Katherine
występuje +18 !
- Ale czemu ? Przecież nie chce Ci nic zrobić .
- Nie dotykaj po prostu . Chcę do domu .
- Dobrze, zabiore Cię .
Wstaliśmy i Justin zaprowadził mnie do swojego auta . Wślizgnęłam się na miejsce pasażera i czekałam aż Justin zajmie swoje miejsce , po minucie wsiadł i ruszyliśmy . Jadąc patrzyłam ślepo przez okno ,wiedziałam ,że ojciec będzie zły ,że nie spełniłam zadania i jednocześnie wystawiłam się na takie niebezpieczeństwo .
Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu, szczerze nie chciałam wysiadać z auta . Bałam się całej sytuacji.
Spojrzałam przez okno, wzięłam głęboki wdech i wysiadłam z auta . Wchodząc do domu zauważyłam moje auto stojące w garażu, szybko weszłam do domu . Pobiegłam do gabinetu taty . Wchodząc do niego zauważyłam srebrną walizkę która narobiła mnóstwo szumu . Uchyliłam drzwi bardziej, zobaczyłam kobietę i mojego tatę rozmawiających . Weszłam spokojnie do nich . Tato od razu wstał z miejsca i przytulił mnie .
- Za co ?
- Za to ,że byłas taka dzielna.
- To mój obowiązek tato - dodałam
- To Alice . Kobieta którą uratowałaś z tego co mi opowiadała .
Wskazał na kobietę ,której pomogłam na lotnisku .
- Nie sądziłam ,że możesz komuś do głowy przyłożyć broń . Tym bardziej kogoś zabić.
- Skąd to wiesz ? - otworzyłam szeroko oczy
- Myślisz,że posłałbym Cię tam bez opieki i ludzi którzy sprzątną cały syf ?
- Ach no tak . Justina wysłałeś?
- Justina?! - spojrzał zdziwiony - Nie , go akurat nie wysyłałem .
Puścił mnie ze swoich objęć i pozwolił iść do pokoju . Wolałam nie zaczynać tematu o tym co Ci mężczyźni mogli mi zrobić . Widząc Justina tak mnie broniącego nabrałam do niego trochę ogłady i respektu .
Było dość późno więc nie zamierzałam mu już dzisiaj zawracać głowy . Poszłam wziąć długą kąpiel , nalałam gorącej wody z płynem brzoskwiniowym ,piana powoli powstawała . Zrzuciłam z siebie każdą część garderoby i weszłam do wody . Rozluźniłam trochę swoje ciało i zaczęłam masaż gąbką , przejeżdżałam po każdej dosłownie każdej części ciała , podniecając się co rusz troszkę mocniej . Odłożyłam gąbkę i opłukałam się . Wyszłam z wanny czując się rozkosznie .
Usiadłam przed laptopem i sprawdziłam kilka portali , nigdzie nie było nic o zabójstwie czy strzelaninie więc jest OK. Położyłam się do łóżka i napisałam Justinowi " Dobranoc "
Otrzymałam po chwili sms'a " Dobranoc słońce :* "
Na serduszku odrobinę cieplej mi się zrobiło . Zasnęłam. Wstałam około godziny 9.00 i napisałam od razu " Hej . Moglibyśmy się spotkać około 11 na plaży ? "
" Pewnie , będę czekał . "
Zeszłam na dół na śniadanie , które już na mnie czekało. Naleśniki z syropem klonowym . Mmm <3
Zjadłam kilka i poszłam z powrotem do siebie się wyszykować . Wyjrzałam przez okno , było ciepło , mimo,że powiewał lekki wiaterek . Zrobiłam makijaż i ubrałam się . Dałam całusa tacie i poszłam do samochodu . Wsiadłam , torbę położyłam obok i ruszyłam . Po dwudziestu minutach byłam na miejscu , wysiadłam z auta , zamknęłam je i skierowałam się w stronę plaży . Rozejrzałam się i zobaczyłam Justina . Uśmiechnęłam się i podeszłam. Przywitał mnie ciepłym całusem w polik i przytuleniem . Poszliśmy kawałek wzdłuż plaży i usiedliśmy na kamieniach .
- Więc - zaczęłam niepewnie
- Więc ... Tak wiem muszę Ci sporo wyjaśnić .
- Dokładnie tak , czekam na wyjaśnienia - oparłam podbródek o dłonie ,a dłonie na kolanach
- Hm no co ja mam Ci powiedzieć . Kumpel miał urodziny jak już wiesz . Była impreza , rozkręciła się dość szybko , były dziewczyny ,ale ja żadnej nie tknąłem , nie miałem nawet ochoty, widziałaś te paszczury ? Około 2.00 położyłem się do łóżka , wcześniej wziąłem prysznic , moje imprezy nigdy tak nie wyglądają . Ale ,że ten kumpel chciał tak to trzeba było taką imprezę urządzić . Jak już wspomniałem położyłem się o drugiej i zasnąłem . Nie byłem pijany, wszystko pamiętam . Dopiero jak Ciebie zobaczyłem , dowiedziałem się ,że ktoś koło mnie leży . Nie znałem nawet tych dziewczyn, uwierz mi . Nie chciałem stracić tego co było między nami . Nie bawię się uczuciami innych . NIGDY! - powiedział dobitnie - I wtedy Ty uciekłaś , nie miałem nawet jak Ci czegokolwiek wyjaśnić.
- Przysięgasz ,że taka jest prawda ?
- Tak . Nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić . Myślisz ,że bym opiekował się Tobą i zrobił coś takiego ?
- Dziękuję .
Justin przytulił mnie i obdarował gorącym pocałunkiem . Odwzajemniłam to .
Nasze kolejne dni również mijały romantycznie chodziliśmy razem na spacery, do kina , zabierał mnie do restauracji , na konie, kręgle tennis , i na plażę . Minęły jakieś dwa tygodnie. Można powiedzieć ,że to były najbardziej udane dwa tygodnie z mojego życia. Dzisiejszy wieczór spędzamy na kolacji .
Obydwoje się wystroiliśmy . W restauracji byliśmy około godziny dwudziestej . Wysiedliśmy z auta i pokierowaliśmy się w stronę wejścia. Kelnerka zaprowadziła nas do stolika . Zasiedliśmy przy nim i złożyliśmy zamówienie. Dostarczyli je nam około 15 minut później, uwielbiam szybkie restauracje. Karmiliśmy się z Justinem nawzajem jedzeniem z widelców . Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Dwie godziny minęły bardzo szybko . Zjedliśmy swoje desery . Justin zapłacił za całą kolację i złapał mnie za rękę . Wyszliśmy z restauracji kierując się do samochodu . Jus otworzył mi drzwi pasażera i zaprosił do środka. Gdy wsiadałam pośpiesznie poklepał mnie po tyłku . Wsiadłam i po chwili Justin też był aucie.
Ruszyliśmy, dzisiaj noc spędzałam u niego ,wzięłam swoją piżamkę ,szczoteczkę . Śmiał się ze mnie mówiąc ,że da mi koszulkę w której będę u niego spała.
Dojechaliśmy po niecałej godzinie do jego domu . Otworzył bramę i wjechaliśmy . Wysiadłam z auta i skierowałam się do drzwi . Justin po chwili złapał mnie za rękę i poprowadził do siebie . Weszliśmy do domu . Dzisiaj ta przestrzeń była wielka , nie było tłumów ludzi. Normalny dom. Poszłam do sypialni Justina , dał mi koszulkę i poszłam pod prysznic. Jak zwykle coś w tym momencie się we mnie wyzwalało .
Po 15 minutach wróciłam do Justina , On już leżał w łóżku . Położyłam się obok, obserwując go.
Justin pocałował mnie namiętnie z języczkiem . Spojrzałam mu prosto w oczy
- Zrób to teraz ze mną .
- Jesteś tego pewna ? Mam być pierwszy
- I ostatni .
Justin cicho się zaśmiał i pozbył się mojej koszulki oraz koronkowej bielizny . Pieścił moje piersi językiem zostawiając na nic troszkę śliny , drażnił je zębami , i składał pojedyncze pocałunki od szyi aż do podbrzusza . Czułam jak moje ciało pragnie go coraz bardziej i jak wszystko we mnie buzuje . Justin podszedł do sprawy delikatnie . Całował mnie i dawał do zrozumienia ,że jestem najważniejsza . Podobało mi się to.
Składał pocałunki coraz niżej , powoli łechtając mój wzgórek łonowy . Jego język był coraz głębiej i pieścił mnie. Wygięłam się lekko z rozkosz przytrzymując mocno kołdrę . Moje usta co chwile wypowiadały jego imię z rozkoszy . Czułam ,że za chwilę będę szczytowała . Justin coraz szybciej lizał szparke . Oślinił lekko dłoń i zaczął pieścić mnie palcami . Wirował nimi w środku chwilę i lekko co chwilę lizał . Po chwili gdy ogarnęła mnie rozkosz ,Justin oblizał je i wyciągnął prezerwatywę z tylnej kieszeni spodni , po czym się ich pozbył , bokserki również zniknęły .Założył prezerwatywę na swojego penisa . Justin znalazł się nade mną a jego dłonie usadowił obok moich bioder .
- Jesteś pewna?
- Nie przedłużaj tego, jestem .
Po czym delikatnie wszedł we mnie . Jęknęłam z rozkoszy , czując jak przepełnia mnie ciepło . Widziałam zadowolenie na twarzy Justina. Powoli zaczął ruszać biodrami delikatnie ,co dawało mi więcej rozkoszy , ale i zadawało lekko ból. Na szczęście nie był On niewyobrażalny . Tak myślałam , pomyliłam się gdy Justin zagłębił się cały we mnie , poczułam jak ból przechodzi przez cała mnie i lekko paraliżuje moje ciało. Z oczu wydostała się lekka łezka . Justin pogłaskał mnie po głowie wciąż wykonując ruchy miednicą .
- Będzie dobrze skarbie, rozluźnij się .
Justin cały czas sprawdzał czy ze mną wszystko w porządku i czy nie zadaje mi bólu . Po 10 minutach ból opuścił moje ciało i została tylko przyjemność . Justin coraz szybciej poruszał swoim członkiem we mnie .
Za każdym razem jęczałam jego imieniem . Co chwila wydając komendy - mocniej - wolniej - szybciej
Widziałam ,że mu to się podoba , więc używałam ich co chwilę . Gdy widziałam ,że powoli będziemy obydwoje szczytować wydałam tylko komendę szybciej . Jak nakazałam tak Justin zrobił .
Po kilku minutach nas obydwoje ogarnęła rozkosz . Justin lekko opuścił dłonie i położył się na mnie.
Mogłam wyczuć jego szybki puls , pot który spływał po jego karku i spełnienie które widziałam w jego oczach a On w moich . Przeczesałam lekko jego włosy i pocałowałam w usta .
Justin spojrzał na mnie , oblizał usta i powiedział
- Kocham Cię skarbie - po czym obdarował mnie pocałunkiem
- Ja Ciebie też misiu - odwzajemniłam jego pocałunek .
Nigdy wcześniej tego nie mówił , więc tym bardziej cieszyłam się ,że ten wieczór tak się zakończył .
Justin wyszedł ze mnie, i zdjął zużytą prezerwatywę . Wyrzucił ją do kosza i położył się obok mnie , obejmując mnie mocno w pasie i przysuwając mocno do siebie .
- Nie przeszkadza Ci to ?
- Ale co ? - zapytałam .
- To co czujesz blisko siebie między nogami .
Zaśmiałam się i lekko zarumieniłam .
- Nie nie przeszkadza - cmoknęłam go w usta i położyłam głowę na jego tors .
Wtuliłam się i zasnęłam . Justin cały czas kurczowo trzymał mnie przy sobie jakbym miała mu gdzieś uciec . Nie pozwoliłby na to . Czułam się bezpieczna . Justin również zasnął . Nasz poranek był równie przyjemny. Obudziły mnie promienie słońca padające mi prosto na oczy . Lekko się zawierciłam i spojrzałam do góry .
Widziałam jak Justin wciąż śpi i delikatnie oddycha, na jego ustach było widać uśmiech.
- Widzę to skarbie - zaśmiał się
- Nic nie robię .
- Patrzysz na mnie jak na obrazek .
- Oj wcale ,że nie . Nie przesadzaj .
Chociaż w sumie taka była prawda , był dla mnie jak obrazek . Położyłam się na poduszce obok obracając się w jego stronę . Otworzył oczy i cmoknął mnie w nosek .
- Ślicznie wyglądasz - dodał .
- Dziękuję, to dzięki Tobie.
- Jak to ?
Miałam już odpowiadać , gdy do jego pokoju wpadł kolega.
- Hej stary ! Oj nie wiedziałem ,że masz gościa . Oops . Sorry - zasłonił oczy i wyszedł z pokoju.
Moją twarz zalał rumieniec, a Justin zaczął się śmiać .
- No i co w tym zabawnego ?
- Ty skarbie .
Posłałam mu wrogie spojrzenie . Wstał z łóżka i ubrał bokserki .
- Idź mu to wyjaśnij - uśmiechnęłam się .
Justin wskoczył na łóżko i znów był nade mną . Pocałował mnie w usta aż straciłam dech .
- A co jeśli nie wyjaśnie ? - zapytał .
Jego dłoń zaczęła wędrować wzdłuż mojego uda ..
_____________________________________________________________________________
I jak kochani ? Podoba się ? Jak wrażenia ?
KOMENTUJCIE ! <3
SCM MUSIC PLAYER
sobota, 20 kwietnia 2013
czwartek, 18 kwietnia 2013
Rozdział 12.
Katherine .
Spojrzałam na tate palącym wzrokiem. Zrozumiał, że nie chciałam o tym mówić i słusznie .
- Zrobisz coś dla mnie jutro ?
- Co znowu ? Niedawno robiłam .
- Tym razem będzie poważniej . Musisz jechać na lotnisko , tam będzie kobieta w niebieskiej koszuli w kratkę i jeansach oraz szpilkach , jest szatynką , będzie miała ze sobą walizkę, którą położy na taśmie , będziesz musiała tą walizkę wziąć. Nikt nie może tego zaobserwować . Nie mogą wiedzieć,że coś Cię z nią łączy , weź broń i ubierz kamizelkę kuloodporną .
- Skoro muszę .
- Proszę Cię o to , bo ludzi na jutro nie mam .
- Okej
Odeszłam niechętnie z pokoju taty . Poszłam do pokoju i wybrałam stroj na jutro . Wieczór zleciał mi strasznie szybko czytałam książkę i zasnęłam na łóżku . Obudził mnie rano tata mówiąc ,że za chwilę wylatują i za jakieś 2 godziny kobieta z walizką będzie na miejscu . Wstałam ospała z łóżka i skierowałam się do łazienki . Zamknęłam drzwi i puściłam wodę pod prysznicem ,żeby temperatura się ustawiła .
Zdjęłam każdą część swojej garderoby i ułożyłam na stoliku . Skierowałam się w stronę prysznica . Weszłam do kabiny , nabrałam trochę brzoskwiniowego płynu na gąbkę i umyłam całe ciało , pozwoliłam ,żeby woda je pieściła , ciepły strumień zaczął opływac moje ciało każdy kształt . W pewnym momencie jęknęłam . Od razu się ocknęłam i opamiętałam . Zrobiło mi się samej głupio , przemyłam oczy i nalałam brzoskwiniowego szamponu na swoje włosy . Umyłam je i spłukałam wodą . Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem . Wysuszyłam włosy i ułożyłam je , założyłam swój uszykowany dzień wcześniej strój .
Chwyciłam torebkę ,telefon i zeszłam na dół . Chwyciłam jeszcze swój pistolet i schowałam go pod koszulkę . Pożegnałam się z tatą i wsiadłam do samochodu. Puściłam sobie uspakajającą piosenkę .
Po około 20 minutach byłam na miejscu. Wysiadłam z auta zostawszy torebkę . Szłam wolno ,żeby być równo na czas, liczyła się precyzja. Weszłam przez główne drzwi i szłam przed siebie do taśmy wydającej torby . Zobaczyłam kobietę identycznie ubraną jak tata mi opisywał . Spuściła okulary w dół i machnęła mi głową ,że walizka już jedzie. Czułam się obserwowana , widziałam mężczyzn którym broń odstaje spod koszulki . Wiedziałam,że wejść było łatwo ale wyjść już tak prosto nie będzie . Podeszłam bliżej taśmy i sięgnęłam po czarną zabezpieczoną walizkę.
Kobieta się tylko uśmiechnęła po czym odwróciła się i ruszyła w stronę wyjścia . Ja również zaczęłam iść .
Widziałam kilku mężczyzn idących za nią, odwróciłam się, za mną nikt nie szedł ,szli za nią . Jeden sięgnął do kieszeni i wyciągnął swoją broń , kobieta usłyszała odbezpieczany spust i odwróciła się wtedy broń znalazła się na linii jej oczu . Widziałam jak ciężko wzięła oddech i przełknęła ślinę . Spojrzała na mnie , widziałam jej bezsilność . Moje serce zaczęło nerwowo bić , mężczyźni krzyczeli
- Jeśli ktoś się poruszy ,albo wezwie policję , ujebie łeb tej suce .
Wszyscy mężczyźni którzy z nim byli poszli do swojej ciężarówki , widziałam miny wszystkich ludzi ,byli przerażeni . Wiedziałam ,że nie mogę tak tego zostawić , musiałam coś zrobić, byłam jedyną osobą która może coś tam zdziałać . Obok mnie były tłumy ludzi więc facet nie zauważył nawet gdy się poruszyłam , postawiłam walizkę i wyciągnęłam swoją broń spod koszulki , przystawiłam mu do tyłu głowy .
- Odwróć się a odstrzelę Ci łeb i sprzątnę tak ,że nikt nie zauważy tego ,że Ciebie nie ma .
- Kim jesteś ?
- Kimś kto może Cię zabić jednym pociągnięciem spustu jeśli nie odłożysz broni .
Przełknął ślinę i kucnął ,żeby odłożyć broń , kontrolowałam jego każdy ruch ,żeby nie mógł zawładnąć nad sytuacją . Odłożył i wstał do wcześniejszej pozycji .
- Grzeczny chłopiec - dodałam.
Skierowałam wzrok na jego broń i na kobietę aby Ta ją podniosła . Zrozumiałyśmy się bez słów podniosła ją i schowała . Wyprowadziłam z budynku typa i skierowałam się w ciemną uliczkę . Kobieta uspokoiła na lotnisku wszystkich i zażądała ,żeby nikt nie dzwonił na policję bo my z niej jesteśmy, co było kłamstwem. Ale kobieta była najwyraźniej przygotowana, pokazała odznakę i wyszła z lotniska. Dałam jej swoje kluczyki , i walizkę chcąc odejść od faceta. W pewnym momencie ujrzałam na horyzoncie kolegów tego mężczyzny , dziewczyna z którą teraz byłam w tym miejscu zdążyła uciec w przeciwieństwie do mnie .
Mężczyźni złapali mnie za ręce i obezwładnili . Łza z bólu poleciała mi z oka . Mężczyźni najwyraźniej byli niewyżyci seksualnie , zaczęli mnie obłapiać , nie mogłam nic zrobić . Czułam się bezsilna . Łzy leciały mi niekontrolowanie , widziałam jak kobieta odjeżdża moim samochodem, co wywołało we mnie jeszcze większy ból .
- I co gówniaro już nie jesteś taka mądra - powiedział jeden z nich
Nie odezwałam się ani słowem , nie miałam siły na to. Mężczyźni zaczęli odpinać moje spodnie z zamiarem zdjęcia ich , jeden z nich łapał za swój pasek gdy usłyszałam znany mi głos .
- Zrób to skurwysynu a zginiesz .
Mężczyźni poluźnili swój chwyt na moich dłoniach . Odwrócili mnie ze sobą w stronę tego głosu .
Przed moimi oczami stanęła mi znana postać . Moje oczy tonęły we łzach , nie mogłam nic zrobić .
Nadal chwyt był dla mnie za silny . Podniosłam głowę wiedząc ,że nie mogę się poddać .
- No zrób to kurwa a zginiesz pizdo , zrób jej coś a zniszczę Cię - skomentował Justin
W tym momencie cieszyłam się ,że tu jest , wiedziałam ,że nie da mi zginąć inaczej mój tata by go zabił .
Byłam na wysokości krocza mężczyzny ,więc postanowiłam go uderzyć . Jak postanowiłam tak zrobiłam, po czym uwolniłam się z chwytu dwóch mężczyzn . Pobiegłam obok Justina ,zapięłam swoje spodnie i wyciągnęłam broń . Wycelowałam równo z Justinem w nich .
Stali bez ruchu, pozbawieni jakiejkolwiek obrony, nie mieli swoich broni, ani nie mogli nic zrobić, jeden strzał i ginęli .
- Dziękuję - powiedziałam szeptem
- Nie ma sprawy
Okazało się ,że jeden z mężczyzn miał zapasową broń ze sobą , wyjął ją i wystrzelił jeden strzał w niebo a drugi miał trafić we mnie, na szczęście mężczyzna chybił . I trafiło jakiś szyld na przeciwko ulicy .
Justin nie wahał się ani chwili wystrzelił w mężczyznę który trafiał w nas . Trafił go w brzuch, mężczyzna upadł z hukiem na ziemi , po chwili na miejscu była policja . Ulotniliśmy się z Justinem szybko z tego miejsca.
Justin złapał mnie za rękę i poprowadził w bezpiecznie miejsce . Odetchnęłam z ulgą wiedząc ,że mężczyźni trafią za kratki . Doszliśmy do tajemniczego miejsca . Usiedliśmy a ja zaczęłam płakać .
- Co się stało - Justin położył dłoń na moim ramieniu
- Nie dotykaj mnie!
_________________________________________________________________________________
I jak kochani podoba Wam się ? :)
KOMENTUJCIE <3
Spojrzałam na tate palącym wzrokiem. Zrozumiał, że nie chciałam o tym mówić i słusznie .
- Zrobisz coś dla mnie jutro ?
- Co znowu ? Niedawno robiłam .
- Tym razem będzie poważniej . Musisz jechać na lotnisko , tam będzie kobieta w niebieskiej koszuli w kratkę i jeansach oraz szpilkach , jest szatynką , będzie miała ze sobą walizkę, którą położy na taśmie , będziesz musiała tą walizkę wziąć. Nikt nie może tego zaobserwować . Nie mogą wiedzieć,że coś Cię z nią łączy , weź broń i ubierz kamizelkę kuloodporną .
- Skoro muszę .
- Proszę Cię o to , bo ludzi na jutro nie mam .
- Okej
Odeszłam niechętnie z pokoju taty . Poszłam do pokoju i wybrałam stroj na jutro . Wieczór zleciał mi strasznie szybko czytałam książkę i zasnęłam na łóżku . Obudził mnie rano tata mówiąc ,że za chwilę wylatują i za jakieś 2 godziny kobieta z walizką będzie na miejscu . Wstałam ospała z łóżka i skierowałam się do łazienki . Zamknęłam drzwi i puściłam wodę pod prysznicem ,żeby temperatura się ustawiła .
Zdjęłam każdą część swojej garderoby i ułożyłam na stoliku . Skierowałam się w stronę prysznica . Weszłam do kabiny , nabrałam trochę brzoskwiniowego płynu na gąbkę i umyłam całe ciało , pozwoliłam ,żeby woda je pieściła , ciepły strumień zaczął opływac moje ciało każdy kształt . W pewnym momencie jęknęłam . Od razu się ocknęłam i opamiętałam . Zrobiło mi się samej głupio , przemyłam oczy i nalałam brzoskwiniowego szamponu na swoje włosy . Umyłam je i spłukałam wodą . Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem . Wysuszyłam włosy i ułożyłam je , założyłam swój uszykowany dzień wcześniej strój .
Chwyciłam torebkę ,telefon i zeszłam na dół . Chwyciłam jeszcze swój pistolet i schowałam go pod koszulkę . Pożegnałam się z tatą i wsiadłam do samochodu. Puściłam sobie uspakajającą piosenkę .
Po około 20 minutach byłam na miejscu. Wysiadłam z auta zostawszy torebkę . Szłam wolno ,żeby być równo na czas, liczyła się precyzja. Weszłam przez główne drzwi i szłam przed siebie do taśmy wydającej torby . Zobaczyłam kobietę identycznie ubraną jak tata mi opisywał . Spuściła okulary w dół i machnęła mi głową ,że walizka już jedzie. Czułam się obserwowana , widziałam mężczyzn którym broń odstaje spod koszulki . Wiedziałam,że wejść było łatwo ale wyjść już tak prosto nie będzie . Podeszłam bliżej taśmy i sięgnęłam po czarną zabezpieczoną walizkę.
Kobieta się tylko uśmiechnęła po czym odwróciła się i ruszyła w stronę wyjścia . Ja również zaczęłam iść .
Widziałam kilku mężczyzn idących za nią, odwróciłam się, za mną nikt nie szedł ,szli za nią . Jeden sięgnął do kieszeni i wyciągnął swoją broń , kobieta usłyszała odbezpieczany spust i odwróciła się wtedy broń znalazła się na linii jej oczu . Widziałam jak ciężko wzięła oddech i przełknęła ślinę . Spojrzała na mnie , widziałam jej bezsilność . Moje serce zaczęło nerwowo bić , mężczyźni krzyczeli
- Jeśli ktoś się poruszy ,albo wezwie policję , ujebie łeb tej suce .
Wszyscy mężczyźni którzy z nim byli poszli do swojej ciężarówki , widziałam miny wszystkich ludzi ,byli przerażeni . Wiedziałam ,że nie mogę tak tego zostawić , musiałam coś zrobić, byłam jedyną osobą która może coś tam zdziałać . Obok mnie były tłumy ludzi więc facet nie zauważył nawet gdy się poruszyłam , postawiłam walizkę i wyciągnęłam swoją broń spod koszulki , przystawiłam mu do tyłu głowy .
- Odwróć się a odstrzelę Ci łeb i sprzątnę tak ,że nikt nie zauważy tego ,że Ciebie nie ma .
- Kim jesteś ?
- Kimś kto może Cię zabić jednym pociągnięciem spustu jeśli nie odłożysz broni .
Przełknął ślinę i kucnął ,żeby odłożyć broń , kontrolowałam jego każdy ruch ,żeby nie mógł zawładnąć nad sytuacją . Odłożył i wstał do wcześniejszej pozycji .
- Grzeczny chłopiec - dodałam.
Skierowałam wzrok na jego broń i na kobietę aby Ta ją podniosła . Zrozumiałyśmy się bez słów podniosła ją i schowała . Wyprowadziłam z budynku typa i skierowałam się w ciemną uliczkę . Kobieta uspokoiła na lotnisku wszystkich i zażądała ,żeby nikt nie dzwonił na policję bo my z niej jesteśmy, co było kłamstwem. Ale kobieta była najwyraźniej przygotowana, pokazała odznakę i wyszła z lotniska. Dałam jej swoje kluczyki , i walizkę chcąc odejść od faceta. W pewnym momencie ujrzałam na horyzoncie kolegów tego mężczyzny , dziewczyna z którą teraz byłam w tym miejscu zdążyła uciec w przeciwieństwie do mnie .
Mężczyźni złapali mnie za ręce i obezwładnili . Łza z bólu poleciała mi z oka . Mężczyźni najwyraźniej byli niewyżyci seksualnie , zaczęli mnie obłapiać , nie mogłam nic zrobić . Czułam się bezsilna . Łzy leciały mi niekontrolowanie , widziałam jak kobieta odjeżdża moim samochodem, co wywołało we mnie jeszcze większy ból .
- I co gówniaro już nie jesteś taka mądra - powiedział jeden z nich
Nie odezwałam się ani słowem , nie miałam siły na to. Mężczyźni zaczęli odpinać moje spodnie z zamiarem zdjęcia ich , jeden z nich łapał za swój pasek gdy usłyszałam znany mi głos .
- Zrób to skurwysynu a zginiesz .
Mężczyźni poluźnili swój chwyt na moich dłoniach . Odwrócili mnie ze sobą w stronę tego głosu .
Przed moimi oczami stanęła mi znana postać . Moje oczy tonęły we łzach , nie mogłam nic zrobić .
Nadal chwyt był dla mnie za silny . Podniosłam głowę wiedząc ,że nie mogę się poddać .
- No zrób to kurwa a zginiesz pizdo , zrób jej coś a zniszczę Cię - skomentował Justin
W tym momencie cieszyłam się ,że tu jest , wiedziałam ,że nie da mi zginąć inaczej mój tata by go zabił .
Byłam na wysokości krocza mężczyzny ,więc postanowiłam go uderzyć . Jak postanowiłam tak zrobiłam, po czym uwolniłam się z chwytu dwóch mężczyzn . Pobiegłam obok Justina ,zapięłam swoje spodnie i wyciągnęłam broń . Wycelowałam równo z Justinem w nich .
Stali bez ruchu, pozbawieni jakiejkolwiek obrony, nie mieli swoich broni, ani nie mogli nic zrobić, jeden strzał i ginęli .
- Dziękuję - powiedziałam szeptem
- Nie ma sprawy
Okazało się ,że jeden z mężczyzn miał zapasową broń ze sobą , wyjął ją i wystrzelił jeden strzał w niebo a drugi miał trafić we mnie, na szczęście mężczyzna chybił . I trafiło jakiś szyld na przeciwko ulicy .
Justin nie wahał się ani chwili wystrzelił w mężczyznę który trafiał w nas . Trafił go w brzuch, mężczyzna upadł z hukiem na ziemi , po chwili na miejscu była policja . Ulotniliśmy się z Justinem szybko z tego miejsca.
Justin złapał mnie za rękę i poprowadził w bezpiecznie miejsce . Odetchnęłam z ulgą wiedząc ,że mężczyźni trafią za kratki . Doszliśmy do tajemniczego miejsca . Usiedliśmy a ja zaczęłam płakać .
- Co się stało - Justin położył dłoń na moim ramieniu
- Nie dotykaj mnie!
_________________________________________________________________________________
I jak kochani podoba Wam się ? :)
KOMENTUJCIE <3
środa, 17 kwietnia 2013
Rozdział 11.
Katherine .
Wiedziałam. Wiedziałam ,że nie powinnam mu ufać , coś mnie ściskało w dołku gdy myślałam o tym ,że mu zaufałam , ale i jednocześnie czułam motylki gdy wiedziałam co zrobił . Co chwila mój telefon wibrował , to był Justin, nie chciał dać mi spokoju . Już było chyba z 15 nieodebranych połączeń i z 6 sms'ów od Justina .
Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Spojrzałam na półkę ze zdjęciami , każda fotografia , każda uwieczniona chwila przywoływała bolesne wspomnienie o nim. Gdy na nie spoglądałam czułam pustkę. Justin znów zaczął dzwonić , tym razem odebrałam i powiedziałam
- Daj mi spokój ,odczep się ode mnie. Myślałam ,że jesteś inny .
- Daj mi wyjaśnić - dodał
- Nie . Najlepiej zniknij z mojego życia.
Rozłączyłam się i wyłączyłam swój telefon . Podeszłam do półki i spojrzałam na zdjęcia . Podstawiłam pod nią śmietnik i jednym ruchem ręki strąciłam zdjęcia do kosza. Słychać było huk stłuczonego szkła . Szkło rozbiło się na milion drobnych kawałków . Uśmiechnęłam się i odeszłam od kosza . Włączyłam sobie z laptopa piosenkę . Zaczęłam przy niej cicho łkać . Nie wiem dlaczego ale tak poleciało ,samo od siebie.
Spojrzałam na zegarek , była dopiero 7.00 nad ranem . Postanowiłam się jeszcze położyć . Wstałam około 10 gdy poczułam zapach gofrów . Zeszłam na dół i zobaczyłam tate robiącego mi śniadanie.
Ucieszyłam się bo dość długo nie zajmował się mną . Podał mi talerz a na nim gofry . Zjadłam dość szybko , czekając na kolejną porcję , zjadłam chyba z 6 gofrów , i czułam się jak balon . Odpoczęłam chwilę na krześle i poszłam się na góre przebrać . Dzisiaj miałam wizytę u kosmetyczki . Po 30 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół i pojechałam do salonu. Usiadłam wygodnie w fotelu i zajęto się mną , spędziłam w salonie około trzech godzin, manicure ,pedicure , moje paznokcie bardzo mi się podobały . Chciałam wyjąć telefon i napisać do Vanessy o spotkanie, ale niestety mój telefon został w domu . W sumie może to i dobrze , bynajmniej nikt mi nie zawracał głowy . Był dzisiaj dość słoneczny dzień . Gdy wyszłam z salony pojechałam w tempie błyskawicznym do domu . Weszłam do domu i usłyszałam tatę rozmawiającego z kimś . Poszłam do kuchni sprawdzając dokładnie z kim , weszłam do kuchni. Moje oczy powiększyły się, serce zaczęło bić mocniej , motylki wróciły . W kuchni z moim tatą siedział Justin . Ale to była osoba którą najmniej chciałam widzieć. Wypełzłam szybko z kuchni i pobiegłam do siebie do pokoju .
Włączyłam telefon , dostawałam nowe powiadomienia o połączeniach i wiadomości, żadnej nie odczytałam , usunęlam wszystkie i zadzwoniłam do Van . Zgodziła się z naszym wyjściem na plaże . Ucieszyłam się . Założyłam strój i chwyciłam koszulkę w dłoń . Nie zakładałam jej , specjalnie,żeby Justin zobaczył co stracił. Zeszłam ponownie do kuchni i pożegnałam się z tatą .
- Ubierz się - zaśmiał się
Wywróciłam oczami i zaśmiałam się . Widziałam jak wzrok Justina bacznie przebiegał po moim ciele.
W sumie o taki efekt mi chodziło. Czułam jak mnie pożąda , a ja nie byłam takim łatwym celem , postanowiłam nie odzywać się do niego, udawać ,że jest powietrzem . Zignorowałam go ,nawet się nie spojrzałam w jego stronę . Pocałowałam mojego tatę w polik i pożegnałam się i wyszłam z domu, zakładając koszulkę . Wrzuciłam torbę do auta i ruszyłam pod dom Vanessy , czekała na mnie przed samymi drzwiami . Zatrąbiłam i przyszła , wsiadła na miejsce pasażera i ruszyłyśmy na plażę .
Włączyłam muzykę i równo z Van zaczęłyśmy rymować z Nicki . Po kilku minutach znalazłyśmy się na plaży wśród wielu ludzi . Znalazłyśmy miejsce na piasku z Vanessą i usiadłyśmy na ręczniku , pozbyłam się koszulki . Położyła się na ręczniku i zaczęłam się opalać , było co najmniej 30 stopni .
Poszłam do baru po dwa shaki . Stałam przy ladzie gdy barman je robił ,opierałam się i rozglądałam się na wszystkich ludzi na plaży . Niedaleko naszego ręcznika spotkałam znajomą twarz . Zapłaciłam i poszłam do Vanessy , spojrzałam dalej , i ujrzałam znaną mi buzię . Był to Lucas, moja dawna miłość .
- Powinnam się przywitać ?
- Z kim ? - zapytała Vanessa
- Z Lucasem
- Lucasem!? On tu gdzieś jest ?
- Powiem Ci gdzie pod warunkiem ,że się chamsko nie odwrócisz i perfidnie nie spojrzysz
- Okej
- Za nami ,troszkę na prawo , i jakieś 10 metrów w przód .
Odwróciła się i perfidnie spojrzałam .
- Co ja powiedziałam ? - chwyciłam ją za policzki i odwróciłam w swoją stronę
- Wybacz ,ale nie mogłam się nie odwrócić .
Westchnęłam i wstałam z miejsca, postanowiłam się z nim przywitać . Podeszłam kawałek bliżej okazało się ,że jest z samymi kolegami , ucieszyłam się bo było mi łatwiej . Poszłam jeszcze kawałeczek bliżej , jego koledzy skierowali wzrok na mnie , On jako ostatni , wydawał się zaskoczony, pomachałam mu . Wstał do mnie i mocno mnie przytulił .
- Co Ty tu robisz ? - zapytał .
- Mieszkam tu , wciąż.
- Ach no tak , wybacz , zaskoczony jestem plote od rzeczy .
- Zauważyłam . Długo Cię tu nie było .
- Długo się nie widzieliśmy - dodał
- Też racja , a Ty co tu robisz?
- Wróciliśmy do miasta
- Na stałe ?
- Mama powiedziała z tatą ,że narazie tu zostaniemy więc chyba tak.
- Długo jesteś w mieście ?
- Hmm - pomyślał - Chyba 3 dni
- I się nie odezwałeś - zaśmiałam się
- Nie było kiedy , wiedziałem ,że Cię spotkam w końcu - zaczął się śmiać
- Dobra , to ja już nie przeszkadzam w męskim wypadzie .
- Nie przeszkadzasz . O której będziesz się zbierała mniej więcej z plaży ?
- Za jakąś godzinę może półtorej .
- Odwiedzę Cię dzisiaj , mieszkasz tam gdzie wcześniej
- Tak , to do zobaczenia .
Gdy odchodziłam jego znajomi zagwizdali , na co On spojrzał się na mnie słodko i położył się .
Wróciłam do Vanessy podekscytowana . Zaczęłam jej opowiadać wszystko co mówiliśmy , dość dużo czasu nam na tym zleciało , ponad godzinka , postanowiłyśmy zbierać się z plaży . Wzięłam rzeczy i pojechałam do domu . Odwiozłam Van i zajechałam na swój podjazd , wysiadłam i weszłam do domu przez garażowe drzwi . Justin najwyraźniej był w naszym domu . Weszłam niepostrzeżenie do pokoju i przebrałam się i umalowałam . Usłyszałam pukanie do drzwi , pobiegłam otworzyć . W progu stał Lucas .
Wpuściłam go, po czym On pocałował mnie w policzek . Uśmiechnęłam się , akurat Justin wychodził z gabinetu mojego taty , w duchu zadowoliło mnie to chciałam wywołać troszkę zazdrość, nie żeby mi się to podobało... I nie , nie zależy mi . ! Na korytarzu minęliśmy się z Justinem. Justin "niechcący" strącił Lucasa ramieniem . Jak wcześniej nie zareagowałam , udawałam ,że go tu nie ma Zaprowadziłam Lucasa do swojego pokoju .
- Nic się tu nie zmieniło - skomentował .
- Nie miało co się zmieniać .
Usiedliśmy na łóżku , zdjęłam buty i wepchnęłam pod łóżko . Rozmawialiśmy chwilę, jedliśmy żelki , Lucas po chwili wstał i poszedł na półkę ze zdjęciami . Spojrzał w dół na kosz. Nie zdążyłam go jeszcze opróżnić
Zerknął w głąb kosza i wyciągnął moje zdjęcie z Justinem .
- Kto to ? - zapytał .
- Kolega.
- Widze ,że nie.
- Nie no poważnie kolega .
- I nic więcej ?
- Nic, nie jestem gotowa na żaden związek .
- Czemu ?
- Niedawno odszedł mój chłopak. To zdjęcie było robione przed dzień jego śmierci .
- Źle Ci się to zdjęcie kojarzy ?
- Nie ! Najbardziej pozytywnie jak może.
- To czemu w koszu ? Nie powinno tam być. To pamiątka .
- Żałuje tego co było.
- Byłaś szczęśliwa?
- Tak, jak najbardziej .
- To nie powinnaś żałować , nie powinnaś żalować żadnej sekundy z osobą która Cię uszczęśliwiła .
- Bo ? - dodałam
- Bo bylaś szczęśliwa, jak zawsze uparta i nie rozumna .
Podniósł moją brode i pocałował w czoło .
- Tak samo jak z moją dziewczyną . Też jest taka uparta i często nie rozumie,ale kochana jest . Umie rozbawić , jest przy mnie gdy tego potrzebuję .
- Masz dziewczynę ?
Naszą rozmowę zakłócił krzyk z pokoju mojego taty
- Katherine!
- Idę - odkrzyknęłam
Wstałam z łóżka i stanęłam przy drzwiach . Lucas się obejrzał .
- Pójdę już - oznajmił .
- Do jutra ?
- Mam szkołę , Ty też .
- Nie chodzę . Długa historia . Pa
Pomachał mi i wyszedł .
Weszłam do pokoju taty .
- Czego chcesz ?
- Co się stało ?
- Mi ? Nic, czemu pytasz?
- Co chwila jakiś inny chłopak się tu kręci .
- Tato! To był Lucas . Ma dziewczynę nie martw się .
- Nasz Lucas ?
- Tak ten dawny mój nie nasz Lucas .
Tata zaczął się śmiać .
- Uff już myślałem ,że w ślady siostry idziesz .
- Nie nigdy .
- A Justin ?
- Przepraszam kto ?
Znów ścisnęło mnie w dołku .
________________________________________________________________________________
Podoba Wam się ? <3 LAJKI I KOMENTARZE PROSZĘ ! <3
Wiedziałam. Wiedziałam ,że nie powinnam mu ufać , coś mnie ściskało w dołku gdy myślałam o tym ,że mu zaufałam , ale i jednocześnie czułam motylki gdy wiedziałam co zrobił . Co chwila mój telefon wibrował , to był Justin, nie chciał dać mi spokoju . Już było chyba z 15 nieodebranych połączeń i z 6 sms'ów od Justina .
Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Spojrzałam na półkę ze zdjęciami , każda fotografia , każda uwieczniona chwila przywoływała bolesne wspomnienie o nim. Gdy na nie spoglądałam czułam pustkę. Justin znów zaczął dzwonić , tym razem odebrałam i powiedziałam
- Daj mi spokój ,odczep się ode mnie. Myślałam ,że jesteś inny .
- Daj mi wyjaśnić - dodał
- Nie . Najlepiej zniknij z mojego życia.
Rozłączyłam się i wyłączyłam swój telefon . Podeszłam do półki i spojrzałam na zdjęcia . Podstawiłam pod nią śmietnik i jednym ruchem ręki strąciłam zdjęcia do kosza. Słychać było huk stłuczonego szkła . Szkło rozbiło się na milion drobnych kawałków . Uśmiechnęłam się i odeszłam od kosza . Włączyłam sobie z laptopa piosenkę . Zaczęłam przy niej cicho łkać . Nie wiem dlaczego ale tak poleciało ,samo od siebie.
Spojrzałam na zegarek , była dopiero 7.00 nad ranem . Postanowiłam się jeszcze położyć . Wstałam około 10 gdy poczułam zapach gofrów . Zeszłam na dół i zobaczyłam tate robiącego mi śniadanie.
Ucieszyłam się bo dość długo nie zajmował się mną . Podał mi talerz a na nim gofry . Zjadłam dość szybko , czekając na kolejną porcję , zjadłam chyba z 6 gofrów , i czułam się jak balon . Odpoczęłam chwilę na krześle i poszłam się na góre przebrać . Dzisiaj miałam wizytę u kosmetyczki . Po 30 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół i pojechałam do salonu. Usiadłam wygodnie w fotelu i zajęto się mną , spędziłam w salonie około trzech godzin, manicure ,pedicure , moje paznokcie bardzo mi się podobały . Chciałam wyjąć telefon i napisać do Vanessy o spotkanie, ale niestety mój telefon został w domu . W sumie może to i dobrze , bynajmniej nikt mi nie zawracał głowy . Był dzisiaj dość słoneczny dzień . Gdy wyszłam z salony pojechałam w tempie błyskawicznym do domu . Weszłam do domu i usłyszałam tatę rozmawiającego z kimś . Poszłam do kuchni sprawdzając dokładnie z kim , weszłam do kuchni. Moje oczy powiększyły się, serce zaczęło bić mocniej , motylki wróciły . W kuchni z moim tatą siedział Justin . Ale to była osoba którą najmniej chciałam widzieć. Wypełzłam szybko z kuchni i pobiegłam do siebie do pokoju .
Włączyłam telefon , dostawałam nowe powiadomienia o połączeniach i wiadomości, żadnej nie odczytałam , usunęlam wszystkie i zadzwoniłam do Van . Zgodziła się z naszym wyjściem na plaże . Ucieszyłam się . Założyłam strój i chwyciłam koszulkę w dłoń . Nie zakładałam jej , specjalnie,żeby Justin zobaczył co stracił. Zeszłam ponownie do kuchni i pożegnałam się z tatą .
- Ubierz się - zaśmiał się
Wywróciłam oczami i zaśmiałam się . Widziałam jak wzrok Justina bacznie przebiegał po moim ciele.
W sumie o taki efekt mi chodziło. Czułam jak mnie pożąda , a ja nie byłam takim łatwym celem , postanowiłam nie odzywać się do niego, udawać ,że jest powietrzem . Zignorowałam go ,nawet się nie spojrzałam w jego stronę . Pocałowałam mojego tatę w polik i pożegnałam się i wyszłam z domu, zakładając koszulkę . Wrzuciłam torbę do auta i ruszyłam pod dom Vanessy , czekała na mnie przed samymi drzwiami . Zatrąbiłam i przyszła , wsiadła na miejsce pasażera i ruszyłyśmy na plażę .
Włączyłam muzykę i równo z Van zaczęłyśmy rymować z Nicki . Po kilku minutach znalazłyśmy się na plaży wśród wielu ludzi . Znalazłyśmy miejsce na piasku z Vanessą i usiadłyśmy na ręczniku , pozbyłam się koszulki . Położyła się na ręczniku i zaczęłam się opalać , było co najmniej 30 stopni .
Poszłam do baru po dwa shaki . Stałam przy ladzie gdy barman je robił ,opierałam się i rozglądałam się na wszystkich ludzi na plaży . Niedaleko naszego ręcznika spotkałam znajomą twarz . Zapłaciłam i poszłam do Vanessy , spojrzałam dalej , i ujrzałam znaną mi buzię . Był to Lucas, moja dawna miłość .
- Powinnam się przywitać ?
- Z kim ? - zapytała Vanessa
- Z Lucasem
- Lucasem!? On tu gdzieś jest ?
- Powiem Ci gdzie pod warunkiem ,że się chamsko nie odwrócisz i perfidnie nie spojrzysz
- Okej
- Za nami ,troszkę na prawo , i jakieś 10 metrów w przód .
Odwróciła się i perfidnie spojrzałam .
- Co ja powiedziałam ? - chwyciłam ją za policzki i odwróciłam w swoją stronę
- Wybacz ,ale nie mogłam się nie odwrócić .
Westchnęłam i wstałam z miejsca, postanowiłam się z nim przywitać . Podeszłam kawałek bliżej okazało się ,że jest z samymi kolegami , ucieszyłam się bo było mi łatwiej . Poszłam jeszcze kawałeczek bliżej , jego koledzy skierowali wzrok na mnie , On jako ostatni , wydawał się zaskoczony, pomachałam mu . Wstał do mnie i mocno mnie przytulił .
- Co Ty tu robisz ? - zapytał .
- Mieszkam tu , wciąż.
- Ach no tak , wybacz , zaskoczony jestem plote od rzeczy .
- Zauważyłam . Długo Cię tu nie było .
- Długo się nie widzieliśmy - dodał
- Też racja , a Ty co tu robisz?
- Wróciliśmy do miasta
- Na stałe ?
- Mama powiedziała z tatą ,że narazie tu zostaniemy więc chyba tak.
- Długo jesteś w mieście ?
- Hmm - pomyślał - Chyba 3 dni
- I się nie odezwałeś - zaśmiałam się
- Nie było kiedy , wiedziałem ,że Cię spotkam w końcu - zaczął się śmiać
- Dobra , to ja już nie przeszkadzam w męskim wypadzie .
- Nie przeszkadzasz . O której będziesz się zbierała mniej więcej z plaży ?
- Za jakąś godzinę może półtorej .
- Odwiedzę Cię dzisiaj , mieszkasz tam gdzie wcześniej
- Tak , to do zobaczenia .
Gdy odchodziłam jego znajomi zagwizdali , na co On spojrzał się na mnie słodko i położył się .
Wróciłam do Vanessy podekscytowana . Zaczęłam jej opowiadać wszystko co mówiliśmy , dość dużo czasu nam na tym zleciało , ponad godzinka , postanowiłyśmy zbierać się z plaży . Wzięłam rzeczy i pojechałam do domu . Odwiozłam Van i zajechałam na swój podjazd , wysiadłam i weszłam do domu przez garażowe drzwi . Justin najwyraźniej był w naszym domu . Weszłam niepostrzeżenie do pokoju i przebrałam się i umalowałam . Usłyszałam pukanie do drzwi , pobiegłam otworzyć . W progu stał Lucas .
Wpuściłam go, po czym On pocałował mnie w policzek . Uśmiechnęłam się , akurat Justin wychodził z gabinetu mojego taty , w duchu zadowoliło mnie to chciałam wywołać troszkę zazdrość, nie żeby mi się to podobało... I nie , nie zależy mi . ! Na korytarzu minęliśmy się z Justinem. Justin "niechcący" strącił Lucasa ramieniem . Jak wcześniej nie zareagowałam , udawałam ,że go tu nie ma Zaprowadziłam Lucasa do swojego pokoju .
- Nic się tu nie zmieniło - skomentował .
- Nie miało co się zmieniać .
Usiedliśmy na łóżku , zdjęłam buty i wepchnęłam pod łóżko . Rozmawialiśmy chwilę, jedliśmy żelki , Lucas po chwili wstał i poszedł na półkę ze zdjęciami . Spojrzał w dół na kosz. Nie zdążyłam go jeszcze opróżnić
Zerknął w głąb kosza i wyciągnął moje zdjęcie z Justinem .
- Kto to ? - zapytał .
- Kolega.
- Widze ,że nie.
- Nie no poważnie kolega .
- I nic więcej ?
- Nic, nie jestem gotowa na żaden związek .
- Czemu ?
- Niedawno odszedł mój chłopak. To zdjęcie było robione przed dzień jego śmierci .
- Źle Ci się to zdjęcie kojarzy ?
- Nie ! Najbardziej pozytywnie jak może.
- To czemu w koszu ? Nie powinno tam być. To pamiątka .
- Żałuje tego co było.
- Byłaś szczęśliwa?
- Tak, jak najbardziej .
- To nie powinnaś żałować , nie powinnaś żalować żadnej sekundy z osobą która Cię uszczęśliwiła .
- Bo ? - dodałam
- Bo bylaś szczęśliwa, jak zawsze uparta i nie rozumna .
Podniósł moją brode i pocałował w czoło .
- Tak samo jak z moją dziewczyną . Też jest taka uparta i często nie rozumie,ale kochana jest . Umie rozbawić , jest przy mnie gdy tego potrzebuję .
- Masz dziewczynę ?
Naszą rozmowę zakłócił krzyk z pokoju mojego taty
- Katherine!
- Idę - odkrzyknęłam
Wstałam z łóżka i stanęłam przy drzwiach . Lucas się obejrzał .
- Pójdę już - oznajmił .
- Do jutra ?
- Mam szkołę , Ty też .
- Nie chodzę . Długa historia . Pa
Pomachał mi i wyszedł .
Weszłam do pokoju taty .
- Czego chcesz ?
- Co się stało ?
- Mi ? Nic, czemu pytasz?
- Co chwila jakiś inny chłopak się tu kręci .
- Tato! To był Lucas . Ma dziewczynę nie martw się .
- Nasz Lucas ?
- Tak ten dawny mój nie nasz Lucas .
Tata zaczął się śmiać .
- Uff już myślałem ,że w ślady siostry idziesz .
- Nie nigdy .
- A Justin ?
- Przepraszam kto ?
Znów ścisnęło mnie w dołku .
________________________________________________________________________________
Podoba Wam się ? <3 LAJKI I KOMENTARZE PROSZĘ ! <3
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Rozdział 10 .
Katherine .
Justin spojrzał na mnie wielkimi oczyma . I złapał mnie za udo .
- Więc co chcesz robić ?
- Nie to idioto . Chcę gdzieś iść .
- Gdzie ? - zapytał .
- Zobaczysz
Pociągnęłam go za rękę i wyszliśmy z domu . Szliśmy około 20 minut i doszliśmy do miasta .
Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam miejsce do którego chciałam wejść .
- Poważnie, chcesz to zrobić ? - zapytał Justin
- Tak , jestem pewna .
Weszliśmy do czerwonego budynku . U progu przywitał nas miły Pan , który zapytał się mnie czego tu poszukuję , wyjaśniłam mu wszystko dokładnie. Zgodził się i zabrał mnie ze sobą .
Usiadłam na czarnym skórzanym krześle i położyłam ramiona na oparcie . Usiadłam do niego tyłem i odsłoniłam plecy .
- Tak właśnie tu .
Wskazałam mu miejsce w którym ma mi zrobić tatuaż . Postanowiłam upamiętnić jakoś Jaka i zrobić sobię tatuaż . Nie będzie On wielki ,ale szczególny , zrobię sobie wolnego ptaka lecącego ku górze .
Siedziałam na tym fotelu i trzymałam Justina za ręke , wspierał mnie przez cały okres robienia tatuażu , wiedział jak boli pierwszy . Złapałam go mocno gdy poczułam igłe wbijającą mi się w plecy jak żądło .
Po chwili na szczęście zrelaksowałam się i nie czułam już tak tego bólu . Po około godzinie mężczyzna oznajmił ,że tatuaż jest gotowy , przejrzałam się w lustrze , był śliczny , narazie jeszcze zaczerwienione od igły ,ale przejdzie z czasem . Mężczyzna przykrył mi tatuaż folią dla bezpieczeństwa i powiedział ,że za kilka bądź kilkanaście godzin opuchlizna zejdzie.
Zapłaciłam za tatuaż i wyszłam ze studia . Szłam z Justinem za ręke. Tak wiem,że nie wypada ,ale potrzebowałam bliskości, kogoś kto mnie wesprze i na kim mogę teraz polegać .
Wróciłam z nim do domu , poszliśmy do sali w której było pianino ,Justin za nim zasiadł i zaczął mi śpiewać . Podobało mi się to , usiadłam na przeciwko niego i wsłuchiwałam się w każdą nutę i każdy dźwięk .
Zaczęłam kołysać się w rytm piosenki . Obok pianina stała gitara , oczywiście Justin ją chwycił i zaśpiewał mi kolejną piosenką . Siedzieliśmy w tej sali około trzydziestu minut . Justin zaśmiał się i powiedział
- No już starczy , bo się zakochasz .
- W Tobie ? Nigdy - parsknęłam lekko i uśmiechnęłam się złośliwie
- Założysz się ?
- Wolę nie , przegrasz .
Wyszłam z sali i poszłam do kuchni .
- Głodny ?
- Tak zjadłbym coś .
- To sobie zrób - zaśmiałam się - Nie no dobra nie będe złośliwa ,co byś zjadł ?
- Coś czym mnie nie zatrujesz
- Uuu to tu się nie najesz - oboje zaczęliśmy się śmiać
Zaczęłam gotować spaghetti . Kroiłam akurat pomidory gdy Justin podszedł do mnie i z zaskoczenia pocałował . Dziwnie się poczułam, ale nie chciałam ,żeby przestawał , moja chęć bycia z kimś blisko przewyższyła to . Odwzajemniłam jego pocałunek wsuwając lekko swój język do jego ust . Zaś jego język powoli wędrował w moje usta , nasze języki splotły się w jednym tańcu , każde chciało mieć dostęp do drugiego ,języki walczyły o miejsce , powoli zataczaliśmy kółeczka pieszcząc swoje podniebienia .Poczułam swąd spalenizny .
- Puść - podniosłam głos
Jak rozkazałam tak Justin zrobił . Zdjęłam garnek z ognia .
- Może jednak lepiej coś zamówmy ? - zaśmiał się Justin
Wylewając do kosza całą zawartość patelni i garnka odpowiedziałam tylko ciche
- Okej
Justin zamówił spaghetti z knajpki i kurczaka w brokułach . Usiedliśmy na kanapie i czekaliśmy aż nasze jedzenie dojedzie . Nie odzywałam się , byłam zbyt przejęta tym pocałunkiem, nie wiem szczerze co myśleć o tym, może powinnam z Justinem o tym porozmawiać ,a może jednak zostawić to i zobaczyć jak sytuacja się potoczy . Tak więc postanowiłam odczekać . Gdy tak myślałam nawet nie usłyszałam ,że jedzenie już przyjechało . Justin poszedł do drzwi je odebrać ,zapłacił i wrócił do mnie na kanape . Wzięłam talerze , i obydwoje zaczęliśmy wsuwać . Gdy zjedliśmy było dość późno . Mój tata wrócił około 22. Był najwyraźniej zdziwiony Justinem będącym w naszym domu o tej porze . Posłał mi wrogie spojrzenie na co ja mu odpowiedziałam wzrokiem,żeby nie myślał o tym co widzi bo to nie tak jak myśli. Zrozumiał mnie i poszedł do góry do gabinetu .Po pięciu minutach zawołał mnie.
- O jeny, będzie suszenie głowy - mruknęłam .
- Hahaha - Justin zaśmiał się - Biegnij ! - poklepał mnie pośpiesznie po tyłku .
Na co moją reakcją było pogrożeniem mu palcem i sroga mina . Pobiegłam do góry do taty .
- Wołałeś , po co ?
- Co On tu robi ?
- Dotrzymuje mi towarzystwa, potrzebuję tego .
- Na pewno ? Jesteś grzeczna?
- Oj tato, zawsze jestem .
- Skoro tak to muszę Ci ufać.
Wywróciłam oczami .
- Coś jeszcze ? - zapytałam
- Tak, w sumie głównie po to Cię zawołałem . Pójdziesz jutro do jednego z moich klientów i wręczysz mu walizkę z 50 tysiącami złotych .
- Nie dam rady . To za duża odpowiedzialność .
- Ta, ale woreczek z diamentami o wartości 5 milionów złotych dałaś rade przynieść .
- Nie wiedziałam ,że są tyle warte.
- A jednak . Więc zrobisz to.
- Koniecznie?
- Tak , nie mam nikogo jutro wolnego ,żeby to zrobić .
- Dooobra - burknęłam i wyszłam z pokoju .
Zeszłam na dół biorąc kocyk z szafy w korytarzu . Zasiadłam koło Justina i okryłam się kocem .
- Jutro będe zajęta
- Tak ? Czym ?
- Muszę dać kasę jakiemuś typowi .
- No dobrze, w sumie jestem zajęty jutro .
- Czym ?
- Kolega ma urodziny , trzeba go gdzieś zabrać
Pokręciłam nosem i usiadłam wygodnie. Nawet nie obejrzałam się kiedy ,a obudziłam się rano wtulona w Justina tors na kanapie . Moja ręka spoczywała na jego nodze a jego ręce mnie obejmowały . Zerwałam się gwałtownie i uciekłam do łazienki . Zastanawiałam się nad sobą czemu to zrobiłam... Sama nie znalazłam dla siebie usprawiedliwienia . Byłam sama sobie winna,ale było mi tak dobrze . Za mało ciepła miałam .
Na szczęście minęła ta noc szybko . Wzięłam prysznic i ubrałam się ,zeszłam na dół. Justin wciąż spał .
Postanowiłam zrobić śniadanie, tym razem mając pewność ,że nic się nie spali . Uśmiechnęłam się szeroko do siebie . I zrobiłam jajecznice . Justin czując jej zapach wstał do mnie . Pocałował mnie w ramie i usiadł przy stole . Podałam mu na talerzu jajecznicę i usiadłam na przeciwko niego . Zjedliśmy śniadanie po czym Justin musiał się zbierać już . Pocałowałam go czule w usta i pomachałam mu . Pobiegłam na górę przebrać się ,żeby móc dostarczyć jak najszybciej walizkę . Wyszłam z domu około trzynastej i pojechałam do restauracji . Przed drzwiami zobaczyłam swojego wujka . Podeszłam , okazało się ,że to On jest mojego taty klientem . Pocałowałam go w policzek i weszliśmy do restauracji .
Zasiedliśmy przy stoliku , kelnerka przyniosła nam MENU, zamówiliśmy, po 20 minutach dania były na naszym stole , zaczęliśmy więc jeść . Rozmawialiśmy podczas tego posiłku, jak trafiliśmy do tego całego bagna , wujek opowiadał mi o swojej firmie w Meksyku i zaprosił mnie do swojego domu tam,żebym pozwiedzała. Ucieszyłam się i obiecałam ,że pewnego dnia na pewno przyjadę .
Przekazałam mu walizkę , tuż po tym przynieśli nam deser . Zjedliśmy go i wyszliśmy przed restaurację .
Pogadaliśmy jeszcze chwilę , spojrzałam na wyświetlacz telefonu który wskazywał godzinę 16.00 .
Pożegnałam się z wujkiem i wsiadłam do swojego samochodu . Zajechałam do domu i umówiłam się na wieczór z Vanessą , długo jej nie odwiedzałam trzeba to nadrobić . Około godziny 19.00 wysiadałam już przed jej domem ,wzięłam torebkę, zamknęłam auto i skierowałam się do drzwi jej domu .
Otworzyła mi z piskiem
- Aaaaaaa! - uśmiechnęła się a ja również zaczęłam krzyczeć - Jak ja się za Tobą stęskniłam - dodała
- Też tęskniłam .
Weszłam do jej domu i skierowałam się jak zwykle do salonu , czekały tam na nas już zakąski , napoje i dwa filmy . Wiedziałam ,że szykuję się babski wieczór i spowiedź .
Usiadła do mnie na kanapie i spojrzała wzrokiem który chciałby mnie jakby zabić . Cieszyłam się ,że w tym momencie jest bezsilna . Opowiedziałam jej z każdym drobnym szczegółem co się wydarzyło . Dosłownie wszystko, pokazałam jej tatuaż i jego symbolikę dla mnie. Było już koło godziny 4.00 nad ranem .
Widziałam jak jej oczy lekko się zaszkliły .
- Czemu nie byłaś na pogrzebie ? - zapytałam
- Nie mogłam, po prostu nie dałabym rady
- Niby czemu ?
- Jake był wspaniały , szczerze mówiąc z nim byłam kiedyś , i dzięki niem poznałam mojego obecnego mężczyznę .
- Byłaś z Jakiem!? - krzyknęłam - Nic mi nie powiedziałaś , dlaczego ?
- Nie potrafiłam , po prostu nie umiałam .
- I co jeszcze ciekawego może mi powiesz - spojrzałam na nią ze złością .
- Nie dodam już nic.
- Może jednak ? - wierciłam w niej dziurę wzrokiem
- O Jezu . Straciłam z nim dziewictwo . To chciałaś usłyszeć ?
- Nic mi nie powiedziałaś! Nie rozumiem tego . Prosto w oczy mi kłamałaś .
- Chciałam dla Ciebie jak najlepiej.
- Ta chyba dla siebie , nie potrafiłaś mi tego powiedzieć,a niby jestem jak siostra .
Wstałam z kanapy i skierowałam się do wyjścia , na dworze robiło się już widno . Wsiadłam w samochód i pojechałam na plażę , zawsze tam chodzę jak musze wyrzucić z siebie frustrację . Justin co chwila do mnie dzwonił. Nie odbierałam , bo wiedziałam ,że to albo wygłupy,albo siada na telefonie . Raz z ciekawości odebrałam i żałuję tego .
Usłyszałam ciche jęki jakby z rozkoszy i cichuteńki śmiech . Rozpoznałam ten głos , to na milion procent była moja siostra . Pojechałam pod dom Justina i wysiadłam z auta , poszłam pod drzwi i zapukałam . Otworzyła mi jakaś kobieta ubrana w białą bieliznę a za nią morze facetów , przebrnęłam przez nich i doszłam do pokoju Justina , nie byłam pewna czy powinnam ,ale zrobiłam to, otworzyłam drzwi jego pokoju i ujrzałam go( tak mniemam mężczyzna był głową odwrócony w drugą stronę z perspektywy drzwi ) w łóżku z dwiema laskami , nie uprawiali seksu , spali , pewnie po numerku. Oceniałam ,że na pewno coś zaszło , dziewczyny były pozbawione jakiejkolwiek części garderoby . Głośno przełknęłam ślinę . Jedna z dziewczyn leżała na torsie Justina . Rozpłakałam się i odwróciłam wzrok dostrzegając moją siostrę Casie , więc tak spędziła wakacje . Po domu biegały rozszalałe dziewczyny w stanikach . Powróciłam do obrazka z dwiema kobietami , mężczyzny już w łóżku nie było . Stanął przede mną , okazało się ,że moje najgorsze przypuszczenia się spełniły był to Justin .
- Myślałam ,że nie jesteś taki . Że mogę Ci ufać , okazałeś się zwykłym chamem i dziwkarzem .
Wyszłam z jego domu i pokierowałam się do auta . Słyszałam za sobą jego wołanie
- To nie tak jak myślisz, pozwól mi wyjaśnić , to nie był seks , nie wiem jak się tam znalazły .
Nie chciałam tego słuchać , wsiadłam w auto i pojechałam prosto do swojego domu .
Zaszyłam się w swoim pokoju i zaczęłam się "żalić " mamie.
Justin spojrzał na mnie wielkimi oczyma . I złapał mnie za udo .
- Więc co chcesz robić ?
- Nie to idioto . Chcę gdzieś iść .
- Gdzie ? - zapytał .
- Zobaczysz
Pociągnęłam go za rękę i wyszliśmy z domu . Szliśmy około 20 minut i doszliśmy do miasta .
Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam miejsce do którego chciałam wejść .
- Poważnie, chcesz to zrobić ? - zapytał Justin
- Tak , jestem pewna .
Weszliśmy do czerwonego budynku . U progu przywitał nas miły Pan , który zapytał się mnie czego tu poszukuję , wyjaśniłam mu wszystko dokładnie. Zgodził się i zabrał mnie ze sobą .
Usiadłam na czarnym skórzanym krześle i położyłam ramiona na oparcie . Usiadłam do niego tyłem i odsłoniłam plecy .
- Tak właśnie tu .
Wskazałam mu miejsce w którym ma mi zrobić tatuaż . Postanowiłam upamiętnić jakoś Jaka i zrobić sobię tatuaż . Nie będzie On wielki ,ale szczególny , zrobię sobie wolnego ptaka lecącego ku górze .
Siedziałam na tym fotelu i trzymałam Justina za ręke , wspierał mnie przez cały okres robienia tatuażu , wiedział jak boli pierwszy . Złapałam go mocno gdy poczułam igłe wbijającą mi się w plecy jak żądło .
Po chwili na szczęście zrelaksowałam się i nie czułam już tak tego bólu . Po około godzinie mężczyzna oznajmił ,że tatuaż jest gotowy , przejrzałam się w lustrze , był śliczny , narazie jeszcze zaczerwienione od igły ,ale przejdzie z czasem . Mężczyzna przykrył mi tatuaż folią dla bezpieczeństwa i powiedział ,że za kilka bądź kilkanaście godzin opuchlizna zejdzie.
Zapłaciłam za tatuaż i wyszłam ze studia . Szłam z Justinem za ręke. Tak wiem,że nie wypada ,ale potrzebowałam bliskości, kogoś kto mnie wesprze i na kim mogę teraz polegać .
Wróciłam z nim do domu , poszliśmy do sali w której było pianino ,Justin za nim zasiadł i zaczął mi śpiewać . Podobało mi się to , usiadłam na przeciwko niego i wsłuchiwałam się w każdą nutę i każdy dźwięk .
Zaczęłam kołysać się w rytm piosenki . Obok pianina stała gitara , oczywiście Justin ją chwycił i zaśpiewał mi kolejną piosenką . Siedzieliśmy w tej sali około trzydziestu minut . Justin zaśmiał się i powiedział
- No już starczy , bo się zakochasz .
- W Tobie ? Nigdy - parsknęłam lekko i uśmiechnęłam się złośliwie
- Założysz się ?
- Wolę nie , przegrasz .
Wyszłam z sali i poszłam do kuchni .
- Głodny ?
- Tak zjadłbym coś .
- To sobie zrób - zaśmiałam się - Nie no dobra nie będe złośliwa ,co byś zjadł ?
- Coś czym mnie nie zatrujesz
- Uuu to tu się nie najesz - oboje zaczęliśmy się śmiać
Zaczęłam gotować spaghetti . Kroiłam akurat pomidory gdy Justin podszedł do mnie i z zaskoczenia pocałował . Dziwnie się poczułam, ale nie chciałam ,żeby przestawał , moja chęć bycia z kimś blisko przewyższyła to . Odwzajemniłam jego pocałunek wsuwając lekko swój język do jego ust . Zaś jego język powoli wędrował w moje usta , nasze języki splotły się w jednym tańcu , każde chciało mieć dostęp do drugiego ,języki walczyły o miejsce , powoli zataczaliśmy kółeczka pieszcząc swoje podniebienia .Poczułam swąd spalenizny .
- Puść - podniosłam głos
Jak rozkazałam tak Justin zrobił . Zdjęłam garnek z ognia .
- Może jednak lepiej coś zamówmy ? - zaśmiał się Justin
Wylewając do kosza całą zawartość patelni i garnka odpowiedziałam tylko ciche
- Okej
Justin zamówił spaghetti z knajpki i kurczaka w brokułach . Usiedliśmy na kanapie i czekaliśmy aż nasze jedzenie dojedzie . Nie odzywałam się , byłam zbyt przejęta tym pocałunkiem, nie wiem szczerze co myśleć o tym, może powinnam z Justinem o tym porozmawiać ,a może jednak zostawić to i zobaczyć jak sytuacja się potoczy . Tak więc postanowiłam odczekać . Gdy tak myślałam nawet nie usłyszałam ,że jedzenie już przyjechało . Justin poszedł do drzwi je odebrać ,zapłacił i wrócił do mnie na kanape . Wzięłam talerze , i obydwoje zaczęliśmy wsuwać . Gdy zjedliśmy było dość późno . Mój tata wrócił około 22. Był najwyraźniej zdziwiony Justinem będącym w naszym domu o tej porze . Posłał mi wrogie spojrzenie na co ja mu odpowiedziałam wzrokiem,żeby nie myślał o tym co widzi bo to nie tak jak myśli. Zrozumiał mnie i poszedł do góry do gabinetu .Po pięciu minutach zawołał mnie.
- O jeny, będzie suszenie głowy - mruknęłam .
- Hahaha - Justin zaśmiał się - Biegnij ! - poklepał mnie pośpiesznie po tyłku .
Na co moją reakcją było pogrożeniem mu palcem i sroga mina . Pobiegłam do góry do taty .
- Wołałeś , po co ?
- Co On tu robi ?
- Dotrzymuje mi towarzystwa, potrzebuję tego .
- Na pewno ? Jesteś grzeczna?
- Oj tato, zawsze jestem .
- Skoro tak to muszę Ci ufać.
Wywróciłam oczami .
- Coś jeszcze ? - zapytałam
- Tak, w sumie głównie po to Cię zawołałem . Pójdziesz jutro do jednego z moich klientów i wręczysz mu walizkę z 50 tysiącami złotych .
- Nie dam rady . To za duża odpowiedzialność .
- Ta, ale woreczek z diamentami o wartości 5 milionów złotych dałaś rade przynieść .
- Nie wiedziałam ,że są tyle warte.
- A jednak . Więc zrobisz to.
- Koniecznie?
- Tak , nie mam nikogo jutro wolnego ,żeby to zrobić .
- Dooobra - burknęłam i wyszłam z pokoju .
Zeszłam na dół biorąc kocyk z szafy w korytarzu . Zasiadłam koło Justina i okryłam się kocem .
- Jutro będe zajęta
- Tak ? Czym ?
- Muszę dać kasę jakiemuś typowi .
- No dobrze, w sumie jestem zajęty jutro .
- Czym ?
- Kolega ma urodziny , trzeba go gdzieś zabrać
Pokręciłam nosem i usiadłam wygodnie. Nawet nie obejrzałam się kiedy ,a obudziłam się rano wtulona w Justina tors na kanapie . Moja ręka spoczywała na jego nodze a jego ręce mnie obejmowały . Zerwałam się gwałtownie i uciekłam do łazienki . Zastanawiałam się nad sobą czemu to zrobiłam... Sama nie znalazłam dla siebie usprawiedliwienia . Byłam sama sobie winna,ale było mi tak dobrze . Za mało ciepła miałam .
Na szczęście minęła ta noc szybko . Wzięłam prysznic i ubrałam się ,zeszłam na dół. Justin wciąż spał .
Postanowiłam zrobić śniadanie, tym razem mając pewność ,że nic się nie spali . Uśmiechnęłam się szeroko do siebie . I zrobiłam jajecznice . Justin czując jej zapach wstał do mnie . Pocałował mnie w ramie i usiadł przy stole . Podałam mu na talerzu jajecznicę i usiadłam na przeciwko niego . Zjedliśmy śniadanie po czym Justin musiał się zbierać już . Pocałowałam go czule w usta i pomachałam mu . Pobiegłam na górę przebrać się ,żeby móc dostarczyć jak najszybciej walizkę . Wyszłam z domu około trzynastej i pojechałam do restauracji . Przed drzwiami zobaczyłam swojego wujka . Podeszłam , okazało się ,że to On jest mojego taty klientem . Pocałowałam go w policzek i weszliśmy do restauracji .
Zasiedliśmy przy stoliku , kelnerka przyniosła nam MENU, zamówiliśmy, po 20 minutach dania były na naszym stole , zaczęliśmy więc jeść . Rozmawialiśmy podczas tego posiłku, jak trafiliśmy do tego całego bagna , wujek opowiadał mi o swojej firmie w Meksyku i zaprosił mnie do swojego domu tam,żebym pozwiedzała. Ucieszyłam się i obiecałam ,że pewnego dnia na pewno przyjadę .
Przekazałam mu walizkę , tuż po tym przynieśli nam deser . Zjedliśmy go i wyszliśmy przed restaurację .
Pogadaliśmy jeszcze chwilę , spojrzałam na wyświetlacz telefonu który wskazywał godzinę 16.00 .
Pożegnałam się z wujkiem i wsiadłam do swojego samochodu . Zajechałam do domu i umówiłam się na wieczór z Vanessą , długo jej nie odwiedzałam trzeba to nadrobić . Około godziny 19.00 wysiadałam już przed jej domem ,wzięłam torebkę, zamknęłam auto i skierowałam się do drzwi jej domu .
Otworzyła mi z piskiem
- Aaaaaaa! - uśmiechnęła się a ja również zaczęłam krzyczeć - Jak ja się za Tobą stęskniłam - dodała
- Też tęskniłam .
Weszłam do jej domu i skierowałam się jak zwykle do salonu , czekały tam na nas już zakąski , napoje i dwa filmy . Wiedziałam ,że szykuję się babski wieczór i spowiedź .
Usiadła do mnie na kanapie i spojrzała wzrokiem który chciałby mnie jakby zabić . Cieszyłam się ,że w tym momencie jest bezsilna . Opowiedziałam jej z każdym drobnym szczegółem co się wydarzyło . Dosłownie wszystko, pokazałam jej tatuaż i jego symbolikę dla mnie. Było już koło godziny 4.00 nad ranem .
Widziałam jak jej oczy lekko się zaszkliły .
- Czemu nie byłaś na pogrzebie ? - zapytałam
- Nie mogłam, po prostu nie dałabym rady
- Niby czemu ?
- Jake był wspaniały , szczerze mówiąc z nim byłam kiedyś , i dzięki niem poznałam mojego obecnego mężczyznę .
- Byłaś z Jakiem!? - krzyknęłam - Nic mi nie powiedziałaś , dlaczego ?
- Nie potrafiłam , po prostu nie umiałam .
- I co jeszcze ciekawego może mi powiesz - spojrzałam na nią ze złością .
- Nie dodam już nic.
- Może jednak ? - wierciłam w niej dziurę wzrokiem
- O Jezu . Straciłam z nim dziewictwo . To chciałaś usłyszeć ?
- Nic mi nie powiedziałaś! Nie rozumiem tego . Prosto w oczy mi kłamałaś .
- Chciałam dla Ciebie jak najlepiej.
- Ta chyba dla siebie , nie potrafiłaś mi tego powiedzieć,a niby jestem jak siostra .
Wstałam z kanapy i skierowałam się do wyjścia , na dworze robiło się już widno . Wsiadłam w samochód i pojechałam na plażę , zawsze tam chodzę jak musze wyrzucić z siebie frustrację . Justin co chwila do mnie dzwonił. Nie odbierałam , bo wiedziałam ,że to albo wygłupy,albo siada na telefonie . Raz z ciekawości odebrałam i żałuję tego .
Usłyszałam ciche jęki jakby z rozkoszy i cichuteńki śmiech . Rozpoznałam ten głos , to na milion procent była moja siostra . Pojechałam pod dom Justina i wysiadłam z auta , poszłam pod drzwi i zapukałam . Otworzyła mi jakaś kobieta ubrana w białą bieliznę a za nią morze facetów , przebrnęłam przez nich i doszłam do pokoju Justina , nie byłam pewna czy powinnam ,ale zrobiłam to, otworzyłam drzwi jego pokoju i ujrzałam go( tak mniemam mężczyzna był głową odwrócony w drugą stronę z perspektywy drzwi ) w łóżku z dwiema laskami , nie uprawiali seksu , spali , pewnie po numerku. Oceniałam ,że na pewno coś zaszło , dziewczyny były pozbawione jakiejkolwiek części garderoby . Głośno przełknęłam ślinę . Jedna z dziewczyn leżała na torsie Justina . Rozpłakałam się i odwróciłam wzrok dostrzegając moją siostrę Casie , więc tak spędziła wakacje . Po domu biegały rozszalałe dziewczyny w stanikach . Powróciłam do obrazka z dwiema kobietami , mężczyzny już w łóżku nie było . Stanął przede mną , okazało się ,że moje najgorsze przypuszczenia się spełniły był to Justin .
- Myślałam ,że nie jesteś taki . Że mogę Ci ufać , okazałeś się zwykłym chamem i dziwkarzem .
Wyszłam z jego domu i pokierowałam się do auta . Słyszałam za sobą jego wołanie
- To nie tak jak myślisz, pozwól mi wyjaśnić , to nie był seks , nie wiem jak się tam znalazły .
Nie chciałam tego słuchać , wsiadłam w auto i pojechałam prosto do swojego domu .
Zaszyłam się w swoim pokoju i zaczęłam się "żalić " mamie.
niedziela, 14 kwietnia 2013
Rozdział 9.
Katherine.
Spojrzałam przez dziurke w drzwiach okazało się ,że to Justin . Otworzyłam więc drzwi i wpuściłam go.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam :
- Do taty ? Znaczy do szefa ?
- Tak , w sumie tak . Mam da niego te diamenty .
- Jakie diamenty ? Niedawno mu przyniosłam jedne .
- Długa historia . Poza tym nie wiem czy mogę Ci to powiedzieć .
- No wiesz co - machnęłam dłonią niechętnie - Też jestem w to zamieszana
Na chwilę zapadła cisza . Niezręczna cisza .
- Ładnie wyglądasz - przeszedł na nowy temat z uśmiechem
- Dziękuję właśnie wychodzę . Mógłbyś mnie przepuścić ?
Przeszłam koło jego ramienia , chcąc chwycić za klamkę .
- Gdzie , jeśli można wiedzieć .
- Nie można - zaśmiałam się i wystawiłam język
Po czym Justin mnie w niego lekko ugryzł .
- Nie za dużo sobie pozwalasz ? - zapytałam .
- Nie . Wiem,że tego chciałaś - zaśmiał się
Uśmiechnęłam się przewracając oczami zabawnie .
- A nie ?
- Może może - zaśmiałam się
- Na dworze nie jest tak ciepło na taki strój . Nie możesz w nim wyjść .
- Byłam w ogrodzie i jest ciepło .
- Zdaj się na mnie będzie padać .
- Ehem , to pójdę się przebrać pogodynko .
- Okej , pójść w ogóle z Tobą na te zakupy ? Będę ochroniarzem .
- Nie trzeba. Chociaż w sumie możesz, nie będziesz ochroniarzem, będziesz mi nosił siatki .
- Hahahahahah oczywiście . Nie licz na to mała .
- Jeszcze zobaczymy - uśmiechnęłam się łobuzersko
- Nie , nawet jeśli się tak uśmiechać
- Poniesiesz ! Albo rozwalę Ci łeb - przyłożyłam mu do głowy palce złożone jakbym trzymała broń
Obydwoje równo zaczęliśmy się śmiać . Justin poszedł do mojego taty zanieść mu te diamenty , a ja poszłam do swojego pokoju przebrać się i wyszliśmy z domu . Po około 10 minutach byliśmy na miejscu . Weszliśmy do pierwszego sklepu z którego po 20 minutach wyszłam bogatsza o skórzane kurtki i obcasy . Justin o dziwo cały czas mi doradzał w czym wyglądam dobrze a w czym niekoniecznie.
- W tym będziesz niezłą dupeczką - dodał gdy mierzyłam sukienkę
- A teraz nie jestem ? - spojrzałam na niego złośliwie
Uśmiechnęłam się po czym wróciłam do mierzenia ubrań . Gdy skończyłam mierzyć Justin wziął moje ubrania i powiedział ,że położy przy kasie i poczeka . Zgodziłam się i założyłam swoje ubrania . Założyłam buty i wyszłam w stronę kasy . Mówiąc ekspedientce ,że chciałabym zapłacić , Ta uświadomiła mnie ,że młody mężczyzna o czekoladowych oczach zapłacił już za mnie . Wywróciłam oczami ,podziękowałam jej uśmiechnęłam się i wyszłam przed sklep .
- Justin! - krzyknęłam dostrzegając chłopaka
- Tak ? - powiedział zdziwiony
- Po co płaciłeś . Teraz będziesz cały czas mi o tym wypominał i przypominał ,że płaciłeś .
- Nie jestem taki .
- Oddam Ci kasę .
Justin wykonał gest ręką oznajmiając ,że nie trzeba . Po czym chwycił mnie pod rękę i poprowadził do swojego ulubionego sklepu .
- Teraz coś dla mnie .
- Skoro trzeba - zaśmiałam się udając zniechęconą
Machnął głową i weszliśmy do sklepu . Udaliśmy się w dział z męskimi koszulami . Justin zmierzył chyba z 10 na co każdy mój komentarz był negatywny
- Mdłe , złe, straszne , wyglądasz jak dziadek .
Zaśmiałam się i zasłoniłam oczy udając zniechęconą .
- O Ty! - krzyknął Justin
Po czym wyszedł z przebieralni i przerzucił mnie przez ramie . Zaczęłam się głośno śmiać a Justin zamiast ustąpić zaczął robić kółka ze mną na barku . W pewnym momencie dostrzegłam Jaka spoglądającego zza działu .
- Justin puść mnie proszę - powiedziałam do Jusa
Zrobił jak kazałam,zeszłam z niego i odwróciłam się .
- Idź mierzyć .
Justin odszedł do przebieralni . Jake podszedł do mnie i zaczął ciężko mówić .
- Więc tak to będzie? To jest powód dla którego zerwałaś?
- Justin? Nie! Skądże .
- Widziałem jak Ci wesoło
- To nie tak jak myślisz - oznajmiłam
- To jak jest ?
- My nie jesteśmy parą, przyjaciółmi owszem . Poza tym nie chce być niemiła , jestem wolna więc mogę robić co zechcę i z kim zechcę .
- Jesteś niezłą suką! - krzyknął
Wzrok wszystkich ludzi w sklepie skierował się na nas . Czułam się zakłopotana , chciało mi się płakać, krzyczeć . Ale powiedziałam spokojnym głosem
- Jak Ty na mnie powiedziałeś ?! - spojrzałam na niego z niedowierzaniem wcześniejszych jego słów .
- Suka - szepnął mi do ucha po czym przygryzł jego płatek .
Uderzyłam go w twarz . W całym sklepie rozległ się głośny plask . Spojrzałam na niego . Miał cały policzek czerwony a jego oczy bielały ze złości .
- Powinieneś już iść - dodałam .
- Nie byłaś taka .
- Moja sprawa jaka jestem . Ludzie sie zmieniają .
- W ciągu dnia .. Nie sądze .
Wyszedł ze sklepu . Ja zaś z Justinem chodziłam po sklepach do 18.00 . W drodze do domu weszliśmy jeszcze do kawiarni . Wróciłam do domu około 21.00 . Weszłam do domu, poszłam na piętro do swojego pokoju , poukładałam ubrania do szafy , i położyłam się do łóżka . Nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam.
Nazajutrz wstałam około godziny 9.00 rano . Spojrzałam na telefon który wyświetlał
6 nieodebranych od : Vanessa
5 nieodebranych od : Nieznany
2 nieodebrane od : Tata
Wzięłam do ręki telefon i zeszłam na dół . Wybrałam pierw numer do Van . Włączyłam TV , w słuchawce usłyszałam cichy płacz. Podniosłam wzrok na telewizor , akurat niefortunnie włączyłam kanał z wiadomościami , w nagłówku pisało :
Usiadłam na kanapę i zaczęłam płakać . Wiedziałam już co to znaczy. Poznałam samochód poszkodowanych . Na dole ekranu wyświetlono dane zmarłych w wypadku samochodowym .
Jednym z wymienionych był Jake . Łzy napływały i leciały z moich oczy bezwładnie , niekontrolowanie .
Myślałam,że po rozstaniu z nim skończyły mi się łzy . Że mamy dla każdego mężczyzny przeznaczoną ilość łez i moje kanaliki uschły , myliłam się . Słone krople nie przestawały opadać na moje gorące ,czerwone policzki . Chciałam swoją złość i frustrację w jakikolwiek sposób zwalczyć . To było silniejsze ode mnie.
Musiałam coś zrobić. Gdybym wtedy nie zerwała los potoczyłby się inaczej . Teraz Jake by żył , w spokoju.
Mimo,że w niebie ma więcej aniołków , nie tylko mnie. Gdyby nie spotkał mnie z Justinem w sklepie teraz mógłby żyć . Czułam się winna za to wszystko . Ale nieznany numer nie dawał mi spokoju, dobijał się do mnie . W końcu odebrałam telefon . Po drugiej stronie zabrzmiał damski głos
- Tak słucham ? - powiedziałam
- Witam . Kate,tak ?
- Tak Katherine , przy telefonie .
- Tu mama Jaka .
Moje serce zamarło , zimny pot i dreszcze ogarnęły moje ciało . Czułam jak moje oczy znów mokną .
- Witam Panią , bardzo mi przykro , współczuje Pani po stracie tak wspaniałego syna .
- Moje jedyne kochane dziecko - zaczęła łkać - Wybacz ,że dzwonie ,ale Jake miał Cię zapisane w telefonie jako " Aniołek <3" ,więc pomyślałam ,że jesteście blisko ze sobą .
-Skąd ma Pani jego telefon ?
- Na miejscu wypadku wręczyli mi go, policja mi go przekazała. Jedyna rzecz która została po Jaku z miejsca wypadku . A pomyśleć ,że 10 minut przed wypadkiem z nim rozmawiałam. Może to ja go rozproszyłam .
- Nie! Na pewno nie . Nikt nie wiedział ,że to się stanie. Nikt - mój głos zadrżał wypowiadając te słowa
- Wybacz ,że tak bezpośrednio . Może wpadniesz dzisiaj do mnie ? Wiesz gdzie mieszkam .
- No dobrze, o której w taki razie?
- Hmm około 15.00 . Do zobaczenia .
- Do widzenia .
Rozłączyłam się i poszłam do swojego pokoju . Położyłam się na łóżku i zaczęłam "rozmawiać " z mama . Powiedziałam jej wszystko ,że to moja wina ,że tak nie powinno być . Nie chciałam teego . I ,że część mnie odeszła z Jakiem . Moja miłość do niego odeszła z nim w tym dniu .
Moje przemyślenia zakłócił trzask drzwi. Wyszłam przed pokój , był to mój tata.
- Słyszałem o wypadku . Jak się czujesz ? - zapytał .
- Źle, okropnie koszmarnie. Jake miał rację wczoraj w sklepie , jestem suką .
- Co ? Widziałaś się z nim ?
- Długa historia . Wolę,żebyś nie wiedział .
- Skoro tak uważasz . Głodna ?
- Nie dzięki, nie zjem nic . Przejdę się .
- Dobrze . Nie przeszkadzam .
Wróciłam do siebie do pokoju i przebrałam się [ bez siatki oczywiście ]
Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam muzykę i wyszłam przed dom ,skierowałam się na plażę .
Doszłam po 10 minutach. Usiadłam na piasek i zaczęłam sobie wszystko przypominać ,każdy miesiąc z Jakiem. Żałuję ,że mu nie powiedziałam czym się zajmuje może by inaczej wszystko wyszło . Przypominałam sobie chwile w których byłam szczęśliwa, smutna, Jake zawsze mnie rozbawiał pocieszał, był przy mnie w każdej potrzebnej mi chwili . Wiatr rozwiewał mi włosy na boki , spoglądałam prosto w niebo wiedząc ,że tam Jake jest i będzie mnie pilnował ,żebym była bezpieczna . Łza spłynęła mi po policzku . Postanowiłam "Nigdy więcej łez ! Nie będe płakała"
Wstałam z piasku i poszłam brzegiem się przejść. Woda obmywała moje stopy a ja wędrowałam przed siebie kilka godzin . Spojrzałam na zegarek który wskazywał 14.00 . Wróciłam do domu i poszłam się przebrać . Wyszłam z domu i akurat złapał mnie deszcz . Wsiadłam do czarnego auta i pojechałam pod dom Jaka . Po 30 minutach byłam na miejscu . Wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę drzwi .
Zapukałam ciężko . Otworzyła mi znana brunetka , wiedziałam już wszystko . Kobieta najwyraźniej była równie zdziwiona co ja . Ruszyłam przed siebie pokonując próg domu .
Zapytałam jej czy wszystko w porządku , odrzekła ,że tak . Najwyraźniej była w cięzkim szoku,że jestem córką jej chłopaka . I byłą dziewczyną jej syna .
- Tak wiem ,umawia się Pani z moim tatą . Też jestem zdziwiona .Wiedziałam,że to się kiedyś stanie .
- Ja też, nie wiedziałam ,że tak szybko .
- Szkoda ,że przy takiej okazji .
Pokierowała mnie do salonu. Zasiadłam na kanapie z kubkiem gorącej herbaty w dłoni . Rozmawiałyśmy kilka godzin , wyjaśniłam jej jak poznałam Jaka i jak to wszystko się zaczęło. Dowiedziałam się ,że Jake i Ona są / byli jednymi z nas . Że wiedzieli wszystko o mnie . Strasznie słabo mi się w tym momencie zrobiło .
Mój tata kazał mi zerwać dla tego ,że w związku jesteśmy łatwiejszym celem... CHORE .
Rozmawiałyśmy kolejną godzinę po czym Sasha zaproponowała mi ,żebym zaśpiewała na pogrzebie za dwa dni . Zgodziłam sie, chociaż tak mogłam pożegnać Jaka . Wyszłam od niej z domu około 20.00 , zasiedziałam się . Zadzwoniłam do Justina z pytaniem czy pójdzie mnie wspierać na pogrzeb . Zgodził się . Wróciłam do domu około 21.00 . Zasiadłam przed telewizorem i zaczęłam uczyć się piosenki ,żeby wypadła jak najlepiej .
2 DNI PÓŹNIEJ .
W końcu naszedł dzień pogrzebu od rana byłam rozkojarzona . Justin przyszedł godzinę przed pogrzebem.
Pocieszał mnie. Między nami rodziło się dziwne napięcie. Nie chciałam ,żeby tak wychodziło . Nie powinnam tego robić . Nie w tym dniu . Justin złapał mnie za rękę i powiedział ,że wszystko będzie dobrze . Po czym pocałował mnie w usta . Nie wiedziałam czy powinnam ale odwzajemniłam jego pocałunek .
W moim brzuchu zrodziły się motylki czułam się winna . Ale to było silniejsze ode mnie, po pocałunku pierwszy raz od trzech dni uśmiechnęłam się . Odwróciłam się i uciekłam na dół po swoją torebkę . Mam nadzieję,że to był jednorazowy pocałunek . Wyszliśmy obydwoje przed dom . Złapałam mocno Jusa za ręke ,żeby nie zemdleć , po 30 minutach byliśmy w kapliczce . Weszłam do niej sama, Justin usiadł z tyłu .
Poszłam do mamy Jaka , na szczęście trumna była zamknięta . Pogrzeb się zaczął ksiądz zaczął mówić o Jaku , moje serce zadrżało jakby coś w nim umarło . Łzy powoli zbierały się w moich oczach . Powiedziałam,że nie będe płakać. Kurwa . Łzy spłynęły po policzku, na szczęście nie tak duża ilość .
Po przemowie księdza wstałam i poszłam do mikrofonu , miałam coś powiedzieć o nim,oczywiście zrobiłam to. Po mojej mowie miałam zaśpiewać , jak obiecałam uczyniłam to . Wszystkim się podobało i klaskali. Widziałam uśmiech i dume na twarzy Justina . Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do mamy Jaka.
Złapała mnie za dłoń . Po czym szłyśmy pierwsze za trumną na cmentarz , ksiądz powiedział ostatnie słowa sypnął prochem . I trumna powędrowała pod ziemię . Zakopali ją . Wszyscy składali kwiaty i kondolencje do Sashy .
Stałam obok . Po trzydziestu minutach pożegnałam się z nią i wróciłam do Justina.
- Dziękuję ,że byłeś .
- Zawsze - uśmiechnął się .
Wróciliśmy do domu . Usiadłam w swoim pokoju z Justinem na łóżku .
-Wiem co chcę teraz zrobić !
__________________________________________________________________________
I jak kochani podoba się Wam ten rozdział ? :D
Jak myślicie co Katherine chce zrobić ?
Spojrzałam przez dziurke w drzwiach okazało się ,że to Justin . Otworzyłam więc drzwi i wpuściłam go.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam :
- Do taty ? Znaczy do szefa ?
- Tak , w sumie tak . Mam da niego te diamenty .
- Jakie diamenty ? Niedawno mu przyniosłam jedne .
- Długa historia . Poza tym nie wiem czy mogę Ci to powiedzieć .
- No wiesz co - machnęłam dłonią niechętnie - Też jestem w to zamieszana
Na chwilę zapadła cisza . Niezręczna cisza .
- Ładnie wyglądasz - przeszedł na nowy temat z uśmiechem
- Dziękuję właśnie wychodzę . Mógłbyś mnie przepuścić ?
Przeszłam koło jego ramienia , chcąc chwycić za klamkę .
- Gdzie , jeśli można wiedzieć .
- Nie można - zaśmiałam się i wystawiłam język
Po czym Justin mnie w niego lekko ugryzł .
- Nie za dużo sobie pozwalasz ? - zapytałam .
- Nie . Wiem,że tego chciałaś - zaśmiał się
Uśmiechnęłam się przewracając oczami zabawnie .
- A nie ?
- Może może - zaśmiałam się
- Na dworze nie jest tak ciepło na taki strój . Nie możesz w nim wyjść .
- Byłam w ogrodzie i jest ciepło .
- Zdaj się na mnie będzie padać .
- Ehem , to pójdę się przebrać pogodynko .
- Okej , pójść w ogóle z Tobą na te zakupy ? Będę ochroniarzem .
- Nie trzeba. Chociaż w sumie możesz, nie będziesz ochroniarzem, będziesz mi nosił siatki .
- Hahahahahah oczywiście . Nie licz na to mała .
- Jeszcze zobaczymy - uśmiechnęłam się łobuzersko
- Nie , nawet jeśli się tak uśmiechać
- Poniesiesz ! Albo rozwalę Ci łeb - przyłożyłam mu do głowy palce złożone jakbym trzymała broń
Obydwoje równo zaczęliśmy się śmiać . Justin poszedł do mojego taty zanieść mu te diamenty , a ja poszłam do swojego pokoju przebrać się i wyszliśmy z domu . Po około 10 minutach byliśmy na miejscu . Weszliśmy do pierwszego sklepu z którego po 20 minutach wyszłam bogatsza o skórzane kurtki i obcasy . Justin o dziwo cały czas mi doradzał w czym wyglądam dobrze a w czym niekoniecznie.
- W tym będziesz niezłą dupeczką - dodał gdy mierzyłam sukienkę
- A teraz nie jestem ? - spojrzałam na niego złośliwie
Uśmiechnęłam się po czym wróciłam do mierzenia ubrań . Gdy skończyłam mierzyć Justin wziął moje ubrania i powiedział ,że położy przy kasie i poczeka . Zgodziłam się i założyłam swoje ubrania . Założyłam buty i wyszłam w stronę kasy . Mówiąc ekspedientce ,że chciałabym zapłacić , Ta uświadomiła mnie ,że młody mężczyzna o czekoladowych oczach zapłacił już za mnie . Wywróciłam oczami ,podziękowałam jej uśmiechnęłam się i wyszłam przed sklep .
- Justin! - krzyknęłam dostrzegając chłopaka
- Tak ? - powiedział zdziwiony
- Po co płaciłeś . Teraz będziesz cały czas mi o tym wypominał i przypominał ,że płaciłeś .
- Nie jestem taki .
- Oddam Ci kasę .
Justin wykonał gest ręką oznajmiając ,że nie trzeba . Po czym chwycił mnie pod rękę i poprowadził do swojego ulubionego sklepu .
- Teraz coś dla mnie .
- Skoro trzeba - zaśmiałam się udając zniechęconą
Machnął głową i weszliśmy do sklepu . Udaliśmy się w dział z męskimi koszulami . Justin zmierzył chyba z 10 na co każdy mój komentarz był negatywny
- Mdłe , złe, straszne , wyglądasz jak dziadek .
Zaśmiałam się i zasłoniłam oczy udając zniechęconą .
- O Ty! - krzyknął Justin
Po czym wyszedł z przebieralni i przerzucił mnie przez ramie . Zaczęłam się głośno śmiać a Justin zamiast ustąpić zaczął robić kółka ze mną na barku . W pewnym momencie dostrzegłam Jaka spoglądającego zza działu .
- Justin puść mnie proszę - powiedziałam do Jusa
Zrobił jak kazałam,zeszłam z niego i odwróciłam się .
- Idź mierzyć .
Justin odszedł do przebieralni . Jake podszedł do mnie i zaczął ciężko mówić .
- Więc tak to będzie? To jest powód dla którego zerwałaś?
- Justin? Nie! Skądże .
- Widziałem jak Ci wesoło
- To nie tak jak myślisz - oznajmiłam
- To jak jest ?
- My nie jesteśmy parą, przyjaciółmi owszem . Poza tym nie chce być niemiła , jestem wolna więc mogę robić co zechcę i z kim zechcę .
- Jesteś niezłą suką! - krzyknął
Wzrok wszystkich ludzi w sklepie skierował się na nas . Czułam się zakłopotana , chciało mi się płakać, krzyczeć . Ale powiedziałam spokojnym głosem
- Jak Ty na mnie powiedziałeś ?! - spojrzałam na niego z niedowierzaniem wcześniejszych jego słów .
- Suka - szepnął mi do ucha po czym przygryzł jego płatek .
Uderzyłam go w twarz . W całym sklepie rozległ się głośny plask . Spojrzałam na niego . Miał cały policzek czerwony a jego oczy bielały ze złości .
- Powinieneś już iść - dodałam .
- Nie byłaś taka .
- Moja sprawa jaka jestem . Ludzie sie zmieniają .
- W ciągu dnia .. Nie sądze .
Wyszedł ze sklepu . Ja zaś z Justinem chodziłam po sklepach do 18.00 . W drodze do domu weszliśmy jeszcze do kawiarni . Wróciłam do domu około 21.00 . Weszłam do domu, poszłam na piętro do swojego pokoju , poukładałam ubrania do szafy , i położyłam się do łóżka . Nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam.
Nazajutrz wstałam około godziny 9.00 rano . Spojrzałam na telefon który wyświetlał
6 nieodebranych od : Vanessa
5 nieodebranych od : Nieznany
2 nieodebrane od : Tata
Wzięłam do ręki telefon i zeszłam na dół . Wybrałam pierw numer do Van . Włączyłam TV , w słuchawce usłyszałam cichy płacz. Podniosłam wzrok na telewizor , akurat niefortunnie włączyłam kanał z wiadomościami , w nagłówku pisało :
" TRAGICZNY WYPADEK "
Usiadłam na kanapę i zaczęłam płakać . Wiedziałam już co to znaczy. Poznałam samochód poszkodowanych . Na dole ekranu wyświetlono dane zmarłych w wypadku samochodowym .
Jednym z wymienionych był Jake . Łzy napływały i leciały z moich oczy bezwładnie , niekontrolowanie .
Myślałam,że po rozstaniu z nim skończyły mi się łzy . Że mamy dla każdego mężczyzny przeznaczoną ilość łez i moje kanaliki uschły , myliłam się . Słone krople nie przestawały opadać na moje gorące ,czerwone policzki . Chciałam swoją złość i frustrację w jakikolwiek sposób zwalczyć . To było silniejsze ode mnie.
Musiałam coś zrobić. Gdybym wtedy nie zerwała los potoczyłby się inaczej . Teraz Jake by żył , w spokoju.
Mimo,że w niebie ma więcej aniołków , nie tylko mnie. Gdyby nie spotkał mnie z Justinem w sklepie teraz mógłby żyć . Czułam się winna za to wszystko . Ale nieznany numer nie dawał mi spokoju, dobijał się do mnie . W końcu odebrałam telefon . Po drugiej stronie zabrzmiał damski głos
- Tak słucham ? - powiedziałam
- Witam . Kate,tak ?
- Tak Katherine , przy telefonie .
- Tu mama Jaka .
Moje serce zamarło , zimny pot i dreszcze ogarnęły moje ciało . Czułam jak moje oczy znów mokną .
- Witam Panią , bardzo mi przykro , współczuje Pani po stracie tak wspaniałego syna .
- Moje jedyne kochane dziecko - zaczęła łkać - Wybacz ,że dzwonie ,ale Jake miał Cię zapisane w telefonie jako " Aniołek <3" ,więc pomyślałam ,że jesteście blisko ze sobą .
-Skąd ma Pani jego telefon ?
- Na miejscu wypadku wręczyli mi go, policja mi go przekazała. Jedyna rzecz która została po Jaku z miejsca wypadku . A pomyśleć ,że 10 minut przed wypadkiem z nim rozmawiałam. Może to ja go rozproszyłam .
- Nie! Na pewno nie . Nikt nie wiedział ,że to się stanie. Nikt - mój głos zadrżał wypowiadając te słowa
- Wybacz ,że tak bezpośrednio . Może wpadniesz dzisiaj do mnie ? Wiesz gdzie mieszkam .
- No dobrze, o której w taki razie?
- Hmm około 15.00 . Do zobaczenia .
- Do widzenia .
Rozłączyłam się i poszłam do swojego pokoju . Położyłam się na łóżku i zaczęłam "rozmawiać " z mama . Powiedziałam jej wszystko ,że to moja wina ,że tak nie powinno być . Nie chciałam teego . I ,że część mnie odeszła z Jakiem . Moja miłość do niego odeszła z nim w tym dniu .
Moje przemyślenia zakłócił trzask drzwi. Wyszłam przed pokój , był to mój tata.
- Słyszałem o wypadku . Jak się czujesz ? - zapytał .
- Źle, okropnie koszmarnie. Jake miał rację wczoraj w sklepie , jestem suką .
- Co ? Widziałaś się z nim ?
- Długa historia . Wolę,żebyś nie wiedział .
- Skoro tak uważasz . Głodna ?
- Nie dzięki, nie zjem nic . Przejdę się .
- Dobrze . Nie przeszkadzam .
Wróciłam do siebie do pokoju i przebrałam się [ bez siatki oczywiście ]
Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam muzykę i wyszłam przed dom ,skierowałam się na plażę .
Doszłam po 10 minutach. Usiadłam na piasek i zaczęłam sobie wszystko przypominać ,każdy miesiąc z Jakiem. Żałuję ,że mu nie powiedziałam czym się zajmuje może by inaczej wszystko wyszło . Przypominałam sobie chwile w których byłam szczęśliwa, smutna, Jake zawsze mnie rozbawiał pocieszał, był przy mnie w każdej potrzebnej mi chwili . Wiatr rozwiewał mi włosy na boki , spoglądałam prosto w niebo wiedząc ,że tam Jake jest i będzie mnie pilnował ,żebym była bezpieczna . Łza spłynęła mi po policzku . Postanowiłam "Nigdy więcej łez ! Nie będe płakała"
Wstałam z piasku i poszłam brzegiem się przejść. Woda obmywała moje stopy a ja wędrowałam przed siebie kilka godzin . Spojrzałam na zegarek który wskazywał 14.00 . Wróciłam do domu i poszłam się przebrać . Wyszłam z domu i akurat złapał mnie deszcz . Wsiadłam do czarnego auta i pojechałam pod dom Jaka . Po 30 minutach byłam na miejscu . Wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę drzwi .
Zapukałam ciężko . Otworzyła mi znana brunetka , wiedziałam już wszystko . Kobieta najwyraźniej była równie zdziwiona co ja . Ruszyłam przed siebie pokonując próg domu .
Zapytałam jej czy wszystko w porządku , odrzekła ,że tak . Najwyraźniej była w cięzkim szoku,że jestem córką jej chłopaka . I byłą dziewczyną jej syna .
- Tak wiem ,umawia się Pani z moim tatą . Też jestem zdziwiona .Wiedziałam,że to się kiedyś stanie .
- Ja też, nie wiedziałam ,że tak szybko .
- Szkoda ,że przy takiej okazji .
Pokierowała mnie do salonu. Zasiadłam na kanapie z kubkiem gorącej herbaty w dłoni . Rozmawiałyśmy kilka godzin , wyjaśniłam jej jak poznałam Jaka i jak to wszystko się zaczęło. Dowiedziałam się ,że Jake i Ona są / byli jednymi z nas . Że wiedzieli wszystko o mnie . Strasznie słabo mi się w tym momencie zrobiło .
Mój tata kazał mi zerwać dla tego ,że w związku jesteśmy łatwiejszym celem... CHORE .
Rozmawiałyśmy kolejną godzinę po czym Sasha zaproponowała mi ,żebym zaśpiewała na pogrzebie za dwa dni . Zgodziłam sie, chociaż tak mogłam pożegnać Jaka . Wyszłam od niej z domu około 20.00 , zasiedziałam się . Zadzwoniłam do Justina z pytaniem czy pójdzie mnie wspierać na pogrzeb . Zgodził się . Wróciłam do domu około 21.00 . Zasiadłam przed telewizorem i zaczęłam uczyć się piosenki ,żeby wypadła jak najlepiej .
2 DNI PÓŹNIEJ .
W końcu naszedł dzień pogrzebu od rana byłam rozkojarzona . Justin przyszedł godzinę przed pogrzebem.
Pocieszał mnie. Między nami rodziło się dziwne napięcie. Nie chciałam ,żeby tak wychodziło . Nie powinnam tego robić . Nie w tym dniu . Justin złapał mnie za rękę i powiedział ,że wszystko będzie dobrze . Po czym pocałował mnie w usta . Nie wiedziałam czy powinnam ale odwzajemniłam jego pocałunek .
W moim brzuchu zrodziły się motylki czułam się winna . Ale to było silniejsze ode mnie, po pocałunku pierwszy raz od trzech dni uśmiechnęłam się . Odwróciłam się i uciekłam na dół po swoją torebkę . Mam nadzieję,że to był jednorazowy pocałunek . Wyszliśmy obydwoje przed dom . Złapałam mocno Jusa za ręke ,żeby nie zemdleć , po 30 minutach byliśmy w kapliczce . Weszłam do niej sama, Justin usiadł z tyłu .
Poszłam do mamy Jaka , na szczęście trumna była zamknięta . Pogrzeb się zaczął ksiądz zaczął mówić o Jaku , moje serce zadrżało jakby coś w nim umarło . Łzy powoli zbierały się w moich oczach . Powiedziałam,że nie będe płakać. Kurwa . Łzy spłynęły po policzku, na szczęście nie tak duża ilość .
Po przemowie księdza wstałam i poszłam do mikrofonu , miałam coś powiedzieć o nim,oczywiście zrobiłam to. Po mojej mowie miałam zaśpiewać , jak obiecałam uczyniłam to . Wszystkim się podobało i klaskali. Widziałam uśmiech i dume na twarzy Justina . Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do mamy Jaka.
Złapała mnie za dłoń . Po czym szłyśmy pierwsze za trumną na cmentarz , ksiądz powiedział ostatnie słowa sypnął prochem . I trumna powędrowała pod ziemię . Zakopali ją . Wszyscy składali kwiaty i kondolencje do Sashy .
Stałam obok . Po trzydziestu minutach pożegnałam się z nią i wróciłam do Justina.
- Dziękuję ,że byłeś .
- Zawsze - uśmiechnął się .
Wróciliśmy do domu . Usiadłam w swoim pokoju z Justinem na łóżku .
-Wiem co chcę teraz zrobić !
__________________________________________________________________________
I jak kochani podoba się Wam ten rozdział ? :D
Jak myślicie co Katherine chce zrobić ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)