SCM MUSIC PLAYER

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 22

JUSTIN


Nie wiem co w nią wstąpiło ,nagle stała się taką cnotką . Wcześniej jak coś mi się wymsknęło nic nie mówiła. Uśmiechnęła się a ja wiedziałem w czym popełniłem błąd. Tym razem było inaczej, miałem dość wiecznej bieganiny za nią z powodu jej humorków. Poszedłem z chłopakami na zaplecze. Josh wyciągnął paczuszki z białym proszkiem . Położył je na stół i każdemu rozdzielił po paczce. Chłopacy wyjęli swoje karty kredytowe i ułożyli je w  kreski ,ja zrobiłem podobnie. Wyjąłem swoją złotą kartę i rozdzieliłem sobie dwie kreski na każdą dziurkę przypadała jedna kilkucentymetrowa. Wciągnąłem po kolei  i wychillowałem się . Scooter przyszedł po nas i kazał nam poćwiczyć trochę. Jeszcze byliśmy w stanie więc zrobiliśmy to co kazał. Po dwóch godzinach byliśmy już wolni , więc wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się na plażę.
Chłopacy zarywali do każdej napotkanej dziewczyny, ja byłem grzeczny ,mimo,że się pokłóciłem z Kate.
Wróciłem do domu wieczorem, i od razu skierowałem się do barku po alkohol.  Usiadłem na łóżku i zacząłem pić  wódkę, samą czystą bez popity.  Alkohol wchodził mi bardzo łatwo.


KATHERINE

Nie sądziłam ,że Justin posunie się do takich słów. Myślałam ,że jednak mnie szanuje i nauczył się czego nie mówić do dziewczyny , szczególnie swojej. Wyszłam z budynku i poszłam do siebie zaszyć się w swoim pokoju. Uwielbiałam tam siedzieć gdy mi coś się stało. Wróciłam do domu i od raz przy progu przywitała mnie Casie. Zaproponowała zakupy, zgodziłam się nie odmówię sobie zakupów zwłaszcza na lepsze samopoczucie.  Ubrałam się i poszłam do auta odpalić je. Casie przyszła i ruszyłyśmy do galerii .
Przejechałyśmy przez samo centrum stojące jak zwykle w korkach. Po dwudziestu minutach znalazłyśmy się na parkingu i szukałyśmy miejsca do zaparkowania. Niestety na marne, nigdzie nie było. Zjechałyśmy z parkingu i pojechałyśmy na małe parkingi obok, zaparkowałam auto i wyszłam z niego , skierowałyśmy się do sklepu. Mierzyłyśmy sukienki ,spodnie , kurtki, każda sobie coś kupiła. Weszłyśmy jeszcze na  kolację do  restauracji . Zjadłyśmy sobie sałatki  i rybę . Podwiozłam Casie do domu  , a sama ruszyłam do Justina. Nie mogłam zostawić sytuacji z rana bez wyjaśnienia. Około 21 znalazłam się pod jego domem. Wyszłam z auta i ruszyłam w stronę drzwi ,zapukałam. Otworzył mi kompletnie zalany Justin .
Weszłam do jego domu i zaprowadziłam go na górę.

- Justin jak mogłeś znów to zrobić, obiecałeś.
- Nic nie zrobiłem - wymamrotał
- Zalałeś się ! Znów . Obiecałeś ,że nie zrobisz tego nigdy więcej - krzyknęłam
- A co miałem zrobić!?  Spokojnie  siedzieć?
- Na pewno nie miałeś chlać. No kurwa Justin! Jesteś dorosły.

Justin usiadł na łóżko przetarł twarz dłońmi i podszedł do mnie. Pocałował mnie.

- Nie rób Justin
- Chcę Cię mieć, tu i teraz
- Nie rób!

Justin pchnął mnie na łóżko i zdarł ze mnie ubranie.

- Proszę Cię nie rób.

Widziałam dziki wzrok Justina

- Muszę Cię mieć!
- Nie ! Nie będziesz mnie miał.

Uciekłam z łóżka i upadłam na ziemie, niefortunnie upadłam a za mną butelka wódki która stała na stoliku.
Padła o ziemię i rozbiła  się , szkło odbiło się od ziemi i rozcięło moją dłoń. Czerwona substancja zaczęła wyciekać z mojej tętnicy.

- Przepraszam! - krzyknął Justin
- Daj już sobie spokój nie widzisz co narobiłeś.

Chciałam wstać z podłogi ,ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa , Justin pomógł mi wstać i wezwał pogotowie. Chociaż tyle zrobił.  Ucisnęłam swoją koszulką rękę tak ,żeby jak najmniej krwi wypłynęło.
Ratownicy przyjechali po piętnastu minutach . Wbiegli do pokoju i wzięli mnie do karetki. Byłam zażenowana i było mi zimno przez brak ubrań,które Justin wcześniej ze mnie zdarł.
Przyniósł mi bluzę i założył ją na mnie. Karetka wzięła mnie na pogotowie, gdzie mówili,że zszyją ranę. Była strasznie głęboka. Pojechaliśmy do szpitala i tam wzięli mnie na salę. Przyszedł lekarz który miał mi zszyć ranę.  Zabrał mnie do gabinetu w którym zszył mi rękę w rozciętym miejscu.  Po trzydziestu minutach mogłam wyjść już z sali  i wrócić do siebie. Wsiadłam do taksówki i pojechałam do domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do ciemnego domu. Nikogo nie było. Casie poszła do swojego chłopaka a tata, hmm tata pewnie załatwiał coś. Może to i  dobrze ? Bynajmniej nie widzą co się stało. Skierowałam się  na górę do swojego pokoju i  zdjęłam z siebie bluzę Justina. Powiesiłam ją na haczyku i ruszyłam pod prysznic. Puściłam ciepłą wodę i namydliłam swoje ciało brzoskwiniowym płynem. Woda pieściła moje ciało , i obmywała je spokojnie.


JUSTIN

Co ja zrobiłem?! Jak mogłem jej to zrobić. Idiota, debil, cham. Nie zasługuję na nią. Nie mogę sobie wybaczyć. Gdyby nie to ,że ją popchnąłem na łóżko i chciałem z nią uprawiać seks ,nic by się nie stało.
Tego wieczora obiecałem sobie ,że już nigdy nie wezmę tego świństwa. Ani alkoholu ani narkotyków.
Przemyłem twarz i poszedłem do swojego samochodu , wsadziłem kluczyki do stacyjki i odpaliłem samochód. Ruszyłem, mimo ,że byłem pod wpływem musiałem dostać się  jak najszybciej na miejsce.
Pojechałem do szpitala w którym powiadomili mnie ,że Kate poszła już do domu. Wyszedłem ze szpitala i wsiadłem ponownie do auta  i ruszyłem w stronę domu Katherine. Dojechałem po trzydziestu minutach ,wysiadłem i doczołgałem się do drzwi.  Zapukałem , nikt nie otwierał. Postanowiłem wejść , poszedłem na górę i zapukałem do pokoju Kate. Poczekałem chwilę i w końcu Katherine mi otworzyła. Stanęła przede mną w satynowym szlafroku. 

- Czego chcesz ? - zapytała
- Przepraszam, nie chciałem ,żeby tak wyszło. Nigdy więcej nie tknę tego świństwa.
- Justin jak ja mam Ci zaufać?
- Będę się leczył , pójdę na terapię, zmienię towarzystwo. Co chce malutka , tylko nie odchodź.
- Ja się nie poddaje łatwo, ale nie ufam Ci tak jak kiedyś.
- Wiem,zjebałem na całej linii,ale czy miłość nie jest najważniejsza? Przejdziemy to razem.


Mruknęła i wpuściła mnie do siebie do pokoju.

- Zabiorę Cię gdzieś ,co?
- Rano.
- Jak wolisz.

Położyliśmy się do łóżka  i zasnęliśmy. Mój odruch to tulenie jej, mimo,że tej nocy odsunęła się ode mnie znacznie. Zasnąłem, z trudem ale zasnąłem. Około dziesiątej rano usłyszałem  tupot małych stópek Katherine po pokoju, krzątała się i przebierała. Ja zostałem w tym co wczoraj.

- Dzień dobry
- Hej - odpowiedziała
- Będziesz taka?
- Jaka? Niemiła ,oschła, wredna suka?
- Ta
- Może tak może nie ,zobaczymy. Wstawaj i wychodzimy ,hm?
- Okej .

Zerwałem się z łóżka, zeszliśmy na dół. Po drodze chwyciłem sobie tosta, podobnie jak Kate.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do kina. Przedarliśmy się przez miejskie korki  i dotarliśmy na miejsce jakieś dwie godziny później. Czas nam leciał wolno i w dodatku w milczeniu. Gdy staliśmy na światłach pocałowałem Kate w usta namiętnie, humor jej trochę powrócił. Nie mogłem już patrzeć na jej minę.
Pod kinem zaparkowaliśmy i wysiedliśmy z auta  kierując się w stronę wejścia. Szliśmy przez zatłoczony parking ,aż do drzwi wejściowych. Puściłem Kate pierwszą i stanęliśmy w wielkim holu. Wskazałem drogę w którą powinniśmy się kierować. Po chwili znaleźliśmy się tuż pod kasą. Kupiliśmy dwa bilety na komedię i dużo słodyczy . To będzie miało tragiczny skutek dla mojego żołądka.  Ale no nic raz się żyje. Weszliśmy do kina i zajęliśmy swoje miejsca.


KATHERINE


Widząc jego stan nie mogłam go zostawić na pastwę losu. Jeszcze by go Ariana dopadła. Musiałam być silna, mimo,że miałam ochotę mu przyłożyć z całych sił. Kocham go ,jak nigdy nikogo i będę walczyć o ten związek nie poddam się jak jakaś głupia małolata. Gdy przyszedł do mnie do pokoju wpuściłam go. Wiem,że nie powinnam,ale bałam się ,że jeszcze gorzej skończy. Położyliśmy się bez przytulania i zasnęliśmy.
Około dziesiątej nad ranem wstałam i wyszykowałam się. Około dziesiątej trzydzieści ruszyliśmy do centrum rozrywki. Wybraliśmy kino.  Zasiedliśmy na swoim miejscu i zaczęliśmy oglądać film. Moje nogi powędrowały na uda Justina, jak zwykle. Siedzieliśmy znudzeni filmem, w ogóle nam się nie podobał.
Wyszliśmy w połowie filmu. Po cichu wydostaliśmy się z sali i ruszyliśmy korytarzem do wyjścia. Po drodze do drzwi zaczepiła mnie pewna kobieta. Odwróciłam się

- Tak?
- Przepraszam, czy ja Pani czasem skądś nie znam?
- Mnie, nie , nie sądzę ,żebyśmy kiedykolwiek się spotkały. Może zna Pani mojego chłopaka, jest muzykiem.
- Nie nie, jestem pewna ,że widziałam Panią w jakimś magazynie. Jest może Pani modelką?

Roześmiałam się i odpowiedziałam jej

- Nie niestety nie.
- Ma Pani niebywałą urodę, nazywam się Charlotte York i prowadzę własną agencję modelek. Wpadnij może na casting?
- Katherine Gomez, zastanowię się.
- Pracujemy każdego dnia od 7- 18
- Dobrze, dziękuję .

Kobieta odeszła a wzrok Justina powędrował na mnie.

- Co?
- Nic. Miała rację. Masz niebywałą urodę
- Daj spokój, przecież tam nie pójdę.
- Ale skarbie to Twoja szansa, nie zmarnuj jej.
- Nie wiem, nie sądzę. Wiesz ile jest takich dziewczyn jak ja? Mnóstwo.
- Nie, nie widziałem takich jak Ty .

Wywróciłam oczami i wyszłam z kina a Justin za mną.
Wsiadłam do auta i ruszyliśmy do restauracji na obiad. Weszliśmy do restauracji , oczy wszystkich skierowały się na nas. Czułam się zażenowana.

- O co im chodzi? - zapytałam Justina dyskretnie

_______________________________________________________________________________

I jak kochani podoba się? 















czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 21

KATHERINE


Ariana to była osoba którą najmniej chciałam widzieć. Ale nie mogłam odmówić Justinowi widziałam jak był szczęśliwy po tym występie, wiedziałam,że to początek jego przygody.

- No możemy - moja twarz stała się kompletnie bez wyrazu

Justin objął mnie w ramieniu i poprowadził przez tłum do niej.

- Heej! Gratuluje - przytuliła się i przywitała z Justinem
- Dziękuje , to wszystko zasługa tej oto tu Pani - spojrzał na mnie
- Nie, to dlatego ,że jesteś zdolny!

Justin ani ja nie odezwał się już słowem. Ariana posłała mi wrogie spojrzenie, i odeszła żegnając się.

- Nie było tak źle huh ?
- Powiedzmy - odrzekłam
- To co do domu?
- Yhm

Justin porozmawiał jeszcze chwilę ze wszystkimi z ekipy, Scooter umówił się z nim na jutro około 11 w sali gimnastycznej, będą ćwiczyć jakieś układy. I w końcu zacznie się nagrywanie.
Pożegnaliśmy się a Justin chwycił mnie za dłoń , wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu.
Przez całą drogę siedziałam cicho, spoglądając na mijające elementy przez okno.
Justin również nie odezwał się słowem. Zaczęłam malować sobie obrazki na zaparowanej szybie.

- Możesz tego nie robić? - zapytał Justin
- Wybacz.
- Będe musiał to myć.
- To jest Twój jedyny problem? Brudna szyba? Nie bądź śmieszny - fuknęłam.
- Nie rób tak chyba ,że sama to umyjesz ,to śmiało.
- Zatrzymaj się.
- Nie, po co? Jesteśmy w połowie drogi.
- Zatrzymaj samochód.

Jak kazałam tak zrobił. Wysiadłam z auta i stanęłam na trawniku. Justin nie wahał się,od razu wysiadł za mną. Spojrzałam na niego zła. Podszedł do mnie i wziął moje dwie dłonie w swoje ręce i mocno pocałował mnie w usta,zabierając mi dech z piersi. Jego jedna dłoń puściła moją i zaczęła wędrować po pośladku.
Mój oddech przyspieszył. Justin  schylił się do mojego ucha

- Jedziemy? - szepnął i przygryzł mój płatek
- Dobrze

Wiedział jak mnie uspokoić. Nie każdemu się udawało a jemu z łatwością. Cieszyłam się ,że jeszcze potrafił pokazać mi uczucia. Nie zrobił się zimnym dupkiem bez uczuć.


JUSTIN

Jakoś musiałem ją udobruchać. Wieczór i koncert udany! Czuję ,że to początek mojej przygody w tym świecie. Wszyscy jeszcze usłyszą kto to JUSTIN BIEBER . Około godziny 22 byliśmy w domu . Rozebrałem się i poszedłem pod prysznic.

- Kochanie
- Tak?
- Możesz przynieść mi ręcznik z pokoju?

Po pięciu minutach w łazience zjawiła się Katherine, ubrana w szorty i koszulkę.
Wyciągnąłem dłoń i wciągnąłem Kate do kabiny prysznicowej. Nie opierała się nawet. Zacząłem ją obdarowywać pocałunkami. Moje dłonie spoczywały na jej pośladkach a jej dłonie w okół mojej szyi.
Odpiąłem jej spodenki i wrzuciłem z kabiny podobnie jak koszulkę. Moje dłonie błądziły po jej mapie ciała.
W końcu znalazłem się przy jej kobiecości i lekko zacząłem masować. Czułem na sobie jej przyspieszony oddech. Masowałem intensywniej ,podniecając samego siebie. Wsunąłem lekko palec i wciąż masowałem. Moje usta wtapiały się w jej. Wysunąłem palec czując jak staje się mokra,chwyciłem ją za uda i podniosłem.
Przyparłem ją do ściany i wsunąłem swoją męskość w jej ciasną szparkę. Nasze pulsy przyspieszyły i oddechy złączyły się w jeden. Mocno wsuwałem swojego penisa w nią. Katherine jęczała z rozkoszy , drapiąc mnie po plecach i lekko ciągnąc za końcówki włosów. Podobało mi się to. Składałem pojedyncze pocałunki na jej szyi, widząc jak sprawia jej to przyjemność. Przyspieszyłem trochę tempo i trzymałem je aż oboje dosięgnęliśmy szczytu. Pobyłem w niej jeszcze chwilę ,całując ją w usta. Wyszedłem po pięciu minutach , umyliśmy się i wyszliśmy. Owinąłem się ręcznikiem podobnie jak Kate. Weszliśmy do pokoju , spojrzałem na zegarek który wskazywał 23.40 , założyłem bokserki i położyłem się pod kołdrę. Katherine założyła spodenki i moją koszulkę i przytuliła się do mnie. Pogłaskałem ją po głowie i  zasnęliśmy.


Około 9.00 nad ranem obudziliśmy się . Przytuliłem mocno Katherine i pocałowałem w głowę. Wstaliśmy z łóżka. Katherine poszła robić śniadanie a ja do łazienki ubrać się i umyć.

KATHERINE

Uwielbiam poranki po udanej nocy, zawsze wtedy obydwoje jesteśmy w euforii. Zrobiłam nam jajecznicę z pomidorkiem i szczypiorkiem. Podałam na stół i w tym samym momencie wszedł do kuchni Justin.

- No no no, czuję ,że pyszne - skomentował

Zaśmiałam się  i usiadłam z nim do stołu . Obydwoje zjedliśmy śniadanie ze smakiem.
Nagle zadzwonił telefon , poszłam odebrać i usłyszałam tam swojego tatę.

- Dzień dobry, gdzie się zapodziałaś?
- Hej tato, jestem u Justina.
- Nie ważne, zrobisz coś dla mnie?
- Oczywiście,co takiego?
- Pojedziesz na 11 do tego budynku co wcześniej i odbierzesz coś dla mnie.
- Jakieś wskazówki jeszcze?

Tata zaczął mi wyjaśniać wszystko. Po dziesięciu minutach rozłączyłam się i poszłam na górę zmienić ubranie. Ubrałam się , schowałam broń pod spódniczkę. Pocałowałam Justina i wsiadłam w samochód jadąc do biura , z torebki wyciągnęłam swój identyfikator i założyłam go na szyję. Po trzydziestu minutach byłam na miejscu. Wysiadłam z auta i ruszyłam. Przywitał mnie ten sam ochroniarz. I pozwolił mi przejść. Wsiadłam w windę i ruszyłam na 60 piętro. Po dziesięciu minutach byłam na górze. Ruszyłam w stronę drzwi na dach , były otwarte. Poszłam schodkami do góry , przy kolejnych drzwiach przywitał mnie jakiś mężczyzna.

- Ma Pani nakaz żeby wejść na górę ? - powiedział niemiło

Wyjęłam spod spódniczki broń i przystawiłam mu do głowy uderzając go.

- Taki może być angielski fiucie ?

Weszłam na górę i ujrzałam kilku mężczyzn stojących z walizką .

- Widzę ,że nie cackałaś się z naszym ochroniarzem.
- Nie był tego wart. Gdzie towar ?
- Proszę.

Mężczyzna otworzył walizkę w której ukazało się kilka milionów dolarów. Przekazali mi ją i odwrócili się do swojego helikoptera .

- Pozdrów tatę.
- Dobrze.

Wróciłam szybko do windy. Na zegarku było kilka minut po jedenastej . Chciałam jeszcze zdążyć ,żeby wesprzeć Justina. Pojechałam do studia  w którym był. Niestety pocałowałam klamkę. Nie było nikogo ani na sali gimnastycznej ani w studiu. Pojechałam więc do siebie do domu . Weszłam a od progu przywitała mnie Casie z tatą.

- No w końcu. Jak długo Cię nie widzieliśmy - powiedzieli równo
- Układaliście ten tekst?
- Nie, tak wyszło - zaśmiali się mówiąc znów to samo razem
- Gdzie byliście?
- Tu i ówdzie , u rodziny
- I mi nie powiedzieliście, nie ładnie tak - zaśmiałam się .

Podałam tacie walizkę i opowiedziałam mu co ostatnio się wydarzyło.

- O czyli Justin już z nami nie pracuje?
- Na to wygląda.
- Czy On wie co mu grozi w takim razie?
- Co ?


JUSTIN

Około jedenastej byłem na sali , Scooter powiedział ,że nie ma wszystkich tancerzy więc jutro zaczniemy pracę. Zgodziłem się i wyszedłem z moimi tancerzami na miasto. Poszliśmy do jednego z nich. Wyciągnął na stół kilka paczuszek z białym proszkiem.

- No to dla każdego po jednej Panowie - dodał
- Nie, ja nie mogę - powiedziałem - Miałem z tym problemy już
- Trzeba się wyluzować , bierz!

Spojrzałem na wszystkich którzy się nie wahali i wciągnęli . Po chwili uległem i wciągnąłem kreskę.
Wiedziałem ,że źle zrobiłem ale musiałem się wpasować . Do domu wróciłem koło dwudziestej drugiej.
Tuż po moim powrocie zapukała Katherine. Wpuściłem ją i poszedłem do łazienki. Przemyłem się i twarz.
Położyłem się , a obok mnie Kate. Spojrzała na mnie zdziwiona i przerażona.

- Krwawisz Justin!
- Co?
- Z nosa leci Ci krew, znów ćpałeś ?!
- Nie

Wstałem szybko z łóżka i pobiegłem do łazienki tamować krwotok. Po dwudziestu minutach udało mi się to.
Wróciłem do łóżka i zobaczyłem jak Kate leży wkurzona.

- Jak mogłeś , wiesz ,że to świństwo Cię zabija .
- Nie zabija , nic mnie nie zabija!
- Zobaczymy.
- Jutro na 9.00 do studia.

Położyłem się obok  i zasnąłem po dziesięciu minutach . Podobnie jak Kate. Nie dała się przytulić niestety.
Około siódmej przebudziłem się i przytuliłem Kath.

- Przepraszam skarbie - pocałowałem Kate w główkę
- Nie rób tego więcej
- Nie będę

Znalazłem się nad Katherine i zacząłem gładzić jej ciało. Po czym szybkim ruchem ponownie byłem w niej.

- Znów chcesz to robić?
- Z Tobą o każdej porze i zawsze

Wchodziłem w nią szybkimi i posuwistymi ruchami , kontrolując całą sytuację.
Kate jęczała z podniecenia ,dając mi tym samym rozkosz.
- Kate! - syknąłem

Nagle zadzwonił telefon. Odebrałem niechętnie.

- Co?
- Prawie dziewiąta gdzie jesteś?
- Już wyjeżdżam.

Wyszedłem z Kate, przebraliśmy się i wybiegliśmy  z domu. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na miejsce.
Od progu widziałem wkurzonego Scootera i tancerzy.
Weszliśmy na halę gdzie mieliśmy trenować.

- Wybaczcie spóźnienie.
- Czemu się spóźniłeś?
-  Uprawiałem seks

- Justin! - krzyknęła Kate
- No co? Bynajmniej nie kłamie.
- To osobiste sprawy. Poza tym Tobie zachciało się seksu.
- Tak jasne mi. Nie krzyczałaś ,że nie chcesz.
- Nie mów takich rzeczy.
- Ty chciałaś pieszczot z samego rana, kilka godzin ,inna doszłaby do tego trzy razy, a Ty ani razu!

Katherine wybiegła z budynku , chciałem pobiec za nią, znów zachowałem się jak dupek.

- Idziesz wciągnąć  ? - zapytał Josh
- Ta


___________________________________________________________________________


I jak kochani , podoba Wam się? 














środa, 1 maja 2013

Rozdział 20 .

Katherine

- Mów słucham
- Więc no zakochałam się .
- Tylko to mi chciałaś powiedzieć?
- Tak, dzięki Tobie wiem co to miłość i jak można kochać. Kiedyś go poznasz.
- Gratuluje, ale wybacz mamy tu większy problem. Ktoś się włamał do Justina i pociął się chyba.
- O to może ta Ariana ?
- Jaka Ariana? - powiedziałam zdenerwowana
- Ups! Zapytaj Justina. Pa

*Beep beep beep *  Casie odłożyła telefon. Spojrzałam na Justina sprzątającego cały brud po rozbitych szybach, porozwalanych krzesłach.  Pomogłam mu posprzątać ten cały syf. Poustawiałam krzesła w kuchni i w salonie a Justin wyniósł pobite szkło do śmieci .  Usiadłam na tarasie gdzie było akurat najczyściej .
Zaczęłam myśleć nad słowami które powiedziała moja siostra
Nie chciałam jej wierzyć nie znałam prawdy , chciałam ją koniecznie poznać .

JUSTIN

W moim domu panował chaos ,nie wiedziałem co do czego teraz pozbierać, Kate nie była bezpieczna, chciałem się dowiedzieć kto to mógł zrobić , kto jest na tyle sfrustrowany ,że zrobi coś takiego, że posunie się aż do tego. Te zdjęcia były zmasakrowane ,każde na którym była Katherine było poniszczone, jej twarz wydrapana i w krwi. Wyniosłem kawałki szkła do śmieci. Drzwi o dziwo nie były zniszczone zamki wszystkie były całe. Ktoś musi być profesjonalistą . Wróciłem do domu i zastałem Katherine na tarasie. Schowała się na ławeczce łapiąc promienie słońca na twarz.

- Wyjaśnisz mi coś ? - zapytała
- Co takiego ?
- Kim jest Ariana?

Moje dłonie znów zaczęły się pocić, a w gardle miałem pustynię.

- Co zrobiłeś ? - dodała
- Nic nie zrobiłem, to moja przyjaciółka .
- Tylko? Coś was łączyło ?
- Kiedyś setki lat temu. Byłem z nią. Ale to już przeszłość. Skąd o niej wiesz ?
- Od Casie
- Szmata - mruknąłem cicho
- Przepraszam co ? Nazwałeś moją siostrę szmatą?
- No przecież nie Ciebie - prychnąłem
- O nie! Nie będziesz tak mówił o mojej siostrze, nie pozwalam Ci na to.

Walnęła mnie w policzek i schowała się do łazienki , zakluczyła drzwi i nie chciała mnie wpuścić.

- Kate! Kate! Przepraszam. Nie nazwę jej tak więcej.
- Zjeżdżaj stąd - krzyknęła
- Nie! To mój dom i będę  w nim mimo wszystko. Ty jesteś gościem.
- Oj a to przepraszam - powiedziała sarkastycznie


KATHERINE

Szarpnęłam za klamkę i  mocno pchnęłam drzwi tym samym spychając niefortunnie Justina ze schodów.
Widziałam jak upada z nich wprost na twardą podłogę.

- Skarbie!

Pobiegłam do niego i kucnęłam przy nim unosząc jego głowę na swoje kolana.

- Przepraszam nie chciałam.

Łza spłynęła po moim policzku. Justin nie ruszał się a jego klatka powoli opadała i unosiła się w górę .
Chwyciłam telefon w dłoń i zadzwoniłam po pogotowie. Wezwałam ich. Justin lekko otworzył oczy i podniósł dłoń, gładził nią policzek i otarł łzy. Jego oczy zaczęły znów się zamykać .

- Nie zasypiaj skarbie, proszę Cię tylko nie to ... Nie zasypiaj! Proszę

Z moich oczy wypływało coraz więcej łez . Wiedziałam jak dla mnie ważny jest , nie chciałam by kolejny chłopak,który ze mną jest odchodził . Pochyliłam się nad Justinem i musnęłam jego usta. W tym samym momencie ratownicy wbiegli do domu. Wyjęli cały sprzęt i przebadali Justina.

- Nic mu nie będzie - oznajmił jeden z nich

Odetchnęłam z ulgą spoglądając na Justina .

- Musi się oszczędzać, nie mieć żadnych stresów i dużo leżeć,
- Dobrze, dziękuję doktorze

Ratownicy wnieśli Justina na górę , położyli go na łóżku i podali mi lekarstwa.
Usiadłam przy nim gładząc go po klatce piersiowej . Łza płynęła po moim policzku i upadła na nogę .
Położyłam się obok Justina i zasnęłam. Obudziłam się około 9.00 nad ranem. Justina wyraz twarzy mówił ,że ma spokojny sen. Pocałowałam go i wstałam z łóżka.

- A Tobie gdzie spieszno maleńka?
- Na dół .
- Wracaj do łóżka , nie ma tak dobrze, ktoś ze mną poleżeć musi.
- Przepraszam kochanie.
- Nie masz za co.
- Tak owszem mam, gdyby nie moje popchnięcie nie byłbyś teraz przykuty do łóżka tydzień .
- Skarbie gdyby nie to ,że nazwałem Twoją siostrę szmata nigdy by nie doszło do tego.
- Ale
- Cśś - przyłożył mi palec na usta - Nie mów nic już .

Zajęłam miejsce obok niego i położyłam głowę na torsie.

- Wyjaśnisz mi co Cię łączy z tą Arianą i dlaczego Casie tak mówiła źle o niej?
- Nie ma co dużo opowiadać. Jak wyjechałaś można powiedzieć ,że trzy dni miałem ciągłego picia alkoholu, i używek , przyszła i wyciągnęła mnie z dołka
- Ja Cię do niego wpędziłam - posmutniałam
- Nie! No więc  wyciągnęła mnie z dołka, i zabroniła z Tobą komunikować, zabrała mi telefon, dla mojego dobra, gdy dzwoniłaś, no i wieczorem przytuliłem ją na pożegnanie ,a Casie widziała to wszystko.
- Zależy jej jeszcze na Tobie?
- Nie, nie ma szans nawet. Mam swoją kobietę - ucałował mnie w głowę
- Myślisz ,że to Ona zrobiła ?
- No co Ty mała , nie zrobiłaby tego. Nie ma tyle siły ani determinacji .

Westchnęłam ciężko wciąż obstając przy swoim ,że to Ona. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Włożyłam na siebie koszulkę Justina i zeszłam do drzwi. Otwierając je zobaczyłam dziewczynę.

- Yy, dzień dobry , jest Justin ? - przejrzała mnie całą swoim wzrokiem
- Tak jest ale w ciężkim stanie.
- O Jezu co mu się stało ?

Pchnęła mnie za ramie i weszła do domu, od razu skierowała się na górę do sypialni Justina. Potrząsnęłam głową i pokierowałam się od razu za nią na górę zamykając drzwi .

- Hej skarbie co Ci jest?
- Cześć Ariana - powiedział radośnie Justin .
- Co się stało?
- Niefortunnie upadłem ze schodów.
- Ojj moje biedactwo - pocałowała go w polik

Odkaszlnęłam cicho i ich oczy od raz zwróciły się na mnie. Usiadłam obok Justina chwytając go za dłoń. Od razu splótł nasze palce, Ariana dostrzegając to nie oparła się i zrobiła podobnie. Spojrzałam na nią zezłoszczona .

- Mogłabyś mi przynieść szklankę wody z sokiem wiśniowym ? - zapytała
- Sama nie możesz iść?
- Jestem gościem, Justina przecież nie poproszę, nie może.
- Dobra.

Zeszłam na dół i wlałam wodę w szklankę dolałam dużo soku. Wniosłam do pokoju, i niechcący się potknęłam.  Cały płyn w szklance wylał się na jasną odzież Ariany.

- Ups, wybacz - powiedziałam cicho
- Idiotko! Uważaj co robisz!
- To było niechcący .
- Jasne , kaleką jesteś kurwa czy co?! To było drogie.
- Wyczyść sobie w łazience.

Tupnęła nogą i poszła w stronę łazienki. Usiadłam obok Justina .

- Idź sprawdź czy wszystko okej ,dobrze skarbie? I nie bądź złośliwa.
- Ja jestem złośliwa? To Ona jest suką.
- Kochanie, proszę Cię

Fuknęłam i wstałam z miejsca , zapukałam do łazienki. Z niej wyłoniła się dłoń i wciągnęłam mnie do  środka. Ariana zaśmiała się udając ,że opowiedziałam jej żart. I zaczęła cicho

- To jeszcze nie jest koniec. To była groźba, te zdjęcia i krzesła.
- Więc to byłaś Ty ,dlaczego!?
- Jeśli ja z nim nie będę, to Ty też nie.
- Ale nie możesz się pogodzić z tym ,że wybrał inną?
- Jeszcze do mnie wróci . Odejdź sama ,albo ja Cię załatwię .
- Proszę bardzo szmato, nie wiesz z kim zadarłaś.


JUSTIN

Po wypadku w mojej głowie  była pustka, czułem się całkiem oszołomiony tą całą sytuacją. Na szczęście była przy mnie Katherine. Cieszyłem się ,że nie odchodzi  w tak trudnych momentach.
Przespaliśmy bezproblemowo całą noc , następnego dnia odwiedziła mnie Ariana. Chyba nie przyjęła do siebie wciąż wiadomości ,że jestem z Kate. Ale w łazience śmiały się więc miałem nadzieję,że jest  już wszystko okej między nimi .  Katherine wróciła do łóżka mówiąc ,że  Ariana wyszła bo nie chce chodzić w brudnej sukience.  Uśmiechnąłem się i przytuliłem Kate.


TYDZIEŃ PÓŹNIEJ



Całkowicie zdrowy wstałem z łóżka około 9.00. Katherine przez całe siedem dni siedziała ze mną dzień i noc. Nie zostawiała mnie samego nawet na pięć minut. Około 10.00 dostałem najważniejszy telefon w całym życiu . Na wyświetlaczu pojawił mi się nieznany numer,ale odebrałem. W słuchawce usłyszałem znany mi z telewizji głos , był to Scooter Braun . 

- Justin Bieber? 
- Tak przy telefonie .
- Witam, tutaj Scooter Braun ,manager muzyczny .
- Tak wiem kim Pan jest .
- Spotkasz się dzisiaj ze mną w studiu około 13.00 ?
- Tak. 
- To narazie. Do zobaczenia.
- Do widzenia .

Pobiegłem do sypialni  w której leżała jeszcze Kate. Wskoczyłem na łóżko.

- Dziękuje ,dziękuje skarbie!
- Jeny za co?
- Za załatwienie mi spotkania z największą szychą muzyczną jaką znam!
- Zadzwonił? 
- Tak! A mówiłam ,że to nie On, kłamczucha! 
- Jaka tam kłamczucha , mam się znów obrazić? - zaśmiała się
- Dziękuję! 

Pocałowałem ją gorąco w usta i przytuliłem się do jej ciepłego ciała. 



KATHERINE

Cieszyłam się tym spotkaniem tak samo jak Justin. Widziałam jak panicznie szuka ubrań . W końcu obydwoje coś wybraliśmy.  Przebraliśmy się i  wyszliśmy z domu  . Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy spodziewając się korków. Przeczucia nas nie myliły. Zanim zjawiliśmy się przed studiem było za dziesięć pierwsza. Wyszliśmy z auta i poszliśmy do studia które nam wskazano. Szliśmy z pięć minut  i weszliśmy do STUDIA B . Od progu przywitał nas Scooter. Kazał nam zająć miejsca i posłuchać co ma do powiedzenia. Wsłuchiwałam się w każde słowo jakie mówił podobnie jak i Justin . 

- To podpisujemy? 
- Tak - odpowiedział Justin 

Podpisał kontrakt  ze Scooterem .

- To co zagrasz jutro w mieście w centrum koncert i zobaczymy co dalej będzie.
- Już jutro? Bez piosenek?
- Covery zaśpiewasz i jedną którą słyszałem od Twojej dziewczyny. To jej podziękuj.
- Już to zrobiłem. 

Scooter podał papiery Justinowi i listę piosenek na jutro. Widniało na niej siedem utworów.
Na miejscu mamy być jutro o 17.00. Widziałam pierwszy raz jak Justin się stresuje. Zawsze był odważny i niezłomny , a teraz zwykłe wykonanie piosenek wprowadziło go w takie zakłopotanie jak nigdy.

- Hej mały będzie dobrze , będe przy Tobie 
- Mały ? Ty chyba go nie widziałaś - zaśmiał się i cmoknął mnie w usta.

Około godziny 20.00 byliśmy w domu a Justin zaczął uczyć się tekstów .
Zrobiłam nam kolację i poszłam do Justina. Siedział na wzmacniaczu z gitarą w dłoni, usiadłam na drugi wzmacniacz spoglądając na niego i podając mu talerz ze smakołykami

- Zjedz coś
- A co jak nie poradzę sobie jutro? 
- Jesteś zdolny, nieziemsko przystojny, poradzisz sobie.
- Dzięki, ale to może nie wystarczyć 
- Dasz rade, wesprę Cię .

Justin wrócił do grania a ja położyłam się do łóżka i zasnęłam. Około czwartej nad ranem usłyszałam jak Justin kładzie się obok mnie i obejmuje mnie swoją zimną dłonią.
Zasnął wtulony w moją poduszkę i brzuch . Wstaliśmy około godziny 10.00. Justin od razu zabrał się za piosenki a ja za wyszykowanie mu stroju na koncert . Dzień zleciał nam całkiem szybko , około 15.30 ruszyliśmy z domu na próbę .


JUSTIN

Czułem ,że moje serce wyskakuje z klatki piersiowej z każdym wdechem. Na miejscu byliśmy około 16.00 , widziałem zbierających się ludzi. Byłem w szoku wiedząc ,że wystarczył jeden dzień ,żeby Scooter zgromadził kilka tysięcy ludzi. Zrobiliśmy od razu próbę. Która wyszła dobrze, pomodliliśmy się. Pocałowałem Kate i czekałem na zapowiedź Scootera.

"PANIE I PANOWIE POWITAJCIE NA SCENIE,JEDYNEGO, NIEPOWTARZALNEGO , UZDOLNIONEGO ,NOWO ODKRYTEGO JUSTINA BIEBERA! "

Moje dłonie trzęsły się , tak samo jak nogi, Kate pocałowała mnie i  trzymała kciuki.
Wyszedłem na scene a tłum ludzi zaczął skandować moje imię.  Czułem jak bit powoli zaczyna lecieć , wczułem się w to wszystko i poszło dość dobrze, przy drugiej piosence gdy  publika  była już rozbujana poczułem się pewnie  . Pod koniec zwolniliśmy rytm i zaśpiewałem swoją piosenkę dla Kate. W oczach wszystkich dziewczyn z publiki pojawiły się łzy. Czułem ,że moja kariera potoczy się dobrze. Spojrzałem trochę do tyłu by zobaczyć czy Kate wciąż jest, była . Uśmiechnąłem się i podziękowałem wszystkim.

Zszedłem ze sceny i od razu pobiegłem do Kate, przytuliłem ją mocno i pocałowałem.

- Byłeś świetny - skomentowała 
- Dziękuję skarbie 

Cała ekipa przyszła mi pogratulować. Wszyscy byli pozytywnie nastawieni do dalszej współpracy. Cieszyłem się z tego dnia, wszystko co się dzisiaj wydarzyło zawdzięczam Kate.
W tłumie dopatrzyłem Arianę 

- O skarbie patrz kto przyszedł, pójdziemy się przywitać? - zapytałem Kate. 


________________________________________________________________________________

I jak kochani podoba Wam się?  














wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 19.

JUSTIN


Bałem się ,że Casie powie co widziała i podkoloryzuje to co zobaczyła  w swoją chorą bajeczkę .
Moje dłonie zaczęły się pocić a w gardle poczułem suchość mimo ,że nic nie zrobiłem to bałem się ,że Casie obróci tę sytuację tak ,żebym wyszedł na najgorszego. Przełknąłem głośno ślinę i odkaszlnąłem.

- Ktoś z Tobą jest ?  - zapytała Casie
- Tak! Nie wierzysz. Justin! Przyjechał specjalnie tutaj dla mnie , odzyskać mnie.
- Wiem malutka wiem. Pomogłam .
- Jak to?
- A opowiem Ci później. Buźka.

Rozłączyła się a ja odetchnąłem z ulgą , przejechałem dłońmi po twarzy i spojrzałem na Kate.
Widziałem,że może ją zaboleć to jeśli dowie się o Arianie. Ale jednocześnie nie chciałem przed nią niczego ukrywać. Byłem w kropce. Postanowiłem pomilczeć i wymyślić jakiekolwiek rozwiązanie .
Podszedłem do Katherine i przytuliłem ją od tyłu składając dłonie na jej brzuchu.

- Co dzisiaj tak misiek ?
- Brakowało mi Ciebie ,więc chce się poprzytulać.
- Oo ,mój misiek.

Pstryknęła mnie w nosek i wstała.

- Wyjdziemy gdzieś?  - zaproponowałem
- Pewnie ,przebiorę się i możemy iść .
- Oj wyglądasz dobrze skarbie .
- Nie , nie wystarczająco .

Zaśmiała się i zniknęła za drzwiami łazienki. Ja również się przebrałem .


KATHERINE
Justin odrobinę dziwnie się czasem zachowywał ale mam nadzieję ,że mu to minie. Po 10 minutach wyszłam z łazienki i zastałam Justina całkiem inaczej ubranego niż przed wejściem do łazienki.
Wyszliśmy z domu . Szliśmy okoliczną dróżką ,przez różne parkingi .  Nagle Justin zaczął coś nucić . Oczywiście znałam piosenkę  , zaczęłam równo z Justinem śpiewać. , szliśmy tak kawałek gdy Justin się zatrzymał i spojrzał mi w oczy .

- Coś się stało ?
- Nie , chciałem Ci powiedzieć tylko,że jesteś śliczna

Zarumieniłam się a Justin przejechał po moim policzku  dłonią i przywarł swoimi ustami do moich, składając kilka mokrych pocałunków. Wpijał się w moje usta z każdą sekundą mocniej. Po czym po kilku minutach odkleił się .

-  A Tobie co się stało ?
- Narzekasz skarbie? - spojrzał zawadiacko.
- Ależ skąd - zaśmiałam się .

Weszliśmy do parku i szliśmy ścieżką wzdłuż w milczeniu. Justin cały czas trzymał mnie za dłoń i głaskał lekko moje palce, po czym splótł je ze sobą . Spojrzałam na Justina z uśmiechem na buzi , po czym odwzajemniłam jego szczery i wesoły uśmiech . Justin lekko mnie podniósł .

- Jesteś moja ?
- Moooże - przeciągnęłam .
- Jesteś moja ?
- Może , nie wiem, co z tego będę miała?
- Wszystko czego zapragniesz.
- No nie wiem czy Ty to dobra inwestycja w uczucia.
- No nie żartuj kochanie - podniósł mnie jeszcze wyżej .
- Tak jestem Twoja

Puścił mnie na dół i musnął lekko usta przetrzymując pocałunek.

JUSTIN

Nasz pocałunek przerwał dzwoniący telefon Kate. Odsunęła  się ode mnie  i przeciągnęła palcem  po ekranie aby go odblokować, przyłożyła telefon do ucha i odeszła kawałek . Usiadłem na ławce czekając na nią. Po dziecięciu minutach wróciła i usiadła obok. Mój oddech jakby przyspieszył tak samo jak puls . Znów zacząłem się denerwować. Dwaj przechodzący Panowie powiedzieli do mojej kobiety Dzień Dobry.

- Kto to był ?
- Szczerze mówiąc nie wiem, nie znam.
- Nie znasz?
- Tu wszyscy do wszystkich mówią dzień dobry i nikogo nie obchodzi dlaczego .
- Skarbie kiedy wrócimy do domu?
- Jutro ,dobrze ?
- Okej

Musnąłem ją w usta i wróciliśmy do domu, gdzie czekała już nas pożegnalna kolacja. Obydwoje zasiedliśmy do stołu z rodziną Kate. Pomodliliśmy się i zaczęliśmy jeść. Kuzynki Kath co chwila mnie o coś pytały.

- Możecie już skończyć i się zając posiłkiem? - zapytała ciocia Kate
- Wybacz mamo ,już.
- Przepraszam za nie Justin , nie zachowują się tak.

Zaśmiałem się i pomachałem głową na znak ,że rozumiem przekaz . Zjadłem do końca swoje danie tak samo jak Katherine . Poszliśmy na górę się spakować.

- Ile Ty tu tego zabrałaś?
- Myślałam,że dłużej będę tu musiała siedzieć.
- Chciałaś nie musiałaś
- No dobrze, myślałam,że dłużej potrwają wakacje.
- Zepsułem je?
- Nie skarbie nigdy - oznajmiła i musnęła mnie w usta.

Przytuliłem ją i zapiąłem jej torbę. Zegar  wskazywał 21.00 .

- Masz może ochotę popływać?
- Z największą przyjemnością - odpowiedziałem .

Przebraliśmy się i wyszliśmy do basenu. Patrzyliśmy jak ładnie słońce zachodzi po czym weszliśmy do wody.
Podpłynąłem do niej i podarowałem pocałunek . Przerodził się w dziki i namiętny . Postanowiliśmy wieczór dokończyć w pokoju. Zwykłe przytulanie oczywiście. Owinęliśmy się ręcznikami i wróciliśmy do pokoju.


KATHERINE

Było już około godziny 22.30 gdy weszliśmy do domu. Kierowaliśmy się cicho do pokoju, gdy Justin nagle upadł przede mną , poślizgnął się na mokrej posadzce, a ja wybuchłam śmiechem . Mocno trzymałam się za brzuch nie mogąc powstrzymać śmiechu. Justin przypełzał do mnie i pociągnął mnie za nogę , po czym upadłam na sam tyłek. Spojrzałam na niego krzywo , po czym i Justin zaczął się śmiać. Mój śmiech trochę ucichł i obydwoje widząc zapalone światło w sypialni wujka skierowaliśmy się do mojego pokoju. Wbiegliśmy do niego i zakluczyłam drzwi. Zdjęłam górę od stroju i założyłam luźną mi koszulkę Justina . Zdjęłam dół od stroju i włożyłam swoje spodenki do spania. Justin naśladując mnie zdjął swoje hawajki i włożył bokserki , wytarł w ręcznik włosy i wskoczył do łóżka.  Ja zrobiłam podobnie , skierowałam jeszcze się do łazienki i psiknęłam się swoimi  perfumami ,pakując kosmetyczkę do torebki  i weszłam do łóżka. Położyłam swoją głowę na torsie Justina, po czym On wziął kosmyk moich włosów i zaczął nim kręcić kółeczka. Moje oczy zamykały się ,spojrzałam w górę widząc ,że Justin również odpływa, zgasiłam lampkę przy łóżku ,wtuliłam się w niego i zasnęłam.

- Dzień dobry skarbie - usłyszałam cichy męski głos
Potrząsnęłam głową czując męskie perfumy . Podniosłam swój wzrok i zobaczyłam Justina. Moja buzia od razu rozpromieniła się . Justin ucałował mnie w czoło i wyskoczył z łóżka.

- Za dwie godziny lot kochanie - dodał .

Machnęłam  ręką i skuliłam się. Justin wyniósł mnie z łóżka i zniósł na dół do kuchni. Posadził na stoliku i postawił przede mną talerz z jedzeniem.

- Nie musiałeś tego robić - zaśmiałam się
- Oj musiałem, wcale byś nie wstała . A teraz otwórz buźkę ,leci samolocik
- Jestem duża .

Wzięłam od  niego widelec i nabiłam sobie kawałek ogórka na widelec . Po dziesięciu minutach mój talerz był całkowicie pusty. Poszliśmy się z Justinem szykować na górę . Około trzydzieści minut później nasze walizki były już na dole jak i my.
Pożegnałam się z rodziną zarówno jak i Justin . Wyszliśmy z domu  i wsiedliśmy do taksówki wcześniej zamówionej. Zajechaliśmy na lotnisko i od razu skierowaliśmy się do odprawy widząc ,że ludzie już wsiadają  do tunelu prowadzącego do samolotu. Daliśmy torby do bagażu i odbyliśmy odprawę, celnicy nie mieli nic przeciwko więc wsiedliśmy do samolotu. Góra trzydzieści minut znaleźliśmy się  już w trakcie drogi do domu.

- Cieszę się ,że mnie odzyskałeś .
- Oczywiście mogłem to zrobić lepiej. Jakieś fanfary, orkiestra , grać pod oknem na gitarze, zaśpiewać.
- O właśnie! - zaśmiałam się - Nie no skarbie było doskonale
- Mogę więcej, ale to przy innych okazjach

Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na ramieniu Jusa .


JUSTIN

Nic nie może opisać jak szczęśliwy czułem się mając ją obok siebie. Głaskałem ją w głowę i przytuliłem po czym usnęła. Moja głowa spoczęła na jej i również zasnąłem obudziłem się jakieś 4 godziny później.
Zauważyłem ,że nie ma Kate , moje serce odrobinę przyspieszyło ,ale na szczęście była tylko w toalecie.
Usiadła obok mnie i spojrzała na mnie.

- Nie powiedziałaś mi kto dzwonił - zacząłem
- Casie
- Co chciała? - moje dłonie znów się spociły .
- Nic konkretnego , tak popytała poopowiadała . Czymś się denerwujesz ?
- Nie skądże skarbie.
- Tak właśnie widzę, coś zrobiłeś?
- Ja jestem aniołkiem ,zapomniałaś?


Uśmiechnąłem się zawadiacko i przygryzłem jej dolną wargę . Rozejrzałem się po samolocie dostrzegając znanego mi mężczyznę . Był to manager Ushera z tego co wiedziałem . Wiem też ,że jest wielką szychą w przemyśle muzycznym . Uśmiechnąłem się i wróciłem do Kate

- Wiesz kto tam siedzi ?
- Gdzie? - rozejrzała się
- Na miejscu B28
- Jakiś facet
- Wiesz co to za facet ?
- Nie ,po co miałabym wiedzieć?
- Manager Ushera!
- Ta i co by robił w takich liniach lotniczych w 1 klasie a nie w prywatnym samolocie ?
- Może oszczędza
- Oj może Ci się coś przewidziało skarbie . To na pewno nie On .
- Jestem pewny.

Spojrzałem jeszcze raz .

- Może masz racje, to pewnie nie On .

Kolejne godziny lotu dłużyły się . Kate szukała czegoś  w internecie  i rozmawiała ze znajomymi a ja patrzałem na ludzi w samolocie.

- Zamieńmy się miejscem.
- Okej - zgodziła się .

Zamieniliśmy się miejscem i zacząłem obserwować sobie różne rzeczy przez okno. Widziałem wielkie wody przez okno . Zatraciłem się, bo nawet nie zauważyłem kiedy Katherine wstała z miejsca i gdzieś poszła .
Zacząłem jej szukać w samolocie i dostrzegłem ją przy miejscu B28 rozmawiającą z tym mężczyzną o którym wcześniej wspomniałem.


KATHERINE

Poszukałam o tym mężczyźnie co mówił Justin w internecie i rzeczywiście miał rację. Był to manager Ushera.
Justin był tak pochłonięty widokami zza okna ,że nie zwracając na niego uwagi wstałam z miejsca i poszłam do faceta .

- Przepraszam - powiedziałam
- Tak ? Słucham , w czym mogę pomóc - odrzekł
- Jest Pan managerem Ushera?
- Tak zgadza się , o co chodzi?
- Bo tam na miejscu A19 siedzi mój bardzo utalentowany chłopak. Mógłby Pan przesłuchać jego piosenkę?
Przepraszam za bezpośredniość , ale zależy mi na tym .
- Spróbować można, masz jego płytę ,demo ,cokolwiek ?
- Piosenkę na telefonie , którą nagrał i mi wysłał .
- Pokaż .

Wyjęłam słuchawki z kieszeni i podłączyłam do telefonu włączając piosenkę . Scooter słuchał jej z uwagą .
Po trzech minutach wyłączył piosenkę i podał mi telefon .

- Ii ? Co Pan sądzi ?
- Złe to to nie jest. Podaj mi jego numer . Narazie nie mam terminów . Więc to wątpliwe, ale daj numer.
- 787****** . Tak dobrze, dziękuję . Poza tym Katherine .
- Scooter , miło poznać.
- Wzajemnie.

Uśmiechnęłam się i wróciłam do siebie na miejsce.

- To nie On .
- Ech .... - westchnął

Widziałam jak Justinowi smutno,ale przytulił się do mnie. Po kolejnej godzinie dotarliśmy już do swojego  miasta .  Odebraliśmy swoje bagaże , wsiedliśmy do samochodów pozostawionych na strzeżonym parkingu i pojechaliśmy do domów. Najpierw do mojego . Zostawiłam swoje torby i auto . Wsiadłam do Justina i pojechaliśmy do domu.

- Dziwne...
- Co ?
- Nikogo w domu nie ma - powiedziałam .
- Nie jesteś już mała,żeby Cię witali niespodzianką .
- Tak ,ale miło kogoś zastać w domu a nie pustkę.
- Masz mnie, starczy ?
- Yhm .

JUSTIN

Widziałem jak opadają kąciki jej ust w dół . Dojechaliśmy do mnie do domu. Wyciągnąłem z bagażnika swoją torbę i złapałem za rękę Kate. Skierowaliśmy się do drzwi. Przekluczyłem  je tym samym otwierając.
To co zobaczyłem kompletnie powaliło mnie z nóg. Mój dom kompletnie w potrzasku , nic nie zniknęło ,ale meble poprzewracane . Kazałem zaczekać Katherine w korytarzu .

 - Nie! Sam nie pójdziesz .
- Zostań .
- Nie! - powiedziała donośnie

Chwyciłem ją za rękę i skierowaliśmy się do mojego pokoju. Otworzyłem drzwi , chwytając broń .
Nikogo już nie było.  W tym pokoju nie było już za dużych uszkodzeń.

- O nie ... - westchnęła ciężko Kate
- Co się stało ?

Wskazała mi nasze wspólne zdjęcia. Przyjrzałem się im, twarz Katherine wydrapana była kompletnie ze zdjęć. Na zdjęciach była krew. Kate odłożyła ramki ze zdjęciami i rozpłakała się .

- Hej! Maleńka , nie płacz, to tylko zdjęcia.
- Nie rozumiesz? Nasze zdjęcia, Ty cały , ja wydrapana i w krwi . Nie rozumiesz co to znaczy?
- Nic Ci nie będzie! Uwierz mi , już ja się o to postaram.
- Kto to mógł zrobić ? - zapytała

W mojej głowie zaczęły się przewijać setki myśli , kto ,co,czemu ?!
Wziąłem kartkę papieru i zacząłem wypisywać osoby którym mogłem coś zrobić ,albo ja albo Kate.
Do głowy przyszły mi 3-4 osoby.  Nagle telefon Katherine zaczął dzwonić .

- Odbierz - powiedziałem

Jak powiedziałem tak uczyniła.
- Halo - ucichła
- Skarbie tu tata i Casie , narazie nie będzie nas w domu.  Wrócimy za niedługo. Casie chce Ci coś powiedzieć.
- Casie?
- Tak to ja muszę Ci powiedzieć co się wczoraj wydarzyło i kto przyszedł do mnie.
- Słucham


_______________________________________________________________________________


I jak kochani podoba Wam się ? Jak myślicie gdzie są ojciec Kate i Casie?  Kto się włamał do Justina? 
Komentujcie <3











niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 18.

JUSTIN


- Szczerze ?
- Tak szczerze - spojrzała na mnie
- Nie . Nie tęsknie doskonale wiesz czemu zerwaliśmy. Tak jak jest teraz mi pasuje. Jest dobrze.
- No dobrze . Wybacz.
- Nie ma sprawy ,po prostu nie widzę nas już jako pary . Rozumiesz mnie ?
- Oczywiście

W tym momencie Ariana przytuliła się do mnie a ja zauważyłem przyglądającą się temu Casie .
Wiedziałem,że wyjaśnić tego nie będzie łatwo.

- Dobranoc .

Casie machnęła głową na znak ,że nie jest zadowolona i ,że powie o tym wszystkim Katherine. Odszedłem od drzwi Ariany idąc kawałek za Casie .

- Zaczekaj , to nie tak jak myślisz .
- Ach taak!

Odwróciła się wskazując palcem w moją stronę.

- Jesteś dupkiem . Prawdziwym lovelasem, graczem , podrywaczem i chuj wie jeszcze jak można to nazwać.
- Skąd możesz to wiedzieć?! Nie znasz mnie! Przyjaciół nie mogę  już mieć? Twoja siostra mnie zostawiła ,nie ja ją .
- Tak jasne. Myślisz,że nie widziałam jak ta laska patrzała na Ciebie jak w obrazek! Wiedz ,że Kate się dowie. I już nigdy nie będziecie razem. Dzwoniła do Ciebie mnóstwo razy .Żaliła mi się,że nie odbierasz, olewasz ją. Ona raczej by  chciała to naprawić,ale niee po co. Oczywiście książę Justin musi po swojemu postępować. I olewać osobę którą kocha. Myślisz,że nie widziałam jak była szczęśliwa z Tobą ? Pierwszy raz dała komuś dojść do siebie tak blisko a Ty co zrobiłeś ? Spierdoliłeś wszystko .
- Zrobisz coś dla mnie ?
- Czego jeszcze?
- Powiesz mi gdzie jest ?
- Hmmm - zamyśliła się


KATHERINE


Doszłyśmy do domu i przez cały wieczór rozmawiałam z Casie na skypie. U nich było nieco wcześniej więc pozwoliłam,żeby sobie spędziła lepiej ten czas .Rozłączyłam się i zeszłam przebrana już .
Pomogłam cioci przygotować jedzenie na grilla. Podałam wujkowi miskę z kiełbaskami , szaszłykami i zajęłam miejsce obok Melody. Pokazała mi na telefonie zdjęcie swojego chłopaka i tak zeszłyśmy na ich temat. Zaproponowałam jej ,że dokończymy rozmowę o płci przeciwnej po kolacji . Na spokojnie w moim pokoju. Zgodziła się ,po czym wujek podał na stół smakołyki. Zabrałyśmy się za pałaszowanie pysznych szaszłyków na ostro. Co chwila popijając colą dokańczałyśmy jedzenie. Podziękowałyśmy ,sprzątając stół wyniosłyśmy wszystko do śmieci i do kuchni poznosiłyśmy resztki jedzenia. Powędrowałyśmy na górę i zasiadłyśmy u mnie na łóżku , przyniosłam colę i chipsy.

- No to opowiadaj - zaczęła Melody
- Ach co Ci tu mam opowiedzieć. Jeden z moich chłopaków zmarł tragicznym wypadkiem
- Przykro mi .
- Ale to dzięki temu poznałam Justina, tego jedynego, tak myślałam. Myślałam ,że wiecznie będzie idealnie ,że nic nas nie rozdzieli ,że wiecznie będę ja i On. Ale los chciał inaczej i znalazłam się tutaj .

Widziałam wzruszenie w jej oczach za każdym razem gdy mówiłam coś o Justine i o mnie.
Po około godzinie obydwie zasnęłyśmy. Rano obudziłam się z lekką infekcją gardła ,słabo mogłam mówić i bolało mnie trochę . Ubrałam się  i zeszłam na dół do ogrodu . Usiadłam sobie przy basenie mocząc nogi. Cioci ani wujka nie było w domu tak samo jak młodej . Zostałam sama z Melody. Usiadłam sobie na leżaku i pozwalałam słońcu opalać moje nogi i buzię . Odsłoniłam lekko brzuch pozwalając aby promienie do niego również się dostały.

JUSTIN 


- No proszę nie bądź taka .
- Okej, pomogę Ci , ostatni raz.
- Dziękuje,jesteś wielka .
- Wiem, troche utyłam .
- Oj nie w tym sensie.

Zaśmiała się i wyciągnęła z torebki karteczkę na której zapisała adres. Wziąłem skrawek papieru i pobiegłem do siebie do domu. Spakowałem kilka rzeczy  i przebrałem się . Zabukowałem sobie bilet na następny lot który jest już za dwie godziny. Ruszyłem szybko swoim autem  na lotnisko i poszedłem oddać walizkę. Mężczyzna podał przez głośniki ,że już sprawdzają bilety i wsiadają na pokład . Ucieszyłem się ,że szybciej i pobiegłem do odprawy. Na szczęście nie wziąłem broni więc obeszło się bez większych problemów przy odprawie . Wsiadłem na pokład,zająłem szybko swoje miejsce na fotelu koło jakiejś pary. I patrzałem przez okno. Zasnąłem, obudziła mnie stewardessa informująca po kilku godzinach ,że dolatujemy i ,że powinienem zapiąć pasy. Zrobiłem jak nakazała ,zapiąłem je i czekałem aż  wylądujemy ,moje nogi nie cierpiały zwłoki.  Po dwudziestu minutach koła samolotu znalazły się na ziemi , a po kolejnych dziesięciu można było już bezpiecznie wysiadać. Wszyscy z samolotu rozeszli się w swoich kierunkach. Odebrałem swoją torbę i wyszedłem przed lotnisko starając się zorientować gdzie mam podążać. Zapytałem Pana z taksówki gdzie znajdę napisaną na papierze ulicę.

- Uu Panie to ekskluzywna i bogata dzielnica . Stać Pana?
- Nie chce kupić domu. Szukam kogoś .
- Zawiozę Pana .

Wsiadłem do jego taksówki i zajechaliśmy pod ogromną białą villę. Wysiadłem płacąc mu za dowóz. Po czym odjechał. Skierowałem się w stronę drzwi i zapukałem znacznie w nie. Słysząc kroki kogoś w domu.
Otworzyła mi różowo włosa kobieta. Podejrzewałem ,że to kuzynka Kate .

- Jest może Katherine ?
- Jest, a Ty to ?
- Justin. Mogłabyś ją poprosić nie mówiąc ,że to ja?
- Oczywiście. Melody jestem tak poza tym.
- Miło Cię poznać - odrzekłem.
- Zaczekaj tutaj .

Zamknęła mi drzwi i czekałem jak kazała . Słyszałem jak woła Katherine ,żeby poszła otworzyć drzwi.
Nie słyszałem niestety reakcji Kate. Po chwili usłyszałem ciągnięcie za klamkę, odwróciłem się do drzwi i ujrzałem jak zawsze piękną moją kochaną dziewczynę ,znaczy Katherine .

- Justin? - zapytała  ochrypiałym głosem - Co Ty tu robisz ?
- Przyjechałem do Ciebie ,po Ciebie, dla Ciebie skarbie .

Widziałem jak z jej oczu wypłynęła łza .Otarłem ją po czym złączyłem nasze usta razem,mocno łapiąc ją w pasie .

- Skarbie stęskniłem się
- Brakowało mi tego
- Muszę coś Ci wyznać . Pamiętasz może nasze dni na plaży  chciałbym tam wracać każdej nocy
Nie mogę skłamać, to był najlepszy czas mojego życia .Leżenie na plaży, gdy słońce zachodziło .Granie na gitarze przy ognisku zbyt głośno. Wiesz kochanie  Dawniej myślałem, że lepiej mi samemu .Dlaczego
 miałbym kiedykolwiek pozwolić Ci odejść? Przy świetle księżyca, gdy wpatrywaliśmy się w morze
W słowa, które szeptałaś, zawsze będę wierzył . 

- Ale Justin , zraniło mnie to wszystko. 

- Chciałbym się cofnąć tak, jak wciska się przewijanie .Byłaś moja i nigdy nie powiedzieliśmy do widzenia.
- I już nie powiemy, prawda? 
- Oczywiście skarbie . 


KATHERINE


Moje serce zamarło gdy zobaczyłam Justina w drzwiach ,ale jednocześnie ucieszyłam się ,że jest tutaj.
Nie wyglądałam najlepiej a On jednak został. Nie dał mi odejść ,ponownie . Porozmawialiśmy chwilę,wpuściłam go do środka i zaprowadziłam do swojego pokoju. Położyliśmy się na łóżku. Justin wplótł swój palec w moje włosy. Wstałam z łóżka i zakluczyłam drzwi. Wróciłam do Justina do łóżka siadając na jego nogach .

- Cieszę się ,że tu jesteś - pochyliłam się do pocałunku .
- Kocham Cię skarbie - oznajmił
- Ja Ciebie też - nasze usta mocno się w siebie wtopiły

Jego dłoń zaczęła wędrować wzdłuż mojego uda, pleców i z powrotem powędrowała na pupę.
Czułam jak w jego bokserkach coś rośnie. Nie czekając dłużej ściągnęłam jego spodnie i bokserki oraz swoje stringi ,wprowadziłam jego penisa w siebie.
Justin głośno syknął z rozkoszy i  zaczął rytmicznie bujać udami w górę w dół wbijając się całą  długością swojego członka we mnie. Oparłam swoje ręce na jego klatce piersiowej i zaczęłam bujać się równo z nim.
Justin splótł nasze palce u rąk ze sobą oraz mocno mnie przywarł do siebie ,coraz intensywniej wbijając się we mnie. Jęczałam z podniecenia i lekko się wierciłam .
- Mocniej skarbie mocniej  - wydałam rozkaz

Justin nie czekał ani chwili i od razu można było poczuć jego ruchy we mnie.

-Skarbie - wysapał Justin

Słyszałam jego głośny oddech i szybki puls . Coraz szybciej się poruszał ,czułam ,że zaraz oboje dojdziemy .
Po chwili zalała nas rozkosz . Czułam jak nasze ciała stapiają się w jedno ,widziałam,że Justin czuje tak samo. Uśmiechnęłam się szeroko i pozostałam na nim jeszcze chwilę .

- Wciąż tak samo przyjemnie?
- Oczywiście skarbie - wyprostował się lekko mnie całując i ciągnąc mnie za dolną wargę swoimi ustami -    
   Wciąż jesteś najlepsza

Zarumieniłam się i schowałam swoją twarz w jego tors . Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

- Co ? - krzyknęłam
- Skończyliście już ?  Rodzice jadą .

Obydwoje z Justinem zerwaliśmy się z łóżka panicznie poszukując swoich ubrań , które rozwalone były po całym pomieszczeniu . Ubraliśmy się kompletnie i zeszliśmy na dół do salonu siadając przed TV.

Justin uśmiechał się do mnie zalotnie a moje nogi wylądowały na jego udach.

- Masuj - zaśmiałam się

O dziwo Justin nic nie powiedział a zaczął pieścić moje łydki posuwał się w górę . Jego dłoń spoczęła na mojej kobiecości gdy do domu wszedł wujek. Zerwałam się z kanapy i poszłam ich przywitać .

- Witaj wujku. Poznaj
- Justin ,co Ty tu robisz?
- Znacie się? - spojrzałam zdziwiona
- Oj tak, zdecydowanie za długo - skomentował Justin.
- Nie wiedziałem ,że to Twój kolega - powiedział wujek
- Chłopak wujku ,chłopak z tego co pamiętam .

Justin zawadiacko się do mnie uśmiechnął  i wstał przywitać się z wujkiem.

- To mój drugi szef skarbie - złapał mnie za ramiona
- Wszyscy jesteśmy w to wplątani - dodał wujek - Dzięki Twojemu tacie
- Nie masz nic przeciwko jeśli zostanie tutaj ze mną kilka dni?
- Ależ skąd, pod warunkiem ,że będziecie grzeczni i nie będziecie zakłócać ciszy nocnej .
- Nie wujku  to jeszcze nie dla nas.

Zaśmiałam się . Wywróciłam oczami i pomogłam  cioci wnieść do domu zakupy . Zaniosłam je do kuchni i położyłam na blacie torby i wróciłam do wujka i Justina .

- Długo tu zostaniesz ?
- Nie , kilka dni, i mam nadzieję ,że Kate wróci ze mną do domu.
- Wrócę. Odpoczęłam już, trochę utyłam, można wracać .

Zaśmiali się . Justin wziął mnie na swoje kolana i objął mnie w pasie jednocześnie całując moje plecy .

- Kate! - zawołała Melody
- Tak?
- Casie dzwoni , odbierz .

Justin ciężko przełknął ślinę i puścił mnie z uścisku .

- Wszystko w porządku ?
- Tak jak najbardziej - uśmiechnął się

Poszłam na górę i odebrałam rozmowę od Casie.

- Hej siostrzyczko - krzyknęła
- No hej hej. Coś chciałaś?
- Muszę Ci coś opowiedzieć .
- No słucham ?

W drzwiach stanął Justin i mi się przyglądał .

- No mów Casie - powiedziałam



________________________________________________________________________________

I jak podoba Wam się ta część ?  Liczę na pozytywne noty .
KOMENTUJCIE <3