SCM MUSIC PLAYER

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 13.

Katherine
występuje  +18 !

- Ale czemu ? Przecież nie chce Ci nic zrobić .
- Nie dotykaj po prostu . Chcę do domu .
- Dobrze, zabiore Cię .

Wstaliśmy i Justin zaprowadził mnie do swojego auta . Wślizgnęłam się na miejsce pasażera i czekałam aż Justin zajmie swoje miejsce , po minucie wsiadł i ruszyliśmy . Jadąc patrzyłam ślepo przez okno  ,wiedziałam ,że ojciec będzie zły ,że nie spełniłam zadania i jednocześnie wystawiłam się na takie niebezpieczeństwo .
Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu, szczerze nie chciałam wysiadać z auta . Bałam się całej sytuacji.
Spojrzałam przez okno, wzięłam głęboki wdech i wysiadłam  z auta . Wchodząc do domu zauważyłam moje auto stojące w garażu, szybko weszłam do domu . Pobiegłam do gabinetu taty .  Wchodząc do niego zauważyłam srebrną walizkę która narobiła mnóstwo szumu . Uchyliłam drzwi bardziej, zobaczyłam kobietę i mojego tatę rozmawiających . Weszłam spokojnie do nich . Tato od razu wstał z miejsca i przytulił mnie .

- Za co ?
- Za to ,że byłas taka dzielna.
- To mój obowiązek tato - dodałam
- To Alice . Kobieta którą uratowałaś  z tego co mi opowiadała .

Wskazał na kobietę ,której pomogłam na lotnisku .

- Nie sądziłam ,że możesz komuś do głowy przyłożyć broń . Tym bardziej kogoś zabić.
- Skąd to wiesz ? - otworzyłam szeroko oczy
- Myślisz,że posłałbym Cię tam bez opieki i ludzi którzy sprzątną cały syf ?
- Ach no tak . Justina wysłałeś?
- Justina?! - spojrzał zdziwiony - Nie , go akurat nie wysyłałem .

Puścił mnie ze swoich objęć i pozwolił iść do pokoju .  Wolałam nie zaczynać tematu o tym co Ci mężczyźni mogli mi zrobić . Widząc Justina tak mnie broniącego nabrałam do niego trochę ogłady i respektu .
Było dość późno więc nie zamierzałam mu już dzisiaj zawracać głowy .  Poszłam wziąć długą kąpiel  , nalałam gorącej wody z płynem brzoskwiniowym ,piana powoli powstawała . Zrzuciłam z siebie każdą część garderoby i weszłam do wody . Rozluźniłam trochę swoje ciało i zaczęłam masaż gąbką , przejeżdżałam po każdej dosłownie każdej części ciała , podniecając się co rusz troszkę mocniej . Odłożyłam gąbkę  i opłukałam się . Wyszłam z wanny  czując się rozkosznie .
Usiadłam przed laptopem i  sprawdziłam kilka portali , nigdzie nie było nic o zabójstwie czy strzelaninie więc jest OK.  Położyłam się do łóżka i napisałam Justinowi  " Dobranoc "
Otrzymałam po chwili  sms'a " Dobranoc słońce :* "
Na serduszku odrobinę cieplej mi się zrobiło . Zasnęłam. Wstałam około godziny 9.00  i napisałam od razu  " Hej . Moglibyśmy się spotkać około 11 na plaży ?  "
" Pewnie , będę czekał . "
Zeszłam na dół na śniadanie , które już na mnie czekało. Naleśniki z syropem klonowym . Mmm <3
Zjadłam kilka i poszłam z powrotem do siebie się wyszykować . Wyjrzałam przez okno , było ciepło , mimo,że powiewał lekki wiaterek . Zrobiłam makijaż i ubrałam się  . Dałam całusa tacie i poszłam do samochodu . Wsiadłam , torbę położyłam obok i ruszyłam .  Po dwudziestu minutach byłam na miejscu , wysiadłam z auta , zamknęłam je i skierowałam się w stronę plaży .  Rozejrzałam się i zobaczyłam Justina . Uśmiechnęłam się i podeszłam. Przywitał mnie ciepłym całusem w polik i przytuleniem . Poszliśmy kawałek wzdłuż plaży i usiedliśmy na kamieniach .

- Więc - zaczęłam niepewnie
- Więc ... Tak wiem muszę Ci sporo wyjaśnić .
- Dokładnie tak , czekam na wyjaśnienia - oparłam podbródek o dłonie ,a dłonie na kolanach
- Hm no co ja mam Ci powiedzieć . Kumpel miał urodziny jak już wiesz . Była impreza , rozkręciła się dość szybko , były dziewczyny ,ale ja żadnej nie tknąłem , nie miałem nawet ochoty, widziałaś te paszczury ?  Około 2.00 położyłem się do łóżka , wcześniej wziąłem prysznic , moje imprezy nigdy tak nie wyglądają . Ale ,że ten kumpel chciał tak to trzeba było taką imprezę urządzić .  Jak już wspomniałem położyłem się o drugiej i zasnąłem . Nie byłem pijany, wszystko pamiętam . Dopiero jak Ciebie zobaczyłem , dowiedziałem się ,że ktoś koło mnie leży . Nie znałem nawet tych dziewczyn, uwierz mi . Nie chciałem stracić tego co było między nami .  Nie bawię się uczuciami innych .  NIGDY! - powiedział dobitnie  - I wtedy Ty uciekłaś , nie miałem nawet jak Ci czegokolwiek wyjaśnić.
- Przysięgasz ,że taka jest prawda ?
- Tak . Nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić . Myślisz ,że bym opiekował się Tobą i zrobił coś takiego ?
- Dziękuję .

Justin przytulił mnie i obdarował gorącym pocałunkiem .  Odwzajemniłam to .

Nasze kolejne dni również mijały romantycznie  chodziliśmy razem na spacery, do kina , zabierał mnie do restauracji , na konie, kręgle tennis , i na plażę .  Minęły jakieś dwa tygodnie. Można powiedzieć ,że to były najbardziej udane dwa tygodnie z mojego życia.  Dzisiejszy wieczór spędzamy na kolacji .
Obydwoje się wystroiliśmy . W restauracji byliśmy około godziny dwudziestej . Wysiedliśmy z auta i pokierowaliśmy się w stronę wejścia.   Kelnerka zaprowadziła nas do stolika . Zasiedliśmy przy nim i złożyliśmy zamówienie.  Dostarczyli je nam około 15 minut później, uwielbiam szybkie restauracje.  Karmiliśmy się z Justinem nawzajem jedzeniem z widelców . Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Dwie godziny minęły bardzo szybko . Zjedliśmy swoje desery . Justin  zapłacił za całą kolację i złapał mnie za rękę . Wyszliśmy z restauracji kierując się do samochodu .  Jus otworzył mi drzwi pasażera i zaprosił do środka. Gdy wsiadałam pośpiesznie poklepał mnie po tyłku .  Wsiadłam i po chwili Justin też był aucie.
Ruszyliśmy, dzisiaj noc spędzałam u niego ,wzięłam swoją piżamkę ,szczoteczkę . Śmiał się ze mnie mówiąc ,że da mi koszulkę w której będę u niego spała.
Dojechaliśmy po niecałej godzinie do jego domu . Otworzył bramę i wjechaliśmy . Wysiadłam z auta i skierowałam się do drzwi .  Justin po chwili złapał mnie za rękę i  poprowadził do siebie . Weszliśmy do domu . Dzisiaj ta przestrzeń była  wielka , nie było tłumów ludzi. Normalny dom.  Poszłam do sypialni Justina , dał mi koszulkę i poszłam pod prysznic.  Jak zwykle coś w tym momencie się we mnie wyzwalało .
Po 15 minutach wróciłam do Justina , On już leżał w łóżku . Położyłam się obok, obserwując go.
Justin pocałował mnie namiętnie z języczkiem . Spojrzałam mu prosto w oczy

- Zrób to teraz ze mną .
- Jesteś tego pewna ?  Mam być pierwszy
- I ostatni .

Justin cicho się zaśmiał i pozbył się mojej koszulki oraz koronkowej bielizny .  Pieścił moje piersi językiem zostawiając na nic troszkę śliny , drażnił je zębami , i składał pojedyncze pocałunki od szyi aż do podbrzusza . Czułam jak moje ciało pragnie go coraz bardziej i jak wszystko we mnie buzuje .  Justin podszedł do sprawy delikatnie . Całował mnie i dawał do zrozumienia ,że jestem najważniejsza . Podobało mi się to.
Składał pocałunki coraz niżej , powoli łechtając mój wzgórek łonowy . Jego język był coraz głębiej i pieścił mnie. Wygięłam się lekko z rozkosz przytrzymując mocno kołdrę . Moje usta co chwile wypowiadały jego imię z rozkoszy .   Czułam ,że za chwilę będę szczytowała . Justin coraz szybciej lizał  szparke .  Oślinił lekko dłoń i zaczął pieścić mnie palcami . Wirował nimi w środku chwilę i lekko  co chwilę lizał . Po chwili gdy ogarnęła mnie rozkosz ,Justin oblizał  je i wyciągnął prezerwatywę  z tylnej kieszeni spodni , po czym się ich pozbył  , bokserki również zniknęły .Założył prezerwatywę na swojego penisa .  Justin znalazł się nade mną a jego dłonie usadowił obok moich bioder .

- Jesteś pewna?
- Nie przedłużaj tego, jestem .

Po czym delikatnie wszedł we mnie .  Jęknęłam z rozkoszy , czując jak przepełnia mnie ciepło . Widziałam zadowolenie na twarzy Justina.   Powoli zaczął ruszać biodrami delikatnie ,co dawało mi więcej rozkoszy , ale i zadawało lekko ból. Na szczęście nie był On niewyobrażalny . Tak myślałam , pomyliłam się gdy Justin zagłębił się cały we mnie , poczułam jak ból przechodzi przez cała mnie i lekko paraliżuje moje ciało. Z oczu wydostała się lekka łezka . Justin pogłaskał mnie po głowie wciąż wykonując ruchy miednicą .

- Będzie dobrze skarbie, rozluźnij się .

Justin cały czas  sprawdzał czy ze mną wszystko w porządku  i czy nie zadaje mi bólu .  Po 10 minutach ból opuścił moje ciało i została tylko przyjemność . Justin coraz szybciej poruszał swoim członkiem we mnie .
Za każdym razem jęczałam jego imieniem . Co chwila wydając komendy - mocniej - wolniej - szybciej
Widziałam ,że mu to się podoba , więc używałam ich co chwilę .  Gdy widziałam ,że powoli będziemy obydwoje szczytować wydałam tylko komendę szybciej .  Jak nakazałam tak Justin zrobił .
Po kilku minutach nas obydwoje ogarnęła rozkosz . Justin lekko opuścił dłonie i położył się na mnie.
Mogłam wyczuć jego szybki puls , pot który spływał po jego karku i spełnienie które widziałam w jego oczach a On w moich .  Przeczesałam lekko jego włosy  i pocałowałam w usta .
Justin spojrzał na mnie , oblizał usta i powiedział

- Kocham Cię skarbie - po czym obdarował mnie pocałunkiem
- Ja Ciebie też misiu - odwzajemniłam jego pocałunek .

Nigdy wcześniej tego nie mówił , więc tym bardziej cieszyłam się ,że ten wieczór tak się zakończył .
Justin wyszedł ze mnie, i zdjął zużytą prezerwatywę . Wyrzucił ją do kosza i położył się obok mnie , obejmując mnie mocno w pasie i przysuwając mocno do siebie  .

- Nie przeszkadza Ci to ?
- Ale co ? - zapytałam .
- To co czujesz blisko siebie między nogami .

Zaśmiałam się i lekko zarumieniłam .

- Nie nie przeszkadza - cmoknęłam go w usta i położyłam głowę na jego tors .

Wtuliłam się i zasnęłam . Justin cały czas kurczowo trzymał mnie przy sobie jakbym miała mu gdzieś uciec . Nie pozwoliłby na to .  Czułam się bezpieczna .  Justin również zasnął . Nasz poranek był równie przyjemny. Obudziły mnie promienie słońca padające mi prosto na oczy . Lekko się zawierciłam  i spojrzałam do góry .
Widziałam jak Justin  wciąż śpi i delikatnie oddycha, na jego ustach było widać uśmiech.

- Widzę to skarbie - zaśmiał się
- Nic nie robię .
- Patrzysz na mnie jak na obrazek .
- Oj wcale ,że nie . Nie przesadzaj .

Chociaż w sumie taka była prawda , był dla mnie jak obrazek . Położyłam się na poduszce obok obracając się w jego stronę . Otworzył oczy i cmoknął mnie w nosek .

- Ślicznie wyglądasz - dodał .
- Dziękuję, to dzięki Tobie.
- Jak to ?

Miałam już odpowiadać , gdy do jego pokoju wpadł kolega.


- Hej stary ! Oj nie wiedziałem ,że masz gościa . Oops . Sorry - zasłonił oczy i wyszedł z pokoju.

Moją twarz zalał rumieniec, a Justin zaczął się śmiać .

- No i co w tym zabawnego ?
- Ty skarbie .


Posłałam mu wrogie spojrzenie . Wstał z łóżka i ubrał bokserki .

- Idź mu to wyjaśnij - uśmiechnęłam się  .

Justin wskoczył na łóżko i znów był nade mną . Pocałował mnie w  usta aż straciłam dech .

- A co jeśli nie wyjaśnie ? - zapytał .

Jego dłoń zaczęła wędrować wzdłuż mojego uda ..







_____________________________________________________________________________

 I jak kochani ? Podoba się ?  Jak wrażenia ? 
KOMENTUJCIE ! <3









czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 12.

Katherine .

Spojrzałam na tate palącym wzrokiem. Zrozumiał, że nie chciałam o tym mówić i słusznie .

- Zrobisz coś dla mnie jutro ?
- Co znowu ? Niedawno robiłam .
- Tym razem będzie poważniej . Musisz jechać na lotnisko , tam będzie kobieta w niebieskiej koszuli w kratkę i jeansach oraz szpilkach , jest szatynką , będzie miała ze sobą walizkę, którą położy na taśmie , będziesz musiała tą walizkę wziąć. Nikt nie może tego zaobserwować . Nie mogą wiedzieć,że coś Cię z nią łączy , weź broń  i ubierz kamizelkę kuloodporną .
- Skoro muszę .
- Proszę Cię o to , bo ludzi na jutro nie mam .
- Okej

Odeszłam niechętnie z pokoju taty .  Poszłam do pokoju i wybrałam stroj na jutro . Wieczór zleciał mi strasznie szybko  czytałam książkę i zasnęłam na łóżku . Obudził mnie rano tata mówiąc ,że za chwilę wylatują i za jakieś 2 godziny kobieta z walizką będzie na miejscu . Wstałam ospała z łóżka i skierowałam się do łazienki . Zamknęłam drzwi i puściłam wodę pod prysznicem ,żeby temperatura się ustawiła .
Zdjęłam każdą część swojej garderoby i ułożyłam na stoliku . Skierowałam się w stronę prysznica .   Weszłam do kabiny , nabrałam trochę brzoskwiniowego płynu na gąbkę i umyłam całe ciało , pozwoliłam ,żeby woda je pieściła , ciepły strumień  zaczął opływac moje ciało każdy kształt . W pewnym momencie jęknęłam . Od razu się ocknęłam i opamiętałam . Zrobiło mi się samej głupio , przemyłam oczy  i  nalałam  brzoskwiniowego szamponu na swoje włosy .  Umyłam je i spłukałam wodą . Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem .  Wysuszyłam włosy i ułożyłam je , założyłam swój uszykowany dzień wcześniej strój .
Chwyciłam torebkę ,telefon i zeszłam na dół .  Chwyciłam jeszcze swój pistolet i schowałam go pod koszulkę . Pożegnałam się z tatą i wsiadłam do samochodu. Puściłam sobie uspakajającą piosenkę  .
Po około 20 minutach byłam na miejscu. Wysiadłam z auta zostawszy torebkę . Szłam wolno ,żeby być równo na czas, liczyła się precyzja.  Weszłam przez główne drzwi i szłam przed siebie do taśmy wydającej torby .  Zobaczyłam kobietę identycznie ubraną jak tata mi opisywał . Spuściła okulary w dół i machnęła mi głową ,że walizka już jedzie. Czułam się obserwowana , widziałam mężczyzn którym broń odstaje spod koszulki .  Wiedziałam,że wejść było łatwo ale wyjść już tak prosto  nie będzie .  Podeszłam bliżej taśmy i sięgnęłam po czarną  zabezpieczoną walizkę.
Kobieta się tylko uśmiechnęła po czym odwróciła się i ruszyła w stronę wyjścia . Ja również zaczęłam iść .
Widziałam kilku mężczyzn idących za nią, odwróciłam się, za mną nikt nie szedł ,szli za nią . Jeden sięgnął  do kieszeni i wyciągnął swoją broń , kobieta usłyszała odbezpieczany spust i odwróciła się wtedy broń znalazła się na linii jej oczu . Widziałam jak ciężko wzięła oddech i  przełknęła ślinę . Spojrzała na mnie , widziałam jej  bezsilność . Moje serce zaczęło nerwowo bić , mężczyźni krzyczeli

- Jeśli ktoś się poruszy ,albo wezwie policję , ujebie łeb tej suce .

Wszyscy mężczyźni którzy z nim byli poszli do swojej ciężarówki   ,  widziałam miny wszystkich ludzi ,byli przerażeni . Wiedziałam ,że nie mogę tak tego zostawić , musiałam coś zrobić, byłam jedyną osobą która może coś tam zdziałać .  Obok mnie były tłumy ludzi więc facet nie zauważył nawet gdy się poruszyłam , postawiłam walizkę i wyciągnęłam swoją broń spod koszulki , przystawiłam mu do tyłu  głowy .

- Odwróć się a odstrzelę Ci łeb i sprzątnę tak ,że nikt nie zauważy tego ,że Ciebie nie ma .
- Kim jesteś ?
- Kimś kto może Cię zabić jednym pociągnięciem spustu jeśli nie odłożysz broni .

Przełknął ślinę i kucnął ,żeby odłożyć broń , kontrolowałam jego każdy ruch ,żeby nie mógł zawładnąć nad sytuacją .  Odłożył  i  wstał do wcześniejszej pozycji .

- Grzeczny chłopiec - dodałam.

 Skierowałam wzrok na jego broń i na kobietę aby Ta ją podniosła . Zrozumiałyśmy się bez słów  podniosła ją i schowała . Wyprowadziłam z budynku typa i  skierowałam się w ciemną uliczkę . Kobieta uspokoiła na lotnisku wszystkich i zażądała ,żeby nikt nie dzwonił na policję bo my z niej jesteśmy, co było kłamstwem. Ale kobieta była najwyraźniej  przygotowana, pokazała odznakę i wyszła z lotniska.   Dałam jej swoje kluczyki , i walizkę chcąc odejść od faceta.  W pewnym momencie ujrzałam na horyzoncie kolegów tego mężczyzny  , dziewczyna z którą teraz byłam w tym miejscu zdążyła uciec w przeciwieństwie do mnie .
Mężczyźni złapali mnie za ręce i obezwładnili  .  Łza z bólu poleciała mi z oka . Mężczyźni najwyraźniej byli niewyżyci seksualnie , zaczęli mnie obłapiać , nie mogłam nic zrobić . Czułam się bezsilna  . Łzy leciały mi niekontrolowanie , widziałam jak kobieta odjeżdża moim samochodem, co wywołało we mnie jeszcze większy ból .

- I co gówniaro już nie jesteś taka mądra - powiedział jeden z nich

Nie odezwałam się ani słowem , nie miałam siły na to. Mężczyźni zaczęli odpinać moje spodnie  z zamiarem zdjęcia ich , jeden z nich łapał za swój pasek gdy usłyszałam znany mi głos .

- Zrób to skurwysynu a zginiesz .

Mężczyźni poluźnili swój chwyt na moich dłoniach . Odwrócili  mnie ze sobą w stronę tego głosu .
Przed moimi oczami stanęła mi znana postać . Moje oczy  tonęły we łzach , nie mogłam nic zrobić .
Nadal chwyt był dla mnie za silny . Podniosłam głowę wiedząc ,że nie mogę się poddać .

- No zrób to kurwa a zginiesz pizdo , zrób jej coś a zniszczę Cię - skomentował Justin

W tym momencie cieszyłam się ,że tu jest , wiedziałam ,że nie da mi zginąć inaczej mój tata by go zabił .
Byłam na wysokości krocza mężczyzny  ,więc postanowiłam go uderzyć . Jak postanowiłam tak zrobiłam, po czym uwolniłam się z chwytu dwóch mężczyzn .  Pobiegłam obok Justina  ,zapięłam swoje spodnie i wyciągnęłam broń . Wycelowałam równo z Justinem w nich .
Stali bez ruchu, pozbawieni jakiejkolwiek obrony, nie mieli swoich broni, ani nie mogli nic zrobić, jeden strzał i ginęli .

- Dziękuję - powiedziałam szeptem
- Nie ma sprawy


Okazało się ,że jeden z mężczyzn miał zapasową broń ze sobą , wyjął ją i wystrzelił jeden strzał w niebo a drugi miał trafić we mnie, na szczęście mężczyzna chybił  .  I trafiło jakiś szyld na przeciwko ulicy .
Justin nie wahał się ani chwili wystrzelił w mężczyznę który trafiał w nas . Trafił go w brzuch, mężczyzna upadł z hukiem na ziemi , po chwili na miejscu była policja . Ulotniliśmy się z Justinem szybko z tego miejsca.
Justin złapał mnie za rękę i poprowadził w bezpiecznie miejsce . Odetchnęłam z ulgą wiedząc ,że mężczyźni trafią za kratki . Doszliśmy do tajemniczego miejsca . Usiedliśmy a ja zaczęłam płakać .

- Co się stało - Justin położył dłoń  na moim ramieniu
- Nie dotykaj mnie!


_________________________________________________________________________________
 I jak kochani podoba Wam się ? :) 
KOMENTUJCIE <3










środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 11.

Katherine .


Wiedziałam.  Wiedziałam ,że nie powinnam mu ufać , coś mnie ściskało w dołku gdy myślałam o tym ,że mu zaufałam , ale i jednocześnie czułam motylki gdy wiedziałam co zrobił . Co chwila mój telefon wibrował , to był Justin, nie chciał dać mi spokoju . Już było chyba z 15 nieodebranych połączeń i z 6 sms'ów od Justina .
Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Spojrzałam na półkę  ze zdjęciami , każda fotografia , każda uwieczniona chwila przywoływała bolesne wspomnienie o nim. Gdy na nie spoglądałam czułam pustkę. Justin znów zaczął dzwonić  , tym razem odebrałam i powiedziałam

- Daj mi spokój ,odczep się ode mnie. Myślałam ,że jesteś inny .
- Daj mi wyjaśnić - dodał
- Nie . Najlepiej zniknij z mojego życia.

Rozłączyłam się i wyłączyłam swój telefon .  Podeszłam do półki i spojrzałam na zdjęcia  . Podstawiłam pod nią śmietnik i jednym ruchem ręki strąciłam zdjęcia do kosza. Słychać było huk stłuczonego szkła . Szkło rozbiło się na milion drobnych kawałków . Uśmiechnęłam się i odeszłam od kosza .  Włączyłam sobie  z laptopa piosenkę . Zaczęłam przy niej cicho łkać .  Nie wiem dlaczego ale tak poleciało ,samo od siebie.
Spojrzałam na zegarek , była dopiero 7.00 nad ranem . Postanowiłam się jeszcze położyć . Wstałam około 10 gdy poczułam zapach gofrów . Zeszłam na dół  i zobaczyłam tate robiącego mi śniadanie.
 Ucieszyłam się bo dość długo nie zajmował się mną .  Podał mi talerz a na nim gofry . Zjadłam dość szybko , czekając na kolejną porcję , zjadłam chyba z 6 gofrów , i czułam się jak balon . Odpoczęłam chwilę na  krześle i poszłam się na góre przebrać . Dzisiaj miałam wizytę u kosmetyczki . Po 30 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół i pojechałam do salonu.  Usiadłam wygodnie w fotelu  i zajęto się mną , spędziłam w salonie około trzech godzin, manicure ,pedicure , moje paznokcie bardzo mi się podobały .  Chciałam wyjąć telefon i napisać do Vanessy o  spotkanie, ale niestety mój telefon został w domu . W sumie może to i dobrze , bynajmniej nikt mi nie zawracał głowy . Był dzisiaj dość słoneczny dzień . Gdy wyszłam z salony pojechałam w tempie błyskawicznym do domu .  Weszłam do domu i usłyszałam tatę rozmawiającego z kimś . Poszłam do kuchni sprawdzając dokładnie z kim , weszłam do kuchni. Moje oczy powiększyły się, serce zaczęło bić mocniej , motylki wróciły . W kuchni z moim tatą siedział Justin . Ale to była osoba którą najmniej chciałam widzieć. Wypełzłam szybko z kuchni i pobiegłam do siebie do pokoju .
Włączyłam telefon , dostawałam nowe powiadomienia o połączeniach i wiadomości, żadnej nie odczytałam , usunęlam wszystkie i zadzwoniłam do Van . Zgodziła się z naszym wyjściem na plaże . Ucieszyłam się . Założyłam strój  i chwyciłam koszulkę w dłoń . Nie zakładałam jej , specjalnie,żeby Justin zobaczył co stracił. Zeszłam ponownie do kuchni i  pożegnałam się z tatą .
- Ubierz się - zaśmiał się
Wywróciłam oczami i zaśmiałam się . Widziałam jak wzrok Justina bacznie przebiegał po moim ciele.
W sumie o taki efekt mi chodziło. Czułam jak mnie pożąda , a ja nie byłam takim łatwym celem , postanowiłam nie odzywać się do niego, udawać ,że jest powietrzem .  Zignorowałam go ,nawet się nie spojrzałam w jego stronę . Pocałowałam mojego tatę w polik i pożegnałam się i wyszłam z domu, zakładając koszulkę .  Wrzuciłam torbę do auta i ruszyłam pod dom Vanessy , czekała na mnie przed samymi drzwiami . Zatrąbiłam i przyszła , wsiadła na miejsce pasażera i ruszyłyśmy na plażę .
Włączyłam muzykę  i równo z Van zaczęłyśmy rymować z Nicki . Po kilku minutach znalazłyśmy się na plaży  wśród wielu ludzi .  Znalazłyśmy miejsce na piasku z Vanessą i usiadłyśmy na ręczniku , pozbyłam się koszulki  .  Położyła się na ręczniku i zaczęłam się opalać , było co najmniej 30 stopni .

Poszłam do baru po dwa shaki .  Stałam przy ladzie gdy barman je robił ,opierałam się i rozglądałam się na wszystkich ludzi na plaży . Niedaleko naszego ręcznika spotkałam znajomą twarz . Zapłaciłam i poszłam do Vanessy , spojrzałam dalej , i ujrzałam znaną mi buzię . Był to Lucas, moja dawna miłość .

- Powinnam się przywitać ?
- Z kim ?  - zapytała Vanessa
- Z Lucasem
- Lucasem!? On tu gdzieś jest ?
- Powiem Ci  gdzie pod warunkiem ,że się chamsko nie odwrócisz i perfidnie nie spojrzysz
- Okej
- Za nami ,troszkę na prawo , i jakieś 10 metrów w przód .
Odwróciła się i perfidnie spojrzałam .

- Co ja powiedziałam ? - chwyciłam ją za policzki i odwróciłam w swoją stronę
- Wybacz ,ale nie mogłam się nie odwrócić .

Westchnęłam i wstałam z miejsca, postanowiłam się z nim przywitać . Podeszłam kawałek bliżej  okazało się ,że jest z samymi kolegami , ucieszyłam się bo było mi łatwiej . Poszłam jeszcze kawałeczek bliżej , jego koledzy skierowali wzrok na mnie , On jako ostatni , wydawał się zaskoczony, pomachałam mu . Wstał do mnie i mocno mnie przytulił .

- Co Ty tu robisz ? - zapytał .
- Mieszkam tu , wciąż.
- Ach no tak , wybacz , zaskoczony jestem plote od rzeczy .
- Zauważyłam . Długo Cię tu nie było .
- Długo się nie widzieliśmy - dodał
- Też racja , a Ty co tu robisz?
- Wróciliśmy do miasta
- Na stałe ?
- Mama powiedziała z tatą ,że narazie tu zostaniemy więc chyba tak.
- Długo jesteś w mieście ?
- Hmm - pomyślał - Chyba 3 dni
- I się nie odezwałeś - zaśmiałam się
- Nie było kiedy , wiedziałem ,że Cię spotkam w końcu - zaczął się śmiać
- Dobra , to ja już nie przeszkadzam w męskim wypadzie .
- Nie przeszkadzasz .  O której będziesz się zbierała mniej więcej z plaży ?
- Za jakąś godzinę  może półtorej .
- Odwiedzę Cię dzisiaj , mieszkasz tam gdzie wcześniej
- Tak ,  to do zobaczenia .


Gdy odchodziłam jego znajomi zagwizdali , na co On spojrzał się na mnie słodko i położył się .
Wróciłam do Vanessy podekscytowana .  Zaczęłam jej opowiadać wszystko  co mówiliśmy , dość dużo czasu nam na tym zleciało , ponad godzinka , postanowiłyśmy zbierać się z plaży . Wzięłam rzeczy i pojechałam do domu . Odwiozłam Van i zajechałam na swój podjazd , wysiadłam i weszłam do domu przez garażowe drzwi .  Justin najwyraźniej był w naszym domu . Weszłam niepostrzeżenie do pokoju  i przebrałam się  i umalowałam . Usłyszałam pukanie do drzwi , pobiegłam otworzyć . W progu stał Lucas .
Wpuściłam go, po czym On pocałował mnie w policzek . Uśmiechnęłam się , akurat Justin wychodził z gabinetu mojego taty , w duchu zadowoliło mnie to chciałam wywołać troszkę zazdrość, nie żeby mi się to podobało... I nie , nie zależy mi . !  Na korytarzu minęliśmy się z Justinem. Justin "niechcący"  strącił Lucasa ramieniem . Jak wcześniej nie zareagowałam , udawałam ,że go tu nie ma  Zaprowadziłam Lucasa do swojego pokoju .

- Nic się tu nie zmieniło - skomentował .
- Nie miało co się zmieniać .

Usiedliśmy na łóżku , zdjęłam buty i wepchnęłam pod łóżko .  Rozmawialiśmy chwilę, jedliśmy żelki , Lucas po chwili wstał i poszedł na półkę ze zdjęciami . Spojrzał w dół  na kosz. Nie zdążyłam go jeszcze  opróżnić
Zerknął w głąb kosza i wyciągnął moje zdjęcie z Justinem .


- Kto to ? - zapytał .
- Kolega.
- Widze ,że nie.
- Nie no poważnie kolega .
- I nic więcej ?
- Nic, nie jestem gotowa na żaden związek .
- Czemu ?
- Niedawno odszedł mój chłopak. To zdjęcie było robione przed dzień jego śmierci .
- Źle Ci się to zdjęcie kojarzy ?
- Nie ! Najbardziej pozytywnie jak może.
- To czemu w koszu ? Nie powinno tam być. To pamiątka .
- Żałuje tego co było.
- Byłaś szczęśliwa?
- Tak, jak najbardziej .
- To nie powinnaś żałować , nie powinnaś żalować żadnej sekundy z osobą która Cię uszczęśliwiła .
- Bo ? - dodałam
- Bo bylaś szczęśliwa, jak zawsze uparta i nie rozumna .
Podniósł moją brode i pocałował w czoło .

- Tak samo jak z moją dziewczyną . Też jest taka uparta i często nie rozumie,ale kochana jest . Umie rozbawić , jest przy mnie gdy tego potrzebuję .
- Masz dziewczynę ?

Naszą rozmowę zakłócił krzyk z pokoju mojego taty

- Katherine!
- Idę - odkrzyknęłam


Wstałam z łóżka i stanęłam przy drzwiach . Lucas się obejrzał .
- Pójdę już - oznajmił .
- Do jutra ?
- Mam szkołę , Ty też .
- Nie chodzę . Długa historia . Pa
Pomachał mi i wyszedł .
Weszłam do pokoju taty .

- Czego chcesz ?
- Co się stało ?
- Mi ?  Nic, czemu pytasz?
- Co chwila jakiś inny chłopak się tu kręci .
- Tato! To był Lucas . Ma dziewczynę nie martw się .
- Nasz Lucas ?
- Tak ten dawny mój nie nasz Lucas .

Tata zaczął się śmiać .

- Uff już myślałem ,że w ślady siostry idziesz .
- Nie nigdy .
- A Justin ?
- Przepraszam kto ?

Znów ścisnęło mnie w dołku .


________________________________________________________________________________


Podoba Wam się ? <3  LAJKI I KOMENTARZE PROSZĘ ! <3







poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 10 .

Katherine .

Justin spojrzał na mnie wielkimi oczyma  . I złapał mnie za udo .
- Więc co chcesz robić ?
- Nie to idioto . Chcę gdzieś iść .
- Gdzie ? - zapytał .
- Zobaczysz

Pociągnęłam go za rękę i wyszliśmy z domu .  Szliśmy około 20 minut i doszliśmy do miasta .
Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam miejsce do którego chciałam wejść .

- Poważnie, chcesz to zrobić ? - zapytał Justin
- Tak , jestem pewna .

Weszliśmy do czerwonego budynku . U progu przywitał nas miły Pan , który zapytał się mnie czego tu poszukuję , wyjaśniłam mu  wszystko dokładnie.  Zgodził się i zabrał mnie ze sobą .
Usiadłam na czarnym skórzanym krześle i położyłam ramiona na oparcie . Usiadłam do niego tyłem i odsłoniłam plecy .

- Tak właśnie tu .
Wskazałam mu miejsce w którym ma mi zrobić tatuaż . Postanowiłam upamiętnić jakoś Jaka i zrobić sobię tatuaż . Nie będzie On wielki ,ale szczególny , zrobię sobie wolnego ptaka lecącego ku górze .
Siedziałam na tym fotelu i trzymałam Justina za ręke , wspierał mnie przez cały okres robienia tatuażu , wiedział jak boli pierwszy . Złapałam go mocno gdy poczułam igłe wbijającą mi się w plecy jak żądło .
Po chwili na szczęście zrelaksowałam się i nie czułam już tak tego bólu . Po około godzinie mężczyzna oznajmił ,że tatuaż jest gotowy , przejrzałam się w lustrze  , był śliczny  , narazie jeszcze zaczerwienione od igły ,ale przejdzie z czasem .  Mężczyzna przykrył mi tatuaż folią dla bezpieczeństwa i powiedział ,że za kilka bądź kilkanaście godzin opuchlizna zejdzie.
Zapłaciłam za tatuaż i wyszłam ze studia . Szłam z Justinem za ręke.  Tak wiem,że nie wypada ,ale potrzebowałam bliskości, kogoś kto mnie wesprze i na kim mogę teraz polegać .
Wróciłam z nim do domu  , poszliśmy do sali w której było pianino ,Justin za nim zasiadł i zaczął mi śpiewać  . Podobało mi się to , usiadłam na przeciwko niego i wsłuchiwałam się w każdą nutę i każdy dźwięk .
Zaczęłam kołysać się w rytm piosenki .  Obok pianina stała gitara , oczywiście Justin ją chwycił i zaśpiewał mi kolejną piosenką  .  Siedzieliśmy w tej sali około trzydziestu minut .  Justin zaśmiał się i powiedział

- No już starczy , bo się zakochasz .
- W Tobie ? Nigdy - parsknęłam lekko  i  uśmiechnęłam się złośliwie
- Założysz się ?
- Wolę nie , przegrasz .

Wyszłam z  sali i poszłam do kuchni .

- Głodny ?
- Tak zjadłbym coś .
- To sobie zrób - zaśmiałam się - Nie no dobra nie będe złośliwa ,co byś zjadł ?
- Coś czym mnie nie zatrujesz
- Uuu to tu się nie najesz - oboje zaczęliśmy się śmiać

Zaczęłam gotować spaghetti  . Kroiłam akurat pomidory  gdy Justin podszedł do mnie i z zaskoczenia pocałował . Dziwnie się poczułam, ale nie chciałam ,żeby przestawał , moja chęć bycia z kimś blisko przewyższyła to  . Odwzajemniłam jego pocałunek  wsuwając lekko swój język do jego ust . Zaś jego język powoli wędrował w moje usta , nasze języki splotły się w jednym tańcu , każde chciało mieć dostęp do drugiego ,języki walczyły o miejsce , powoli zataczaliśmy kółeczka pieszcząc swoje podniebienia .Poczułam swąd spalenizny .

- Puść - podniosłam głos

Jak rozkazałam tak Justin zrobił . Zdjęłam garnek z ognia .

- Może jednak lepiej coś zamówmy ?  - zaśmiał się Justin

Wylewając do kosza całą zawartość patelni i garnka  odpowiedziałam tylko ciche

- Okej

Justin zamówił spaghetti z knajpki i kurczaka w brokułach . Usiedliśmy na kanapie  i czekaliśmy aż nasze jedzenie dojedzie . Nie odzywałam się , byłam zbyt przejęta tym pocałunkiem, nie wiem szczerze co myśleć o tym, może powinnam z Justinem o tym porozmawiać ,a  może jednak zostawić to i zobaczyć jak sytuacja się potoczy . Tak więc postanowiłam odczekać . Gdy tak myślałam nawet nie usłyszałam ,że jedzenie już przyjechało . Justin poszedł do drzwi je odebrać ,zapłacił i wrócił do mnie na kanape . Wzięłam talerze , i obydwoje zaczęliśmy wsuwać . Gdy zjedliśmy było dość późno . Mój tata wrócił około 22. Był najwyraźniej zdziwiony Justinem będącym w naszym domu o tej porze .  Posłał mi wrogie spojrzenie na co ja mu odpowiedziałam wzrokiem,żeby nie myślał o tym co widzi bo to nie tak jak myśli. Zrozumiał mnie i poszedł do góry do gabinetu .Po pięciu minutach zawołał mnie.

- O jeny, będzie suszenie głowy - mruknęłam .
- Hahaha - Justin zaśmiał się - Biegnij ! - poklepał mnie pośpiesznie po tyłku .

Na co moją reakcją było pogrożeniem mu palcem i sroga mina . Pobiegłam do góry do taty .

- Wołałeś , po co ?
- Co On tu robi ?
- Dotrzymuje mi towarzystwa,  potrzebuję tego .
- Na pewno ? Jesteś grzeczna?
- Oj tato, zawsze jestem .
- Skoro tak to muszę Ci ufać.

Wywróciłam oczami .

- Coś jeszcze ? - zapytałam
- Tak, w sumie głównie po to Cię zawołałem . Pójdziesz jutro do jednego z moich klientów i wręczysz mu walizkę z 50 tysiącami złotych .
- Nie dam rady . To za duża odpowiedzialność .
- Ta, ale woreczek z diamentami o wartości  5 milionów złotych dałaś rade  przynieść .
- Nie wiedziałam ,że są tyle warte.
- A jednak . Więc zrobisz to.
- Koniecznie?
- Tak , nie mam nikogo jutro wolnego ,żeby to zrobić .
- Dooobra - burknęłam i wyszłam z pokoju .

Zeszłam na dół  biorąc kocyk z szafy w korytarzu . Zasiadłam koło Justina i okryłam się kocem .

- Jutro będe zajęta
- Tak ?  Czym ?
- Muszę dać kasę jakiemuś typowi .
- No dobrze, w sumie jestem zajęty jutro .
- Czym ?
- Kolega ma urodziny , trzeba go gdzieś zabrać

Pokręciłam nosem i  usiadłam wygodnie. Nawet nie obejrzałam się kiedy ,a obudziłam się rano wtulona w Justina tors  na kanapie . Moja ręka spoczywała na jego nodze a jego ręce mnie obejmowały . Zerwałam się gwałtownie i uciekłam do łazienki . Zastanawiałam się nad sobą czemu to zrobiłam... Sama nie znalazłam dla siebie usprawiedliwienia . Byłam sama sobie winna,ale było mi tak dobrze .  Za mało ciepła miałam .
Na szczęście minęła ta noc szybko . Wzięłam prysznic i  ubrałam się ,zeszłam na dół. Justin wciąż spał .
Postanowiłam zrobić śniadanie, tym razem mając pewność ,że nic się nie spali . Uśmiechnęłam się szeroko do siebie  . I zrobiłam jajecznice . Justin czując jej zapach wstał do mnie . Pocałował mnie w ramie i usiadł przy stole .  Podałam mu na talerzu jajecznicę i usiadłam na przeciwko niego .  Zjedliśmy śniadanie po czym Justin musiał się zbierać już . Pocałowałam go czule w usta i pomachałam mu .  Pobiegłam na górę przebrać się ,żeby móc dostarczyć jak najszybciej walizkę . Wyszłam z domu około trzynastej i pojechałam do restauracji . Przed drzwiami zobaczyłam swojego wujka . Podeszłam , okazało się ,że to On jest mojego taty klientem .  Pocałowałam go w policzek i weszliśmy do restauracji .
Zasiedliśmy przy stoliku , kelnerka przyniosła nam MENU, zamówiliśmy, po 20 minutach dania były na naszym stole , zaczęliśmy więc jeść .  Rozmawialiśmy podczas tego posiłku, jak trafiliśmy do tego całego bagna , wujek opowiadał mi o  swojej firmie w Meksyku i zaprosił mnie do swojego domu tam,żebym pozwiedzała. Ucieszyłam się i obiecałam ,że pewnego dnia na pewno przyjadę .
Przekazałam mu walizkę , tuż po tym przynieśli nam deser .  Zjedliśmy go i wyszliśmy przed restaurację .
Pogadaliśmy jeszcze chwilę , spojrzałam na wyświetlacz telefonu który wskazywał godzinę 16.00 .
Pożegnałam się z wujkiem i wsiadłam do swojego samochodu .  Zajechałam do domu i umówiłam się na wieczór z Vanessą , długo jej nie odwiedzałam trzeba to nadrobić . Około godziny 19.00  wysiadałam już przed jej domem ,wzięłam torebkę,  zamknęłam auto  i skierowałam się do drzwi jej domu .
Otworzyła mi z piskiem

- Aaaaaaa! - uśmiechnęła się a ja również zaczęłam krzyczeć - Jak ja się za Tobą stęskniłam - dodała
- Też tęskniłam .
Weszłam do jej domu i skierowałam się jak zwykle do salonu , czekały tam na nas już zakąski , napoje i dwa filmy . Wiedziałam ,że szykuję się babski wieczór i spowiedź .
Usiadła do mnie na kanapie i spojrzała wzrokiem który chciałby mnie jakby zabić . Cieszyłam się ,że w tym momencie jest bezsilna . Opowiedziałam jej z każdym drobnym szczegółem  co się wydarzyło . Dosłownie wszystko, pokazałam jej tatuaż i jego symbolikę dla mnie. Było już koło godziny 4.00 nad ranem .
Widziałam jak jej oczy lekko się zaszkliły .

- Czemu nie byłaś na pogrzebie ? - zapytałam
- Nie mogłam, po prostu nie dałabym rady
- Niby czemu ?
- Jake był wspaniały , szczerze mówiąc z nim byłam kiedyś , i dzięki niem poznałam mojego obecnego mężczyznę .
- Byłaś z Jakiem!? - krzyknęłam - Nic mi nie powiedziałaś , dlaczego ?
- Nie potrafiłam , po prostu nie umiałam .
- I co jeszcze ciekawego może mi powiesz - spojrzałam na nią ze złością .
- Nie dodam już nic.
- Może jednak ? - wierciłam w  niej dziurę wzrokiem
- O Jezu . Straciłam z nim dziewictwo . To chciałaś usłyszeć ?
- Nic mi nie powiedziałaś!  Nie rozumiem tego . Prosto w oczy mi kłamałaś .
- Chciałam dla Ciebie jak najlepiej.
- Ta chyba dla siebie , nie potrafiłaś mi tego powiedzieć,a  niby jestem jak siostra .

Wstałam z kanapy i skierowałam się do wyjścia , na dworze robiło się już widno . Wsiadłam w samochód i pojechałam na plażę , zawsze tam chodzę jak musze wyrzucić z siebie frustrację . Justin co chwila do mnie dzwonił. Nie odbierałam , bo wiedziałam ,że to albo wygłupy,albo siada na telefonie .  Raz z ciekawości odebrałam  i żałuję tego .

Usłyszałam ciche jęki jakby z rozkoszy i cichuteńki śmiech . Rozpoznałam ten głos , to na milion procent była moja siostra . Pojechałam pod dom Justina i wysiadłam z auta , poszłam pod drzwi i zapukałam . Otworzyła mi jakaś kobieta ubrana w białą bieliznę a za nią morze facetów , przebrnęłam przez nich  i doszłam do pokoju Justina , nie byłam pewna czy powinnam ,ale zrobiłam to, otworzyłam drzwi jego pokoju i ujrzałam go( tak mniemam mężczyzna był głową odwrócony w drugą stronę z perspektywy drzwi )  w łóżku z dwiema laskami , nie uprawiali seksu , spali , pewnie po numerku. Oceniałam ,że na pewno coś zaszło , dziewczyny były pozbawione jakiejkolwiek części garderoby . Głośno przełknęłam ślinę . Jedna z dziewczyn leżała na torsie Justina .  Rozpłakałam się i odwróciłam wzrok dostrzegając  moją siostrę Casie , więc tak spędziła wakacje . Po domu biegały rozszalałe dziewczyny w stanikach .  Powróciłam do obrazka z dwiema kobietami , mężczyzny już w łóżku nie było . Stanął przede mną , okazało się ,że moje najgorsze przypuszczenia się spełniły był to Justin .

- Myślałam ,że nie jesteś taki . Że mogę Ci ufać , okazałeś się zwykłym chamem i  dziwkarzem .

Wyszłam z jego domu i pokierowałam się do auta . Słyszałam za sobą jego wołanie

- To nie tak jak myślisz, pozwól mi wyjaśnić , to nie był seks , nie wiem jak się tam znalazły .

Nie chciałam tego słuchać , wsiadłam  w auto i pojechałam prosto do swojego domu .
Zaszyłam się w swoim pokoju i zaczęłam się "żalić " mamie.


niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 9.

Katherine.

Spojrzałam przez dziurke w drzwiach okazało się ,że to Justin . Otworzyłam więc drzwi i wpuściłam go.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam :
- Do taty ? Znaczy do szefa ?
-  Tak , w sumie tak . Mam da niego te diamenty .
- Jakie diamenty ?  Niedawno mu przyniosłam jedne .
-  Długa historia . Poza tym nie wiem czy mogę Ci to powiedzieć .
- No wiesz co - machnęłam dłonią niechętnie - Też jestem  w to zamieszana
Na chwilę zapadła cisza . Niezręczna cisza .
- Ładnie wyglądasz - przeszedł na nowy temat z uśmiechem
- Dziękuję właśnie wychodzę . Mógłbyś mnie przepuścić ?
Przeszłam koło jego ramienia , chcąc chwycić za klamkę .
- Gdzie , jeśli można wiedzieć .
- Nie można - zaśmiałam się i wystawiłam język
Po czym Justin mnie w niego lekko ugryzł  .
- Nie za dużo sobie pozwalasz ? - zapytałam .
- Nie . Wiem,że tego chciałaś - zaśmiał się
Uśmiechnęłam się przewracając oczami zabawnie .
- A nie ?
- Może może - zaśmiałam się
- Na dworze nie jest tak ciepło na taki strój . Nie możesz w nim wyjść .
- Byłam w ogrodzie i jest ciepło .
- Zdaj się na mnie będzie padać .
- Ehem , to pójdę się przebrać pogodynko .
- Okej , pójść w ogóle z Tobą na te zakupy ?  Będę ochroniarzem .
- Nie trzeba. Chociaż w sumie możesz, nie będziesz ochroniarzem, będziesz mi nosił siatki .
- Hahahahahah oczywiście . Nie licz na to mała .
- Jeszcze zobaczymy - uśmiechnęłam się łobuzersko
- Nie , nawet jeśli się tak uśmiechać
- Poniesiesz ! Albo rozwalę Ci łeb - przyłożyłam mu do głowy palce złożone jakbym trzymała broń

Obydwoje równo zaczęliśmy się śmiać . Justin poszedł do mojego taty zanieść mu te diamenty , a ja poszłam do swojego pokoju przebrać się i wyszliśmy z domu  . Po około 10 minutach byliśmy na miejscu . Weszliśmy do pierwszego sklepu z którego po 20 minutach wyszłam bogatsza o  skórzane kurtki i obcasy . Justin o dziwo cały czas mi doradzał w czym wyglądam dobrze a w czym niekoniecznie.
- W tym będziesz niezłą dupeczką - dodał gdy mierzyłam sukienkę
- A teraz nie jestem ?  - spojrzałam na niego złośliwie

Uśmiechnęłam się  po czym wróciłam do mierzenia ubrań . Gdy skończyłam mierzyć Justin wziął moje ubrania i powiedział ,że położy przy kasie  i poczeka . Zgodziłam się i założyłam swoje ubrania . Założyłam buty i wyszłam w stronę kasy . Mówiąc ekspedientce ,że chciałabym zapłacić , Ta uświadomiła mnie ,że młody mężczyzna o czekoladowych oczach  zapłacił już za mnie . Wywróciłam oczami ,podziękowałam jej uśmiechnęłam się i wyszłam przed sklep .

- Justin! - krzyknęłam dostrzegając chłopaka
- Tak ? - powiedział zdziwiony
- Po co płaciłeś . Teraz będziesz cały czas mi o tym wypominał i przypominał ,że płaciłeś .
- Nie jestem taki .
- Oddam Ci kasę .
Justin wykonał gest ręką oznajmiając ,że nie trzeba . Po czym chwycił mnie pod rękę i poprowadził do swojego ulubionego sklepu .

- Teraz coś dla mnie .
- Skoro trzeba - zaśmiałam się udając zniechęconą

Machnął głową  i weszliśmy do sklepu . Udaliśmy się w dział z męskimi koszulami . Justin zmierzył chyba z 10 na co każdy mój komentarz był negatywny

- Mdłe , złe, straszne , wyglądasz jak dziadek .

Zaśmiałam się i zasłoniłam oczy udając zniechęconą .

- O Ty! - krzyknął Justin
Po czym wyszedł z przebieralni i przerzucił mnie przez ramie  . Zaczęłam się głośno śmiać a Justin zamiast ustąpić zaczął robić kółka ze mną na barku .  W pewnym momencie dostrzegłam Jaka  spoglądającego zza działu .

- Justin puść mnie proszę  - powiedziałam do Jusa

Zrobił jak kazałam,zeszłam z niego  i odwróciłam się .

- Idź mierzyć .

Justin odszedł do przebieralni . Jake podszedł do mnie i zaczął ciężko mówić .

- Więc tak to będzie? To jest powód dla którego zerwałaś?
- Justin?  Nie! Skądże .
- Widziałem jak Ci wesoło
- To nie tak jak myślisz - oznajmiłam
- To jak jest ?
- My nie jesteśmy parą, przyjaciółmi owszem . Poza tym nie chce być niemiła , jestem wolna więc mogę robić co zechcę i z kim zechcę .
- Jesteś niezłą suką! - krzyknął

Wzrok wszystkich ludzi w sklepie skierował się na nas . Czułam się zakłopotana , chciało mi się płakać, krzyczeć . Ale powiedziałam spokojnym głosem

- Jak Ty na mnie powiedziałeś ?! - spojrzałam na niego z niedowierzaniem wcześniejszych jego słów .
- Suka - szepnął mi do ucha po czym przygryzł jego płatek .

Uderzyłam go w twarz . W całym sklepie rozległ się  głośny plask . Spojrzałam na niego . Miał cały policzek czerwony a jego oczy bielały ze złości .

- Powinieneś już iść - dodałam .
- Nie byłaś taka .
- Moja sprawa jaka jestem . Ludzie sie zmieniają .
- W ciągu dnia .. Nie sądze .

Wyszedł ze sklepu . Ja zaś z Justinem chodziłam po sklepach do 18.00 . W drodze do domu weszliśmy jeszcze do kawiarni . Wróciłam do domu około 21.00 . Weszłam do domu, poszłam na piętro do swojego pokoju  , poukładałam ubrania do szafy , i położyłam się do łóżka . Nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam.
Nazajutrz  wstałam około godziny 9.00 rano . Spojrzałam na telefon który wyświetlał
6 nieodebranych od : Vanessa
5 nieodebranych od : Nieznany
2 nieodebrane od :    Tata 

Wzięłam do ręki telefon i zeszłam na dół  . Wybrałam pierw numer do Van . Włączyłam TV , w słuchawce usłyszałam cichy płacz. Podniosłam wzrok na telewizor , akurat niefortunnie włączyłam kanał z wiadomościami , w nagłówku pisało :

" TRAGICZNY WYPADEK "

Usiadłam na kanapę i zaczęłam płakać . Wiedziałam już co to znaczy. Poznałam samochód poszkodowanych .  Na dole ekranu wyświetlono dane zmarłych w wypadku samochodowym .
Jednym z wymienionych był Jake . Łzy  napływały i leciały z moich oczy bezwładnie , niekontrolowanie .
Myślałam,że po rozstaniu z nim skończyły mi się łzy . Że mamy dla każdego mężczyzny przeznaczoną ilość łez i moje kanaliki uschły , myliłam się . Słone krople nie przestawały opadać na moje gorące ,czerwone policzki . Chciałam swoją złość i frustrację w jakikolwiek sposób zwalczyć . To było silniejsze ode mnie.
Musiałam coś  zrobić. Gdybym wtedy nie zerwała los potoczyłby się inaczej . Teraz Jake by żył , w spokoju.
Mimo,że w niebie ma więcej aniołków , nie tylko mnie.   Gdyby nie spotkał mnie z Justinem w sklepie teraz mógłby żyć . Czułam się winna za to wszystko . Ale nieznany numer nie dawał mi spokoju, dobijał się do mnie . W końcu odebrałam telefon . Po drugiej stronie zabrzmiał damski głos

- Tak słucham  ? - powiedziałam
- Witam . Kate,tak ?
- Tak Katherine , przy telefonie .
- Tu mama Jaka .

Moje serce zamarło , zimny pot i dreszcze ogarnęły moje ciało .  Czułam jak moje oczy znów mokną .

- Witam Panią , bardzo mi przykro , współczuje Pani po stracie tak wspaniałego syna .
- Moje jedyne kochane dziecko - zaczęła łkać - Wybacz ,że dzwonie ,ale Jake miał Cię zapisane w telefonie jako " Aniołek <3" ,więc pomyślałam ,że jesteście blisko ze sobą .
-Skąd ma Pani jego telefon ?
- Na miejscu wypadku wręczyli mi go, policja mi go przekazała. Jedyna rzecz która została po Jaku z miejsca wypadku . A pomyśleć ,że 10 minut przed wypadkiem z nim rozmawiałam. Może to ja go rozproszyłam . 
- Nie! Na pewno nie . Nikt nie wiedział ,że to się stanie. Nikt - mój głos zadrżał wypowiadając te słowa
- Wybacz ,że tak bezpośrednio . Może wpadniesz dzisiaj do mnie ? Wiesz gdzie mieszkam .
- No dobrze, o której w taki razie? 
- Hmm około 15.00 . Do zobaczenia .
- Do widzenia .

Rozłączyłam się i poszłam do swojego pokoju . Położyłam się na łóżku i zaczęłam "rozmawiać " z mama . Powiedziałam jej wszystko ,że to moja wina ,że tak nie powinno być . Nie chciałam teego . I ,że część mnie odeszła z Jakiem . Moja miłość do niego odeszła z nim w tym dniu .
Moje przemyślenia zakłócił  trzask drzwi. Wyszłam przed pokój , był to mój tata.

- Słyszałem o wypadku . Jak się czujesz ? - zapytał .
- Źle, okropnie koszmarnie. Jake miał rację wczoraj w sklepie , jestem suką .
- Co ? Widziałaś się z nim ?
- Długa historia . Wolę,żebyś nie wiedział .
- Skoro tak uważasz .  Głodna ?
- Nie dzięki, nie zjem nic . Przejdę się .
- Dobrze . Nie przeszkadzam .

Wróciłam do siebie do pokoju i przebrałam się  [ bez siatki oczywiście ]
Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam muzykę  i wyszłam przed dom ,skierowałam się na plażę .
Doszłam po 10 minutach. Usiadłam na piasek i zaczęłam sobie wszystko przypominać ,każdy miesiąc z Jakiem. Żałuję ,że mu nie powiedziałam czym się zajmuje może by inaczej wszystko wyszło .  Przypominałam sobie chwile w których byłam szczęśliwa,  smutna, Jake zawsze mnie rozbawiał pocieszał, był przy mnie  w każdej potrzebnej mi chwili .   Wiatr rozwiewał mi włosy na boki , spoglądałam prosto w niebo wiedząc ,że tam Jake jest i będzie mnie pilnował ,żebym była bezpieczna . Łza spłynęła mi po policzku . Postanowiłam "Nigdy więcej łez ! Nie będe płakała"
Wstałam z piasku i poszłam brzegiem się przejść. Woda obmywała moje stopy a ja wędrowałam przed siebie kilka godzin . Spojrzałam na zegarek który wskazywał 14.00 . Wróciłam do domu i poszłam się przebrać  . Wyszłam z domu i akurat złapał mnie deszcz . Wsiadłam do czarnego auta i pojechałam pod dom Jaka .  Po 30 minutach byłam na miejscu  . Wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę drzwi .  
Zapukałam ciężko . Otworzyła mi znana brunetka , wiedziałam już wszystko . Kobieta najwyraźniej była równie zdziwiona co ja . Ruszyłam przed siebie pokonując próg domu .  
Zapytałam jej czy wszystko w porządku , odrzekła ,że tak . Najwyraźniej była w cięzkim szoku,że jestem córką jej chłopaka . I byłą dziewczyną jej syna .

- Tak wiem ,umawia się Pani z moim tatą . Też jestem zdziwiona .Wiedziałam,że to się kiedyś stanie .
- Ja też, nie wiedziałam ,że tak szybko .
- Szkoda ,że przy takiej okazji .

Pokierowała mnie do salonu. Zasiadłam na kanapie z kubkiem gorącej herbaty w dłoni .  Rozmawiałyśmy kilka godzin , wyjaśniłam jej jak poznałam Jaka i jak to wszystko się zaczęło. Dowiedziałam się ,że Jake i Ona są / byli jednymi z nas . Że wiedzieli wszystko o mnie .  Strasznie słabo mi się w tym momencie zrobiło .
Mój tata kazał mi zerwać dla tego ,że w związku jesteśmy łatwiejszym celem... CHORE .
Rozmawiałyśmy kolejną godzinę po czym Sasha zaproponowała mi ,żebym zaśpiewała na pogrzebie za dwa dni . Zgodziłam sie, chociaż tak mogłam pożegnać Jaka . Wyszłam od niej z domu około 20.00  , zasiedziałam się . Zadzwoniłam do Justina z pytaniem czy pójdzie mnie wspierać na pogrzeb . Zgodził się . Wróciłam do domu około 21.00 . Zasiadłam przed telewizorem i zaczęłam uczyć się piosenki ,żeby wypadła jak najlepiej .

2 DNI PÓŹNIEJ .

W końcu naszedł dzień pogrzebu od rana byłam rozkojarzona . Justin przyszedł godzinę przed pogrzebem.
Pocieszał mnie. Między nami rodziło się dziwne  napięcie.  Nie chciałam ,żeby tak wychodziło . Nie powinnam tego robić . Nie w tym dniu .  Justin złapał mnie za rękę i powiedział ,że wszystko będzie dobrze . Po czym pocałował mnie w usta . Nie wiedziałam czy powinnam ale odwzajemniłam jego pocałunek .
W moim brzuchu zrodziły się motylki czułam się winna . Ale to było silniejsze ode mnie, po pocałunku pierwszy raz od trzech dni uśmiechnęłam się . Odwróciłam się i uciekłam na dół po swoją torebkę . Mam nadzieję,że to był jednorazowy pocałunek . Wyszliśmy obydwoje przed dom . Złapałam mocno Jusa za ręke ,żeby nie zemdleć  , po 30 minutach byliśmy w kapliczce . Weszłam do niej sama, Justin usiadł z tyłu .
Poszłam do mamy Jaka , na szczęście trumna była zamknięta .  Pogrzeb się zaczął ksiądz zaczął mówić o Jaku , moje serce zadrżało jakby coś w nim umarło . Łzy powoli zbierały się w moich oczach . Powiedziałam,że nie będe płakać. Kurwa . Łzy spłynęły po policzku, na szczęście nie tak duża ilość .
Po przemowie księdza wstałam i poszłam do mikrofonu , miałam coś powiedzieć o nim,oczywiście zrobiłam to.  Po mojej mowie miałam zaśpiewać , jak obiecałam uczyniłam to  .   Wszystkim się podobało i klaskali. Widziałam  uśmiech i dume na twarzy Justina . Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do mamy Jaka.
Złapała mnie za dłoń .  Po czym szłyśmy pierwsze za trumną na cmentarz , ksiądz powiedział ostatnie słowa sypnął prochem . I trumna powędrowała pod ziemię . Zakopali ją . Wszyscy składali kwiaty i kondolencje do Sashy .
Stałam obok . Po trzydziestu minutach pożegnałam się z nią i wróciłam do Justina.

- Dziękuję ,że byłeś .
- Zawsze - uśmiechnął się .

Wróciliśmy do domu . Usiadłam  w swoim pokoju  z Justinem na łóżku .

-Wiem co chcę teraz zrobić !


__________________________________________________________________________

I jak kochani podoba się Wam ten rozdział ? :D
Jak myślicie co Katherine chce zrobić ?