KATHERINE
Nie wiedziałam co mam zrobić, patrzyli na nas cały czas. Każda para oczu skierowana była na nasze osoby.
Zaczerwieniona schowałam się ramiona Justina. Przytulił mnie do siebie. A ja skupiłam się wyłącznie na nim, tak jak powinno być. Czułam jego szybkie bicie serca, i przyspieszony puls. Położyłam mu dłoń do klatki piersiowej. Skierowaliśmy się do swojego stolika , oddzielonego od reszty restauracji. Zajęliśmy swoje miejsca i wzięliśmy do rąk karty menu. Złożyliśmy kelnerce zamówienie , przyjęła je i poszła je podać kucharzowi.
- Czemu Oni na nas tak patrzą ? - zapytałam Justina
- A skąd ja mam to wiedzieć, jesteśmy atrakcyjni to patrzą - zaśmiał się
Uśmiechnęłam się do niego złośliwie i machnęłam głową ,żeby poprawić włosy. Podeszła do nas dziewczyna
- Przepraszam - powiedziała
- Tak? - odpowiedział Justin
- Ty jesteś Justin Bieber?
- Tak to ja
- O mój Boże! Uwielbiam Cię! Byłam na Twoim pierwszym koncercie! Jesteś utalentowany i przystojny. Sukces gwarantowany.!
- Dziękuje ...
- Mogę autograf?
- Pewnie
Justin dał pierwszej fance autograf, akurat gdy poszła nasza kelnerka przyniosła jedzenie. Chciałam iść z tej restauracji jak najszybciej ,żeby już nie musieć patrzeć na tych ludzi, którzy patrzyli nam w talerz.
Zjedliśmy z Justinem, położył pieniądze na stół i wyszliśmy z budynku. Telefon Justina zaczął dzwonić.
- Halo ?
- Młody jutro w studiu o 9.00 nagrywać będziesz.
- Ok będę, narazie .
Justin rozłączył się i powiedział mi kto dzwonił. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na Justina.
- O co Ci teraz chodzi?
- O Twoich znajomych ,Oni Cię zaciągają do ćpania.
Gdy za każdym razem słyszę ,że Justin musi iść do studia , na halę potańczyć włos na głowie mi się jeży. Denerwuję się wtedy bo boję się ,że Jus znów chwyci po narkotyki.
- Nie martw się skarbie, nie wezmę już tego świństwa.
- Koledzy Cię zmuszą
- Ufasz mi ?
Machnęłam głową na tak, a Justin dalej ciągnął swój monolog.
- Ufasz? Ufasz. Powinnaś wiedzieć ,że nie chcę już brać tego , nie zmuszą mnie, mam własny rozum,mam Ciebie, a nie chce stracić, a wiem,że jeśli bym wziął stracę Cię. Jesteś dla mnie wszystkim skarbie,nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie,więc nie martw się o mnie, dam sobie radę.
- Huh, nie spodziewałam się ,że na takie wyznanie Cię stać.
- A jednak.
Pocałował mnie w nos i wsiedliśmy do auta. Ruszyliśmy do domu. Na całe szczęście nie było korków. Dojechaliśmy dość prędko do domu po dziesięciu- piętnastu minutach . Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy w kierunku domu. Wchodząc do niego zauważyłam zarys postaci siedzącej na kanapie.
Justin zapalił światło , a ja otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
JUSTIN
Dziwnie czułem się w tej restauracji , nieswojo, oczy wszystkich na nas.. Mimo,że jestem przyzwyczajony to mi przeszkadzało. Gdy jem nie lubię być obserwowany , gdy śpiewam owszem,ale nie w prywatnych sprawach. Nie potrzebuję tam paparazzich ani fanów. Po kolacji zadzwonił do mnie Scooter i umówił się na jutro, zaczynamy nagrywać. Piosenki trzy mam napisane, pisałem w nocy gdy nie mogłem spać. Wysłałem je Scooterowi , podobały mu się , dlatego nagramy je. Katherine boi się ,że moi nowi znajomi zaczną na mnie źle działać. Prawda nie są najlepsi, ale umiem im odmówić narkotyków. Zwłaszcza narkotyków. W naszym związku nie było teraz najlepiej dlatego wolałem nie podpaść kolejny raz. Uspokoiłem ją i dotarliśmy do mnie do domu. Weszliśmy do niego za ręce. Od razu czułem ,że Kate coś zauważyła. Mocno ścisnęła moją dłoń i przybliżyła się do mnie. Złapałem ją w biodrze i zapaliłem światło. Na kanapie siedziała Ariana. Z naszym zdjęciem z kuchni w dłoniach.
- Co Ty tu robisz ? Jak tu weszłaś ? - zapytałem
- Mam Twoje klucze, nie pamiętasz ? Dałeś mi je kiedyś. Siedzę skarbie, a co nie widać?
Zacisk Kate na mojej dłoni stawał się coraz silniejszy.
- Nie bądź żałosna. Nie jesteś moją przyjaciółką. Już wiem ,że to Ty rozwaliłaś nasze zdjęcia, i mój dom.
Zaśmiała się złośliwie i podeszła do nas.
- Nie chciej ,żeby Twojej suczce coś się stało.
- Nic się jej nie stanie.
- Jesteś pewny.?
Przejechała swoją dłonią po policzku Katherine.
- Nie dotykaj jej - uniosłem swój ton
Popchnęła ją lekko i puściła nasze zdjęcie o ziemię, szkło roztrzaskało się na milion kawałków.
- Miałeś mnie kochać, zawsze.
- Zmieniło się, Ty mnie zdradziłaś.
- Wybaczyłeś
- Ale nie zapomniałem.
- Obiecałeś ,że zawsze będziemy razem, mówiłeś ,że jestem jedyną,że życia sobie beze mnie nie wyobrażasz. A tu co po kilku miesiącach bycia razem zerwałeś ze mną. Przez jednego głupiego typka. I co teraz Ona będzie Twoim pocieszeniem po Nadin i mnie? Na ile? Miesiąc , dwa ?
- Powinnaś już iść .
Kate puściła moją dłoń, już wiedziałem ,że nie wróży to dobrze. Tak myślałem , myliłem się. Katherine chwyciła Arianę za ramie i wyprowadziła ją z domu.
- Więcej tu nie przychodź , szmato!
- Policzymy się jeszcze.
Zatrzasnęła drzwi i zamknęła na każdy spust. Odwróciła się w moją stronę. Już chciałem tłumaczyć, gdy podeszła do mnie i przyłożyła mi palec do ust.
- Ćśś nie mów nic, ja się nigdzie nie wybieram.
- Nie wkurzysz się na to co mówiła?
- Wyżyła się i jest okej - machnęła ramionami
Wpiłem się w jej usta bezlitośnie, a Ona odwzajemniła mój pocałunek . Moje dłonie zawędrowały na jej biodra a jej za moją szyję. Złączyłem nasze czoła razem. Każde z nas wdychało swoje powietrze.
Katherine spojrzała na podłogę.
-Wypadałoby posprzątać.
- Już idę po zmiotkę
Cmoknąłem ją i poszedłem do kuchni. Wróciłem do salonu i zmiotłem kawałki szkła . Po rozbiciu nie zostało śladu. Katherine poszła na górę a ja wyłączyłem wszystko i również zaszedłem na górę. Kate leżała już w łóżku przykryta kołdrą.
- Śpiąca ?
- Odrobinę , zmęczyła mnie ta sytuacja .
Położyłem się obok i objąłem ją w pasie. Po chwili obydwoje odpłynęliśmy w krainę snów. W nocy przebudziłem się kilka razy zestresowany tym,że mi nie pójdzie w studiu. I tak co godzinę. Około 7.00 nad ranem ,uznałem ,że nie ma sensu kłaść się dalej spać, i wstałem z łóżka. Poszedłem na dół zrobić śniadanie. Około piętnastu minut później dołączyła do mnie Katherine.
- Dzień dobry aniołku.
- Dobry dobry - kichnęła
- Oj czyżby ktoś złapał katarek?
- Kto.? Ja ? Nie. Mi się to nie zdarza,nie pamiętasz?
- Chyba jednak zdarza.
Zaśmiała się i zajęła miejsce na krześle obok mnie. Podałem jej naleśniki z owocami oraz herbatę.
Odsunęła talerz i wzięła kubek z herbatą.
- Co się stało? Zawsze chętnie jadłaś .
- Nie mam apetytu dzisiaj.
- Jesteś chora malutka.
- Nie, po prostu nie mam apetytu.
- Chora
- Apetyt
- Chora
- Cicho, nie mam humoru na kłótnie - powiedziała
Zjadłem śniadanie i poszedłem na górę się przebrać. Katherine dopiła swoją herbatę i również poszła na górę się ubrać. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do samochodu.
- Lepiej Ci ?
- Zdecydowanie
- Widać .
Uśmiechnęła się i wślizgnęła na swoje miejsce w aucie. Zapięła pas i wsunęła kluczyki do stacyjki.
-Uff myślałem ,że zgubiłem.
- Ze mną nie zginiesz - zaśmiała się
Odpaliłem silnik i wyjechałem ze swojego podjazdu. Przedarliśmy się przez miasto i dotarliśmy pod gigantyczny budynek. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do tego budynku. Od progu przywitał nas Scooter.
KATHERINE
Rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy i zatkanym nosem. Zeszłam na dół do Justina i usiadłam obok niego. Zrobił mi śniadanie i herbatę ,z czego tylko wypiłam herbatę , nie miałam apetytu i byłam chora. Poszliśmy po śniadaniu z Justinem przebrać się i wyszykować, na 9.00 miał być w studiu. Poprosił mnie ,żebym mu dodała otuchy więc pojechałam z nim. Około 8.50 byliśmy na miejscu. Przywitał nas sam Scooter i zaprowadził do studia. Wprowadził nas. Od progu przedstawił nam ekipę Justina ,która będzie z nim jeździła w trasy i na wszelkie koncerty. Było kilku tancerzy i kilka tancerek. Nie byłam zadowolona z tancerek ,ale musiałam to zaakceptować. Justin już po chwili wszedł do studia i zaczął nagrywać. Duma mnie rozpierała gdy go słuchałam. Siedziałam za szybą i wsłuchiwałam się w dźwięki jakie Justin z siebie wydobywał. Justin właśnie kończył nagrywanie ostatniej piosenki ,gdy do studia wpadła dziewczyna
- Jestem, wybaczcie spóźnienie , gdzie ta dupa? - zaśmiała się i spojrzała na szybę - To On?
- Tak to On . A to jego dziewczyna .
- Uu - skrzywiła się
Wywróciłam oczami i wróciłam do obserwowania Justina.
- Wyciągnij tą końcówkę , i skończymy pracę - skomentował producent
Justin dokończył piosenkę i wyszedł ze studia do nas.
- Carly jestem - podeszła nachalnie
- Justin
- Dobrze śpiewasz
Położyła mu dłoń na ramieniu. Ścisnęło mnie w dołku z nerwów. Wiedziałam ,że to nie koniec.
_____________________________________________________________________________
I jak kochani? Podoba Wam się? KOMENTUJCIE.
Opowiadanie mega, mam nadzieję, ze tak szybko się nie skończy jak wszystkie inne :)
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie! Świetny rozdział, czekam na następny! <3
OdpowiedzUsuńtak się od tego uzależniłam, że to maskara jakaś :o next plis <3
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na następny!;*
OdpowiedzUsuńKocham tą opowieść jest super w każdym rozdziale coś ciekawego ;D CZEKAM NA NASTĘPNY <333
OdpowiedzUsuńchcę następny ! :* to opowiadanie jest po prostu święte ! <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następną część :D
OdpowiedzUsuńSuper pisz dalej! :) Masz talent dziewczyno :D
OdpowiedzUsuńzajebise oby nie bylo zdrady ze strony jusa ;***** czekam na nn....
OdpowiedzUsuńBoskie czekam na następny
OdpowiedzUsuńsuper :P czekam na nn :) zapraszam na
OdpowiedzUsuńhttp://jeniferjacob-justinbieber.blog.pl/
Lola
świetne nooo ! <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO <3
OdpowiedzUsuńProszę Cię .. Błagam ... Pisz szybciej ja już chcę czytać więcej .. tak mnie to wciągnęło .. Dziękuję :*
OdpowiedzUsuń~Belieber
Daleeej <3 . <3
OdpowiedzUsuńto moje uzależnienie . czekam na następny :D
OdpowiedzUsuń