SCM MUSIC PLAYER

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 32


KATHERINE


Rozmowa się urwała, chłopcy nam przerwali i odwieźli mnie do domu. Od razu schowałam się pod kołdrę. Wiedziałam ,że  nie powinnam wtedy łapać go za tą dłoń,ani nie dać mu się złapać. Moje ciało przeszedł dreszcz gdy o tym myślałam. W mojej głowie kołatało się mnóstwo różnych scenariuszy.. Ale jednego byłam pewna ,że nie powinien zapomnieć ,że kiedykolwiek istnieliśmy. Nie zapomnij o tym. Ale po prostu daj temu umrzeć, bez żadnych pożegnań ,szczegóły nie mają znaczenia. Oboje płacimy cenę , czasem napływają mi łzy do oczu. Wiesz kochanie, czasami to lubię, bo to już nie boli tak. Teraz kiedy Cię widzę udaję ,że wszystko jest w porządku. Czasem chcę do Ciebie podejść,wrócić ,ale zawracam. Kochanie muszę przyznać ,że jesteśmy ważniejsi od wszystkiego. Pamiętaj w nas to co najlepsze i nie zapomnij o późnych wieczorach spędzonych w ciemności i budzenia się w moich ramionach. Zawsze będziesz w moim sercu i widzę to w Twoich oczach, wciąż tego chcesz,więc nie zapomnij o nas.  Mówię tylko tak dla ćwiczenia, nic nie może dorównać Twojej pierwszej miłości, więc mam nadzieję,że to zapamiętasz. Jeśli coś jest to na zawszę. Niektórzy mówią ,że jesteś w nowym związku ,ale oboje wiemy nic nie może być bliżej. To co mieliśmy przetrwało. Oboje nie możemy zapomnieć jak było nam dobrze razem. Jest tylko jedno ja i Ty którzy pałaliśmy do siebie sympatią. Nie ważne co zrobisz jesteś jedynym ,to jest fakt.  Więc kochanie nie możemy tak tego zostawić, ogień pali się w nas. Już zawsze będziemy tego żałować ,więc proszę nie zapomnij o ciemnych nocach i budzeniu się w moich ramionach. Jeżeli Ona teraz okręciła Cę sobie w okół palca , jest tylko kłamcą. Ona chce być taka jak ja ,ale nigdy taka nie będzie. Nigdy nie będzie taka jak KG.
Po moich rozmyśleniach wszystkie emocje ze mnie zeszły, pogrążyłam się w śnie. Spałam spokojnie a moja klata swobodnie ruszała się w naturalnym rytmie. Obudziły mnie promienie słońca swobodnie wpadające przez okno. Przebudziłam się i otworzyłam je dając światłu dostęp do źrenic.  Przeciągnęłam się dwa razy leżąc jeszcze chwilę , wstałam z łóżka i spojrzałam przez okno. Nowy Jork pokrył śnieg. Wszystko ucichło. Pytania, zagadki, tajemnice, ludzie. Miasto stanęło jakby w biegu i pozwalało się cieszyć każdą chwilą. Mój telefon wydał z siebie dźwięk i poinformował mnie o nowej wiadomości. Podeszłam do półki na której leżał telefon i chwyciłam go w dłoń, kciukiem przesunęłam po ekranie jednocześnie odblokowując telefon. Wiadomość od : KIM  Treść :  Zagrasz w reklamie , bądź w studiu o 15.00 
Moja dłoń przywarła do otwartej ze zdziwienia buzi , ucieszyłam się jak nigdy dotąd. Cieszyłam się ,że ktoś daje mi szansę na takie coś. Że pokładają we mnie nadzieję



JUSTIN 


Nie jestem wyjątkowy, co do tego nie mam wątpliwości. Jestem zwyczajnym człowiekiem o zwyczajnych myślach i wiodłem zwyczajne życie. Nikt nie postawił pomnika ku mej czci,a moje imię szybko pójdzie w zapomnienie - lecz kochałem całym sercem i duszą , a to moim zdaniem wystarczająco dużo. Chciałem spędzić z nią resztę mojego życia nawet jeśli miałbym żyć jeszcze kwadrans . Nabroiłem! A wszystko zaczęło się od tego ,że się zakochałem. Kiedy na nią patrzyłem , była taka szczęśliwa , nie wiem czy już tak jest czy tylko dla tego ,że mnie widziała. Ale kiedy patrzę na nią myślę tylko o tym ,że pewnego dnia już mogę jej nie zobaczyć. Wiedziałem ,że już nie wróci... To ciążyło mi. Boże wybacz mi to wszystko co teraz zrobię. Ocal mnie przed tymi ,którzy polują na mnie nocą. Nie potrafię żyć sam ze sobą. Scooter każe mi coś zrobić, mimo,że ja tego nie chcę ... Nie powinienem, nie chcę, nie czuję tego samego co Ona. Chcę ,żeby mówiono o mnie przez to co robię przez moją muzykę a nie przez to z kim się spotykam czy co robię w wolnym czasie. Ale marketing to marketing są nieubłagani muszę robić to co Oni chcą ,a nie to co ja sam chce. Czuje się jak sterowana zabaweczka...Nie chcę tak ale muszę. Przykro mi ,że skrzywdzę najbliższe dla mojego serca osoby. Moja trasa teraz jest w Los Angeles. Carly opuściła nas na razie.. Zamieszka u mnie ,do czasu aż wrócę z trasy. Nie chciałem ,ale Scooter mówił,że to smakowity kąsek dla mediów.
Oszukujemy siebie tak często ,że gdyby nam za to płacili,moglibyśmy się spokojnie utrzymać...


KATHERINE


Wybiła godzina 15.00 byłam na planie i stylizowali mnie do reklamy perfum. Ubrali mnie w ciasną suknię na biuście a rozchodzącą się ku ziemi , była piękna, opływała całe moje ciało. Wyszłam w szlafroku na plan z telefonem w dłoni i wodą w drugiej. Popijałam ją ,aż nagle zauważyłam gigantyczny basen podświetlony niebiesko fioletowymi światłami , moje źrenice poszerzyły się , a na twarzy pojawił się lekki uśmiech. Rozebrałam się ze szlafroku i stanęłam na schodkach prowadzących do basenu , Kim chwyciła ode mnie butelkę z wodą i telefon a ja zamoczyłam jedną nogę, woda była letnia i cały czas podgrzewana ,żebym nie zmarzła.  Reżyser podszedł do mnie i wyjaśnił co mniej więcej mam robić , być seksowną , kuszącą i słodką , da się zrobić. Kiwnęłam ,że wiem o co chodzi i zamoczyłam całe ciało. Materiał mojej sukni ściemniał pod taflą wody. W tle puścili piosenkę a ja po słowach :  ŚWIATŁO, KAMERA ,AKCJA!
Zaczęłam poruszać się tak jak mi kazano , czułam się świetnie , grałam w tej wodzie dobre czterdzieści pięć minut , aż w końcu usłyszałam :  MAMY TO! 
Wszyscy zaczęli klaskać a ja podpłynęłam do wyjścia, Mark - mąż Kim podał mi dłoń i wyciągnął mnie z basenu .  Stanęłam równo na nogach i owinęłam się w ręcznik. Wysuszyłam swoje włosy i zdjęłam z siebie w garderobie mokrą sukienkę, stylistka przechwyciła ją ode mnie i zaniosła do suszenia , założyłam koszulkę jeansową ,czarne spodnie, kozaki i sweter . Chwyciłam w dłoń suszarkę i wysuszyłam końcówki swoich włosów , rozczesałam je i wyszłam z garderoby chwytając swój telefon.

- Kate - zawołał Mark
- Tak ?
- Możesz podejść?
- Oczywiście

Podeszłam do reżysera, Marka i Kim , schyliłam się do ekranu na którym oglądali ujęcia. Wyglądałam znakomicie, nie wiedziałam ,że tak potrafię.

- Reklama będzie dostępna na całym świecie, Twoje perfumy będą hitem
- Moje?
- Tak Twoje, to w ramach podziękowania za współprace. Od kiedy z nami pracujesz nasza firma ma więcej udziałów na rynku
- To nie moja zasługa
- Twoja ,sprawdziliśmy to.

Westchnęłam i uśmiechnęłam się szczerze . Moja reklama ,moje perfumy, moja kariera , rozwija się tak szybko. Każdy dzień przynosi coś ciekawego. Kim przytuliła mnie i podarowała mi kwiatki w zielonym koszyku. Przytuliłam się do niej mocno, to dzięki niej jestem tym kim teraz, tyle osiągnęłam. Przez jedną kłótnię z Justinem.. W sumie to w takim razie jego zasługa.  Wychodząc  ze studia skierowałam się do sklepu gdzie wywołują zdjęcia i drukują , weszłam do niego i podłączyłam swój telefon do maszyny. Otworzył się plik ze zdjęciami, wybrałam zdjęcie z Justinem z M&G. Wydrukowałam na papierze fotograficznym i poczekałam aż wyschnie. Odłączyłam swój telefon i usiadłam do stolika, z torebki wyciągnęłam długopis i na odwrocie zdjęcia napisałam :

Wróć do dnia kiedy zobaczyłam Twoją twarz, pierwszy raz. Wróć ponownie kiedy trzymałam Twą dłoń ,i wpatrywałam Ci się w oczy , bo wiedziałam ,że jesteś tym jedynym , z Tobą me życie się rozpoczęło. Możesz na mnie liczyć, zawsze. Bo Twoje serce jest w moich rękach . Wróć w czasie, zawsze wiedziałam,że jesteś mój. I nigdy nie znajdę nikogo tak perfekcyjnego jak Ty. Nie mogę zapomnieć sposobu w jaki czuje Twój uśmiech. Dziękuję Ci za wszystko.

 Katherine .


Włożyłam zdjęcie do koperty i zakleiłam ją. Schowałam w swoją torbę i wyszłam. Poszłam na parking po swój samochód, pokazując mężczyźnie karteczkę z miejscem na którym stoję  i rejestracją przepuścił mnie. Za naciśnięciem guzika samochód wydał z siebie dźwięk  oznaczający ,że jest otwarty. Wsiadłam na swoje miejsce za kierownicą i położyłam torbę obok siebie na miejsce pasażera. Włożyłam kluczyki do stacyjki i odpaliłam samochód, który wydał z siebie klasyczny furkot . Wyjechałam z miejsca i wjechałam na ulicę. Ruszyłam prosto w stronę domu Justina, wiedziałam ,że nikogo nie będzie. Chciałam tylko zostawić mu tą pamiątkę z podziękowaniem. Wszystko zaczyna się od czegoś  ,ale to wszystko byłoby niczym gdybyś nie wierzyła, Twoje serce by nie wierzyło.  Moje auto jechało 70 km na godzinę. Byłam przed domem Justina jakieś dwadzieścia minut później. Moje gardło zwęziło się a oddech stał się płytszy .  Zauważyłam ,że światło w pokoju Justina było zapalone. Ups! Czyżbym nie zgasiła go po ostatniej wizycie? Zaparkowałam samochód niedaleko domu Justina, wysiadłam z niego biorąc  klucze do jego domu z torby ,swoje od auta  i zdjęcie. Weszłam przez bramę zabezpieczoną kodem , otworzyłam ją i skierowałam się do głównego wejścia. Klucze od auta schowałam do kieszeni a Justina włożyłam w drzwi , klucz wszedł ale nie chciał się przekręcić , starałam się w każdą stronę, nic nie skutkowało. Wyciągnęłam je w końcu i zastukałam do drzwi słysząc kroki. Była to zdecydowanie kobieta na szpilkach. Moje serce zatrzymało się jakby w miejscu, słyszałam otwieranie zamka i zgrzyt otwieranych drzwi . Moim oczom ukazała się Carly  w skąpym stroju.
Zacisnęłam pięści a w nich klucze. Carly oparła dłoń o drzwi pokazując swój duży krystalicznie czysty brylant na palcu, mój oddech wydawał się tak jakby wcale nie istniał. 

- Co Ty tu robisz? - spytała Carly 
- Jest Justin? - zapytałam
- Nie ,jeszcze jest w trasie, za tydzień będzie. 

Nastała chwila ciszy a za Carly zauważyłam walizki stojące na korytarzy i kilka na schodach.

- Tak wprowadzam się, Jarly w końcu żyje. 
- Zmieniłaś zamki w drzwiach ? - zapytałam cicho
- Tak, nie możesz już mieć dostępu do naszej prywatności i naszego życia, nie wejdziesz już sobie tu kiedy będziesz chciała. 
- Jarly ?
- Fani nazwali tak połączenie naszych imion, w końcu w związku jesteśmy. Och i tak, zaręczyliśmy się. Mówił Ci już to Justin? 
- Jakie zaręczyny?! 

Czułam się jakby ktoś na mnie wylał kubeł zimnej wody, zrobił mi elektrowstrząsy i potrącił mnie w jednym czasie. Czułam się jak wyrzutek, kochałam , umiałam kochać, a nie czułam się kochana... Dlaczego znów mi to zrobił ?  Carly cofnęła się do domu  i chwyciła z półki kopertę.

- Proszę , to dla Ciebie ,liczę ,że się zjawisz.
- Co to ?
- Zaproszenie. Wszystko już ustalone, nie do odwołania.
- Możesz to przekazać Justinowi? 

Podałam jej swoją kopertę i zaznaczyłam 

- Tylko proszę nie otwieraj. Przekaż tylko jemu.
- Dobrze.

I tak wiedziałam ,że to zrobi. Odwróciłam się i szłam w stronę schodów.

- Ah i jeszcze jedno 
- Tak? - powiedziałam cicho
- Oddaj klucze

Odczepiłam klucze do jego domu i zostawiłam sobie brelok. Rzuciłam kluczami w jej stronę. 

- Proszę, są Twoje.

Odwróciłam się i zbiegłam ze schodów. Moje oczy zalały się łzami. Na dworze spadł kolejny śnieg, a moje serce pokrył lód. Wiedziałam,że definitywnie muszę skończyć z uczuciami do Justina. Usiadłam w aucie na swoim miejscu. I chwyciłam kopertę którą dała mi Carly. Otworzyłam ją jednym ruchem paznokcia. Koperta była rozerwana, wahałam się czy wyjąć z niej zaproszenie. Kusiło mnie żeby zobaczyć co tam jest, i moja pokusa zwyciężyła. Wyciągnęłam z koperty małą kremową ,pomarszczoną specjalistycznie kartkę. Moje oczy padły na napis : Zaproszenie na ceremonię zaślubin :  Carly Bradshaw  & Justin Bieber 
Godzina : 15.00  dnia 7 grudnia 2013 roku  w kościele Św.Patryka położoną przy piątej alei ,pomiędzy pięćdziesiątą i pięćdziesiątą pierwszą ulicą w centrum Manhattanu ,dokładnie na przeciw Centrum Rockefellera. Za niedługo... Moim kolejnym spostrzeżeniem były ich wspólne zdjęcia biało-czarne u dołu zaproszenia. Moje oczy zalała kolejna fala łez. Obraz zamazał mi się a moje serce pękło w kawałki... Schowałam twarz w dłonie na kierownicy i szlochałam. Przetarłam nimi kilka razy buzię i chwyciłam chusteczki które były w schowku. Wyciągnęłam je i zatrzasnęłam guzik od schowka. Przetarłam oczy chustkami mimo,że woda wciąż napływała do oczu. Pociągnęłam kilka razy nosem , spojrzałam w lusterko. Mój nos był czerwony, oczy spuchnięte , poliki czerwone i gorące, wargi były suche , prawie popękane. 
Włożyłam kluczyki do stacyjki i pojechałam z prędkością 140 km n godzinę do domu. W dziesięć minut znalazłam się w swoim garażu. Zgasiłam samochód i chwytając torebkę wysiadłam z niego. Przeszłam przez cały dom i stanęłam w końcu na schodach prowadzących do mojego pokoju. Czułam się jakby ktoś mnie zabił, wyciągnął kawałek mnie.  Casie zaczepiła mnie z dołu wołając

- Jesteś głodna , robię omlety, chcesz?
- Nie! - krzyknęłam oburzona

Nie chciałam tak ,ale w tej chwili nie byłam w stanie zdobyć się na cokolwiek miłego. Otworzyłam swoje drzwi  i zatrzasnęłam je za sobą przekluczając,tak aby nikt mi nie wszedł do pokoju. Rzuciłam torebkę na łóżko i podeszłam do okna zasłaniając je. W moim pokoju panował lekki mrok. Rozejrzałam się po pokoju, chwyciłam misia od Justina w dłonie i rozerwałam go, było mi tak źle. Musiałam na czymś się wyżyć. Padło na misia. Wata i kawałki pluszowej zabawki niczemu nie winnej latały po pokoju. Z półek chwyciłam zdjęcia moje i Justina. Wzięłam je w dłonie i rozwaliłam o podłogę rozbijając szkło na milion kawałków. Zdjęcie padło rozdarte na podłogę, zupełnie jak ja. Padłam ku ziemi , na kolana. Miałam dość , dość siebie, dość tej całej chorej sytuacji... Mój telefon zaczął wibrować w kieszeni. Wyciągnęłam go i przez zaszklone oczy spojrzałam na ekran na którym wyświetlił się Justin. Rozłączyłam go , i ponownie, kolejny raz, i tak z piętnaście razy. Nie dawał za wygraną, spojrzałam na ekran i odblokowałam go , przyszedł sms ,tak od Niego... 


____________________________________________________________________________

I jak podoba Wam się 32 rozdział ?  Komentujcie! <3
Wasza opinia wiele dla mnie znaczy <3 













czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 31

KATHERINE


Gdy wróciłam do domu rozpakowałam wszystkie rzeczy. Siedząc nad tym kartonem wyjęłam brelok , w moich oczach pojawiły się łzy, pamiętam jak Justin mi go dał na breloku byliśmy my, a z tyłu nasze imiona. Zawsze do kluczy miałam go nosić... Oczywiście będę , żeby wiedzieć gdzie są klucze, ale teraz ten brelok nie ma znaczenia. Ponoć... Doczepiłam go do reszty kluczy i rzuciłam karton na ziemię. Zdałam sobie z czegoś sprawę. Przecież nie tylko Justin jest temu winny, jeszcze ta Ariana. Miałam dość tego ,że wtrąca się w moje życie i mi wszystko niszczy. Wzięłam się w  garść i wyszłam z domu , byłam zdeterminowana, zła, i pełna nienawiści do tej dziewczyny. Wyszłam z domu i skierowałam się ulicą prosto w stronę jej zamieszkania. Byłam na miejscu dosłownie po dwudziestu minutach, taki szybki chód przybrałam. Zastukałam do jej białych drzwi z całą siłą ,moje kostki nabrały czerwonej barwy ,a w wejściu stanęła zadowolona Ariana 

- W czym mogę pomóc? - zapytała
- Zamknij się teraz ja będę mówiła
- Wyrażaj się trochę,co? Myślisz ,że to facetom się podoba?
- W dupie to mam. Ty mnie teraz posłuchaj - powiedziałam uniesionym tonem
- Co chcesz mi powiedzieć?
- Jeśli jeszcze raz wtrącisz lub chociaż spróbujesz się wtrącić w moje życie zginiesz marnie. Załatwię Cię tak,że będziesz zdychała  długo i boleśnie. Nikt nie zauważy ,że znikniesz, wszyscy będą wdzięczni ,że Ciebie nie ma, zrozumiałaś? Jeśli nie ,powtórzę. Zbliż się do mnie lub osób dla mnie bliskich , a nogi z dupy Ci powyrywam.
- I mam się wystraszyć?
- Nie, to tylko ostrzeżenie. Spróbuj się zbliżyć mała ,a  będziesz wąchała kwiatki od spodu. Zrozumiałaś?
- Tak - powiedziała wystraszonym i cichym głosem

Uśmiechnęłam się z pogardą i odeszłam.

- Nie zdziw się jak zostanie tatą
- Pierdol pierdol ja posłucham. Nie jestem już z nim. Może mieć dziecko z kim chce,a mi to i tak obleci.

Ścisnęło mnie w dołku ,ale odeszłam. Poszłam pod swoją agencję sprawdzić czy samochód odpali. Gdy dochodziłam ,minęłam się z Vanessą . Żadna z nas się nie odezwała. Ja na pewno nie będę pierwsza wyciągała ręki ,żeby przeprosić, nigdy. Nie ja zawiniłam. Wyjęłam z torebki kluczyki i otworzyłam za naciśnięciem guzika samochód. Otworzyłam drzwi i wsiadłam, w samochodzie było duszno. Włożyłam kluczyki do stacyjki i próbowałam odpalić. O dziwo samochód ruszył gładko... Może to było specjalnie? Żebym zobaczyła co Justin robi gdy mnie nie ma? Nikt nie zgadnie.  Ważne ,że samochód działał. Wyjechałam z podjazdu i ruszyłam do domu.



JUSTIN

Wyjechałem... Nie chciałem, chciałem naprawić stosunki z Kate, chociaż jako przyjaciele.. Ta już, bo uwierzę . Sam nie wierze w to co mówię. Przecież ja z nią nie mógłbym się przyjaźnić. Jest dla mnie najważniejszą kobietą w moim życiu a ja to spierdoliłem. Przepraszam. Nie chciałem. Od dzisiaj nie piję. Nigdy nic już nie wypiję. Nie kontroluję się wtedy.. Żałuje łez Katie,które widziałem. Żałuje,że zostawiłem ją tam samą.. Przepraszam,za wszystko. Gdybym mógł nigdy bym się nie upił nigdy bym nie zdradził jej. Nie chciałem nigdy skrzywdzić. Moje plany były takie ,żeby ją przeprosić.  Ale teraz to już nie mam jak.. Do miasta wrócę dopiero za cztery miesiące, a tak to dopiero za dwa będę niedaleko grał koncert... Chciałem się oświadczyć, nic z tego. Nie ma szans...  Tak planowałem z nią przyszłość, ale teraz to przeszłość.
Ostatnio  myślałem, myślałem o tym co mieliśmy. Wiem,że to było trudne ,to wszystko co wiedzieliśmy,tak.
Upijałem się by zapomnieć o bólu... Chciałbym dać Ci wszystko to na co zasługiwałaś , nigdy nic Cię nie zastąpi. Nic nie sprawi ,że będę czuł  się jak przy Tobie. Wiesz skarbie ,że nie mam do kogo się tutaj zwrócić. Wiem,że nie znajdziemy, ani ja ani Ty miłości..tak prawdziwej. Nie ma czegoś takiego jak my , nie ma czegoś takiego jak Ty i ja, razem trwający przez burzę. Dałem Ci wszystko ,wszystko co miałem, co zdobywałem.. Jestem zatracony w zakłopotaniu ,jakby to była iluzja... Starałem się sprawić czy przyjemność. Ale to już przeszłość to już za nami.  Nie ma nas. Powiedz mi czy było warto? Byliśmy tacy idealni... W mojej głowie powstał obraz pewnej piosenki. Usiadłem do pianina i włączyłem nagrywanie w swoim telefonie. Piosenka powstała w trzy może cztery godziny , nazajutrz poszedłem do Scootera, któremu bardzo spodobała się ta piosenka i postanowiliśmy ją nagrać i zaprezentować światu. Ustawiliśmy mikrofony i cały sprzęt, dzięki któremu mogliśmy nagrać piosenkę. Mieliśmy dzień wolny dzięki czemu skupiliśmy się na nagrywaniu. I powstało moje dzieło.  Scooter wpuścił je do internetu.. Już po dziesięciu minutach było kilka milionów wyświetleń. Ucieszyłem się i nagrałem filmik w którym dziękowałem swoim fanom. Filmik również obiegł świat. Cieszyłem się swoją popularnością. Całą ekipą zwiedzaliśmy miasto, zoo, kino, basen, wesołe miasteczko , poszliśmy zobaczyć scenę na której jutro wystąpię dla 100 tysięcy ludzi. Stresuję się ,ale liczę ,że przyjmą mnie ciepło.  Carly podeszła do mnie gdy chodziliśmy

- Przepraszam - powiedziała
- Jasne, nie rozśmieszaj mnie, takie osoby jak Ty nie przepraszają
- A jednak, przepraszam, nie chciałam być taka. Mój były naciskał ,że miałam wyciągnąć od Ciebie kasę
- Hahaha,nie opowiadaj  bajeczek
- To prawda ! Mam sms od niego ,udowodnić?
- Ta

Pokazała mi swój telefon i wszystkie wiadomości od byłego
- Już nie jestem z nim - dodała
- Super
- Wybaczysz?
- Pomyślę

Carly przytuliła się do mnie i poszła do koleżanek. Włożyłem dłonie w kieszenie od swoich jeansów i szedłem wolnym krokiem w stronę hotelu. Wszedłem do niego i od razu skierowałem się do swojego pokoju. Włożyłem kartę magnetyczną i gdy wyświetliło się zielone światełko pchnąłem drzwi  i wszedłem do środka. Zamknąłem je za sobą i zdjąłem z siebie ubrania wędrując w stronę  prysznica. Umyłem swoje ciało czekoladowym żelem , odświeżyłem włosy i wysuszyłem się. Umyłem swoje zęby i skierowałem się do łóżka. Wchodząc do niego włączyłem TV , w wiadomościach byłem głównie ja. Że jestem w Chicago , że jutro dam koncert , że wędruje po mieście. Gdy chciałem wyłączyć  i położyć się spać, w wiadomościach ukazała się Katherine ze mną. I nasze rozstanie... Doszło do mnie ,że to na prawdę koniec związku. Widziałem jej zdjęcia spod mojego domu z kartonem.. Jakiś paparazzi się w okół niej kręci. Nie chciałem tego jej fundować ,no ale nic już nie zrobię . Zdjęcia pochodzą z wczoraj.. Czyli jakoś żyje. Wyłączyłem telewizję i położyłem się spać. W mojej głowie pojawiły się różne myśli, ale wyłączyłem się i zasnąłem. Obudziłem się południem około 12.00 po czym około 14.00 byłem już na dole z ekipą. Jechaliśmy ćwiczyć układy i piosenki. Piosenki Nothing Like Us nie wykonam. Nie jestem w stanie jeszcze tego śpiewać ,ekipa nie zna chwytów ani chórek słów. Było coraz bliżej godziny 19.00 gdy miałem zacząć śpiewać. Przed tym spotkałem się z fanami na M&G. Było śmiesznie. Podobał mi się z nimi taki bliski kontakt.
Powoli dobijała godzina zero ,gdy będę musiał wyjść na scenę. W końcu na zegarze pojawiło się 00:00
Wyszedłem na scenę a muzyka zaczęła grać. Czułem ten bit, to brzmienie głośników, to drżenie podłóg , i krzyki fanów. Odetchnąłem i zacząłem śpiewać po kolei każdą z piosenek. Od All Around The World do Thought Of You. Skończyłem śpiewać, a  fani zaczęli klaskać, gwizdać, piszczeć, krzyczeć. Na sali zapanował hałas. Uśmiechnąłem się i powiedziałem ,że ich kocham, zbiegłem ze sceny i powędrowałem do swojej garderoby po wodę. Ten dzień był jednym z moich najszczęśliwszych.


KATHERINE


Minęły już dwa miesiące. Dwa miesiące od kiedy nie jestem z Justinem, oczywiście było kilka prób samobójczych, nie mogę zaprzeczyć ,że nie. Ale zapisałam się do psychologa i jest z dnia na dzień coraz lepiej.  Rak , wciąż jest, leczę się. Operacja za niedługo... Oby, odkładają to od 2 miesięcy już... Około 15  zaskoczyli mnie w domu znajomi, głównie koledzy.

- Jezu co tak wcześnie?
- Mamy dla Ciebie niespodziankę
- Jaką?
- Ubierz się wychodzimy.
- Nigdzie nie idę.
- Wychodzimy, nie dyskutujemy z Tobą - powiedział Cody.
- Muszę?
- Jeszcze pytasz! Musisz!

Westchnęłam i przewróciłam oczami , poszłam na górę i założyłam sweterek. Było coraz chłodniej ,więc dostosowywałam się do pogody. Założyłam jeansy i zeszłam z powrotem na dół.

- Od razu lepiej
- Twierdzisz ,że źle wyglądałam?
- Nie nie - zaśmiał się Cody i wyjął coś z kieszeni
- Co to ?
- Odwróć się
- Po co?
- Odwróć się. Jezu jaka Ty problemowa dzisiaj

Fuknęłam i odwróciłam się. Cody założył mi na oczy opaskę

- Lepiej ,żeby mi się nic nie skomentowało - skomentowałam i wygroziłam palcem

Zaśmiali się i wyprowadzili z domu. Wsadzili mnie do samochodu i ruszyli nim.

- A moje rzeczy?
- Mamy wszystko specjalnie dla Ciebie

Czułam po trzydziestu minutach ,że samochód się zatrzymał. Wyszliśmy z niego , słyszałam lekko krzyki i piski. Nie wiedziałam gdzie jestem. Ale w głowie zaczęło mi coś świtać. Weszliśmy do jakiegoś budynku ,słyszałam huk drzwi.

- Przebierzemy Cię
- Co? Nie! Po co?
- Nie czepiaj się mała, jest z nami Ashley ,Ona Cię ubierze
- Jeny ,konieczne?

Nikt mi nie odpowiedział .

- Czy to konieczne?
- Tak! - wszyscy krzyknęli

Ashley zabrała do damskiej toalety i zdjęła ze mnie sweterek i koszulkę którą miałam pod spodem. Założyła mi koszulkę z powrotem i na nią sweter.

- Nie patrz na to co masz pod spodem
- Żartujesz sobie? Kompletnie nic nie widzę.

Wyszłyśmy z łazienki i dołączyłyśmy do chłopców. Ponownie gdzieś szliśmy .

- Już?
- Jeszcze chwilka - powiedziała Ash


[ WŁĄCZCIE : PODKŁAD 1

Moje zdenerwowanie i niepewność coraz bardziej rosło.  Nie wiedziałam gdzie jesteśmy, co mam na sobie, po co tu jesteśmy, cokolwiek robimy nic nie widzę. Moje oczy nie są przyzwyczajone do tak długiej ciemności. Doszliśmy gdzieś.. Gdzie? Nie wiem. Moje nogi zadrżały a serce biło niespokojnie... Moje dłonie spociły się. W końcu zdjęli mi z oczu opaskę i krzyknęli radośnie TADAAA. Rozejrzałam się i zobaczyłam mnóstwo plakatów Justina a z tyłu "ścianę" pokrytą napisami Justin Bieber Live ...  A na przeciwko czerwoną kotarę. Już wiedziałam co zaplanowali. Moje serce biło jakby miało wyskoczyć z piersi. Wdychałam i wydychałam powietrze głośno.

- Nie denerwuj się mała , jesteśmy z Tobą, to tylko 5 sekund - powiedziała Ashley.

Żeby chociaż w połowie rozumiała co ja teraz czuję. W tłumie zauważyłam chłopaka z czerwoną czapką,który kierował się w naszą stronę. Stałam wśród znajomych a nie byłam taka odważna jak zawsze.  Z pośród  ochroniarzy wyłonił się On, Justin Bieber, jak zawsze perfekcyjny , ubrania dopasowane a oczy schowane pod okularami. Odwróciłam się i chciałam przedrzeć przez znajomych do wyjścia. Zatrzymali mnie. Niech to szlag. Mogłam się nie godzić. Usłyszeliśmy słowo :  NASTĘPNI.
Ludzie z jego ekipy dali nam znak ,że możemy iść na platformę gdzie będzie robione zdjęcie. Było blisko halloween więc wszystko na M&G było w tym charakterze.  Stanęliśmy na swoim miejscu a zza kotary wyłonił się Justin. Widziałam jego wzrok, jego źrenice powiększyły się, odwróciłam swój wzrok i wzięłam głęboki oddech. Zmienił się ,był lepiej zbudowany, wyrzeźbiony, oczy na szczęście miał te same. Tak samo jak uśmiech. Przywitał się ze wszystkimi wymijając mnie jakbym go nie interesowała.  Na końcu podszedł i przywitał się, odpowiedziałam tylko uśmiechem ,Justin objął mnie, a ja znów poczułam się jak za tamtych dni gdy wszystko było w porządku. Czułam się zmieszana ,szczerze nie wiem co o tym sądzić... Ashley pokazała mi gestem ,żebym się uśmiechnęła. I zeszła na dół. Wszyscy przyjęliśmy pozę, Justina dłoń splotła się z moją, nie opierałam się, nie miałam nic przeciwko, mimo,że tak nie powinno być. Zdjęcie wyszło zabawnie , uśmiechałam się cały czas. Myślałam ,że będzie gorzej, mimo wszystko byłam wdzięczna im,że mnie tu przywieźli.  Justin po zdjęciu ,to było zaledwie pięć sekund a wydawało się jak wieczność. Wieczność to byłoby za mało... Podszedł i powiedział

- Dziękuję ,że przyszłaś.

Wziął mnie w swoje ramiona i pocałował w polik stawiając z powrotem na ziemię. Pokiwał mi i wpuszczono następnych fanów...
[NIE WYŁĄCZAJCIE MUZYKI ]
Wyszliśmy  z tego małego ,ciasnego pomieszczenia i skierowaliśmy się na halę, w której dzisiaj odbędzie się jego koncert.  Usiedliśmy w loży dla VIP'ów , było strasznie gorąco, zdjęłam swój sweter i zaśmiałam się do siebie zauważając co mam na sobie.

- Największa fanka nie może być bez koszulki ze swoim idolem - zaśmiał się Cody
- Cicho siedź, to wy mi ją wcisnęliście .

Siedziałam czekając aż zacznie się , w końcu! Wybiła godzina 20.00 i Justin pojawił się na scenie. Wsłuchiwałam się w każdą jego piosenkę szukając przekazu. Fani zaczęli klaskać a na scenie obok Justina pojawiła się Carly .    Moje źrenice rozszerzyły się a Justin kontynuował śpiewanie z Carly. Gdy złapali się za ręce podczas zwrotki Carly coś jakby we mnie pękło  i ten jej nędzny uśmiech podczas końcówki , aż żal mi było Justina ,że się w nią wpakował.  Koncert powoli dobiegał końca a ja siedziałam znudzona , zawiedziona.? Sama nie wiem . Justinowi wystawiono pianino ,przy którym zasiadł. 

- Teraz wykonam piosenkę,szczególną dla mnie i pewnej osoby. Nie ma jej już moim życiu ,ale liczę ,że piosenka jednak się spodoba, jest bardzo emocjonalna ,bardzo wzruszająca, mam nadzieję,że się spodoba. - powiedział i zaczął grać

Justin śpiewał z uczuciem, można było wyczuć każde jego wzruszenie w glosie. Piosenka była bardzo wzruszająca jak to określił. Popłakałam się,wiedziałam,że to do mnie.. Mam nadzieję. Nie wytrzymałam niestety. Wstałam z miejsca i wybiegłam z budynku. Rozpłakałam się przed wejściem, Ashley wybiegła za mną

- Hej hej! Mała co się stało?
- Słyszałaś tą piosenkę?
- No jak każdy
- To do mnie, rozumiesz, do mnie.
- Czemu płaczesz?
- Zdałam sobie z czegoś sprawę

C.D.N
________________________________________________________________________________


I jak kochani podoba Wam się 31 rozdział ? <3
KOMENTUJCIE! <3

PS. WIEM ,ŻE CZEKALIŚCIE NA NIEGO DŁUGO, DLATEGO W MIARĘ EMOCJONALNY!
+ DZIĘKUJĘ  ZA WSZYSTKIE MIŁE SŁOWA! <3










wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 30

KATHERINE


Scooter chciał zacząć mówić ,ale  Justin przetarł dłonie i spojrzał na mnie swoimi czekoladowo piwnymi oczami. Moje nogi lekko zmiękły, ale starałam się być silna.  Spojrzałam na nich pytającym wzrokiem a Justin zaczął pewnie

- Zapłacimy  Ci za tą operację co jest potrzebna i wyjedziesz z nami jako moja tancerka w trasę
- Justin ja nie chce Twoich pieniędzy - powiedziałam stanowczo
- Ja pierdole, ciężko Ci wziąć trochę grosza?
- Nie chcę ich.! Nie rozumiesz? Nie potrzebuję Twoich pieniędzy. Wygram tę walkę z nimi czy bez nich.
- Tak bo już sobie poradzisz.
- Twierdzisz ,że nie umiem sama na siebie zarobić czy jak? Jeszcze się zdziwisz
- Umrzesz - powiedział cicho
- Nie umrę! Pokaże wszystkim,że można osiągnąć co się pragnie pomimo choroby
- Nadin  czy Ariana by przyjęły ,nie miałyby z tym problemu
- Nigdy mnie do nich nie porównuj, rozumiesz?!

Machnęłam dłońmi pokazując ,że mam dość tego co mówi i chwyciłam swoją torebkę ,którą odłożyłam na stół. Scooter gwizdnął  ostentacyjnie gdy wychodziłam a mój środkowy palec u prawej ręki  ukazał  się  gdy wychodziłam.  Wyciągnęłam z portfela wizytówkę Kim Cattrall . Chwyciłam w dłoń swój telefon i wykręciłam jej numer.

- Witam,Kim Cattrall ,agencja modelek ,w czym mogę pomóc?
- Dzień dobry, z tej strony Katherine Gomez, kontaktowała się Pani ze mną na promocji płyty Justina Biebera
- Aa tak już kojarzę, więc jednak zadzwoniłaś
- Tak chciałabym podjąć u Was pracę i się sprawdzić jako modelka
- Oo świetnie! - słyszałam w jej ustach entuzjazm - Wpadnij dzisiaj do nas
- Z ogromną przyjemnością

Kim wyjaśniła mi gdzie powinnam się kierować i do kogo. O godzinie 20.00 mam być u niej w firmie. Zgodziłam się i rozłączyłam nasze połączenie. Rozmawiając z nią zdążyłam wsiąść i ruszyć z podjazdu Justina. Miałam serdecznie dość ,że ktoś chce mi fundować wszystko. Ciesze się, ale dam rade sama.
O dwudziestej znalazłam się już w gabinecie Kim. Omówiłyśmy wszystko czym bym się zajmowała , ile bym zarabiała. Wyjaśniłam jej moją sytuację ze zdrowiem... Kim zawahała się co mojego przyjęcia ,ale w końcu powiedziała

- Kto nie ryzykuje ,nie zyskuje

Uśmiechnęłam się i podpisałam z nią umowę. Ścisnęła moją dłoń . Pierwszy raz czułam ,że nikt nie gra ze mną w gierki

- Witaj w firmie , widzimy się jutro o 9.00
- Do zobaczenia

Uśmiechnęłam się i  wyszłam z gabinetu. Zamknęłam za sobą drzwi i pojechałam do siebie do domu.  Nie miałam ochoty widzieć się już dzisiaj z Justinem. Czy On na prawdę myśli,że jestem tak ułomna ,że nie poradzę sobie?  Myśli kołatały mi w głowie, otrząsnęłam się i zaparkowałam samochód w garażu. Wysiadłam i skierowałam się do domu, przemknęłam szybko przez pokoje i wbiegłam na schody dostając się do swojego pokoju. Zasłoniłam okno  i zdjęłam z siebie wszystkie ubrania , powędrowałam do łazienki napuszczając ciepłej wody z bąbelkami i pianą  z płynu truskawkowego. Weszłam do wanny i zanurzyłam swoje ciało. Leżałam w wodzie aż zaczynała stygnąć. Myjąc dokładnie swoje ciało wyszłam z niej, i wytarłam się ręcznikiem. Chwyciłam piżamę która wisiała na haku który znajdował się na drzwiach i ubrałam się. Owinęłam swoje włosy w turban i umyłam zęby. Wyszłam z łazienki i kucnęłam przy półce na której był telewizor , zaczęłam przebierać w filmach, w końcu zdecydowałam się na Casa Blance. Włożyłam płytę do DVD i zajęłam miejsce na łóżku. Skryłam się pod kołdrą i oglądałam film , nie zauważalnie zasnęłam.  Obudziłam się około godziny 7.30. Zerwałam się z łóżka i poszłam się szykować, ubrałam się w swoje ulubione ciuchy , zeszłam na dół, zegarek wskazywał 8.20 , zrobiłam sobie tosty z masłem i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Zero wiadomości, zero połączeń, zero odzewu od kogokolwiek...  Zjadłam swoje śniadanie i pojechałam do agencji. Od wejścia przywitała mnie Kim, ucieszyłam się, mogłam na niej polegać.
Zabrała mnie na "zaplecze" tam gdzie odbędzie się dzisiejsza sesja.

- Dla kogo ta sesja? Przecież nie jestem gotowa.
- Jesteś jesteś, widziałam jak siedziałaś na tej promocji płyty, poradzisz sobie przed obiektywem
- Hahaha, nie jestem gotowa.
- Glamour na Ciebie czeka moja droga.

Odsłoniła czerwoną kotarę ,a moim oczom ukazały się reflektory, pełna ekipa która się mną dzisiaj zajmie, fotograf, wiele ekspozycji do których dzisiaj pozuję. Ucieszyłam się  i wciąż podążałam za Kim, zaprowadziła mnie do makijażystów i stylistów i oddała mnie w ich ręce. Po godzinie byłam w pełnym blichtrze gotowa na sesję. Pierw zaprowadzili mnie do ekspozycji z lat 90' gdzie miałam siedzieć przy stoliku. Zadanie wydawało się proste, z pozoru... Usiadłam do stolika i przyjęłam pozę, na co fotograf od razu zaczął mnie inaczej ustawiać, zmienić mimikę , zrobiłam tak jak kazał. Widziałam w jego oczach zdumienie na to zdjęcie które wyszło ,uśmiechnęłam się i poszłam przebrać. Kolejne zdjęcia były na czerwonych tłach. Ustawili mnie przed czerwoną kotarą i kazali być seksowną. Starałam się jak mogłam, fotograf robił zdjęcia co chwile z inną pozą, aż w końcu wybrał jedno z nich , później przynieśli mnóstwo balonów ,wśród których miałam się odnaleźć. Było to dla mnie niezmiernie trudne zadanie, bo boję się balonów, boję się ,że mogą w każdej chwili pęknąć i zostanie mi rana. Łzy pociekły z moich oczy, ale na szczęście uspokojono mnie, lęk pozostał ,ale starałam się go nie ukazywać. Pozowałam z nadzieją ,że cokolwiek wyjdzie, na szczęście niedługo, po kilku minutach fotograf miał wybrane zdjęcie , wyszłam z tych wszystkich balonów z ulgą , dali mi kolejną kieckę na inne ujęcie ,które również wyszło doskonale , w końcu dostałam czerwoną suknię, była doskonała, delikatna, kobieca, czerwona, seksowna. Ujęcie w niej było dla mnie pestką  , podobała mi się. Następna sukienka była jeszcze lepsza, przebiła wszystkie poprzednie, założyłam ją i zadowolona powędrowałam przed obiektyw. Tym razem wszystko było już łatwiejsze  , czułam się w swoim żywiole, wszystko wydawało się być błahostką , zdjęcia wyszło doskonale, okładkowa fotografia była idealna.  Byłam już zmęczona , więc wszyscy podziękowali mi za ciężką pracę. Na zegarze była już 16.00, nie spodziewałam się ,że tyle to zajęło, ale cóż, bynajmniej odstresowałam się i moje myśli o nowotworze zniknęły. Poszłam się przebrać i podziękować Kim za to wszystko. Spojrzałam na telefon ,wciąż żadnego odzewu od nikogo. Wyszłam ze studia i skierowałam się w stronę samochodu. Wsiadłam do samochodu, wyjęłam z torebki kluczyki i włożyłam do stacyjki próbując odpalić. Nic mi dzisiaj nie wychodziło tak jak powinno. Samochód po dziesięciu minutach prób wciąż nie chciał odpalić. Schowałam twarz w  dłoniach i po chwili wysiadłam z samochodu. Zamknęłam go i ruszyłam pieszo do domu. Wędrując po okolicy znalazłam się niedaleko domu przyjaciółki Ariany. Obraz który zobaczyłam przez okno zdruzgotał mnie. Było gorzej niż mogłam sobie wyobrazić. Dlaczego?! Dlaczego Justin to zrobił. Upadłam! Upadłam na kolana , płacząc, rozpłakałam się jak małe dziecko. Nie chciałam wierzyć w to co widziałam. Nie mogłam w to wierzyć ,a jednak rzeczywistość była inna. Czułam się jak uwięziona w szklanych ścianach, nikt mnie nie słyszał, nikt nie widział. Łzy wciąż ściekały po moich policzkach.



JUSTIN 



Katherine nie przyjęła mojej oferty, a w naszym związku było coraz gorzej. Chciałem za nią iść,ale Scooter... Zabronił mi. Chciałem pobiec, przytulić, powiedzieć,że nie musi brać. Ale nie ugryzłem się w język gdy powinienem, porównałem ją do swoich byłych.. Dlaczego!?  Po co? Co mnie podkusiło. Nigdy nie odpowiem sobie na te pytania. Wieczorem gdy Scooter wyszedł, sięgnąłem ponownie do swojej ulubionej szafki i wyciągnąłem wódkę , wziąłem ją do ręki i zacząłem pić. Całe 500 ml zostało opróżnione. Zamknąłem oczy i przespałem się ze dwie godziny, późniejszym wieczorem wstałem i wyszedłem z domu. Całą noc włóczyłem się po plaży ,wiedziałem ,że tam nikt mnie nie znajdzie. Około dziesiątej  nad ranem zauważyłem ,że na plaży zaczynają się zbierać turyści, sportowcy, i zwykli przechodnie, co robią tu o tej porze roku!? Cholera, pomyślałem zauważając jakiegoś mężczyznę ubranego na czarno z aparatem. Wstałem z miejsca i pobiegłem do najbliższego domu jaki znałem. Zadzwoniłem do drzwi, w nich pojawiła się uśmiechnięta Ariana ,wprosiłem się do środka zamykając drzwi na trzy spusty.

- Co Ty tu robisz?
- Muszę się zaszyć przed paparazzi
- No dobrze... Skoro musisz. Justin?
- Tak?
- Znów piłeś?
- Może
- Kurwa, co znów się stało ?
- Nic.
- Nigdy nie pijesz od tak. Mów
- Mam problemy z Katherine

[ WŁĄCZCIE  : PODKŁAD 1

Usiedliśmy na łóżku obok siebie. Moje oczy były lekko zamglone , a jej dłoń wylądowała na moim kolanie.

- Będzie dobrze zobaczysz , ułoży się.

Dłoń Ariany kierowała się coraz wyżej.

- Nie ! Nie mogę.
- Oj nie przesadzaj, wiemy ,że Ci tego brakuje
- Mam Katherine

Jej usta wylądowały na moich , nie miałem siły by się opierać, odwzajemniłem pocałunek. Przechyliliśmy się na łóżko kontynuując pocałunek, wsunąłem język i zacząłem pieścić jej podniebienie. Całowała mnie namiętnie i  z czułością. Później moja pamięć zanikła, nie pamiętam nic co dalej się wydarzyło... Podejrzewam ,że zrobiliśmy to. Kilka godzin obudziłem się leżąc obok Ariany, zerwałem się na równe nogi

- Czy my, czy Ty , czy ja?
- Tak ,zrobiłeś to
- Długo?
- Nie wiem, może dwa pchnięcia, zasnąłeś,ale dużo zdążyłeś zrobić
- Co?! Niby kurwa co takiego?
- Dużo maleńki ,dużo - zaakcentowała

 Ariana podeszła ,popchnęła mnie w stronę okna i pocałowała. Schyliła się do mojego ucha i powiedziała

- Powiedz Twojej dupeczce ,że już nie musi stać i nas obserwować

Obejrzałem się za siebie i ujrzałem przez okno zapłakaną Katie. Ubrałem swoją koszulkę i spodnie i zbiegłem na dół wiążąc buta. Wybiegłem z domu  i od progu zacząłem krzyczeć

- Katie ,to nie tak jak myślisz
- A jak?! Kurwa , myślisz ,że nic nie widziałam?
- Wiem,że widziałaś ,Ona to zmanipulowała
- Tak jasne, a Ty jesteś niewinny. Oczywiście. Wiesz... To,że jestem chora nie znaczy,że możesz sobie tak iść i mnie zdradzić, ja nie umrę ,będę to pamiętała, zawsze.
- Wybacz , skarbie
- Jest Ci mnie żal czy jak?! - krzyknęła

Podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej policzek chcąc pochylić się do pocałunku. Katherine odskoczyła ode mnie i uderzyła mnie w twarz z głośnym hukiem.

- Nie odzywaj się do mnie. To koniec!

Szczerze.. spodziewałem się tego. Opuściłem głowę w dół i patrzałem jak Katherine odchodzi. Nigdy nie chciałem dać jej odejść, ale wiedziałem ,że dla niej to będzie lepszym rozwiązaniem. Z torby wypadło jej zdjęcie, na którym miała biało czarną sukienkę, była na nim seksowna, niewinna, słodka, myślałem ,ze moja.... Słyszałem jej płacz. Zaczęła biec,aż w końcu zniknęła z horyzontu. Przetarłem twarz dłońmi, a zza moich pleców ukazało się kilku paparazzich. Uciekłem do siebie do domu, chciałem zniknąć. Jak można być taką świnią jak ja?! Jak?! Nie chciałem tego. Nigdy nie chciałem jej skrzywdzić. Jest największym skarbem jaki mam. Ha.. Miałem.. Nie mam już. Będzie to pamiętała zawsze.
Wieczorem przyszedł ponownie do mnie Scooter z nową wiadomością.


KATHERINE

Nie chciałam wierzyć w to co się wydarzyło.. Myślałam,że my... będziemy zawsze, że nic nas nie rozdzieli. Głupie marzenia zwykłej nastolatki. Każda z nas szuka tego jedynego i bierze co popadnie ze strachu ,że nie trafi się już nic lepszego. Strach, nie pozwolę by to On kierował moim życiem, nie chcę tracić najlepszych chwil mojego życia. Płakałam ,dużo, strasznie, moje poliki były rozpalone od gorąca. Nikt nie chciałby się znaleźć na moim miejscu... Nikt ,nigdy. Widzieć jak własny facet zdradza, koszmar. Z tego strasznego snu nie ma wyjścia. Jest tylko nadzieja ,że kiedyś może być lepiej. Kiedyś, w odległej przyszłości, która może nie ukazać się już dla mnie ,jeśli się poddam, przez niego... Powinnam?  Teraz sama już nie wiem.
 Na pierwszą miłość się czeka... Gdy się ją straci pojawia się następna, pierwsza, druga ,siódma.. Która będzie tą prawdziwą? Nie wiem. Mamy pięć minut, życie to tylko pięć minut. Staramy się sprawdzić każdego,ale zawsze zaskakuje czymś nowym, kłamstwem, zdradą... Ale nie będę żałowała tego czasu co miałam z Justinem. Nigdy nie żałuje się czegoś co nas uszczęśliwiało,nawet jeśli późniejsze wydarzenia nas bolą.. Rany w końcu się zabliźnią. W końcu...
Wróciłam do domu późnym wieczorem, spacerowałam,myślałam, dużo myślałam, dużo spacerowałam...
Ślamazarnie powędrowałam do swojego pokoju. Chcąc dać upust swoim emocjom chwyciłam swój strój gimnastyczny i ubrałam się w niego ,zeszłam do piwnicy, gdzie znalazło się to czego potrzebowałam.  Chwyciłam swoje rękawice bokserskie i zaczęłam uderzać w worek treningowy. Wyżyłam się na nim jak tylko mogłam. Kropelki potu zalały  moje ciało od czoła po brzuch . Boksowałam zapominając o wszystkim. Gdy skończyłam podniosłam głowę w górę i odetchnęłam głośno. Wydychałam powietrze i zdjęłam rękawice. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 21.00  , poszłam na górę i ściągnęłam strój. Wrzuciłam go do pralki i poszłam szybko wziąć prysznic. Ubrałam swoje ulubione legginsy i luźną koszulkę. Chwyciłam z półki książkę.. Tak dawno nie czytałam. Musiałabym do tego wrócić. Gdy siedziałam zaczytana i lekko zapłakana z czerwonym nosem, do drzwi zapukał mój tata.

- Katherine - zapukał
- Tak?
- Mogę?
- Oczywiście.

Zamknęłam książkę i złożyłam nogi po turecku. Mój tata wszedł do pokoju i usiadł na brzegu łóżka.

- Co się dzieje?
- Nic tato , czytam.
- Jasne, od kiedy wróciłaś z nikim nie rozmawiasz, płaczesz, słychać wszystko kochanie.
- Nic wielkiego, kobiece sprawy.
- Jasne, no ale niech będzie ,że uwierzę, a jak rak?
- Jeszcze żyję, idę jutro do lekarza, zacznę terapię ,zrobią mi operację i usuną to świństwo.
- Nie masz uderzeń gorąca?
- Czasem mam,i kłucie w klatce też,ale jakoś daję radę
- Moja mała dzielna dziewczynka

Przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w głowę.

- Jak wyzdrowiejesz wrócisz do pracy
- Zobaczymy tato,zobaczymy
- Śpij dobrze

Wstał z łóżka i skierował się w stronę drzwi.

- Kocham Cię ,tato - dodałam
- Ja Ciebie też Kate, dobranoc

Zamknął za sobą drzwi a ja wróciłam do swojej książki. Doczytałam ją do końca i zgasiłam światło. Położyłam się pod kołdrę ,zobaczyłam na swój wyświetlacz na którym widniało zdjęcie moje i Justina. Szybko weszłam w galerię i zmieniłam na zdjęcie  z tatą i Casie. Od razu się uśmiechnęłam widząc to zdjęcie.
Zgasiłam telefon i starałam się usnąć. Jakoś się udało, po wcześniejszym godzinnym wierceniu z boku na bok. Około godziny dziesiątej obudził mnie telefon od Ashley

- Wstawaj mała!
- Może jakieś dzień dobry - powiedziałam
- Dzień dobry
- Czy dobry , nie powiedziałabym
- Oj nie bądź marudna, co jutro robisz?
- A skąd mam wiedzieć? Mogę nie dożyć
- Nie przesadzaj
- Mówię całkiem poważnie. Mam raka
- Co!? Dlaczego ja .. nic nie wiem?
- Wybacz, nie miał Cię kto poinformować
- Ehee, to co jutro?
- Nie wiem jeszcze, na razie nie mam planów.
- Spotkasz się ze mną ? Mam ważną informację dla Ciebie
- No zgoda
- To napisze Ci później, gdzie i jak
- Okej, pa.
- Pa mała, trzymaj się.

Rozłączyła się a ja wstałam i poszłam do łazienki. Dwadzieścia minut później wyszłam z niej. Zeszłam na dół na śniadanie. W domu zastałam tylko Casie, która uczyła się do egzaminów. Chciałabym teraz jak Ona wrócić do szkoły.. Tyle mnie omija, bal, imprezy, znajomi.. Za dużo. Muszę poprosić tatę o powrót.

Usiadłam przed telewizorem myśląc o całej wczorajszej sytuacji. Przełączając kanały zobaczyłam Justina. Z przyzwyczajenia zostawiłam kanał. Opowiadali o tym gdzie ma następne miejsca do odwiedzenia na trasę oraz na promocję płyty. Pokazywali go również z wczoraj, poznałam po stroju.
Młody gwiazdor, nowe odkrycie - problemy z alkoholem i narkotykami
Justin Bieber rozstał się ze swoją dziewczyną? Co było powodem.

[  WŁĄCZCIE : PODKŁAD 2.  słuchajcie od 0:40  ] 

Wyłączyłam TV i wstałam  z kanapy. Ubrałam się i wyszykowałam  , zabrałam swoją torebkę i  wyszłam z domu. Chciałam jechać samochodem, kompletnie zapomniałam ,że został przed studiem.. Trudno przejdę się pieszo, ruch to zdrowie. Zaczęłam iść w stronę domu Justina. Wsiadłam do metra ,które jechało w tamtym kierunku. Po piętnastu minutach byłam już w jego okolicy. Wysiadłam z metra i poszłam pod jego dom. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał... Pukałam ponownie, znów głucho. Pukałam i pukałam z dziesięć  minut. Moje kostki u rąk były już czerwone. Potrząsnęłam dłonią i przypomniałam sobie o kluczach Justina. Sięgnęłam po nie do torebki ,wyciągnęłam i włożyłam w zamek od drzwi. Przekluczyłam i pociągnęłam klamkę jednocześnie otwierając drzwi. Weszłam do środka upewniając się czy ktoś jest. Nikogo nie było ,dom znów stał pusty.  Białe ściany, porządek.. Na stole w salonie znalazłam kartkę na której były daty najbliższych koncertów Justina. Ta super , koncert jutro - Monachium .. Nawet się nie pożegnał.. Chociaż w sumie chyba tego bym nie chciała. Szkoda ,że wyjechał bez słowa, akurat chciałam sobie wyjaśnić z nim kilka słów i nic nie mogłam teraz już zrobić. Zostałam sama, chora, bez chłopaka, bez przyjaciółki. Bynajmniej Justin teraz ułoży sobie życie z kimś kto nie ma takich problemów. Myśląc o tym z tej perspektywy w oczach pojawiły się mi łzy.  Uspokoiłam się i chwyciłam karton który stał obok komody przy telewizorze. Poszłam na górę i otworzyłam szafę. Wyciągnęłam z niej wszystkie swoje ubrania ,które wcześniej zostawiłam u niego. Spakowałam wszystko z powrotem do  kartonu , nasze wspólne zdjęcia.. Zostawić czy nie? Zostawiłam... Coś mnie podkusiło. Spakowałam wszystko ,kompletnie wszystko co kiedyś z nim dzieliłam i co u niego zostawiłam. Wychodząc z pokoju zaszłam jeszcze do łazienki, wzięłam z niej swoją suszarkę i szczoteczkę. Spakowałam również do kartonu i wyszłam przed dom zamykając go zadzwoniłam po taksówkę.

Usiadłam na kartonie przed bramą wjazdową. Deszcz zaczął swobodnie padać z nieba łaskocząc moje końcówki włosów,które się skręciły od wilgoci. Deszcz zaczął padać stróżkami z nieba oblewając mijających ludzi.

- Deszcz, super - skomentowałam złośliwie.

Zawsze uwielbiałam zapach deszczu...

Taksówka podjechała po mnie. Chwyciłam karton w dłonie i obróciłam się w stronę domu Justina. Nie wierzę ,że zamykam pewien rozdział w swoim życiu... To zmierzch pewnej epoki. Stojąc na przeciw tego domu przypomniało mi się wszystko z nim związane, tyle sytuacji się tu wydarzyło,że aż ciężko odejść, ale to w końcu przeszłość. Nie ma czegoś takiego jak my, nie ma czegoś takiego jak Ty i ja... Razem trwający przez burzę. Nie ma czegoś takiego jak my. Razem... Przypomniały mi się słowa Justina, zawsze gdzie będziesz Ty będę i ja... Wszędzie .. Zabawne..  Teraz te wszystkie słowa wydają się być iluzją. Zamazane. Kłamstwa mówione prosto w twarz... Czyżby... Ponoć był zawsze ze mną szczery. Przyznał się do zdrady. Ale co z tego... Nie będę tego wspominała. Czas iść dalej. Spojrzałam jeszcze raz na ten dom i przypomniałam sobie wszystkie dobre chwile jakie przeżyliśmy tam. Jak spałam w niego wtulona ,jak byłam całowana, jak się kochaliśmy,wiedziałam ,że to było miejsce dla nas, tylko dla nas...   Łza zakręciła mi się w oku
Wsiadłam do taksówki i odjechałam.




_________________________________________________________________________________

 I jak miśki, podoba Wam się 30 rozdział ? <3 KOMENTUJCIE! <3
















poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 29

JUSTIN


Tak bardzo się bałem, tak bardzo ,boje się ,że stracę swoją księżniczkę. Że stanie się jedną z gwiazd na niebie, która błogo będzie patrzeć na mnie w nocy. Nie mogłem do tego dopuścić, musiałem wykazać się siłą i być dla niej oparciem. Musiałem pokazać ,że może na mnie liczyć ,że zawsze będę choćby nie wiem co. Dzisiaj wieczorem miałem akustyczny koncert. Zaprosiłem na niego Katherine ,żeby chociaż na chwilę zapomniała o tym cholerstwie. Będąc na miejscu zajęła miejsce całkiem z tyłu, mocno ją przytuliłem i poszedłem się przygotować za kulisy. Ludzi na sali przybywało z każdą chwilą, sala się wypełniła. Każdy zajął swoje miejsce. Cały czas obserwowałem Katie , która skuliła się i przysunęła swoje nogi do klatki piersiowej i zasłoniła się. Chciałem podejść zabrać ją stamtąd ,ale niestety koncert musiał się odbyć.
Wyszedłem na scenę a tłum ludzi podniósł się i zaczęli klaskać , Katherine siedziała wciąż na swoim miejscu z kamienną miną. Widziałem ,że nie miała ochoty tutaj być,ale poświęciła się by mi było miło.

KATHERINE


Chciałam zniknąć! Zniknąć z powierzchni ziemi ,aby nikt nie widział co się ze mną dzieje. Chciałam umrzeć, mimo,że wiedziałam,iż w końcu to nastanie ,wiedziałam,że odejdę z tego świata i zostawię wszystkich. Jutro mam badania ,które lekarz mi zalecił ,żeby przypisać mi leki i zabiegi na które będę chodzić aby wyzdrowieć. Mam walczyć? Po co? Mogę mieć przeżuty w każdej chwili mogę umrzeć, w każdym momencie mogę zniknąć stąd, ale w końcu tego chcę tak? Sama nie wiem czego już chce. Justin zaciągnął mnie na swój koncert ,żebym chociaż na chwilę odpoczęła i zaczęła żyć pełną piersią. Nie! Moje myśli wciąż krążyły w okół tego pieprzonego raka. Dlaczego akurat ja? Czemu mi się to przydarzyło!?  Justin wykonywał trzecią piosenkę a ja? Wstałam i wyszłam na dwór, musiałam zaciągnąć trochę świeżego powietrza. Wzięłam swoją torbę i usiadłam na krawężniku za budynkiem. Zaczęłam spokojnie oddychać i wciągać świeże powietrze. Pytania ponownie wróciły do mojej głowy , nie mogłam się od nich uwolnić, w głowie zaczęły układać mi się czarne scenariusze , co jeśli odejdę, wmawiam sobie że chcę zniknąć, a prawda jest inna... Nie  chcę zostawiać Justina samego , nie chcę przestać istnieć... Nie wyobrażam sobie tego, chciałabym się znaleźć w innym czasie i w innym miejscu.


REGULAR POV.

[ włączcie : PODKŁAD 1


Pierw było słychać krzyk  : Katherine Katherine! Mężczyzna który to krzyczał szukał jej , nie wiedział gdzie jest, w końcu krzyki zamilkły, zaczęto słyszeć cichy szloch i łkanie. Proszenie do Boga było tak silne,że każdy z oddali mógł je usłyszeć. Mężczyzna zauważył swoją kobietę leżącą na ziemi. Z każdym krokiem który wykonywał w jej stronę zauważał ,że w okół niej powstała czerwona kałuża, pachnąca tak silnie,że aż podrażniało jego nozdrza. Mężczyzna jednak nie poddał się ,podszedł bliżej i kucnął przy swojej wybrance. Zatopił tym samym swoje spodnie w czerwonej mazi. Krew... była to krew ,która wypływała z dziewczyny. Silny druzgocący zapach unosił się w powietrzu ,wszystko zamilkło ,miasto, szloch, ludzie, w oddali było słychać tylko wycie karetki ,która pospiesznie jechała na miejsce zdarzenia. Mężczyzna trzymał głowę tej dziewczyny na swoich kolanach i cały czas starał się ją dobudzić , niestety na próżne , kobieta nie reagowała. Prosił błagalnie do Boga ,aby go nie opuszczała, płakał jak małe dziecko starając się aby jego kobieta przebudziła się. Nic to nie dawało. Po dziesięciu minutach na miejscu zjawiła się karetka , ratownicy wybiegli pojazdu i przenieśli na nosze młodą dziewczynę. Mężczyzna siłował się z nimi aby pozwolili mu dostać się do karetki. Po kilku minutach zaciętej dyskusji  rzekł

- Nie czas się kłócić! Jadę i koniec. Musicie ją uratować.

Wsiadł do karetki i ruszyli. Jadąc szybkim tempem nie zwalniając nigdzie , reanimując kobietę dojechali po dziesięciu minutach na miejsce ,powoli odzyskując funkcje życiowe dziewczyny.  Wynieśli ją z pojazdu i zawieźli na salę operacyjną , na której lekarz wykonał potrzebne badania i zabiegi. Mężczyzna siedział cały czas przed tą salą. Jego dłonie co chwila spoczywały gdzie indziej, na kolanach, ocierał nimi o twarz. Na jego twarzy wymalował się smutek, żal, złość, niemoc. Wiedział,że nie może nic robić, musi czekać ,mimo,że jego nogi wyrywały się do wejścia na salę.  Czekał opanowany. Zawiadomił ojca dziewczyny i swoją matkę. Po chwili w szpitalu znalazł się starszy mężczyzna, był On ojcem wspomnianej wcześniej Katherine. Matka chłopaka również pojawiła się w szpitalu. Stanęła w drzwiach szukając syna, w końcu gdy znalazła , ten zerwał się na nogi i podszedł do niej. Mocno się w nią wtulił jak za dawnych czasów. Tulił się do jej klatki piersiowej jak mały chłopiec,który potrzebuje opieki, bezpieczeństwa. Jego matka była dla niego opoką. Pozwoliła mu leżeć tak długo ile tego potrzebował ,tak długo ,aż lekarz podszedł do nich z kamienną twarzą i zaczął mówić.


JUSTIN


[ WŁĄCZCIE : PODKŁAD 2


W mojej głowie pojawiały się setki ba tysiące myśli dotyczących Katherine. Zawsze wiedziałem,że była najlepszą, najfajniejszą dziewczyną jaką znam,o wiele ładniejszą niż cała reszta ,to blade tło, zawsze była gwiazdą mojego show. Tyle razy pragnąłem by była moją jedyną ,dla mnie tą jedyną. Ale nigdy nie pomyślałem ,że będzie to tak wyglądać... Co Ty ze mną zrobiłaś, dziewczyno?
Katherine jest tą o której myślę, nigdy nie będzie u mnie na drugim miejscu , i nieważne co się stanie, zawsze będzie numerem jeden. Moja nagroda, własna i jedyna , moja ulubiona dziewczyna, chcę tylko jej.
Jest jedyną bez której nie umiem żyć, moją własną małą damą. Szczególną dla mnie. Jedyną która doprowadza mnie do szaleństwa, ze wszystkich dziewczyn które znam to Ona, tak to Ona.
Zawsze chodziła niewłaściwymi ścieżkami by zaimponować tym niewłaściwym Panom. Na przekór ojcu ,robiła co chciała. Ze mną może być sobą,biorę ją taką jaka jest. Wiem,że wszyscy mówią ,że wiara w miłość jest marzeniem które spełnić się nie może. Więc Katherine... zróbmy na przekór wszystkim i napiszmy swoją baśń i pokażmy wszystkim jak się czujemy. Zapiera mi dech w piersi wszystkim tym co mówi. Chcę po prostu z nią być! Nie gra ze mną w żadne gierki, nie robi mi na przekór, jest po prostu jest.
Nie potraktuję jej w żaden sposób na jaki nie zasługuje, bo jest dziewczyną moich marzeń, tych małych i tych wielkich. Chciałbym wrócić do chwil w których wszystko było w porządku ,w których nic nie psuło się, w których byliśmy tylko my. Jestem gotów poświęcić całą swoją karierę na to by wyzdrowiała.
Ostatnio myślałem,myślałem o tym co mieliśmy. Wiem,że to było trudne, to wszystko co widzieliśmy, tak.
Chciałbym dać jej wszystko na co zasługiwała. Żałuję ,że wyjechałem, miesiąc mógł wiele zmienić.
Nigdy nic jej nie zastąpi , nic nie sprawi ,że będę czuł się tak jak przy Tobie. Wiem,że nie znajdę miłości tak prawdziwej jak ta. Jestem zatracony w zakłopotaniu jakby to była iluzja.
Katherine ma taki uśmiech który mogą tworzyć tylko niebiosa, modlę się ,żeby go zachowała. Wszystko co mam, co posiadam jest jej, nigdy nie będzie głodna, nigdy nie będzie jej zimno. Będę przy niej gdy będzie niepewna. Zawsze tam gdzie Ona będę i ja, tak obiecałem.
Nie wiem czy z tym wszystkim co usłyszałem sobie poradzę... Lekarz po trudnej walce , podszedł do nas. Zdjął maseczkę lekarską z buzi i ściągnął rękawiczki. W jednej dłoni trzymał wszystkie wyniki a w drugą dłoń ściskał w pięść.

- Ma Pan bardzo dzielną dziewczynę - dodał

Nie mów mi ,że odeszła!?  Pomyślałem w głowie co lekarz ma mi do przekazania, i otarłem twarz dłońmi.

- Przykro mi ,ale..

 Nie ma żadnego ale, chciałem krzyczeć,coś mnie powstrzymało...

- Kobieta przeżyła, niestety dziecko nie. Guz wciąż tkwi , na razie na kolejną operację musimy poczekać,ale jesteśmy ku lepszemu.

Jakie dziecko!? Moje? Ja nie miałem dziecka.. Lekarz musiał mnie z kimś pomylić.

- Przepraszam doktorze
- Tak?
- Jakie dziecko? Nie miałem dziecka, pomylił mnie Pan z kimś
- Pan przywiózł Katherine Gomez?
- Tak ja
- Jak sądzę jest Pan jej mężczyzną , więc musiałem Pana uświadomić o stracie dziecka
- Nie wiedziałem,że była w ciąży
- Ona najwidoczniej też nie. Tą krew którą widział Pan na miejscu zdarzenia ,to właśnie była krew płynąca z jej macicy, w tym momencie traciliście płód. Miał zaledwie 5 tygodni. Poroniła.
- Jak to poroniła? Nie dało się nic zrobić?
- Niestety wszystko co mogłem zrobić to wykonałem na sali operacyjnej. Przykro mi . Pacjentka za chwilę się obudzi ,może Pan do niej iść.

Lekarz podał mi dłoń, uścisnąłem ją a z moich oczu pociekły kolejne łzy. Poszedłem do mamy i ojca Katherine ,którzy wciąż siedzieli w szoku. Kochałbym to dziecko mimo wszystko, gdyby się tylko urodziło,gdybym wiedział , zadbałbym o nich.

- Mamo
- Tak skarbie?
- Katherine...
- Co z nią?
- Poroniła

Padłem w ramiona mojej mamy i wtuliłem się w nią. Ona spokojną ręką gładziła moją głowę i plecy. Spojrzałem w okienko od sali i zobaczyłem spokojną Katherine. Postanowiłem wejść . Tata Kath złapał mnie za ramie i gestem pokazał ,że dam sobie  radę.  Wszedłem do sali i ustałem przy łóżku. Twarz Katherine była spokojna, bez kolorów, bez żadnej rysy, żadnej skazy, bez niczego. Zero barw, i emocji . Otworzyła oczy ,swoje piękne,ciemne ,duże oczy. A na twarzy wyrysował się ból i smutek. Lekko drgnęła zauważając gdzie się znalazła.

- Gdzie ja jestem ,Justin? - powiedziała zmęczonym głosem
- W szpitalu skarbie

Moja dłoń przebiegła po jej czole zimnym jak lód. Na jej ciele wyskoczył zimny pot, oblał jej całe ciało.

- Co ja tu robię ? - zapytała
- Znalazłem Cię po koncercie całą we krwi
- Co? - dodała cicho - Jakiej krwi?
- Za budynkiem w którym występowałem leżałaś na krawężniku ,w okół Ciebie mnóstwo krwi
- Od czego ta krew?
- Poroniłaś skarbie - dodałem ciężko przełykając ślinę

Jej wzrok stał się niemy , opadł w dół a z oczu zaczęły ciec stróżki słonej substancji.

- Nie wiedziałam ,że jestem w ciąży, nic nie mogli zrobić? To moja wina ,że go nie mamy
- Nic, nie obwiniaj się kochanie

Moje ciało przylgnęło do niej. Pocałowałem ją w czubek głowy i dałem znać ,że jestem przy niej.
Jej łzy nie ustępowały a uścisk zacieśniał się na moich barkach.

- Jestem z Tobą skarbie - dodałem - Nawet gdy pewnego dnia niebo będzie spadać ,będę stał tuż obok Ciebie. Wiedz ,że zawsze jesteś kochana. Jesteś wszystkim co teraz mam.

- A rak? Co z nim?
- To gówno wciąż w Tobie tkwi. Ale pozbędą się tego. Po prostu nie mogą wykonywać teraz operacji.
- Dlaczego? Niech to zabiorą ode mnie, ja nie mam już sił - wyłkała
- Damy skarbie radę



KATHERINE

Tak niewiele pamiętam z tego dnia, niewiele wiem. Pieprzony rak... Wciąż dopytuję ,dlaczego ja? Dlaczego mi ? Dlaczego akurat mnie to musiało spotkać. Nic takiego nie zrobiłam. Ból, cholerny ból rozrywał moje podbrzusze , miednicę, i klatkę piersiową. W porównaniu z poprzednim bólem ten jest o milion razy gorszy. Nie wiedziałam ,że byłam w ciąży. Gdybym tylko wiedziała, poradziłabym coś na to,żeby tego dziecka nie stracić. Otoczyłabym go/ją najlepszą opieką pod słońcem, najlepiej jak umiem. A teraz co mi po tym zostało? Ból.  To jedyne co mnie otaczało . Cieszyłam się ,że mam przy sobie Justina i rodzinę. To było mi teraz potrzebne ,otoczenie któremu mogę zaufać. Gdy doszła mama Justina - Pattie, cieszyłam się pomimo tego ,że było i ciężko patrzeć na nią z brzuszkiem ciążowym wiedząc ,że ja też mogłabym taki mieć. Nie żywiłam do niej urazy, wręcz przeciwnie cieszyłam się ,że może mi tutaj towarzyszyć, podobnie jak Justin i mój tata.  To były najważniejsze osoby ,które teraz potrzebowałam.


Już minęły cztery dni odkąd wyszłam ze szpitala. Z każdym dniem jest coraz lepiej. Czuję się na siłach, mimo,że rak wciąż jest, za każdym razem gdy myślę o tym, robi mi się niedobrze. Justin zostaje tu już tylko trzy dni. Płakać mi się ciągle chcę, ale psycholog bardzo mi pomaga. Umówiłam się dzisiaj na spotkanie z Vanessą, długo się nie widziałyśmy muszę jej opowiedzieć wszystko.  Około godziny piętnastej ubrałam się i wyszłam z domu , pojechałam do naszej kawiarni , Justin udzielał wywiadu więc nie mógł mi dzisiaj towarzyszyć. Około piętnastej trzydzieści byłam już na miejscu. Przed kawiarnią stała Vanessa , zgasiłam silnik  parkując auto niedaleko wejścia. Wysiadłam z samochodu chwytając torbę , i pomachałam jej. Odwzajemniła mój gest i przytuliła mnie przy wejściu.

- Słyszałam co się stało, przykro mi
- Tak? Od kogo?
- Justin mi powiedział ,dzwoniłam, nie odzywałaś się, oddzwonił do mnie
- Dzięki, ale już po sprawie,nie musisz współczuć.
- Wiem,że byłabyś dobrą matką
- Powiedziałam po sprawie

Weszłyśmy do środka. Podszedł do nas kelner i zamówiłyśmy sobie kawy. Siedziałyśmy gadając, tak zleciały nam ponad trzy godziny. Na moim wyświetlaczu pojawił się Justin, odebrałam.

- Tak skarbie?
- Kiedy będziesz w domu? - zapytał
- Nie wiem, pół godziny
- Czekam u nas

Rozłączyłam się. U nas?  U niego chyba, to w końcu jego dom.

- To ja lecę, Justin czeka, chyba ma coś ważnego
- No dobrze, jak już wróci dawna Kate daj znać
- Co?
- Nigdy nie byłaś podporządkowana facetom
- Nigdy nie miałam takiego faceta jak Justin, otrzymuje to samo od niego co On ode mnie
- Hahah,nie rozśmieszaj mnie, nie widziałam ,żebyś była szczęśliwa z nim
- A jednak, jestem
- Bo co? Bo teraz jest sławny? Pieniążki ,duperele  i te sprawy?
- Byłam z nim zanim stał się sławny!

Wstałam z miejsca i wyszłam z kawiarni zostawiając na stole pieniądze.  Trzasnęłam drzwiami, a ból który czułam kilka dni temu powrócił. Złapałam się w bokach i doszłam do samochodu. Pojechałam do Justina, zanim wysiadłam z niego uspokoiłam się i ból minął. Pozostawiając po sobie tylko lekki ból. Który dał się uśmierzyć. Wysiadłam z samochodu i weszłam do domu Justina bez pukania. Siedział na kanapie ze Scooterem i coś pisali.

- Jestem
- Hej skarbie

Justin zerwał się z kanapy i podszedł do mnie , chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie całując namiętnie. Oderwałam się od niego wiedząc ,że Scooter patrzy.

- Co chciałeś?
- Mam dla Ciebie niespodziankę ze Scooterem

Spojrzałam na nich zdziwiona.  I zaczęłam niepewnie

- Tak? Jaką?


Ich oczy skierowały się na mnie. Scooter zaczął mówić ...






_________________________________________________________________________________


I jak kochani podoba Wam się następny rozdział ?  Czekacie na więcej?  <3
KOMENTUJCIE! <3



















niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 28

JUSTIN


Rozłączyłem się po pięciu minutach, moje usta tkwiły w rozwarciu. Potrząsnąłem głową i dołączyłem do reszty ekipy. Nie mogłem przestać myśleć o tym co się dowiedziałem, ale byłem szczęśliwy. Chciałbym tam teraz być przy nich , pomóc im jakkolwiek będzie to możliwe. Mam nadzieję,że gdy będe miał wolne będziemy blisko. Po Wango Tango wszyscy zebraliśmy się na after party. Śpiewałem , tańczyłem, odstresowałem się trochę. Jutro zaczną się wywiady , promocja płyty, wszystko z tym związane ,odwiedzimy mnóstwo krajów w których sprzedajemy płytę. Cieszyłem się, nigdy nie podróżowałem tak daleko ,w sumie sam. Gdy wróciliśmy do hotelu , ubrałem spodenki i koszulkę oraz adidasy. Poszedłem na hotelową siłownię. Co chwila zaczepiały mnie jakieś dziewczyny, nie miałem najmniejszej ochoty na podryw.
Wciąż tkwiłem przy swoim zdaniu ,że będę wierny. Bałem się jedynie ,że Carly coś wymyśli co mi zaszkodzi. Mój telefon ponownie zaczął dzwonić . Na wyświetlaczu pojawiła się Katie

- Hej skarbie
- No hej - powiedziała ściszonym głosem
- Coś się stało?
- Tak w sumie tak. Co mają znaczyć te zdjęcia?
- Jakie zdjęcia? O co Ci chodzi?
- O te z Carly! Tak jej nie lubiłeś a teraz co? Obściskujesz się z nią.
- Nie obściskuje! Kazali mi być miłym i miałem udawać ,że ją lubię.
- Ale no bez przesady!
- Ona się przytuliła , chciała być wiarygodna.
- Wyszło żałośnie - fuknęła
- Przepraszam

Katherine nie odzywała się, ja postanowiłem też siedzieć cicho. Po pięciu minutach dodała

- Bądź grzeczny, kocham Cię
- Ja Ciebie też

Rozłączyła się a ja wróciłem do swoich ćwiczeń. Spojrzałem na zegarek który wskazywał 21. Poszedłem na górę i chwyciłem ręcznik , założyłem kąpielówki i poszedłem na basen. Chciałem jeszcze trochę odpocząć przed jutrem.  Stanąłem przy wejściu do basenu i zamoczyłem jedną nogę ,później drugą, wszedłem do pasa, aż w końcu zamoczyłem się cały. Pływałem wzdłuż basenu około dwóch godzin ,nurkowałem, myślałem, około 23 wyszedłem z basenu i pojechałem windą do swojego apartamentu. Wszedłem pod prysznic i dokładnie spłukałem z siebie chlor który był w basenie. Umyłem ciało i włosy ,nadając im zapachu.
Wytarłem się i umyłem zęby. Wyszedłem z łazienki i wskoczyłem do swojego łóżka. Szybko odpłynąłem w krainę snów. Obudziło mnie mocne pukanie do drzwi. Wstałem z łóżka zaspany i poszedłem wolnym krokiem do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem Scootera. Machnąłem ręką na gest ,żeby wszedł i poszedłem do łazienki. Wychodząc Scooter wybierał mi ubranie.

- Umiem się ubrać
- Musisz wyglądać jak człowiek
- A nie wyglądam?

Scooter zamilkł i podał mi ciuchy. Zrobiłem sobie fryzurę i zjadłem śniadanie. Scooter podał mi zapakowany prezent.

- A to co?
- Rozpakuj młody
Otworzyłem pudełko w którym była moja płyta. Świeżo wydana.

- Dzisiaj rano od 9.00 jest sprzedawana , już ponad 25mln poszło
- Tyle ludzi chce mnie słuchać?
- Jest dopiero 10  - zaznaczył - Dzień jeszcze się nie skończył. Wychodzimy

 Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół. Przed hotelem ponownie było mnóstwo ludzi. Cieszyłem się widząc ich. Zrobiłem sobie z kilkoma osobami zdjęcie ,rozdawałem autografy, niektóre nawet na płytach. Już zdążyli kupić. Ucieszyłem się na ten widok , wsiadłem do auta i ruszyliśmy do studia.  Czekało tam na mnie kolejne tysiąc ludzi przed studiem i w studiu czekało na mnie mnóstwo dziennikarzy. Wysiadłem z samochodu i pobiegłem do budynku. Przywitał mnie szef stacji , i zaprowadził do kabiny w której będę udzielał wywiadu.
No i się zaczęła moja wielka przygoda. Puścili moje dwie piosenki i zaczęli pytać. 
- Jakie są Twoje plany na najbliższe 3 lata?
- Masz kogoś?
- Jaka jest Twoja wybranka?
- Czy to dziewczyna ze zdjęć?
- Co sądzisz o swoich fanach?

Na wszystkie pytania musiałem odpowiadać bez chwili zawahania... Jakoś dałem radę i przebrnąłem przez to w dwie godziny. Na koniec puścili moją jedną piosenkę. Pożegnałem się z nimi i poszedłem na dół do sali konferencyjnej w której będę podpisywał płyty.


MIESIĄC PÓŹNIEJ


KATHERINE

Od ponad miesiąca nie widziałam Justina, nie czułam go. Był tak zabiegany ,że dzwonił tylko raz ,może dwa razy w tygodniu. Jego głos wyłącznie słuchałam z płyty ,którą wydał. Jego dom był pusty. Cały czas tylko ja w nim przebywałam.  Kiedy ktoś Cię opuści ,poza tym ,że tęsknisz,poza tym ,że rozpada się cały ten mały świat który razem stworzyliście ,i że wszystko co widzisz lub robisz przypomina Ci o tej osobie, najgorsza jest myśl ,że była to próba jakości i teraz wszystkie części , z których  się  składasz,noszą stempel ODRZUT przystawiony przez kogoś kogo kochasz. Ale tęsknota ,podobnie jak każda inna choroba wymaga czasu by się przełamać i zniknąć .. Rano obudziłam się w naszym łóżku.. Naszym ,czy już może moim? Przez kolejne sześć miesięcy nie będzie w nim JEGO. Mama Justina jest już w trzecim miesiącu ciąży. Wszyscy jesteśmy przejęci gdyż wkracza do drugiego trymestru ciąży.  Towarzyszę jej dość często, na każdych badaniach.
Zeszłam na dół , poszłam do kuchni wsypałam sobie płatków w miskę i nalałam mleka. 
Usiadłam przed telewizorem , złożyłam nogi po turecku i przełączałam kanały, zostawiłam na plotkarskim programie który ogłosił,że dzisiaj w naszym mieście będzie Justin Bieber! Uśmiechnęłam się sama do siebie i pobiegłam na górę szykować się. Umyłam włosy truskawkowym szamponem i zawinęłam je w turban z ręcznika. Umalowałam się i wysuszyłam włosy układając je w koka na czubku głowy. Ubrałam się  i chwyciłam swoją płytę Justina, zeszłam na dół ,wzięłam swoją torebkę i wyszłam przed dom. Wsiadłam rzucając torebkę obok , pojechałam przed sklep muzyczny w którym Justin będzie podpisywał swoje płyty.
Dojechałam po trzydziestu minutach. Przed sklepem stało mnóstwo ludzi, wszyscy tylko po jeden bazgroł Justina. Postanowiłam ustawić się w kolejce, założyłam okulary ,żeby Justin mnie nie poznał za szybko.

[ WŁĄCZCIE : PODKŁAD 1 ] 

Czekałam w tłumie ,żeby dostać się do stolika przy którym siedział On. Stęskniłam się ,za jego ustami ,oczami, dotykiem, wargami, za nim, za sposobem w jaki mnie tuli, za jego słowami skierowanymi tylko do mnie. Przed budynek  zajechał  czarny Range Rover , wszystkie oczy skierowały się na pojazd, z którego wysiadł On, sam Justin Bieber, dziewczyny zaczęły piszczeć, a ja odwróciłam się, tylko po  to ,żeby mnie nie zauważył. Robił sobie zdjęcia z fankami, całował je w policzek, rozdawał autografy. W końcu przedostał się do budynku i zasiadł przy stoliku. Stałam jakieś pięć metrów od wejścia w długiej kolejce. Czekałam pół godziny ,żeby dostać się do środka. Zdjęłam kurtkę  i czekałam na swój moment. Kolejka zaczęła iść coraz szybciej. Od Justina dzieliło mnie około pięć osób. Moje serce zaczęło drżeć, może ręce były spocone, i trzęsły się, czułam jak zasycha mi wszystko w gardle. Cztery osoby. Przygryzłam policzek od środka będąc jeszcze bliżej. Trzy osoby. Na mojej buzi pojawił się promienny uśmiech. Dwie osoby. Wyciągnęłam swoją płytę z torebki i ściągnęłam okulary dając dojście dziennemu światłu. Jedna osoba. Justin dał jej autograf, nawet nie patrząc na nią

- Następna - powiedział mężczyzna stojący za Justinem

Ruszyłam przed siebie podając Justinowi płytę.

- Mogę prosić z dedykacją dla Katherine ? - powiedziałam cicho a wzrok Justina powędrował ku górze


JUSTIN

Dzień zaczął się energicznie, dojechaliśmy do mojego miasta , nie zdążyłem się z nikim skontaktować. Chciałem im zrobić niespodziankę. Bo zostaję tutaj tydzień. Pojechałem do Island Music podpisywać płyty. Przed budynkiem stało około pięciuset osób.  W 80% same dziewczyny, kilku chłopaków też było. Rozdałem autografy ,zrobiłem zdjęcia i poszedłem do środka. Usiadłem przy swoim stoliku,wziąłem łyk wody i chwyciłem marker w dłoń. Wpuścili fanów do środka , przewinęło się około dwustu osób. 
Nagle zobaczyłem dłoń  z pomalowanymi na czerwono paznokciami wskazującymi na moją twarz 

- Mogę prosić z dedykacją dla Katherine - dodała cichym głosem

Znałem ten głos! Znałem go najlepiej ze wszystkich. Podniosłem swoją głowę i zobaczyłem swoją dziewczynę. Jak zawsze była olśniewająca, błyszczała jak gwiazda. Wstałem ze swojego miejsca i przeszedłem obok stolika. Podszedłem do Kate i objąłem ją mocno w pasie i delikatnie wpiłem się w jej usta. Widziałem łzę wypływającą z jej oka, otarłem ją.

- Tak bardzo tęskniłam - dodała
- Skarbie! Jak ja cholernie tęskniłem
- Nie daje rady bez Ciebie - powiedziała stłumiona 

Położyłem głowę na ramieniu Katherine nie chcąc wypuszczać jej już z ramion. Zobaczyłem tłum fanek ,które patrzały ze zdziwieniem na tą całą sytuację. 

- To moja dziewczyna Katherine - powiedziałem głośnym tonem

Na sali zapanowała cisza, martwa grobowa cisza. Po pięciu minutach zaczęli klaskać. Spojrzałem na nich zdziwiony,podobnie jak Katherine, która trzymała mnie mocno za dłoń.

- Pozwolicie ,że zostanie tutaj z nami ?

Fani przytaknęli a ja ogłosiłem pięciominutową przerwę. Chwyciłem Kate za rękę i zabrałem do pokoju gdzie leżały nasze rzeczy. Zamknąłem drzwi i przekluczyłem zamek i ponownie zacząłem całować Katherine , nasze języki złączyły się i wzajemnie pieściły podniebienia. Moje dłonie zjechały na jej uda  zaś dłonie Kate  objęły moją szyję. Nasze oddechy przyspieszyły. Odkleiłem się od niej wiedząc ,że nie mogę sobie teraz pozwolić na seks z nią. Przytuliłem ją mocno do siebie i podziękowałem za przyjście. Wyszliśmy z pomieszczenia. Ja ponownie zająłem swoje miejsce a Katherine usiadła za mną, tam gdzie wydzielili jej miejsce. Kolejna fanka podeszła do podpisywania płyt. Spojrzała na Kate i na mnie.

- Mógłbyś ją poprosić? - zapytała
- Katherine, podejdź.

Katherine podeszła do nas na swoich pięknych zgrabnych nogach.

- Tak?
- Chciałam Ci podziękować
- Za co? - zapytała zdziwiona
- Za to ,że go uszczęśliwiasz, widziałam jaki był szczęśliwy gdy wziął Cię w swoje ramiona.
- Ojej, to miłe, dziękuję.
- Nie to ja dziękuje.

Objęła Katherine i wzięła moją płytę i odeszła. Katherine wróciła na swoje miejsce a ja wróciłem do podpisywania płyt. Dochodziła godzina 18.00 , do podpisu płyty zostało około dziesięć osób. Już nie wpuszczali nikogo. Na szczęście, moja ręka będzie w opłakanym stanie.


KATHERINE


Cieszyłam się będąc z nim. Nie chciałam już go puszczać. Wiedziałam niestety ,że będzie tu tylko tydzień. Chciałam to jak najlepiej wykorzystać. Dobiegała godzina 18.00 a do mnie podeszła kobieta.

- Przepraszam, mogę Cię prosić?
- Słucham?
- Witaj, jestem Kim Cattrall , prowadzę agencję modelek ,i chciałabym Cię zaprosić do współpracy. Widziałam dzisiaj jak się prezentujesz z gracją. Byłabyś wspaniałą foto modelką.
- Przepraszam, ale już raz próbowano mnie w to wkręcić i wyszło tragicznie.
- Charlotte York?
- Przepraszam? 
- Czy Ona Cię w to wrobiła?
- Być może. 
- Wiem,jak to jest, moje modelki też próbowała w to wkręcić. Nasza agencja jest na 100% pewną. Znana na całym świecie. Proszę to moja wizytówka. - podając mi kawałek tektury odeszła

Justin podpisał ostatnią płytę i wrócił do mnie.

- Już jestem cały dla Ciebie księżniczko
- W końcu, księżniczka nie może być sama!

Zaśmiał się i chwycił mnie za rękę ,wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się do auta o którym wcześniej wspomniałam. Pojechaliśmy do domu. Justin wbiegł do niego.

- No nareszcie! 

Uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi. Dom już nie był taki pusty. Teraz znów był w nim mężczyzna. Mój i tylko mój. 
Usiadłam z Justinem na łóżku w sypialni , oparłam się o jego ramie i splotłam nasze dłonie. Znów czułam jego zapach ,jego obecność, oddech, czułe słowa, delikatne usta. Pocałunki które dzisiaj mi składał były przepełnione tęsknotą , miłością i pragnieniem. Naszą sielankę przerwało stukanie w drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam je , zobaczyłam mamę Justina , otworzyłam buzię chcąc zacząć mówić, na co Pattie położyła mi palce na buzię i robiąc gest żebym była cicho poszła w stronę sypialni Justina. Zapukała do drzwi i usłyszała

- Kochanie wiesz ,że nie musisz pukać 

Usłyszałam śmiech i poszłam za Pattie, która otworzyła drzwi od sypialni.

- Mamo! - krzyknął Justin 

Wchodząc zobaczyłam najsłodszy widok. Justin obejmujący swoją mamę ze łzami w oczach.  



JUSTIN


- Czemu sama nie zadzwoniłaś ,żeby powiedzieć ,że jesteś w ciąży?
- Nie miałam jak, powiedziałam pierw Katie , to miała być niespodzianka ,a Ona zadzwoniła.
- Gaduła - zaśmiał się

Zrobiła smutną minkę a ja podszedłem i ją mocno przytuliłem. Posiedzieliśmy z moją mamą  kilka godzin cały czas rozmawiając ,głównie o tym co w życiu się wydarzyło i co robimy w trasie.  Opowiedziałem im dokładnie każdy dzień z trasy. Moja mama zaczęła ziewać i postanowiła iść do siebie do domu. Odprowadziłem ją. Zagadaliśmy się chwilę w aucie. Gdy wróciłem do domu światła były już pogaszone,skierowałem się do sypialni. Wchodząc zobaczyłem Katie leżącą pod kołdrą. Jej spokojny uśmiech , jej klatkę powoli ruszającą się w górę i dół. Zdjąłem z siebie ubrania zostając tylko na bokserkach. Powędrowałem pod kołdrę.

- Idź się myć brudasie - powiedziała Katie
- Myślałem ,że śpisz
- Idź się myć - zaśmiała się i wypchnęła mnie z łóżka.
- Oj dobra

Poszedłem szybko pod prysznic i umyłem swoje ciało czekoladowym żelem pod prysznic. Ubrałem nowe bokserki i wskoczyłem pod kołdrę do Katherine. Powąchała mnie i pocałowała w klatkę .

- Od razu lepiej - dodała

Uśmiechnąłem się i przyciągnąłem ją do siebie. Jej głowa spoczywała spokojnie na moim torsie. A moje dłonie na niej. Obydwoje odpłynęliśmy w krainę snów. Obudziły nas promienie słońca wpadające przez okno. Otworzyłem oczy i spojrzałem na spokojnie śpiącą Kate. Cicho mruknęła i otworzyła oczy.


KATHERINE


Uwielbiam spać wtulona w niego, czuję się wtedy bezpieczna,i tylko jego a On tylko mój. Czułam jego zapach, i oddech.  Wstałam chwilkę po tym jak Justin zaczął muskać moje czoło i gładzić głowę.
Podnosząc się z torsu Justina poczułam silny przeszywający mnie na wskroś ból w klatce piersiowej. Złapałam się z nią i starałam się spokojnie oddychać. Moje czoło momentalnie zlał zimny pot ,poczułam gorące uderzenie powietrza buchające na mnie.

- Justin - powiedziałam cicho
- Tak skarbie ?
- Zawieź mnie do lekarza ,proszę

Powiedziałam to przez łzy starając się powstrzymać ból. Justin wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego samochodu. Przyniósł mój telefon i torbę. Odpalił silnik i dodał gazu ,po czym wyjechaliśmy. Ból w klatce nasilał się z każdym pokonanym kilometrem, a moje łzy coraz silniej płynęły z oczu. Justin cały czas trzymał mnie za dłoń. A ja czułam jak siły mi odchodzą. Kolory z mojej twarzy odpłynęły a ja zamknęłam oczy chcąc w tym momencie umrzeć i nie czuć bólu. Dojechaliśmy do szpitala. Justin podał mi dłoń po czym wyprowadził mnie z auta ,wspierając się na jego ramieniu doszłam do pielęgniarki.

- Przepraszam gdzie jest gabinet doktora Hobbsa ? - zapytał Justin
- Na końcu korytarza, i w prawo.
- Dziękuję 

Wciąż podpierając się na jego ramieniu doszliśmy do gabinetu. Zapukał 

- Proszę 

Justin wprowadził mnie do gabinetu po czym wyszedł jak lekarz mu nakazał. Zostałam sama z moim lekarzem. Kazał mi opisać co się dzieje. Po trzydziestu minutach wyszłam z gabinetu.

- I co kochanie ?
- Justin - powiedziałam cicho -  mam raka 

Słona substancja napłynęła do moich oczu podobnie jak do Justina. Pierwszy raz widziałam jak rozpłakał się ,dosłownie jak małe dziecko. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

- Kate... - zaczął drżącym głosem - Nie chcę Cię stracić, to poważne?
- Rak zawsze jest poważny, nie można go lekceważyć
- Ja będę   z tym gównem walczył, i Ty też masz walczyć  

Justin mocno docisnął mnie do siebie i płakał razem ze mną.



_________________________________________________________________________________

 Podoba Wam się 28 rozdział ?  KOMENTUJCIE <3