chcę,ale
- Tak wiem wiem, musisz
- Kocham Cię
- Ja Ciebie też
Po moich słowach usłyszałam tylko sygnał rozłączenia. Wypakowałam wszystkie swoje zakupy i wyciągnęłam rzeczy ze swojej torby wraz z kluczami Justina. Uśmiechnęłam się i przypomniałam sobie jego słowa " Możesz zostać u mnie maleńka, nawet jak wyjadę " . Kucnęłam i sięgnęłam pod łóżko po torbę . Pechowo wyciągnęłam pudełko z pamiątkami po mamie. Łza zakręciła mi się w oku. Czekałam tylko na jej powrót z pieprzonej Argentyny. Pchnęłam je mocno z siłą z powrotem pod łóżko i wyciągnęłam czarną torbę.
JUSTIN
Wylecieliśmy za wcześnie, nie zdążyłem się do końca z nią pożegnać, nigdy bym nie zdążył. W samolocie jak kazała otworzyłem wisiorek i zobaczyłem nasze zdjęcie a na otoczce łańcuszka wybite "Forever" NA ZAWSZE. Tak chciałem ,żeby tak było. Chciałem ,żeby trwało to wiecznie, mimo,że nawet wieczność byłaby za krótka. Schowałem wisiorek do kieszeni w spodniach . Podróż była długa więc usnąłem , gdy obudziłem się kilkaset kilometrów od domu siedziała obok mnie Carly .
- Wstaniesz w końcu ?
Podskoczyłem lekko i odsunąłem się.
- Czemu tu siedzisz?
- Nie wolno mi?
- Hmm, nie. Nie życzę sobie tego .
- Chciałam tylko coś zapytać.
- Co ?
- Tam jest toaleta , może Ty i ja wiesz.
- Hahahaahahah śmieszna jesteś. Mam dziewczynę .
- I co z tego? Nie będzie jej tutaj teraz długo więc jak chcesz to daj znać, to otwarta propozycja.
- Spierdalaj.
W końcu gdy dolecieliśmy wysiadłem z samolotu.
- Scooter
- Co jest młody ?
- Po cholerę Carly jest tutaj?
- Musi być macie jeden duet i jest w teamie, poza tym jej ojciec dał nam dużo kasy na różne projekty
- Ja pierdole, nie chce ,żeby tu była
- Musisz zachcieć. Na razie znieś ją jakoś.
- Łatwo Ci mówić, nie do Ciebie się dobiera
- Oj uwierz młody ,że do mnie też już próbowała
- I wciąż ją tu trzymasz?
- Nie chcę ale muszę. Jutro występujecie razem więc chociaż udawaj ,że się lubicie
Wywróciłem oczami i wsiadłem do limuzyny która miała nas zawieźć do hotelu. Ruszyliśmy z lotniska a za nami pięć innych samochodów które jadą z naszym sprzętem i walizkami.
Dojechaliśmy do hotelu po jakiś dwóch godzinach tułaczki. Weszliśmy do holu i skierowaliśmy się kobiety stojącej za ladą recepcyjną.
- Dzień dobry - rzuciłem
- Justin Bieber - powiedziała podekscytowana
- Tak to ja - uśmiechnąłem się
- Moja córka Cię uwielbia, nie powiem,że ja nie
- To bardzo mi miło
- Mogłabym dostać autograf?
- Dla siebie czy córki?
- I to i to, i zdjęcie, ze mną
- Nie ma sprawy
Kobieta wyszła zza lady i zrobiłem sobie z nią zdjęcie. Dałem jej również dwa autografy. Scooter przyszedł i zameldował nas w pokojach. Wzięliśmy swoje klucze i poszliśmy do pokoi. Chwyciłem swoją kartę magnetyczną i przesunąłem ją w zamku i pchnąłem drzwi. Przede mną pojawił się największy pokój jaki znajdował się w hotelu pokój połączony z jadalnią , oddzielną dla mnie samego kuchnię , salę wyposażoną w pianino i sprzęt do nagrywania , czarno-białą łazienkę , sypialnię z dużym łóżkiem , apartament był wielki i tylko dla mnie. Scooter stanął za mną
- I co młody może być?
- Tak! Wielkie dzięki stary
Uśmiechnął się a bagażowy przyszedł z moimi walizkami , wniósł je do pokoju, dałem mu oczywiście napiwek. Uśmiechnął się i zamknął za Scooterem drzwi. Zostałem w pokoju sam. Zaniosłem swoje rzeczy do sypialni i położyłem je koło łóżka. Wziąłem swoją szczoteczkę do zębów i ciuchy na przebranie ,powędrowałem do łazienki. Zawiesiłem rzeczy na haczyku który znajdował się na drzwiach. Wszedłem pod prysznic , chwyciłem w dłoń butelkę z miętowym szamponem do włosów , nalałem trochę na dłoń i roztarłem go na głowie. Spłukałem wodą i wziąłem kolejną butelkę z żelem pod prysznic o zapachu kokosa. Umyłem się dokładnie i wyszedłem wycierając się ręcznikiem. Lustra były zaparowane od gorącej wody. Uchyliłem lekko okno w łazience i chwyciłem w dłoń szczoteczkę do zębów , nalałem na nią trochę pasty do zębów i zacząłem je porządnie szczotkować. Po trzech minutach wypłukałem buzię i założyłem na siebie czyste ubrania. Wyszedłem do hotelowej restauracji gdzie była cała ekipa. Zjedliśmy razem kolację i ruszyliśmy w miasto.
KATHERINE
W torbę spakowałam kilka czystych koszulek, kilka par spodni i buty , wzięłam swoją kosmetyczkę i wszystkie potrzebne mi rzeczy. I zaniosłam je do swojego srebrnego samochodu. Na dworze przestał padać deszcz i wyszło letnie słońce , przebrałam się i wykorzystałam ostatnie ciepłe dni na swoje letnie stroje. Zeszłam na dół zostawiając karteczkę " Mieszkam u Justina, za jakiś czas przyjadę Was odwiedzić. Kocham "
[ WŁĄCZCIE : PODKŁAD 2 ]
Wzięłam swoją torebkę i rzuciłam ją na miejsce obok kierowcy. Wsiadłam do auta i odpaliłam silnik. Spojrzałam na liczniki ,które wskazywały prawie brak paliwa. Wjechałam na stację niedaleko domu i wysiadłam z auta , wybrałam paliwo które potrzebuje i zatankowałam . Poszłam do kasy zapłacić. Wzięłam ze stacji sobie kilka słodyczy i wróciłam do samochodu. Ruszyłam ponownie, na miejscu byłam jakieś dwadzieścia minut później. Wysiadłam z samochodu parkując go na miejscu Justina. Wzięłam swoją torbę i stanęłam przed drzwiami wejściowymi , z torebki wyciągnęłam klucze do jego domu. Włożyłam odpowiedni w zamek i przekręciłam tym samym otwierając je. Chwyciłam za klamkę. Przyciągnęłam je do siebie i otworzyłam na oścież. Podniosłam swoją torbę i weszłam do domu zamykając za sobą drzwi , przekluczyłam je i odstawiłam torbę na bok. Ściągnęłam buty i weszłam w głąb domu. Nigdy nie wydawał się taki jak teraz. Czysty ,pusty , pełny Justina. Przebiegłam dłonią po ścianie. Wszystko wydawało się takie nieswoje , bez Justina to nie było to samo. W powietrzu unosił się jego zapach, ale nie było go tutaj,co było coraz bardziej bolesne. Wspomnienia z nim dawały coraz wyraźniejsze znaki w moim umyśle. Przypominała mi się każda nasza kłótnia, każde godzenie się .To jak spadł ze schodów przeze mnie, jak mnie nosił na rękach, jak udawał niewinnego gdy miał na coś ochotę. Z kuchni czułam jakby zapach porannych naleśników ,które mi przyrządzał , jego międzynarodowy dom z flagami był teraz pusty. Skierowałam się na górę , otworzyłam drzwi od pokoju Justina, tam gdzie wszystko się toczyło swoim życiem. Stanęłam w drzwiach i oparłam się o futrynę. Spojrzałam w głąb pokoju. Ujrzałam nas, jak leżymy, jak się kochamy, jesteśmy razem. Widziałam to jak Justin co noc mnie obejmuje, całuje w kark, przytula do siebie mocno, nie dając mi uciec. To jak delikatnie wodzi swoimi dłońmi po moim ciele , jak jest wobec mnie czuły i uprawiając ze mną seks jest delikatny. Przypomniało mi się to jaki był delikatny gdy miałam z nim swój pierwszy raz, jaki był czuły, delikatny, opiekuńczy, starał się,żeby mi nic nie było,żeby nie bolało. Bolało jak cholera, ale mijało z każdym jego gestem. Pamiętam każdy poranek tutaj, każdy wstydliwy , każdy obiecujący lepsze jutro,każdy miły. Każdy zaczynał się całusem, a teraz? Pustką i ciszą.
Usiadłam na łóżko i obejrzałam się dookoła dostrzegając nasze wspólne zdjęcia, na stoliku obok łóżka leżały kartki z piosenkami Justina ,które pisał. Wzięłam je w dłonie i czytałam każde słowo wolno. Czując jego obecność. Moją samotnię przerwało pukanie do drzwi. Zeszłam na dół i spojrzałam przez wizjer.
Otworzyłam drzwi.
JUSTIN
Zwiedzaliśmy miasto do późnego wieczora. Wróciliśmy do hotelu około 22.00 . Poszedłem do swojego pokoju. Zjadłem miskę płatków i usiadłem przed TV. Wziąłem telefon w dłoń i otworzyłem folder ze zdjęciami. Wyskoczyły mi nasze wspólne zdjęcia z Katherine . Na każdym była taka piękna, uśmiechnięta. Wyciągnąłem ze spodni wisiorek i otworzyłem go. Na zawsze... Te słowa chodziły mi po głowie cały czas. Wziąłem kartkę papieru i długopis. Zacząłem pisać nową piosenkę , siedziałem nad tym do trzeciej nad ranem aż usnąłem. Obudził mnie telefon od Scootera który kazał mi się szykować na Wango Tango .
Wyszykowałem się i poszedłem na dół do ekipy. Przed hotelem widziałem z tysiąc osób.
- Tak są tu dla Ciebie - powiedział Scooter
- Woah ! Jak ich tu ściągnąłeś?
- Wszyscy widzieli już Twój występ z naszego miasta.
- Jak to zrobiłeś?
- Mam swoje dojścia
Podniósł i opuścił ramiona znacząco. Za mną pojawiło się dwóch mężczyzn.
- Twoi ochroniarze, będą jak Twój cień.
Przytaknąłem głową i ruszyliśmy do auta. Musieliśmy się przedrzeć przez tłumy krzyczących fanek. Skandowały moje imię. Przemknąłem do auta i trochę ucichło. Po czym znów usłyszałem krzyk i w aucie pojawiła się Carly . Skrzywiłem się niczym małe dziecko i odwróciłem.
- Masz udawać ,że ją lubisz - szturchnął mnie ramieniem manager
- Dobra, ale nie teraz.
Po około godzinie znaleźliśmy się na imprezie zwanej Wango Tango. Wszyscy skandowali moje imię, organizatorzy pokazali mi ,że mogę wyjść na scenę więc tak zrobiłem. Pomachałem wszystkim i wykonałem trzy piosenki. Na scenę wkroczyła uradowana Carly , która tak bardzo chciała upozorować nasze lubienie się do tego stopnia rzuciła się na mnie w uścisk . Cały czas się uśmiechała ,starałem się ją odepchnąć ,ale Scooter kazał mi być miłym więc złagodniałem i pozwoliłem jej się do siebie przytulić . Po czym od razu od niej odszedłem i wykonaliśmy swój duet. Starałem się zachować dystans , ale Carly jak mój cień chodziła za mną ,mimo,że nie była najważniejsza w tym duecie. Po trzech minutach skończył się utwór i mogłem zejść ze sceny zostawiając ją samą,żeby dokończyła show. Publika nie skupiała się już tak bardzo na Carly gdy nie było mnie na scenie. Poszedłem do managera. Pochwalił mnie za występ i poklepał mnie bratersko po ramieniu. Mój telefon zaczął wibrować a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Katherine. Odebrałem szybko telefon.
______________________________________________________________________________
I jak kochani ? Podoba Wam się 27 rozdział ? <3
KOMENTUJCIE! <3
Około dziesiątej nad ranem Justin ponownie do mnie zadzwonił
- Dzień dobry skarbie - powiedział zadowolony
- Dzień dobry , jak lot?
- Dobrze, chociaż tęsknię. Nudno ,nudno do obłędu tutaj bez Ciebie
- Ja tak samo ,czasem z tęsknoty mam ochotę upaść na ziemię leżeć i płakać dopóki to Ty nie przyjdziesz i mnie nie podniesiesz tak bardzo tęsknię
- Niedługo się zobaczymy skarbie. Kocham Cię , miłego dnia
- Też Cię kocham, wzajemnie ,pa
- Pa - odpowiedział cicho
Mój oddech wydawał się ciężko, jakby ktoś przygniatał mi klatkę piersiową toną kamieni , bezlitośnie ugniatających moją pierś. Zeszłam na dół przechodząc przez salon minęłam się z Casie, wymijając ją otworzyłam drzwi do ogrodu i wyszłam szybko na ogród. Odetchnęłam świeżym powietrzem i poczułam ,że ten ciężar opuszcza moje ciało. Cas wyszła za mną i zaczęła
- Co się stało?
- Justin wyjechał,to się stało. I czułam się właśnie jakby ktoś gniótł mi klatkę piersiową.
- Miałaś atak paniki
- Nie! Ja.. Mnie.. Nie wiem
- Miałaś
Przytuliła mnie mocno do siebie i pocałowała w głowę
- Nie martw się będę przy Tobie ,aż wróci
- Dziękuję
- Idź się ubierz wyskoczymy gdzieś
- Nie mam ochoty
- Masz masz, musisz trochę odpocząć
Westchnęłam cicho ale znacząco, Casie się nie ugięła , wciąż kazała mi iść się ubierać. Uległam i zgodziłam się. Poszłam do siebie do pokoju. Wybrałam kilka rzeczy z szafy po czym ubrałam według mnie najlepsze połączenie. Spojrzałam przez okno. Liście z drzew powoli swobodnie opadały na ziemię. Zamknęłam je i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Chwyciłam swoją torbę i poszłam do auta w którym czekała na mnie już Casie. Wsiadłam i zajęłam miejsce pasażera. Casie odpaliła silnik i wyjechała z miejsca parkingowego nadając nam prędkości. Jechałyśmy obrzeżami miasta aby szybciej bezproblemowo dostać się na miejsce. Około czterdzieści minut później znalazłyśmy się w centrum handlowym na przeciw sklepu z wielkim szyldem -50% na wszystkie buty. Moje oczy się zaświeciły i od razu nogi poszły w tamtą stronę.
Casie szła obok mnie, weszłyśmy równo do sklepu i każda rozeszła się w swoją stronę. Po trzydziestu minutach ponownie spotkałyśmy się przy wejściu. Każda z kilkoma siatkami.
- No no, siostrzyczka ! Poszalałaś
- To tylko odpoczynek - zaśmiałam się
- Jakie kupiłaś?
- Z ćwiekami, jesienne kozaczki , i na obcasach z dużymi platformami
- Oo, no ładne ładne
Uśmiechnęłam się i poszłyśmy dalej. Weszłyśmy jeszcze do pięciu innych sklepów. Wyszłyśmy obładowane torbami z ubraniami a nasze karty kredytowe nie były w najlepszym stanie. Doszłyśmy samochodu, mój telefon nagle zaczął dzwonić, poszukując go w torebce wypadły mi klucze do domu Justina. Uśmiechnęłam się sama do siebie i podniosłam je, ścisnęłam mocno w dłoni przypominając sobie słowa Justina
" Gdziekolwiek się znajdziesz tam będę i ja " . Schowałam klucze do torebki i wsiadłam do auta wyjmując telefon.
- Halo ?
- Hej skarbie
- Oo Justin , hej kochanie
- I jak maleńka ,lepiej?
- Już lepiej, tęsknię ,ale póki co żyję.
- Zawsze masz żyć, czy jestem czy mnie nie ma
Na chwilę zapadła martwa cisza, gorsza niż kiedykolwiek. Postanowiłam ją przerwać i zaczęłam
- Co masz zaplanowane na dzisiaj czy jutro?
- Dzisiaj zwiedzamy miasto a jutro nagrywamy jeszcze i płyta wyjdzie na rynek
- Kupię!
- Wiem to, haha - zaśmiał się - Już wiszą plakaty o wydaniu płyty, fani się dobijają, podoba mi się to.
- Lubisz być w centrum uwagi
- Tylko Twojej skarbie. Ale to miłe jak ktoś docenia to co robię, nie wszyscy, ale poddawać się nie będę bo komuś nie pasuje to co robię czy jak wyglądam
- Jesteś idealny , nie przejmuj się innymi
- Nie zamierzam
I tak przegadaliśmy z Justinem całą drogę do domu, i kolejną godzinę w domu. Usiadłam w oknie i spojrzałam przez nie. Deszcz lunął z nieba na ziemię.
- I kto mnie będzie teraz przytulał Justin?
- Odwiedź mnie to będę
- Wiesz doskonale ,że teraz nie mogę...
- Wiem,ale w końcu Cię przytulę,tak?
- Oczywiście
Słyszałam w telefonie u Justina jak Scooter każe mu się zbierać do studia.
- To leć skarbie
- Nie chcę,ale
- Tak wiem wiem, musisz
- Kocham Cię
- Ja Ciebie też
Po moich słowach usłyszałam tylko sygnał rozłączenia. Wypakowałam wszystkie swoje zakupy i wyciągnęłam rzeczy ze swojej torby wraz z kluczami Justina. Uśmiechnęłam się i przypomniałam sobie jego słowa " Możesz zostać u mnie maleńka, nawet jak wyjadę " . Kucnęłam i sięgnęłam pod łóżko po torbę . Pechowo wyciągnęłam pudełko z pamiątkami po mamie. Łza zakręciła mi się w oku. Czekałam tylko na jej powrót z pieprzonej Argentyny. Pchnęłam je mocno z siłą z powrotem pod łóżko i wyciągnęłam czarną torbę.
JUSTIN
Wylecieliśmy za wcześnie, nie zdążyłem się do końca z nią pożegnać, nigdy bym nie zdążył. W samolocie jak kazała otworzyłem wisiorek i zobaczyłem nasze zdjęcie a na otoczce łańcuszka wybite "Forever" NA ZAWSZE. Tak chciałem ,żeby tak było. Chciałem ,żeby trwało to wiecznie, mimo,że nawet wieczność byłaby za krótka. Schowałem wisiorek do kieszeni w spodniach . Podróż była długa więc usnąłem , gdy obudziłem się kilkaset kilometrów od domu siedziała obok mnie Carly .
- Wstaniesz w końcu ?
Podskoczyłem lekko i odsunąłem się.
- Czemu tu siedzisz?
- Nie wolno mi?
- Hmm, nie. Nie życzę sobie tego .
- Chciałam tylko coś zapytać.
- Co ?
- Tam jest toaleta , może Ty i ja wiesz.
- Hahahaahahah śmieszna jesteś. Mam dziewczynę .
- I co z tego? Nie będzie jej tutaj teraz długo więc jak chcesz to daj znać, to otwarta propozycja.
- Spierdalaj.
W końcu gdy dolecieliśmy wysiadłem z samolotu.
- Scooter
- Co jest młody ?
- Po cholerę Carly jest tutaj?
- Musi być macie jeden duet i jest w teamie, poza tym jej ojciec dał nam dużo kasy na różne projekty
- Ja pierdole, nie chce ,żeby tu była
- Musisz zachcieć. Na razie znieś ją jakoś.
- Łatwo Ci mówić, nie do Ciebie się dobiera
- Oj uwierz młody ,że do mnie też już próbowała
- I wciąż ją tu trzymasz?
- Nie chcę ale muszę. Jutro występujecie razem więc chociaż udawaj ,że się lubicie
Wywróciłem oczami i wsiadłem do limuzyny która miała nas zawieźć do hotelu. Ruszyliśmy z lotniska a za nami pięć innych samochodów które jadą z naszym sprzętem i walizkami.
Dojechaliśmy do hotelu po jakiś dwóch godzinach tułaczki. Weszliśmy do holu i skierowaliśmy się kobiety stojącej za ladą recepcyjną.
- Dzień dobry - rzuciłem
- Justin Bieber - powiedziała podekscytowana
- Tak to ja - uśmiechnąłem się
- Moja córka Cię uwielbia, nie powiem,że ja nie
- To bardzo mi miło
- Mogłabym dostać autograf?
- Dla siebie czy córki?
- I to i to, i zdjęcie, ze mną
- Nie ma sprawy
Kobieta wyszła zza lady i zrobiłem sobie z nią zdjęcie. Dałem jej również dwa autografy. Scooter przyszedł i zameldował nas w pokojach. Wzięliśmy swoje klucze i poszliśmy do pokoi. Chwyciłem swoją kartę magnetyczną i przesunąłem ją w zamku i pchnąłem drzwi. Przede mną pojawił się największy pokój jaki znajdował się w hotelu pokój połączony z jadalnią , oddzielną dla mnie samego kuchnię , salę wyposażoną w pianino i sprzęt do nagrywania , czarno-białą łazienkę , sypialnię z dużym łóżkiem , apartament był wielki i tylko dla mnie. Scooter stanął za mną
- I co młody może być?
- Tak! Wielkie dzięki stary
Uśmiechnął się a bagażowy przyszedł z moimi walizkami , wniósł je do pokoju, dałem mu oczywiście napiwek. Uśmiechnął się i zamknął za Scooterem drzwi. Zostałem w pokoju sam. Zaniosłem swoje rzeczy do sypialni i położyłem je koło łóżka. Wziąłem swoją szczoteczkę do zębów i ciuchy na przebranie ,powędrowałem do łazienki. Zawiesiłem rzeczy na haczyku który znajdował się na drzwiach. Wszedłem pod prysznic , chwyciłem w dłoń butelkę z miętowym szamponem do włosów , nalałem trochę na dłoń i roztarłem go na głowie. Spłukałem wodą i wziąłem kolejną butelkę z żelem pod prysznic o zapachu kokosa. Umyłem się dokładnie i wyszedłem wycierając się ręcznikiem. Lustra były zaparowane od gorącej wody. Uchyliłem lekko okno w łazience i chwyciłem w dłoń szczoteczkę do zębów , nalałem na nią trochę pasty do zębów i zacząłem je porządnie szczotkować. Po trzech minutach wypłukałem buzię i założyłem na siebie czyste ubrania. Wyszedłem do hotelowej restauracji gdzie była cała ekipa. Zjedliśmy razem kolację i ruszyliśmy w miasto.
KATHERINE
W torbę spakowałam kilka czystych koszulek, kilka par spodni i buty , wzięłam swoją kosmetyczkę i wszystkie potrzebne mi rzeczy. I zaniosłam je do swojego srebrnego samochodu. Na dworze przestał padać deszcz i wyszło letnie słońce , przebrałam się i wykorzystałam ostatnie ciepłe dni na swoje letnie stroje. Zeszłam na dół zostawiając karteczkę " Mieszkam u Justina, za jakiś czas przyjadę Was odwiedzić. Kocham "
[ WŁĄCZCIE : PODKŁAD 2 ]
Wzięłam swoją torebkę i rzuciłam ją na miejsce obok kierowcy. Wsiadłam do auta i odpaliłam silnik. Spojrzałam na liczniki ,które wskazywały prawie brak paliwa. Wjechałam na stację niedaleko domu i wysiadłam z auta , wybrałam paliwo które potrzebuje i zatankowałam . Poszłam do kasy zapłacić. Wzięłam ze stacji sobie kilka słodyczy i wróciłam do samochodu. Ruszyłam ponownie, na miejscu byłam jakieś dwadzieścia minut później. Wysiadłam z samochodu parkując go na miejscu Justina. Wzięłam swoją torbę i stanęłam przed drzwiami wejściowymi , z torebki wyciągnęłam klucze do jego domu. Włożyłam odpowiedni w zamek i przekręciłam tym samym otwierając je. Chwyciłam za klamkę. Przyciągnęłam je do siebie i otworzyłam na oścież. Podniosłam swoją torbę i weszłam do domu zamykając za sobą drzwi , przekluczyłam je i odstawiłam torbę na bok. Ściągnęłam buty i weszłam w głąb domu. Nigdy nie wydawał się taki jak teraz. Czysty ,pusty , pełny Justina. Przebiegłam dłonią po ścianie. Wszystko wydawało się takie nieswoje , bez Justina to nie było to samo. W powietrzu unosił się jego zapach, ale nie było go tutaj,co było coraz bardziej bolesne. Wspomnienia z nim dawały coraz wyraźniejsze znaki w moim umyśle. Przypominała mi się każda nasza kłótnia, każde godzenie się .To jak spadł ze schodów przeze mnie, jak mnie nosił na rękach, jak udawał niewinnego gdy miał na coś ochotę. Z kuchni czułam jakby zapach porannych naleśników ,które mi przyrządzał , jego międzynarodowy dom z flagami był teraz pusty. Skierowałam się na górę , otworzyłam drzwi od pokoju Justina, tam gdzie wszystko się toczyło swoim życiem. Stanęłam w drzwiach i oparłam się o futrynę. Spojrzałam w głąb pokoju. Ujrzałam nas, jak leżymy, jak się kochamy, jesteśmy razem. Widziałam to jak Justin co noc mnie obejmuje, całuje w kark, przytula do siebie mocno, nie dając mi uciec. To jak delikatnie wodzi swoimi dłońmi po moim ciele , jak jest wobec mnie czuły i uprawiając ze mną seks jest delikatny. Przypomniało mi się to jaki był delikatny gdy miałam z nim swój pierwszy raz, jaki był czuły, delikatny, opiekuńczy, starał się,żeby mi nic nie było,żeby nie bolało. Bolało jak cholera, ale mijało z każdym jego gestem. Pamiętam każdy poranek tutaj, każdy wstydliwy , każdy obiecujący lepsze jutro,każdy miły. Każdy zaczynał się całusem, a teraz? Pustką i ciszą.
Usiadłam na łóżko i obejrzałam się dookoła dostrzegając nasze wspólne zdjęcia, na stoliku obok łóżka leżały kartki z piosenkami Justina ,które pisał. Wzięłam je w dłonie i czytałam każde słowo wolno. Czując jego obecność. Moją samotnię przerwało pukanie do drzwi. Zeszłam na dół i spojrzałam przez wizjer.
Otworzyłam drzwi.
JUSTIN
Zwiedzaliśmy miasto do późnego wieczora. Wróciliśmy do hotelu około 22.00 . Poszedłem do swojego pokoju. Zjadłem miskę płatków i usiadłem przed TV. Wziąłem telefon w dłoń i otworzyłem folder ze zdjęciami. Wyskoczyły mi nasze wspólne zdjęcia z Katherine . Na każdym była taka piękna, uśmiechnięta. Wyciągnąłem ze spodni wisiorek i otworzyłem go. Na zawsze... Te słowa chodziły mi po głowie cały czas. Wziąłem kartkę papieru i długopis. Zacząłem pisać nową piosenkę , siedziałem nad tym do trzeciej nad ranem aż usnąłem. Obudził mnie telefon od Scootera który kazał mi się szykować na Wango Tango .
Wyszykowałem się i poszedłem na dół do ekipy. Przed hotelem widziałem z tysiąc osób.
- Tak są tu dla Ciebie - powiedział Scooter
- Woah ! Jak ich tu ściągnąłeś?
- Wszyscy widzieli już Twój występ z naszego miasta.
- Jak to zrobiłeś?
- Mam swoje dojścia
Podniósł i opuścił ramiona znacząco. Za mną pojawiło się dwóch mężczyzn.
- Twoi ochroniarze, będą jak Twój cień.
Przytaknąłem głową i ruszyliśmy do auta. Musieliśmy się przedrzeć przez tłumy krzyczących fanek. Skandowały moje imię. Przemknąłem do auta i trochę ucichło. Po czym znów usłyszałem krzyk i w aucie pojawiła się Carly . Skrzywiłem się niczym małe dziecko i odwróciłem.
- Masz udawać ,że ją lubisz - szturchnął mnie ramieniem manager
- Dobra, ale nie teraz.
Po około godzinie znaleźliśmy się na imprezie zwanej Wango Tango. Wszyscy skandowali moje imię, organizatorzy pokazali mi ,że mogę wyjść na scenę więc tak zrobiłem. Pomachałem wszystkim i wykonałem trzy piosenki. Na scenę wkroczyła uradowana Carly , która tak bardzo chciała upozorować nasze lubienie się do tego stopnia rzuciła się na mnie w uścisk . Cały czas się uśmiechała ,starałem się ją odepchnąć ,ale Scooter kazał mi być miłym więc złagodniałem i pozwoliłem jej się do siebie przytulić . Po czym od razu od niej odszedłem i wykonaliśmy swój duet. Starałem się zachować dystans , ale Carly jak mój cień chodziła za mną ,mimo,że nie była najważniejsza w tym duecie. Po trzech minutach skończył się utwór i mogłem zejść ze sceny zostawiając ją samą,żeby dokończyła show. Publika nie skupiała się już tak bardzo na Carly gdy nie było mnie na scenie. Poszedłem do managera. Pochwalił mnie za występ i poklepał mnie bratersko po ramieniu. Mój telefon zaczął wibrować a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Katherine. Odebrałem szybko telefon.
______________________________________________________________________________
I jak kochani ? Podoba Wam się 27 rozdział ? <3
KOMENTUJCIE! <3