SCM MUSIC PLAYER

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 30

KATHERINE


Scooter chciał zacząć mówić ,ale  Justin przetarł dłonie i spojrzał na mnie swoimi czekoladowo piwnymi oczami. Moje nogi lekko zmiękły, ale starałam się być silna.  Spojrzałam na nich pytającym wzrokiem a Justin zaczął pewnie

- Zapłacimy  Ci za tą operację co jest potrzebna i wyjedziesz z nami jako moja tancerka w trasę
- Justin ja nie chce Twoich pieniędzy - powiedziałam stanowczo
- Ja pierdole, ciężko Ci wziąć trochę grosza?
- Nie chcę ich.! Nie rozumiesz? Nie potrzebuję Twoich pieniędzy. Wygram tę walkę z nimi czy bez nich.
- Tak bo już sobie poradzisz.
- Twierdzisz ,że nie umiem sama na siebie zarobić czy jak? Jeszcze się zdziwisz
- Umrzesz - powiedział cicho
- Nie umrę! Pokaże wszystkim,że można osiągnąć co się pragnie pomimo choroby
- Nadin  czy Ariana by przyjęły ,nie miałyby z tym problemu
- Nigdy mnie do nich nie porównuj, rozumiesz?!

Machnęłam dłońmi pokazując ,że mam dość tego co mówi i chwyciłam swoją torebkę ,którą odłożyłam na stół. Scooter gwizdnął  ostentacyjnie gdy wychodziłam a mój środkowy palec u prawej ręki  ukazał  się  gdy wychodziłam.  Wyciągnęłam z portfela wizytówkę Kim Cattrall . Chwyciłam w dłoń swój telefon i wykręciłam jej numer.

- Witam,Kim Cattrall ,agencja modelek ,w czym mogę pomóc?
- Dzień dobry, z tej strony Katherine Gomez, kontaktowała się Pani ze mną na promocji płyty Justina Biebera
- Aa tak już kojarzę, więc jednak zadzwoniłaś
- Tak chciałabym podjąć u Was pracę i się sprawdzić jako modelka
- Oo świetnie! - słyszałam w jej ustach entuzjazm - Wpadnij dzisiaj do nas
- Z ogromną przyjemnością

Kim wyjaśniła mi gdzie powinnam się kierować i do kogo. O godzinie 20.00 mam być u niej w firmie. Zgodziłam się i rozłączyłam nasze połączenie. Rozmawiając z nią zdążyłam wsiąść i ruszyć z podjazdu Justina. Miałam serdecznie dość ,że ktoś chce mi fundować wszystko. Ciesze się, ale dam rade sama.
O dwudziestej znalazłam się już w gabinecie Kim. Omówiłyśmy wszystko czym bym się zajmowała , ile bym zarabiała. Wyjaśniłam jej moją sytuację ze zdrowiem... Kim zawahała się co mojego przyjęcia ,ale w końcu powiedziała

- Kto nie ryzykuje ,nie zyskuje

Uśmiechnęłam się i podpisałam z nią umowę. Ścisnęła moją dłoń . Pierwszy raz czułam ,że nikt nie gra ze mną w gierki

- Witaj w firmie , widzimy się jutro o 9.00
- Do zobaczenia

Uśmiechnęłam się i  wyszłam z gabinetu. Zamknęłam za sobą drzwi i pojechałam do siebie do domu.  Nie miałam ochoty widzieć się już dzisiaj z Justinem. Czy On na prawdę myśli,że jestem tak ułomna ,że nie poradzę sobie?  Myśli kołatały mi w głowie, otrząsnęłam się i zaparkowałam samochód w garażu. Wysiadłam i skierowałam się do domu, przemknęłam szybko przez pokoje i wbiegłam na schody dostając się do swojego pokoju. Zasłoniłam okno  i zdjęłam z siebie wszystkie ubrania , powędrowałam do łazienki napuszczając ciepłej wody z bąbelkami i pianą  z płynu truskawkowego. Weszłam do wanny i zanurzyłam swoje ciało. Leżałam w wodzie aż zaczynała stygnąć. Myjąc dokładnie swoje ciało wyszłam z niej, i wytarłam się ręcznikiem. Chwyciłam piżamę która wisiała na haku który znajdował się na drzwiach i ubrałam się. Owinęłam swoje włosy w turban i umyłam zęby. Wyszłam z łazienki i kucnęłam przy półce na której był telewizor , zaczęłam przebierać w filmach, w końcu zdecydowałam się na Casa Blance. Włożyłam płytę do DVD i zajęłam miejsce na łóżku. Skryłam się pod kołdrą i oglądałam film , nie zauważalnie zasnęłam.  Obudziłam się około godziny 7.30. Zerwałam się z łóżka i poszłam się szykować, ubrałam się w swoje ulubione ciuchy , zeszłam na dół, zegarek wskazywał 8.20 , zrobiłam sobie tosty z masłem i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Zero wiadomości, zero połączeń, zero odzewu od kogokolwiek...  Zjadłam swoje śniadanie i pojechałam do agencji. Od wejścia przywitała mnie Kim, ucieszyłam się, mogłam na niej polegać.
Zabrała mnie na "zaplecze" tam gdzie odbędzie się dzisiejsza sesja.

- Dla kogo ta sesja? Przecież nie jestem gotowa.
- Jesteś jesteś, widziałam jak siedziałaś na tej promocji płyty, poradzisz sobie przed obiektywem
- Hahaha, nie jestem gotowa.
- Glamour na Ciebie czeka moja droga.

Odsłoniła czerwoną kotarę ,a moim oczom ukazały się reflektory, pełna ekipa która się mną dzisiaj zajmie, fotograf, wiele ekspozycji do których dzisiaj pozuję. Ucieszyłam się  i wciąż podążałam za Kim, zaprowadziła mnie do makijażystów i stylistów i oddała mnie w ich ręce. Po godzinie byłam w pełnym blichtrze gotowa na sesję. Pierw zaprowadzili mnie do ekspozycji z lat 90' gdzie miałam siedzieć przy stoliku. Zadanie wydawało się proste, z pozoru... Usiadłam do stolika i przyjęłam pozę, na co fotograf od razu zaczął mnie inaczej ustawiać, zmienić mimikę , zrobiłam tak jak kazał. Widziałam w jego oczach zdumienie na to zdjęcie które wyszło ,uśmiechnęłam się i poszłam przebrać. Kolejne zdjęcia były na czerwonych tłach. Ustawili mnie przed czerwoną kotarą i kazali być seksowną. Starałam się jak mogłam, fotograf robił zdjęcia co chwile z inną pozą, aż w końcu wybrał jedno z nich , później przynieśli mnóstwo balonów ,wśród których miałam się odnaleźć. Było to dla mnie niezmiernie trudne zadanie, bo boję się balonów, boję się ,że mogą w każdej chwili pęknąć i zostanie mi rana. Łzy pociekły z moich oczy, ale na szczęście uspokojono mnie, lęk pozostał ,ale starałam się go nie ukazywać. Pozowałam z nadzieją ,że cokolwiek wyjdzie, na szczęście niedługo, po kilku minutach fotograf miał wybrane zdjęcie , wyszłam z tych wszystkich balonów z ulgą , dali mi kolejną kieckę na inne ujęcie ,które również wyszło doskonale , w końcu dostałam czerwoną suknię, była doskonała, delikatna, kobieca, czerwona, seksowna. Ujęcie w niej było dla mnie pestką  , podobała mi się. Następna sukienka była jeszcze lepsza, przebiła wszystkie poprzednie, założyłam ją i zadowolona powędrowałam przed obiektyw. Tym razem wszystko było już łatwiejsze  , czułam się w swoim żywiole, wszystko wydawało się być błahostką , zdjęcia wyszło doskonale, okładkowa fotografia była idealna.  Byłam już zmęczona , więc wszyscy podziękowali mi za ciężką pracę. Na zegarze była już 16.00, nie spodziewałam się ,że tyle to zajęło, ale cóż, bynajmniej odstresowałam się i moje myśli o nowotworze zniknęły. Poszłam się przebrać i podziękować Kim za to wszystko. Spojrzałam na telefon ,wciąż żadnego odzewu od nikogo. Wyszłam ze studia i skierowałam się w stronę samochodu. Wsiadłam do samochodu, wyjęłam z torebki kluczyki i włożyłam do stacyjki próbując odpalić. Nic mi dzisiaj nie wychodziło tak jak powinno. Samochód po dziesięciu minutach prób wciąż nie chciał odpalić. Schowałam twarz w  dłoniach i po chwili wysiadłam z samochodu. Zamknęłam go i ruszyłam pieszo do domu. Wędrując po okolicy znalazłam się niedaleko domu przyjaciółki Ariany. Obraz który zobaczyłam przez okno zdruzgotał mnie. Było gorzej niż mogłam sobie wyobrazić. Dlaczego?! Dlaczego Justin to zrobił. Upadłam! Upadłam na kolana , płacząc, rozpłakałam się jak małe dziecko. Nie chciałam wierzyć w to co widziałam. Nie mogłam w to wierzyć ,a jednak rzeczywistość była inna. Czułam się jak uwięziona w szklanych ścianach, nikt mnie nie słyszał, nikt nie widział. Łzy wciąż ściekały po moich policzkach.



JUSTIN 



Katherine nie przyjęła mojej oferty, a w naszym związku było coraz gorzej. Chciałem za nią iść,ale Scooter... Zabronił mi. Chciałem pobiec, przytulić, powiedzieć,że nie musi brać. Ale nie ugryzłem się w język gdy powinienem, porównałem ją do swoich byłych.. Dlaczego!?  Po co? Co mnie podkusiło. Nigdy nie odpowiem sobie na te pytania. Wieczorem gdy Scooter wyszedł, sięgnąłem ponownie do swojej ulubionej szafki i wyciągnąłem wódkę , wziąłem ją do ręki i zacząłem pić. Całe 500 ml zostało opróżnione. Zamknąłem oczy i przespałem się ze dwie godziny, późniejszym wieczorem wstałem i wyszedłem z domu. Całą noc włóczyłem się po plaży ,wiedziałem ,że tam nikt mnie nie znajdzie. Około dziesiątej  nad ranem zauważyłem ,że na plaży zaczynają się zbierać turyści, sportowcy, i zwykli przechodnie, co robią tu o tej porze roku!? Cholera, pomyślałem zauważając jakiegoś mężczyznę ubranego na czarno z aparatem. Wstałem z miejsca i pobiegłem do najbliższego domu jaki znałem. Zadzwoniłem do drzwi, w nich pojawiła się uśmiechnięta Ariana ,wprosiłem się do środka zamykając drzwi na trzy spusty.

- Co Ty tu robisz?
- Muszę się zaszyć przed paparazzi
- No dobrze... Skoro musisz. Justin?
- Tak?
- Znów piłeś?
- Może
- Kurwa, co znów się stało ?
- Nic.
- Nigdy nie pijesz od tak. Mów
- Mam problemy z Katherine

[ WŁĄCZCIE  : PODKŁAD 1

Usiedliśmy na łóżku obok siebie. Moje oczy były lekko zamglone , a jej dłoń wylądowała na moim kolanie.

- Będzie dobrze zobaczysz , ułoży się.

Dłoń Ariany kierowała się coraz wyżej.

- Nie ! Nie mogę.
- Oj nie przesadzaj, wiemy ,że Ci tego brakuje
- Mam Katherine

Jej usta wylądowały na moich , nie miałem siły by się opierać, odwzajemniłem pocałunek. Przechyliliśmy się na łóżko kontynuując pocałunek, wsunąłem język i zacząłem pieścić jej podniebienie. Całowała mnie namiętnie i  z czułością. Później moja pamięć zanikła, nie pamiętam nic co dalej się wydarzyło... Podejrzewam ,że zrobiliśmy to. Kilka godzin obudziłem się leżąc obok Ariany, zerwałem się na równe nogi

- Czy my, czy Ty , czy ja?
- Tak ,zrobiłeś to
- Długo?
- Nie wiem, może dwa pchnięcia, zasnąłeś,ale dużo zdążyłeś zrobić
- Co?! Niby kurwa co takiego?
- Dużo maleńki ,dużo - zaakcentowała

 Ariana podeszła ,popchnęła mnie w stronę okna i pocałowała. Schyliła się do mojego ucha i powiedziała

- Powiedz Twojej dupeczce ,że już nie musi stać i nas obserwować

Obejrzałem się za siebie i ujrzałem przez okno zapłakaną Katie. Ubrałem swoją koszulkę i spodnie i zbiegłem na dół wiążąc buta. Wybiegłem z domu  i od progu zacząłem krzyczeć

- Katie ,to nie tak jak myślisz
- A jak?! Kurwa , myślisz ,że nic nie widziałam?
- Wiem,że widziałaś ,Ona to zmanipulowała
- Tak jasne, a Ty jesteś niewinny. Oczywiście. Wiesz... To,że jestem chora nie znaczy,że możesz sobie tak iść i mnie zdradzić, ja nie umrę ,będę to pamiętała, zawsze.
- Wybacz , skarbie
- Jest Ci mnie żal czy jak?! - krzyknęła

Podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej policzek chcąc pochylić się do pocałunku. Katherine odskoczyła ode mnie i uderzyła mnie w twarz z głośnym hukiem.

- Nie odzywaj się do mnie. To koniec!

Szczerze.. spodziewałem się tego. Opuściłem głowę w dół i patrzałem jak Katherine odchodzi. Nigdy nie chciałem dać jej odejść, ale wiedziałem ,że dla niej to będzie lepszym rozwiązaniem. Z torby wypadło jej zdjęcie, na którym miała biało czarną sukienkę, była na nim seksowna, niewinna, słodka, myślałem ,ze moja.... Słyszałem jej płacz. Zaczęła biec,aż w końcu zniknęła z horyzontu. Przetarłem twarz dłońmi, a zza moich pleców ukazało się kilku paparazzich. Uciekłem do siebie do domu, chciałem zniknąć. Jak można być taką świnią jak ja?! Jak?! Nie chciałem tego. Nigdy nie chciałem jej skrzywdzić. Jest największym skarbem jaki mam. Ha.. Miałem.. Nie mam już. Będzie to pamiętała zawsze.
Wieczorem przyszedł ponownie do mnie Scooter z nową wiadomością.


KATHERINE

Nie chciałam wierzyć w to co się wydarzyło.. Myślałam,że my... będziemy zawsze, że nic nas nie rozdzieli. Głupie marzenia zwykłej nastolatki. Każda z nas szuka tego jedynego i bierze co popadnie ze strachu ,że nie trafi się już nic lepszego. Strach, nie pozwolę by to On kierował moim życiem, nie chcę tracić najlepszych chwil mojego życia. Płakałam ,dużo, strasznie, moje poliki były rozpalone od gorąca. Nikt nie chciałby się znaleźć na moim miejscu... Nikt ,nigdy. Widzieć jak własny facet zdradza, koszmar. Z tego strasznego snu nie ma wyjścia. Jest tylko nadzieja ,że kiedyś może być lepiej. Kiedyś, w odległej przyszłości, która może nie ukazać się już dla mnie ,jeśli się poddam, przez niego... Powinnam?  Teraz sama już nie wiem.
 Na pierwszą miłość się czeka... Gdy się ją straci pojawia się następna, pierwsza, druga ,siódma.. Która będzie tą prawdziwą? Nie wiem. Mamy pięć minut, życie to tylko pięć minut. Staramy się sprawdzić każdego,ale zawsze zaskakuje czymś nowym, kłamstwem, zdradą... Ale nie będę żałowała tego czasu co miałam z Justinem. Nigdy nie żałuje się czegoś co nas uszczęśliwiało,nawet jeśli późniejsze wydarzenia nas bolą.. Rany w końcu się zabliźnią. W końcu...
Wróciłam do domu późnym wieczorem, spacerowałam,myślałam, dużo myślałam, dużo spacerowałam...
Ślamazarnie powędrowałam do swojego pokoju. Chcąc dać upust swoim emocjom chwyciłam swój strój gimnastyczny i ubrałam się w niego ,zeszłam do piwnicy, gdzie znalazło się to czego potrzebowałam.  Chwyciłam swoje rękawice bokserskie i zaczęłam uderzać w worek treningowy. Wyżyłam się na nim jak tylko mogłam. Kropelki potu zalały  moje ciało od czoła po brzuch . Boksowałam zapominając o wszystkim. Gdy skończyłam podniosłam głowę w górę i odetchnęłam głośno. Wydychałam powietrze i zdjęłam rękawice. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 21.00  , poszłam na górę i ściągnęłam strój. Wrzuciłam go do pralki i poszłam szybko wziąć prysznic. Ubrałam swoje ulubione legginsy i luźną koszulkę. Chwyciłam z półki książkę.. Tak dawno nie czytałam. Musiałabym do tego wrócić. Gdy siedziałam zaczytana i lekko zapłakana z czerwonym nosem, do drzwi zapukał mój tata.

- Katherine - zapukał
- Tak?
- Mogę?
- Oczywiście.

Zamknęłam książkę i złożyłam nogi po turecku. Mój tata wszedł do pokoju i usiadł na brzegu łóżka.

- Co się dzieje?
- Nic tato , czytam.
- Jasne, od kiedy wróciłaś z nikim nie rozmawiasz, płaczesz, słychać wszystko kochanie.
- Nic wielkiego, kobiece sprawy.
- Jasne, no ale niech będzie ,że uwierzę, a jak rak?
- Jeszcze żyję, idę jutro do lekarza, zacznę terapię ,zrobią mi operację i usuną to świństwo.
- Nie masz uderzeń gorąca?
- Czasem mam,i kłucie w klatce też,ale jakoś daję radę
- Moja mała dzielna dziewczynka

Przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w głowę.

- Jak wyzdrowiejesz wrócisz do pracy
- Zobaczymy tato,zobaczymy
- Śpij dobrze

Wstał z łóżka i skierował się w stronę drzwi.

- Kocham Cię ,tato - dodałam
- Ja Ciebie też Kate, dobranoc

Zamknął za sobą drzwi a ja wróciłam do swojej książki. Doczytałam ją do końca i zgasiłam światło. Położyłam się pod kołdrę ,zobaczyłam na swój wyświetlacz na którym widniało zdjęcie moje i Justina. Szybko weszłam w galerię i zmieniłam na zdjęcie  z tatą i Casie. Od razu się uśmiechnęłam widząc to zdjęcie.
Zgasiłam telefon i starałam się usnąć. Jakoś się udało, po wcześniejszym godzinnym wierceniu z boku na bok. Około godziny dziesiątej obudził mnie telefon od Ashley

- Wstawaj mała!
- Może jakieś dzień dobry - powiedziałam
- Dzień dobry
- Czy dobry , nie powiedziałabym
- Oj nie bądź marudna, co jutro robisz?
- A skąd mam wiedzieć? Mogę nie dożyć
- Nie przesadzaj
- Mówię całkiem poważnie. Mam raka
- Co!? Dlaczego ja .. nic nie wiem?
- Wybacz, nie miał Cię kto poinformować
- Ehee, to co jutro?
- Nie wiem jeszcze, na razie nie mam planów.
- Spotkasz się ze mną ? Mam ważną informację dla Ciebie
- No zgoda
- To napisze Ci później, gdzie i jak
- Okej, pa.
- Pa mała, trzymaj się.

Rozłączyła się a ja wstałam i poszłam do łazienki. Dwadzieścia minut później wyszłam z niej. Zeszłam na dół na śniadanie. W domu zastałam tylko Casie, która uczyła się do egzaminów. Chciałabym teraz jak Ona wrócić do szkoły.. Tyle mnie omija, bal, imprezy, znajomi.. Za dużo. Muszę poprosić tatę o powrót.

Usiadłam przed telewizorem myśląc o całej wczorajszej sytuacji. Przełączając kanały zobaczyłam Justina. Z przyzwyczajenia zostawiłam kanał. Opowiadali o tym gdzie ma następne miejsca do odwiedzenia na trasę oraz na promocję płyty. Pokazywali go również z wczoraj, poznałam po stroju.
Młody gwiazdor, nowe odkrycie - problemy z alkoholem i narkotykami
Justin Bieber rozstał się ze swoją dziewczyną? Co było powodem.

[  WŁĄCZCIE : PODKŁAD 2.  słuchajcie od 0:40  ] 

Wyłączyłam TV i wstałam  z kanapy. Ubrałam się i wyszykowałam  , zabrałam swoją torebkę i  wyszłam z domu. Chciałam jechać samochodem, kompletnie zapomniałam ,że został przed studiem.. Trudno przejdę się pieszo, ruch to zdrowie. Zaczęłam iść w stronę domu Justina. Wsiadłam do metra ,które jechało w tamtym kierunku. Po piętnastu minutach byłam już w jego okolicy. Wysiadłam z metra i poszłam pod jego dom. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał... Pukałam ponownie, znów głucho. Pukałam i pukałam z dziesięć  minut. Moje kostki u rąk były już czerwone. Potrząsnęłam dłonią i przypomniałam sobie o kluczach Justina. Sięgnęłam po nie do torebki ,wyciągnęłam i włożyłam w zamek od drzwi. Przekluczyłam i pociągnęłam klamkę jednocześnie otwierając drzwi. Weszłam do środka upewniając się czy ktoś jest. Nikogo nie było ,dom znów stał pusty.  Białe ściany, porządek.. Na stole w salonie znalazłam kartkę na której były daty najbliższych koncertów Justina. Ta super , koncert jutro - Monachium .. Nawet się nie pożegnał.. Chociaż w sumie chyba tego bym nie chciała. Szkoda ,że wyjechał bez słowa, akurat chciałam sobie wyjaśnić z nim kilka słów i nic nie mogłam teraz już zrobić. Zostałam sama, chora, bez chłopaka, bez przyjaciółki. Bynajmniej Justin teraz ułoży sobie życie z kimś kto nie ma takich problemów. Myśląc o tym z tej perspektywy w oczach pojawiły się mi łzy.  Uspokoiłam się i chwyciłam karton który stał obok komody przy telewizorze. Poszłam na górę i otworzyłam szafę. Wyciągnęłam z niej wszystkie swoje ubrania ,które wcześniej zostawiłam u niego. Spakowałam wszystko z powrotem do  kartonu , nasze wspólne zdjęcia.. Zostawić czy nie? Zostawiłam... Coś mnie podkusiło. Spakowałam wszystko ,kompletnie wszystko co kiedyś z nim dzieliłam i co u niego zostawiłam. Wychodząc z pokoju zaszłam jeszcze do łazienki, wzięłam z niej swoją suszarkę i szczoteczkę. Spakowałam również do kartonu i wyszłam przed dom zamykając go zadzwoniłam po taksówkę.

Usiadłam na kartonie przed bramą wjazdową. Deszcz zaczął swobodnie padać z nieba łaskocząc moje końcówki włosów,które się skręciły od wilgoci. Deszcz zaczął padać stróżkami z nieba oblewając mijających ludzi.

- Deszcz, super - skomentowałam złośliwie.

Zawsze uwielbiałam zapach deszczu...

Taksówka podjechała po mnie. Chwyciłam karton w dłonie i obróciłam się w stronę domu Justina. Nie wierzę ,że zamykam pewien rozdział w swoim życiu... To zmierzch pewnej epoki. Stojąc na przeciw tego domu przypomniało mi się wszystko z nim związane, tyle sytuacji się tu wydarzyło,że aż ciężko odejść, ale to w końcu przeszłość. Nie ma czegoś takiego jak my, nie ma czegoś takiego jak Ty i ja... Razem trwający przez burzę. Nie ma czegoś takiego jak my. Razem... Przypomniały mi się słowa Justina, zawsze gdzie będziesz Ty będę i ja... Wszędzie .. Zabawne..  Teraz te wszystkie słowa wydają się być iluzją. Zamazane. Kłamstwa mówione prosto w twarz... Czyżby... Ponoć był zawsze ze mną szczery. Przyznał się do zdrady. Ale co z tego... Nie będę tego wspominała. Czas iść dalej. Spojrzałam jeszcze raz na ten dom i przypomniałam sobie wszystkie dobre chwile jakie przeżyliśmy tam. Jak spałam w niego wtulona ,jak byłam całowana, jak się kochaliśmy,wiedziałam ,że to było miejsce dla nas, tylko dla nas...   Łza zakręciła mi się w oku
Wsiadłam do taksówki i odjechałam.




_________________________________________________________________________________

 I jak miśki, podoba Wam się 30 rozdział ? <3 KOMENTUJCIE! <3
















43 komentarze:

  1. Chcem 31 rozdział ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham rycze czemu akurat w takim momęcie prosze daj dziś następny bładam błagam ten dlog uzależnia

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest super <3 z resztą jak każdy. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne ! *_* masz mojego bloga http://juss-bieber-swaggie.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. UMRĘ JAK SIĘ ROZSTANĄ NA DOBRE ! Nie rób mi tego...

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny .! Prosze dalej popłakałam się .! Mam nadzieję ,że Wrócą do sb .! Błagam .!

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne!
    Dawaj kolejny jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O jeju .! zajebisty .. <3 ja chce nowy. !! <3 już.! <3 błagam .! prosze .! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. daj ask'a :D ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. to jest super. odrazu zapytam na kiedy przewidujesz nastepny rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  11. SUPER OBY JUTRO NASTĘPNY BYŁ !

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeejć smutne a zarazem zajebiste . < 3
    Masz Wielki Talent .
    Zajebisty by z tego film powstał .
    Gratulacje Takiego talentu .
    Czekam Na Następny .

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże popłakałam się :'(
    Mam nadzieję że będą jeszcze razem <3
    Czekam z niecierpliwością na następny !

    OdpowiedzUsuń
  14. boskie płakałam czekam nn :**

    OdpowiedzUsuń
  15. Smutne,rozpłakałam się czekam na następny :) /weronika

    OdpowiedzUsuń
  16. czyli to koniec?! o.O

    OdpowiedzUsuń
  17. :c chcę żeby do siebie wrócili <3 kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  18. Boskie. Skąd ty bierzesz takie pomysły <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękne :) szkoda że Jus zdradził Kate :( ale i tak mi się podobał :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetne.. :*
    Czekam na nn .. :P

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy następny? Już sie nie mogę doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam nadzieję, ze masz jakieś świetne pomysły by te opowiadanie dalej się ciągnęło. :) Jest naprawdę piękne!

    OdpowiedzUsuń
  23. O mój boże... co on zrobił!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  24. O mój boże.. co się z nimi stało ;( twój blog jest genialny <3 prosze napisz jeszcze dziś 31 bo ja umre <3 Oni będą jeszcze razem prawda ? muszą być razem !.. czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  25. prosze niech oni do siebie wrócą

    OdpowiedzUsuń
  26. Jest genialny,z resztą jak wszystkie.
    Czekam z niecierpliwością na następny!

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja chce już kolejny rozdział! ♥

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy kolejny ?

    OdpowiedzUsuń
  29. Jejku nie mogę sie doczekać, zaglądam tu dzisiaj juz chyba 10 raz i nie ma kolejnej części ;c

    OdpowiedzUsuń
  30. Matko ryczę oni muszą być razem oni do siebie pasują i to bardzo <333 kiedy nastepny świetnyy ;-**

    OdpowiedzUsuń
  31. proszę dodaj szybko dziś czekałam cały dzień i nic ;( postaraj się dodać jutro

    OdpowiedzUsuń
  32. juz powinien byc nastepny co jest? :c moze jak dzisaj nie bedzie ti napiszesz jutro dwa co?

    OdpowiedzUsuń
  33. jest świetny czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  34. Kiedy będzie następny ??
    To jest przecudowne, tsunami łez ;c

    OdpowiedzUsuń
  35. uwielbiam too <3 uzależniłam się od czytania twojego bloga !! kiedy następny rozdział bo nie wytrzymam <3

    OdpowiedzUsuń