Spojrzałam przez dziurke w drzwiach okazało się ,że to Justin . Otworzyłam więc drzwi i wpuściłam go.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam :
- Do taty ? Znaczy do szefa ?
- Tak , w sumie tak . Mam da niego te diamenty .
- Jakie diamenty ? Niedawno mu przyniosłam jedne .
- Długa historia . Poza tym nie wiem czy mogę Ci to powiedzieć .
- No wiesz co - machnęłam dłonią niechętnie - Też jestem w to zamieszana
Na chwilę zapadła cisza . Niezręczna cisza .
- Ładnie wyglądasz - przeszedł na nowy temat z uśmiechem
- Dziękuję właśnie wychodzę . Mógłbyś mnie przepuścić ?
Przeszłam koło jego ramienia , chcąc chwycić za klamkę .
- Gdzie , jeśli można wiedzieć .
- Nie można - zaśmiałam się i wystawiłam język
Po czym Justin mnie w niego lekko ugryzł .
- Nie za dużo sobie pozwalasz ? - zapytałam .
- Nie . Wiem,że tego chciałaś - zaśmiał się
Uśmiechnęłam się przewracając oczami zabawnie .
- A nie ?
- Może może - zaśmiałam się
- Na dworze nie jest tak ciepło na taki strój . Nie możesz w nim wyjść .
- Byłam w ogrodzie i jest ciepło .
- Zdaj się na mnie będzie padać .
- Ehem , to pójdę się przebrać pogodynko .
- Okej , pójść w ogóle z Tobą na te zakupy ? Będę ochroniarzem .
- Nie trzeba. Chociaż w sumie możesz, nie będziesz ochroniarzem, będziesz mi nosił siatki .
- Hahahahahah oczywiście . Nie licz na to mała .
- Jeszcze zobaczymy - uśmiechnęłam się łobuzersko
- Nie , nawet jeśli się tak uśmiechać
- Poniesiesz ! Albo rozwalę Ci łeb - przyłożyłam mu do głowy palce złożone jakbym trzymała broń
Obydwoje równo zaczęliśmy się śmiać . Justin poszedł do mojego taty zanieść mu te diamenty , a ja poszłam do swojego pokoju przebrać się i wyszliśmy z domu . Po około 10 minutach byliśmy na miejscu . Weszliśmy do pierwszego sklepu z którego po 20 minutach wyszłam bogatsza o skórzane kurtki i obcasy . Justin o dziwo cały czas mi doradzał w czym wyglądam dobrze a w czym niekoniecznie.
- W tym będziesz niezłą dupeczką - dodał gdy mierzyłam sukienkę
- A teraz nie jestem ? - spojrzałam na niego złośliwie
Uśmiechnęłam się po czym wróciłam do mierzenia ubrań . Gdy skończyłam mierzyć Justin wziął moje ubrania i powiedział ,że położy przy kasie i poczeka . Zgodziłam się i założyłam swoje ubrania . Założyłam buty i wyszłam w stronę kasy . Mówiąc ekspedientce ,że chciałabym zapłacić , Ta uświadomiła mnie ,że młody mężczyzna o czekoladowych oczach zapłacił już za mnie . Wywróciłam oczami ,podziękowałam jej uśmiechnęłam się i wyszłam przed sklep .
- Justin! - krzyknęłam dostrzegając chłopaka
- Tak ? - powiedział zdziwiony
- Po co płaciłeś . Teraz będziesz cały czas mi o tym wypominał i przypominał ,że płaciłeś .
- Nie jestem taki .
- Oddam Ci kasę .
Justin wykonał gest ręką oznajmiając ,że nie trzeba . Po czym chwycił mnie pod rękę i poprowadził do swojego ulubionego sklepu .
- Teraz coś dla mnie .
- Skoro trzeba - zaśmiałam się udając zniechęconą
Machnął głową i weszliśmy do sklepu . Udaliśmy się w dział z męskimi koszulami . Justin zmierzył chyba z 10 na co każdy mój komentarz był negatywny
- Mdłe , złe, straszne , wyglądasz jak dziadek .
Zaśmiałam się i zasłoniłam oczy udając zniechęconą .
- O Ty! - krzyknął Justin
Po czym wyszedł z przebieralni i przerzucił mnie przez ramie . Zaczęłam się głośno śmiać a Justin zamiast ustąpić zaczął robić kółka ze mną na barku . W pewnym momencie dostrzegłam Jaka spoglądającego zza działu .
- Justin puść mnie proszę - powiedziałam do Jusa
Zrobił jak kazałam,zeszłam z niego i odwróciłam się .
- Idź mierzyć .
Justin odszedł do przebieralni . Jake podszedł do mnie i zaczął ciężko mówić .
- Więc tak to będzie? To jest powód dla którego zerwałaś?
- Justin? Nie! Skądże .
- Widziałem jak Ci wesoło
- To nie tak jak myślisz - oznajmiłam
- To jak jest ?
- My nie jesteśmy parą, przyjaciółmi owszem . Poza tym nie chce być niemiła , jestem wolna więc mogę robić co zechcę i z kim zechcę .
- Jesteś niezłą suką! - krzyknął
Wzrok wszystkich ludzi w sklepie skierował się na nas . Czułam się zakłopotana , chciało mi się płakać, krzyczeć . Ale powiedziałam spokojnym głosem
- Jak Ty na mnie powiedziałeś ?! - spojrzałam na niego z niedowierzaniem wcześniejszych jego słów .
- Suka - szepnął mi do ucha po czym przygryzł jego płatek .
Uderzyłam go w twarz . W całym sklepie rozległ się głośny plask . Spojrzałam na niego . Miał cały policzek czerwony a jego oczy bielały ze złości .
- Powinieneś już iść - dodałam .
- Nie byłaś taka .
- Moja sprawa jaka jestem . Ludzie sie zmieniają .
- W ciągu dnia .. Nie sądze .
Wyszedł ze sklepu . Ja zaś z Justinem chodziłam po sklepach do 18.00 . W drodze do domu weszliśmy jeszcze do kawiarni . Wróciłam do domu około 21.00 . Weszłam do domu, poszłam na piętro do swojego pokoju , poukładałam ubrania do szafy , i położyłam się do łóżka . Nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam.
Nazajutrz wstałam około godziny 9.00 rano . Spojrzałam na telefon który wyświetlał
6 nieodebranych od : Vanessa
5 nieodebranych od : Nieznany
2 nieodebrane od : Tata
Wzięłam do ręki telefon i zeszłam na dół . Wybrałam pierw numer do Van . Włączyłam TV , w słuchawce usłyszałam cichy płacz. Podniosłam wzrok na telewizor , akurat niefortunnie włączyłam kanał z wiadomościami , w nagłówku pisało :
" TRAGICZNY WYPADEK "
Usiadłam na kanapę i zaczęłam płakać . Wiedziałam już co to znaczy. Poznałam samochód poszkodowanych . Na dole ekranu wyświetlono dane zmarłych w wypadku samochodowym .
Jednym z wymienionych był Jake . Łzy napływały i leciały z moich oczy bezwładnie , niekontrolowanie .
Myślałam,że po rozstaniu z nim skończyły mi się łzy . Że mamy dla każdego mężczyzny przeznaczoną ilość łez i moje kanaliki uschły , myliłam się . Słone krople nie przestawały opadać na moje gorące ,czerwone policzki . Chciałam swoją złość i frustrację w jakikolwiek sposób zwalczyć . To było silniejsze ode mnie.
Musiałam coś zrobić. Gdybym wtedy nie zerwała los potoczyłby się inaczej . Teraz Jake by żył , w spokoju.
Mimo,że w niebie ma więcej aniołków , nie tylko mnie. Gdyby nie spotkał mnie z Justinem w sklepie teraz mógłby żyć . Czułam się winna za to wszystko . Ale nieznany numer nie dawał mi spokoju, dobijał się do mnie . W końcu odebrałam telefon . Po drugiej stronie zabrzmiał damski głos
- Tak słucham ? - powiedziałam
- Witam . Kate,tak ?
- Tak Katherine , przy telefonie .
- Tu mama Jaka .
Moje serce zamarło , zimny pot i dreszcze ogarnęły moje ciało . Czułam jak moje oczy znów mokną .
- Witam Panią , bardzo mi przykro , współczuje Pani po stracie tak wspaniałego syna .
- Moje jedyne kochane dziecko - zaczęła łkać - Wybacz ,że dzwonie ,ale Jake miał Cię zapisane w telefonie jako " Aniołek <3" ,więc pomyślałam ,że jesteście blisko ze sobą .
-Skąd ma Pani jego telefon ?
- Na miejscu wypadku wręczyli mi go, policja mi go przekazała. Jedyna rzecz która została po Jaku z miejsca wypadku . A pomyśleć ,że 10 minut przed wypadkiem z nim rozmawiałam. Może to ja go rozproszyłam .
- Nie! Na pewno nie . Nikt nie wiedział ,że to się stanie. Nikt - mój głos zadrżał wypowiadając te słowa
- Wybacz ,że tak bezpośrednio . Może wpadniesz dzisiaj do mnie ? Wiesz gdzie mieszkam .
- No dobrze, o której w taki razie?
- Hmm około 15.00 . Do zobaczenia .
- Do widzenia .
Rozłączyłam się i poszłam do swojego pokoju . Położyłam się na łóżku i zaczęłam "rozmawiać " z mama . Powiedziałam jej wszystko ,że to moja wina ,że tak nie powinno być . Nie chciałam teego . I ,że część mnie odeszła z Jakiem . Moja miłość do niego odeszła z nim w tym dniu .
Moje przemyślenia zakłócił trzask drzwi. Wyszłam przed pokój , był to mój tata.
- Słyszałem o wypadku . Jak się czujesz ? - zapytał .
- Źle, okropnie koszmarnie. Jake miał rację wczoraj w sklepie , jestem suką .
- Co ? Widziałaś się z nim ?
- Długa historia . Wolę,żebyś nie wiedział .
- Skoro tak uważasz . Głodna ?
- Nie dzięki, nie zjem nic . Przejdę się .
- Dobrze . Nie przeszkadzam .
Wróciłam do siebie do pokoju i przebrałam się [ bez siatki oczywiście ]
Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam muzykę i wyszłam przed dom ,skierowałam się na plażę .
Doszłam po 10 minutach. Usiadłam na piasek i zaczęłam sobie wszystko przypominać ,każdy miesiąc z Jakiem. Żałuję ,że mu nie powiedziałam czym się zajmuje może by inaczej wszystko wyszło . Przypominałam sobie chwile w których byłam szczęśliwa, smutna, Jake zawsze mnie rozbawiał pocieszał, był przy mnie w każdej potrzebnej mi chwili . Wiatr rozwiewał mi włosy na boki , spoglądałam prosto w niebo wiedząc ,że tam Jake jest i będzie mnie pilnował ,żebym była bezpieczna . Łza spłynęła mi po policzku . Postanowiłam "Nigdy więcej łez ! Nie będe płakała"
Wstałam z piasku i poszłam brzegiem się przejść. Woda obmywała moje stopy a ja wędrowałam przed siebie kilka godzin . Spojrzałam na zegarek który wskazywał 14.00 . Wróciłam do domu i poszłam się przebrać . Wyszłam z domu i akurat złapał mnie deszcz . Wsiadłam do czarnego auta i pojechałam pod dom Jaka . Po 30 minutach byłam na miejscu . Wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę drzwi .
Zapukałam ciężko . Otworzyła mi znana brunetka , wiedziałam już wszystko . Kobieta najwyraźniej była równie zdziwiona co ja . Ruszyłam przed siebie pokonując próg domu .
Zapytałam jej czy wszystko w porządku , odrzekła ,że tak . Najwyraźniej była w cięzkim szoku,że jestem córką jej chłopaka . I byłą dziewczyną jej syna .
- Tak wiem ,umawia się Pani z moim tatą . Też jestem zdziwiona .Wiedziałam,że to się kiedyś stanie .
- Ja też, nie wiedziałam ,że tak szybko .
- Szkoda ,że przy takiej okazji .
Pokierowała mnie do salonu. Zasiadłam na kanapie z kubkiem gorącej herbaty w dłoni . Rozmawiałyśmy kilka godzin , wyjaśniłam jej jak poznałam Jaka i jak to wszystko się zaczęło. Dowiedziałam się ,że Jake i Ona są / byli jednymi z nas . Że wiedzieli wszystko o mnie . Strasznie słabo mi się w tym momencie zrobiło .
Mój tata kazał mi zerwać dla tego ,że w związku jesteśmy łatwiejszym celem... CHORE .
Rozmawiałyśmy kolejną godzinę po czym Sasha zaproponowała mi ,żebym zaśpiewała na pogrzebie za dwa dni . Zgodziłam sie, chociaż tak mogłam pożegnać Jaka . Wyszłam od niej z domu około 20.00 , zasiedziałam się . Zadzwoniłam do Justina z pytaniem czy pójdzie mnie wspierać na pogrzeb . Zgodził się . Wróciłam do domu około 21.00 . Zasiadłam przed telewizorem i zaczęłam uczyć się piosenki ,żeby wypadła jak najlepiej .
2 DNI PÓŹNIEJ .
W końcu naszedł dzień pogrzebu od rana byłam rozkojarzona . Justin przyszedł godzinę przed pogrzebem.
Pocieszał mnie. Między nami rodziło się dziwne napięcie. Nie chciałam ,żeby tak wychodziło . Nie powinnam tego robić . Nie w tym dniu . Justin złapał mnie za rękę i powiedział ,że wszystko będzie dobrze . Po czym pocałował mnie w usta . Nie wiedziałam czy powinnam ale odwzajemniłam jego pocałunek .
W moim brzuchu zrodziły się motylki czułam się winna . Ale to było silniejsze ode mnie, po pocałunku pierwszy raz od trzech dni uśmiechnęłam się . Odwróciłam się i uciekłam na dół po swoją torebkę . Mam nadzieję,że to był jednorazowy pocałunek . Wyszliśmy obydwoje przed dom . Złapałam mocno Jusa za ręke ,żeby nie zemdleć , po 30 minutach byliśmy w kapliczce . Weszłam do niej sama, Justin usiadł z tyłu .
Poszłam do mamy Jaka , na szczęście trumna była zamknięta . Pogrzeb się zaczął ksiądz zaczął mówić o Jaku , moje serce zadrżało jakby coś w nim umarło . Łzy powoli zbierały się w moich oczach . Powiedziałam,że nie będe płakać. Kurwa . Łzy spłynęły po policzku, na szczęście nie tak duża ilość .
Po przemowie księdza wstałam i poszłam do mikrofonu , miałam coś powiedzieć o nim,oczywiście zrobiłam to. Po mojej mowie miałam zaśpiewać , jak obiecałam uczyniłam to . Wszystkim się podobało i klaskali. Widziałam uśmiech i dume na twarzy Justina . Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do mamy Jaka.
Złapała mnie za dłoń . Po czym szłyśmy pierwsze za trumną na cmentarz , ksiądz powiedział ostatnie słowa sypnął prochem . I trumna powędrowała pod ziemię . Zakopali ją . Wszyscy składali kwiaty i kondolencje do Sashy .
Stałam obok . Po trzydziestu minutach pożegnałam się z nią i wróciłam do Justina.
- Dziękuję ,że byłeś .
- Zawsze - uśmiechnął się .
Wróciliśmy do domu . Usiadłam w swoim pokoju z Justinem na łóżku .
-Wiem co chcę teraz zrobić !
__________________________________________________________________________
I jak kochani podoba się Wam ten rozdział ? :D
Jak myślicie co Katherine chce zrobić ?
Robi się ciekawie <3333333333
OdpowiedzUsuńjezu dodaj kolejny ! *_*
Pozdrawiam, Beliberka :)
JBCDJHVSDJHSDHK *.*
OdpowiedzUsuńNeeeext *__*
OdpowiedzUsuńZaje*iste < 3
dawaj kolejny
OdpowiedzUsuńJeeeju *__*
OdpowiedzUsuńBoski
Ja już nie mg żyć bez tego
Dawaaaj następny < 3
Dawaj dalej!:***
OdpowiedzUsuńsex all day all night
OdpowiedzUsuń