KATHERINE
Moje nogi zadrżały słysząc ten głos. Łza kręciła mi się w oku a moje policzki czerwieniały.
- Mamo - wyszeptałam na wydechu
- Przepraszam ?
- Czy Ty to Mandy ?
- Tak, co w związku z tym?
- Masz dzieci? Przepraszam ,że tak prosto z mostu ale muszę się dowiedzieć
- Miałam, ale musiałam ją kiedyś zostawić-
- Więc to dziewczyna
W mojej głowie pojawił się mały promyk nadziei. Gula w gardle nie dawała mi mówić. Przełknęłam ciężko ślinę a kobieta powiedziała coś co mnie zszokowało
- Ma na imię Katherine , była śliczną trzylatką , ale musiałam odejść. Jej ojciec mnie do tego zmusił.
Moje nogi zachwiały się pode mną i ugięły niespostrzeżenie ,upadłam na ziemię chwytając Mandy za rękę. Która jednocześnie ukucnęła za mną. Justin przybiegł do nas z drugiej strony ulicy i chwycił mnie za drugą rękę.
- Kate skarbie ,Kate co się stało ?
Rozejrzałam się i ujrzałam ciemność. Moje oczy odmówiły mi posłuszeństwa. Przetarłam je dłońmi i ujrzałam Mandy i Justina kucających przy moim ciele.
- Justin to Ona, mówiłam Ci
- Ale o co chodzi ? - zapytała Mandy
- Jesteś jej mamą.
- Co? - krzyknęła
- Zostawię Was usiądźcie i porozmawiajcie.
- Nie ,zostań - poprosiłam Justina
- Jesteś pewna? Nie chce ,żebyś czuła się skrępowana
- Nie będę. Mandy, chodzi mi o to,że moja mama też odeszła od nas gdy miałam trzy lata. I tata powiedział,że zginęła,rozumiesz już o co mi chodzi ?
Mandy wyjęła spod koszulki swój medalik i otworzyła go. W medaliku było zdjęcie , na którym widniała Ona i mała dziewczynka. Dziewczynka o długich ciemnych włosach, brązowych oczach i białym uśmiechu. Tą dziewczynką byłam ja. Wyciągnęłam z torebki swój portfel i go otworzyłam jednym ruchem, miałam w portfelu takie samo zdjęcie jak Mandy w medaliku.
- Córeczko
- Mamo, myślałam ,że nie żyjesz
- Nie. To była wymówka,bo miała trudny okres w życiu spowodowany przez Twojego ojca.
- Co zrobił?
- Nie mogę Ci teraz powiedzieć,lecę do Argentyny, wrócę za dwa dni.
- Nie chcę stracić z Tobą kontaktu ponownie.
- Dam Ci swój numer. Proszę Cię nie mów nic tacie.
- Dlaczego?
- Dla własnego dobra skarbie
Zrozumiałam co do mnie mówiła, ucieszyłam się ,że znalazłam matkę. Odzyskałam, zdobyłam ,nie wiem jak to ująć. Moja radość jest nie do opisania! Chciałabym z nią spędzić czas i nadrobić stracone lata. Niestety musiała wyjechać. Pocałowała mnie w głowę i przytuliła mocno w swoim silnym uścisku. . Pożegnałam się z Mandy znaczy mamą ,obydwie miałyśmy łzy w oczach. Ale wiedziałam,że odzyskam ją za dwa dni. Przytuliła mnie mocno a ja objęłam ją przez ramiona i spoczęłam głową na jej ramieniu.
- Do zobaczenia córeczko ,za dwa dni
- Do zobaczenia mamo
Łza spłynęła po moim czerwonym ,rozpalonym policzku. Uśmiechnęła się i pomachała mi . Odwzajemniłam jej ciepły uśmiech i również pomachałam swoją lewą dłonią, po chwili znów wróciłam do ponurej wizji wyjazdu Justina. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego przez łzy w oczach.
JUSTIN
Czułem się bardzo szczęśliwy wiedząc ,że Katherine odzyska matkę. Ciekawiło mnie to dlaczego tak mówiła o swoim mężu, ojcu Katherine. I dlaczego nie widziała się z nią tyle lat , ale nie mnie w tym bagnie się topić.
Katherine spojrzała na mnie ,widziałem łzy w jej oczach i zarumienione na róż policzki.
- Chodź zabiorę Cię do siebie.
- Dziękuję - uśmiechnęła się - Nie chcę do siebie wracać, nie mogę na tatę patrzeć teraz, powiedziałabym mu wszystko
- Możesz u mnie zostać maleńka ,nawet jak wyjadę
- Nie można tak - zaśmiała się
- Wszystko można - uśmiechnąłem się czule i podarowałem jej pocałunek
Wsiedliśmy do mojego auta. Jej kluczyki oddałem Liamowi ,który zawiózł jej samochód pod dom.
Zapieliśmy pasy i odpaliłem silnik. Wyjechałem z parkingu i wcisnąłem pedał gazu dodając prędkości. Jechaliśmy 120km/h , na ulicach było pusto. Dziwnie pusto o tej porze. Dojechaliśmy do domu, wjechałem samochodem na swój podjazd i zaparkowałem , zgasiłem silnik samochodu i odpiąłem pas, Katherine zrobiła to samo i wyszła przed auto. Wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki i dołączyłem do niej, razem skierowaliśmy się w stronę domu. Otworzyłem jej drzwi
- Pani przodem
- Dżentelmen , dziękuję
Weszliśmy do domu .
- Muszę do toalety - powiedziała Kate
- Ok, będę na tarasie
Katherine poszła do toalety,a ja zdjąłem buty i wyszedłem na taras , usiadłem na barierce tyłem do wszystkich i plaży. Brałem głębokie wdechy i wydychałem powietrze . Czekałem na Katie jakieś dziesięć minut. Odetchnąłem z ulgą i ujrzałem przed sobą najseksowniejszą dziewczynę na ziemi. Katherine stanęła przede mną w gorsecie i koronkowej bieliźnie , w pończochach i szpilkach. Moje serce zaczęło szybciej bić, a oddech przyspieszył . Katherine przygryzła wargę od środka zaciągając ją do siebie.
[ WŁĄCZCIE TO : PODKŁAD 1 ]
Zerwałem się z miejsca podchodząc do niej. Oparła się o szybę a ja przywarłem ciałem do niej
- Twoja ostatnia noc ze mną musi być wyjątkowa - wyszeptała
Przygryzła mój płatek w uchu i lekko liznęła mnie w szyję. Syknąłem z rozkoszy wodząc jej dłońmi po biodrach i pośladkach które okrywał cienki materiał. Wsunąłem dłoń w majteczki trzymając dłonie na jej pośladkach. Całowałem ją po szyi wodząc nosem po ciele. Podniosłem ją. Jej nogi znalazły się na wysokości moich bioder oplatając je, jej dłonie znalazły się na moich barkach. Moje dłonie zaś powędrowały na jej linię łączącą uda z pośladkami. Ruszyłem w stronę swojego pokoju, cały czas wodząc ustami po jej ciele. Po chwili znaleźliśmy się w moim pokoju. Miałem nad nią władzę. W pokoju można było wyczuć namiętność,pożądanie, pragnienie . Przejechałem palcem po jej ustach zastygając na nich. Pocałowałem ją namiętnie wpijając się w jej usta.
- Będę za tym tęsknił
- Ja tak samo misiu
Widziałem jak zaszkliły się jej oczy , nie przestawałem całować, przez usta czułem jej delikatny uśmiech rodzący się na promiennej buzi. Moja dłoń wiodła od jej szyi, przez mostek,aż do podbrzusza. Odpiąłem jej stanik zrzucając go na ziemię obok łóżka. Całowałem ją najpierw delikatnie w usta , powoli przechodząc przez każdy centymetr piersi i klatki piersiowej. Złapałem ją za plecy ,po czym wygięła się w lekki łuk ,oplatając mnie swoimi nogami. Jej dłonie delikatnie spoczywały na łóżku , po czym zdjęła mi koszulkę również rzucając ją na ziemię niedaleko łóżka. Każda ze szpilek spadła swobodnie na ziemię lekko uderzając o posadzkę. Dłonie Kate powędrowały na moje spodnie, odpinając guzik i zamek ściągnąłem je i rzuciłem na fotel niedaleko łóżka. Zdjąłem delikatnie każdą z pończoch Katie delikatnie ujmując jej kostki i wodząc dłońmi, dołączyłem usta składając pocałunki od kostki aż do kolan . Opuściłem jej nogę i gładziłem dłonią uda z każdej strony. Przylgnąłem do niej na wysokości ust. Delikatnie złożyłem pocałunek na jej ustach wyglądających jak serce, perfekcyjnie czerwonych. Uśmiechnąłem się pytającym wzrokiem o możliwość kontynuowania. Kiwnęła głową twierdząco , na co zębami ściągnąłem jej resztę bielizny. Obnażyłem jej kobiecość w blasku delikatnego wieczornego światła. Przygryzła delikatnie wargę i przyciągnęła mnie do siebie stopą. Złożyłem na jej ustach kolejny pocałunek ,bardziej namiętny, bardziej zdecydowany, bardziej beztroski. Niewinny , ale jednocześnie niegrzeczny. Zsunąłem swoje bokserki sięgając do szafki znajdującej się obok łóżka po paczuszkę z zabezpieczeniem. Wyciągnąłem prezerwatywę z opakowania i wsunąłem na swojego penisa.
- Czy mogę? - uśmiechnąłem się zawadiacko
- Jak najbardziej
Wsunąłem delikatnie swojego penisa w nią,czułem jak dreszcz przechodzi przez jej ciało. Sytuację opanowała rozkosz i mój delikatny dotyk pieszczący jej ciało. Moje dłonie wodziły po jej nogach a penis wsuwał się coraz głębiej i dokładniej. Zacząłem poruszać nim w jednym rytmie
- Justin.. - wyjęczała
Pocałunek który złożyła na moich ustach był przepełniony miłością i pożądaniem,co sprawiło,że zapomniałem o jakichkolwiek wątpliwościach związanych z wiernością. Wyjąłem swojego penisa z jej pochwy i główką potarłem jej łechtaczkę co wywołało cichy jęk,po czym ustawiłem się przy wejściu i powoli chcąc być delikatnym zacząłem ponownie wsuwać go do środka. Kath cicho warknęła ,łapiąc mnie za pośladki i z całej siły przycisnęła mnie do siebie. Obydwoje krzyknęliśmy głośno.
KATHERINE
Justin zrozumiał ,że mam dość delikatnych zagrywek. Jedną dłoń złożył na moich plecach a drugą ścisnął moją pierś i zaczął poruszać szybko i mocno. Próbował mnie całować,lecz jęki nie pozwalały mi odwzajemnić pocałunku. Justin zajął się moją szyją podczas gdy ja jedną ręką ściskałam jego pośladek a drugą drapałam plecy. Byłam pewna ,że będzie miał rany ,ale skoro było to przyjemne to czy te rany były ważne?
Gdy poczuł ,że moja pochwa zaczyna się zwężać a ja ani na chwilę nie przestawałam jęczeć , podniósł mnie i przycisnął do stołu,który znajdował się w jego pokoju. Złapał mnie mocno za biodra i dał z siebie wszystko.
Nagle zaczęłam krzyczeć. Złapałam się za piersi i mocno je ścisnęłam. Moje plecy wygięły się w łuk a mięśnie mojej pochwy zaczęły uciskać jego penisa. Czując to Justin zaczął wbijać się we mnie jeszcze mocniej , by po chwili wypełnić mnie swoim nasieniem. Gdy tego dokonał ciężko dysząc opadł na mnie.
Trwaliśmy w tej pozycji dość długo próbując dojść do siebie,każde z kolei próbowało. Głaskałam go delikatnie po głowie a On bawił się moją drugą dłonią delikatnie. W końcu wysunął się ze mnie ,wyprostował i pomógł mi wstać. Zużytą prezerwatywę wrzucił do kosza. Ubieraliśmy się w ciszy ukradkiem posyłając sobie spojrzenia. Gdy nasunął spodenki podeszłam do niego i mocno się przytuliłam.
- Kocham Cię,Justin - wyszeptałam wtulając twarz w jego klatkę piersiową
Justin milczał a pocałunek który mi podarował był najlepszą odpowiedzią jaką dostałam.
Wyszliśmy ponownie na taras. Justin zajął miejsce na schodkach ja zaś przykucnęłam obok niego.
- Powinniśmy się położyć skarbie - powiedział
- Chodźmy
Wróciliśmy na górę ponownie zrzucając z siebie odzież. Wsunęliśmy się pod kołdrę. Ujęłam dłonią poduszkę i odwróciłam się. Justin znalazł się po chwili za moimi plecami i objął mnie swoją ręką. Czułam jego zapach, wchłaniałam go. Wiedziałam,że nie poczuję go zbyt długo ,zdecydowanie za długi okres czasu będę musiała się obejść bez tego. Przysunęłam się bliżej z premedytacją moje pośladki znalazły się blisko jego kroku. Justin opanował się i złożył pocałunek na mojej szyi. Obydwoje trwając w tej pozie zasnęliśmy. Spaliśmy do samego rana jak małe dzieci. Słyszałam jak Justin wstał przede mną i wyszedł z pokoju,całując mnie w polik . Postanowiłam jeszcze odrobinkę poleżeć i ponownie zasnęłam na pół godziny. Wstałam z łóżka i założyłam koszulę Justina ,zapinając ostatni guzik wyszłam z pokoju.
- Dzień dobry - powiedziałam głośniej schodząc do kuchni
Będąc na końcu schodów zobaczyłam kilku ludzi po czym się speszyłam. Justin wyszedł z kuchni
- Dzień dobry
Uśmiechnęłam się i przemknęłam chyłkiem do kuchni zajmując miejsce przy stole . Odkaszlnęłam znacząco.
Justin podszedł do mnie
- Co jest?
- Co to za ludzie? - machnęłam lekko niezauważalnie palcem
- Moi pomocnicy, bez nich żebrałbym na ulicy o chleb
Zaśmiałam się a Justin postawił przede mną talerz z naleśnikami pod truskawkową chmurką . Byłam zaskoczona, oczywiście mile zaskoczona. Chwyciłam widelec i nóż krojąc kawałek z jednego naleśnika. Justin przejechał dłońmi po moich włosach i położył dłonie na ramionach całując mnie w sam czubek głowy.
Przykurczyłam lekko głowę i z zadowoleniem wzięłam pierwszy kęs. Justin wszedł na schody
- Nie zjesz ze mną?
- Już jadłem, muszę się spakować , w końcu dzisiaj o czternastej lecę.
- Ach no tak. Czekaj czekaj jak to dzisiaj?! Miały być dwa dni
- Liczyłem z wczoraj.
Fuknęłam i odwróciłam wzrok
- Wiedziałaś mała na co idziesz.
- Źle się zrozumieliśmy - powiedziałam z nutką złości w głowie
- Ostatni dzień, nie kłóćmy się
- Nie umierasz, wyjeżdżasz - powiedziałam stanowczo
- I co to ma zmienić nasz ostatni dzień przed wyjazdem?
Wróciłam do jedzenia ignorując wypowiedź Justina. Po skończonym posiłku odstawiłam talerz do zlewu i poszłam na górę do sypialni Justina. Stanęłam w progu opierając się o futrynę. Justin pakował uszykowane wcześniej ubrania do walizki i tak w kółko.
- Nie zwrócisz na mnie uwagi?
- Nie chcę się pokłócić.
- O i dlatego będziesz milczał?
- Nie chcę się kłócić,bo wtedy jesteś smutna. A ja tego kurwa nienawidzę.
[ WŁĄCZCIE : PODKŁAD 2 ]
Podeszłam do niego i kucnęłam obok, promienie słońca zza okna opadały na moje włosy. Twarz miałam wykrzywioną jak małe dziecko ,które się zaraz rozpłacze. Nie płakałam jednak. Tego dnia szkoda mi było łez.
- Bądź ze mną jeszcze.
- Gdziekolwiek się znajdziesz będę i ja
Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka,chciałam ,żeby w tym momencie wszystko się zatrzymało. Żebyśmy byli tylko my. Do czternastej czas zleciał nam zdecydowanie za szybko. Staliśmy na lotnisku. Obydwoje z zamartymi twarzami pełnymi smutku. Zza pleców Justina wyłoniła się Carly. Na jej ustach pojawił się złowrogi uśmieszek. Wtuliłam się mocniej w Justina.
- Ona też jedzie? - powiedziałam zaskoczona
- Jest w teamie , musi. Wolałbym nie ,ale co ja mam do gadania.
Z mojego oka wyleciała mała łza. Scooter przeszedł obok nas.
- Wyprzedane wszystko. Macie dzieciaki pięć minut.
W mojej głowie zrodziło się przerażenie, tylko pięć minut...
Justin chwycił mnie za dłoń , a przez moją pamięć przeleciały wszystkie wspomnienia. Jak się poznaliśmy
,jak siedział przy mnie niewinnie na ławce, jak za każdym razem dyrektor go karcił za zachowanie.
" Zawsze Ty ,zawsze ja , zawsze My"
" - Pomyśl , kocham Cię bardziej niż wszystkie inne rzeczy na świecie jakie Bóg stworzył , czy to Ci nie wystarcza ?
- Wystarcza i starczy na wieczność "
" - Kocham Cię
- To marna wymówka
- Ale i szczera prawda skarbie "
" Ale Ty ... Twój zapach jest dla mnie jak narkotyk... Jak najlepszy gatunek heroiny "
I tak w swoich objęciach stojąc na tym lotnisku zanurzyliśmy się błogo w naszym małym, ale jakże doskonałym kawałku wieczności.
JUSTIN
Ani na moment nie przyszło mi na myśl ,że mogę ją puścić ze swoich ramion. Pięć minut... Tylko, czy może aż pięć ?
- Odejdziesz ode mnie? - zapytałem
- Nigdy , zostanę tu. Gdziekolwiek się znajdziesz tam będę i ja. Nic nie potrafi sprawić ,że czuję się tak jak przy Tobie.
Opadła swobodnie na moją klatkę piersiową wtulając się w nią. Podniosłem jej głowę i podbródek całując bez opamiętania. Przejechałem palcem po jej ustach delikatnie uciskając. Wodziłem językiem po jej wargach.
- Będę za tym tęsknił
Cicho westchnęła i przycisnęła swoje usta do moich. Jej spontaniczność była najlepszą zaletą tej chwili.
Scooter krzyknął ,że już na nas czas.
- Żegnaj - powiedziała
- Nigdy nie mów żegnaj. Żegnaj odbiera całą nadzieję na ponowne spotkanie. Dlatego zawsze powtarzam ,że jeżeli kochać to teraz, przepraszać to teraz, dziękować to teraz!
- Kocham Cię najmocniej na świecie- powiedziała cicho łkając
- Ja Ciebie też skarbie
Ponownie złączyłem nasze usta w pocałunku zabierając dech Katie , położyłem dłoń na jej plecach a drugą rękę na jej biodro. Oplotła mnie swoimi rękoma w okół szyi . Przechyliłem ją lekko uśmiechając się.
- Uśmiechnij się malutka
Jak nakazałem tak zrobiła, widziałem ,że uśmiech był szczery, niewymuszony, niepretensjonalny , tylko dla mnie. Przytuliłem ją mocno do siebie i chwytając walizki w dłonie odsunąłem się lekko.
- Zadzwonię jak będę na miejscu
Machnęła głową twierdząco i uśmiechnęła się przez łzy. Każda spływała z jej twarzy i uderzała o podłogę.
Odwróciłem się i zacząłem kroczyć przed siebie.
- Justin - powiedziała cicho
- Tak? - odwróciłem się.
- Weź to.
Katherine zdjęła z szyi swój medalion i podała mi go.
- Otwórz jak będziesz w samolocie
Skinąłem głową dając jej ostatniego całusa.
________________________________________________________________________________
I jak kochani podoba Wam się 26 rozdział ? KOMENTUJCIE! <3
KTO SIĘ POPŁAKAŁ? ;p
Ja się popłakałam :c Naprawdę bardzo było smutne te pożegnanie :c Kocham to opowiadanie tak bardzo <3
OdpowiedzUsuńPisz dalej <3 I czekam na następny rozdział :*
Ja się popłakałam :o ta muzyka, wszystko pasowało, super! <3
OdpowiedzUsuńFajny ♥♥ Jak zawsze :P
OdpowiedzUsuńJa też się popłakałam !
OdpowiedzUsuńTa muzyka taki nastrój boże mam nadzieję że wszystko przetrwają i będą nadal sie tak mocno kochać ;( <3333
Czekam na następny ...
ja tak samo.
OdpowiedzUsuńpopłakałam się strasznie.
Jezu płaczę :cccc
OdpowiedzUsuńomg! tak jeszcze nie płakałam;( niech z tego opowiadania zrobią film ;)
OdpowiedzUsuńJeju ;3 aż mi łezka poleciała :C PISZ PISZ PISZ czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńBoże Ryczę : c
OdpowiedzUsuńZajebisty
Łza .... Łap ! Leci już powoli.... :-C Czekam na 27 rozdział ! <3 . <3
OdpowiedzUsuńMatkoo poryczałam się <33 uwielbiam jak piszesz kiedy następny oby jak najwcześniej <3
OdpowiedzUsuńRyczę ;(
OdpowiedzUsuńKurczę ja płaczę :( Opowiadanie świetne, po prostu brak słów :D
OdpowiedzUsuńPisz dalej juz nie mogę się doczekać kolejnej części :D
az sie poplakalam nie no nie moge dziewczyno pisz nastepny
OdpowiedzUsuńAz się popłakałam ;(
OdpowiedzUsuńBoski rozdział *-*
Oczywiście z niecierpliwością czekam na next ;)
Wenki życzę ;D
Buziaki kochana ;***
PŁACZĘ *.*
OdpowiedzUsuńjesteś genialna !
kacham to <3
najlepszy rodział jaki czytałam w zyciu :) :**
kocham cie i tego bloga ! :**
NAJLEPSZY BLOG NA ŚWIECIE. POLECAM HO INNYM, ALE NIESTETY NIE KAŻDY TAKIE LUBI I TO JESZCZE Z JUSSEM.:-C
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY BLOG NA TEJ MALUTKIEJ ZIEMII ! I LOVE IT AND SHARE IT ! :*
OdpowiedzUsuńKiedy 27 ? Wieczorem najlepiej czytać ! ; )
OdpowiedzUsuńOMG płacze i nie mogę przestać niecierpliwie czekam na next /weronika
OdpowiedzUsuńMATKO *.* jesteś najlepsza !!! <333
OdpowiedzUsuńMATKO !!! *.* JESTEŚ NAJLEPSZA <333 doprowadziłaś mnie do płaczu ;o
OdpowiedzUsuńJesteś świetna <3 ! Popłakałam się ♥ Pisz następny
OdpowiedzUsuńDopiero zaczęłam niedawno czytac Jesteś wspaniała Pisz ile mozesz <3 Przy tym rozdziale się strasznie poplakałam Wzruszające pożegnanie boże niemoge przestać płakać, jeszcze te piosenki IDELNE <3
OdpowiedzUsuńBOZE DZIEWCZYNO ALE MASZ TALENT !!!!!!!! JESTEŚ ŚWIETNA I TEN ROZDZIAŁ TEŻ tak sie popłakałam ze maskara :*
OdpowiedzUsuńnajnormalniej na świecie się popłakałam.....
OdpowiedzUsuńO boooże rycze! To jest piękne!! Popłakałam się jak ona spotkała mame! <33 I te ich pożegnanie.... :'( KOCHAM CIE I TE OPOWIADANIE ;**
OdpowiedzUsuńBoże święty , płaczę :'(
OdpowiedzUsuń