JUSTIN
Carly opuściła trasę, ja wracam za kilka dni do domu już. Tak na własny ślub. Czy tego chce? Nie wiem. Ale na pewno wiem to ,że jestem zmuszony by to zrobić. Jak to mówią nie chcę ale muszę. Zwiedzaliśmy miasto , miałem dość towarzystwa ,chciałem pobyć sam, udałem się na okoliczną plażę, było pusto, mimo,że tutaj wciąż trwa lato. W przeciwieństwie do naszego miasta. Carly zadzwoniła do mnie wieczorem :
- Co jest ? - zapytałem
- Ona tu była
- Kto ?
- Ta Twoja cizia. Chciała wejść i coś zostawić.
- Pozwoliłaś jej ,tak?
- Nie! To nasz dom i ja nie chce,żeby Twoja przeszłość się tu pałętała.
- Kurwa Carly ,miałaś jej pozwolić. Albo dać wejść chociaż samej.
- Nie dałaby rady. Zmieniłam zamki
- A kto Ci pozwolił? Mieszkasz tam od niedawna.
- Jestem Twoją narzeczoną skarbie, mogłam to zrobić.
- Narzeczona czy nie, mój dom, nie miałaś zmieniać zamków.
- I może miałam dać jej wejść i jeszcze zostać?
- Nie wpuściłaś jej?
- No nie, a po co? Przyszła zostawić coś.
- I oczywiście wiesz co? Hm.?
- No to chyba oczywiste. Zostawiła kopertę z Waszym zdjęciem z M&G, i z tyłu jakieś bzdury.
- Co napisała?
Carly zacytowała mi wszystko od początku do końca. W moich oczach pojawiły się łzy, pożegnałem się z Carly i rozłączyłem nas. Otworzyłem listę kontaktów i wybrałem: Katherine
Zadzwoniłem, nie odbierała. Starałem się ponownie ,rozłączała , wykonałem chyba z piętnaście połączeń ,aż w końcu zdecydowałem się jej napisać sms'a. Wysłano... Po dziesięciu minutach chwyciłem telefon w dłoń i wykonałem ponownie połączenie.
- Halo ? - usłyszałem cichy głos w słuchawce
- Kate, wiem o wszystkim, to nie tak jak myślisz
- Do rzeczy
- Tęsknię, kocham, myślę o Tobie
*Beep, beep , beep* usłyszałem dźwięk rozłączenia. Usiadłem na łóżku załamując ręce , spojrzałem w telefon na zdjęcie z M&G. Położyłem się na łóżku i niespodziewanie zasnąłem. Obudziłem się o 10.00 rano. Miałem na sobie wczorajsze ubrania, poszedłem szybko pod prysznic i umyłem się czekoladowym żelem. Umyłem twarz ,zęby, uczesałem włosy i założyłem na siebie czyste ubrania. Chwyciłem swój plecak i włożyłem do niego najważniejsze dokumenty. Zapiąłem zamek i zakładając czapkę ,wyszedłem z pokoju. Zbiegłem na dół mijając Scootera
- Gdzie biegniesz?
- Na lotnisko ,mam sprawy do załatwienia
- Ale Justin, masz ważne wywiady
- Są rzeczy ważniejsze, wrócę jutro ,może pojutrze
- Kurwa i będę musiał się za Ciebie tłumaczyć.
- Coś wymyślisz
Wybiegłem z hotelu zasłaniając się okularami ,wsiadłem w służbowy samochód i kazałem się zawieść na lotnisko. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zakupiłem bilet w klasie ekonomicznej. Odprawa już trwała więc szybko udałem się do bramek gdzie ochroniarze mnie sprawdzili. W końcu po pół godziny znalazłem się w samolocie.
Prosimy o zapięcie pasów, może trochę trząść. Życzymy miłego lotu do Nowego Jorku.
Głos rozległ się w samolocie. Jak kazali tak zrobiłem. Zapiąłem pasy , po piętnastu minutach już lecieliśmy swobodnie. Każdy odpiął pasy. Podobnie jak i ja. Włożyłem słuchawki do uszu i słuchałem muzyki przez cały lot. Zastanawiałem się co powiedzieć Katherine jak będę na miejscu. Układały mi się różne scenariusze w głowie, w każdym bądź razie złe. Wydaje mi się,że przysnąłem na kilka godzin, bo obudził mnie głos mówiący
ZA DZIESIĘĆ MINUT LĄDUJEMY, PROSIMY O ZAPIĘCIE PASÓW.
Przeciągnąłem się kilka razy i zapiąłem pas. Po dziesięciu minutach znaleźliśmy się bezpiecznie na ziemi. Po kolejnych pięciu minutach czekania wszyscy mogliśmy swobodnie opuścić samolot. Wyszedłem z niego i zdjąłem swój plecak. Wyciągnąłem z niego kurtkę ,którą narzuciłem na siebie. Wyszedłem z lotniska i wynająłem stojącą w pobliżu taksówkę. Wskazałem kierunek w którym ma jechać. Zapłaciłem 20 dolarów i stanąłem niedaleko domu Kate. Wysiadłem i zapiąłem kurtkę ,skierowałem się pod drzwi wejściowe domu Kate i zapukałem.
KATHERINE
Justin zadzwonił do mnie. Był skruszony, taki nie mój ,nie swój. Kto by kiedykolwiek podejrzewał ,że tak potoczą się nasze losy. Na pewno nie ja. Ostatni rok był dla mnie bardzo dobry. Poznałam Justina , chciałam z nim ułożyć życie, cóż nie wyszło, może tak miało być. Zostałam modelką, mam własne perfumy i własną reklamę. Jednak to coś dało. Justin starał się siebie obronić podczas rozmowy. Na próżne, rozłączyłam się po dwóch jego zdaniach. Wstałam z podłogi i położyłam się do łóżka chcąc zapomnieć o dzisiejszym upokorzeniu. Moje oczy skleiły się a ja odpłynęłam w błogim śnie. Obudził mnie krzyk taty.
- Katherine! Co to ma być?!
Zerwałam się z łóżka przecierając oczy i wycierając śpiochy z kącików oczu.
- O co Ci chodzi? W ogóle jak tu wszedłeś?
- Jestem Twoim ojcem, wchodzę swoimi sposobami. Co Ty tu zrobiłaś?
Spojrzał na rozbite szkło na podłodze i rozdartego na kawałki misia.
- No a na co to wygląda?
- Byłaś pijana?
- Nie. Smutna, i zraniona.
Tata przejechał ręką po swoim podbródku zatrzymując dłoń na poliku spojrzał na mnie.
- Posprzątaj to.
- No przecież nie będę żyła w takim burdelu .
- Wychodzę ,na razie.
- Cześć.
Wstałam z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Umyłam włosy truskawkowym szamponem a ciało arbuzowym. Pachniałam niczym sałatka owocowa. Wyszłam spod prysznica i owinęłam ciało czarnym ręcznikiem. Umalowałam lekko oczy ,po czym wysuszyłam się podobnie jak i włosy. Ubrałam się cała na czarno , po czym zbiegłam na dół po szufelkę i zmiotkę. Posprzątałam resztki wczorajszego wieczora z podłogi i wrzuciłam do śmieci, zamykając klapę od śmietnika czułam jak topnieje lód ,skamieniały na moim sercu. Czułam jak uwolniłam się już od zbędnych uczuć do Justina. Mój telefon w kieszeni zaczął wibrować. Wyjęłam go z kieszeni a na wyświetlaczu pojawiła się Ashley , odebrałam telefon i wesoło przywitałam się z nią
- Taak słucham ?
- Hej mała, jesteś dzisiaj wolna?
- Tak
- Wybierzemy się na zakupy? Muszę kupić coś moim chłopcom
- Pewnie
- To za dwadzieścia minut będę.
- W porządku
Weszłam do domu i chwyciłam białą torebkę, spakowałam do niej klucze, portfel, dokumenty i telefon. Dokładnie jak w zegarku Ash podjechała dwadzieścia minut później. Wślizgnęłam się do jej samochodu ,po czym ucałowała mnie w policzek na powitanie. Ruszyłyśmy w stronę centrum. Dojechałyśmy jakieś dwadzieścia - trzydzieści minut później. Po pięciu minutach szukania znalazłyśmy miejsce parkingowe. Opuściłyśmy samochód i skierowałyśmy się do wejścia. Od progu podeszło do mnie kilka dziewczyn proszących ,aby złożyła im autografy na flakonikach mojego zapachu bądź na moich zdjęciach z sesji. Widziałam jak Ashley się niecierpliwy więc pożegnałam dziewczyny mówiąc ,że od jutra będę w drogeriach i perfumeriach cały tydzień będę promowała swój perfum. Podziękowały mi i odeszły,zaś ja z Ash ruszyłyśmy w sklepy. Chodzenie zajęło nam kilka godzin , ale Ashley wyszła zadowolona z prezentami dla chłopaka i rodziny. Ja kupiłam prezent Casie i tacie. Zaszłyśmy po drodze jeszcze do kawiarni Starbucks i zamówiłyśmy kawę na wynos. Otrzymując ją zapłaciłyśmy. Właściciel kawiarni podszedł do mnie i zapytał o wspólne zdjęcie, zgodziłam się. A moje zdjęcie z autografem wylądowało na ścianie sław,które odwiedziły tę kawiarnię. Wyszłyśmy z Ashley i skierowałyśmy się do wyjścia aby opuścić całe centrum. Włożyłyśmy paczki z zakupami do tyłu na siedzenia w samochodzie i kilka do bagażnika.
- Przejdziemy się? - zaproponowała Ashley
- Pewnie
Ashley zamknęła samochód i stając obok mnie ruszyłyśmy wzdłuż alei.
- Tęsknisz za nim?
- Za kim? - spytałam zdziwiona
- Za Justinem
- Ach nim, nie chyba nie.
- Proszę Cię. Nie oszukuj.
- Na prawdę nie tęsknię.
- Tak a po koncercie co było? Zdałaś sobie sprawę z tego ,że go kochasz.
- I co z tego. To było dawno i nie prawda. On teraz jest na drugim końcu stanów.
- Ale kocha Cię, jestem tego pewna.
- Tak i dlatego bierze ślub z Carly?
- Jaki ślub!?
- No za tydzień w sobotę biorą ślub. Świetnie co?
- Nie wiedziałam.
- Super. Możemy jechać do domu?
- Oczywiście. Nie chciałam.
- Wiem, to drażliwy temat ,wybacz,że się uniosłam .
Wróciłyśmy do samochodu i pojechałyśmy. Dłoń Ashley spoczywała na mojej. Pomagało mi to. Po dziesięciu minutach byłyśmy pod moim domem , Ash przytuliła mnie i pogłaskała po głowie.
- Trzymaj się mała, wszystko będzie dobrze.
Z moich oczu wyleciały łzy. Na co Ashley mocniej przytuliła. Zamarzłam w tej pozie na pięć minut po czym otrząsnęłam się i wysiadłam z auta, wzięłam z bagażnika swoje siatki i pomachałam jej prawą dłonią ,odjechała . Weszłam do swojego domu i poszłam do pokoju schować swoje prezenty , schowałam je do szafki, do której kluczyk i dostęp mam tylko ja.
[ WŁĄCZCIE : PODKŁAD 1 ]
Przebrałam się i chwyciłam książkę w dłoń. Zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie otwierając książkę na 69 stronie,na której ostatnio zakończyłam czytanie.
Wertowałam strony Grey'a aż usłyszałam pukanie do drzwi. Zamknęłam książkę wsuwając w nią zakładkę na stronie 82. Poszłam do drzwi i otworzyłam je. Moja dolna szczęka osunęła w dół ,niemalże opadła na ziemię. W moim progu stał On, sam Justin Bieber. Nie potrzebne były nam słowa. Justin mocno objął mnie w talii i przyciągnął do siebie , całował z impetem moje wargi ,szyję ,ucho, obcałowywał moją twarz. Wskoczyłam na niego opierając się nogami o jego biodra. Jego dłonie zaś wodziły po moich plecach. Justin zaniósł mnie do pokoju. Bez słowa znaleźliśmy się na łóżku, całował mnie tak namiętnie,że nawet nie zdążyłam zaprotestować. Machinalnie rozwarłam usta i pozwoliłam ,żeby jego język dotarł głębiej, jego oddech przyjemnie pachniał miętową pastą do zębów oraz miętowym cukierkiem. Po chwili poczułam jego dłonie na swoich piersiach.
- A co z Carly?
- Nie myśl o niej teraz - wysapał
Zamiast go odepchnąć poddałam się temu dotykowi. Szybko moje ciało zwilgotniało a sutki stały się twarde.
Justin rozpiął guziki bluzki i przez stanik mocno złapał mnie za prawą brodawkę i pociągnął. Poczułam ból połączony z rozkoszą. Musiałam przyznać,że wie czego potrzebuję kobieta. Miałam rozchylone nogi, po czym usłyszałam rozpinanie zamka błyskawicznego, zostałam pozbawiona spodni. I wszelkich wątpliwości również. Justin ściągnął moje majtki, kiedy znalazły się na kostkach usłyszałam jak rozpina swoje spodnie , cierpliwie czekałam,żeby poczuć jego członka w sobie. W końcu poczułam mocne pchnięcie , nogi ugięły się w rozkoszy. Było niewyobrażalnie dobrze. Justin trzymał mnie za biodra a jego penis rytmicznie niczym automat wypełniał mnie i wysuwał się za każdym razem prawie cały czas przy okazji drażniąc łechtaczkę. Wystarczyło kilkanaście sekund bym doszła do orgazmu. Fala dreszczów rozlała się po całym ciele ,aż do opuszków palców u stóp ,krzyczałam jak szalona. Moje nogi stały się tak słabe ,że prawie opuściłam je na ziemię. Ale penis Justina nie przestawał nawet na moment pchać mojej pochwy. Po chwili poczułam strumień gorącej spermy wytryskujący wewnątrz mnie i gorączkowe ,pospieszne pchnięcie penisa. Uwielbiałam męski orgazm. Jego zwierzęca dzikość i gwałtowność. Po ostatnim skurczu penisa,Justin wyciągnął go z mojej pochwy. Padł z bezsilności obok mnie i splótł nasze dłonie w jednym uścisku. Położyłam głowę na jego torsie i pocałowałam go. Leżeliśmy tak bez słowa aż obydwoje przymknęliśmy oczy i zasnęliśmy. Obudziłam się z nadzieją ,że gdy się odwrócę ujrzę Justina obok siebie. Niestety nie zastałam go już. Była 8.00 rano, a ja leżałam naga,skrępowana , zniesmaczona w łóżku, bez niego.
Zaczęłam panicznie wołać jego imię, niestety nikt się nie odezwał ani nie pojawił .
Wstałam okryta prześcieradłem i ślamazarnym krokiem podeszłam do swojego laptopa na którym wisiała żółta samoprzylepna naklejka z napisem : Wybacz, nie mogę. Nie powinniśmy .Kocham Cię.
Moje oczy zalała fala słonych łez, usiadłam z powrotem na łóżku trzymając karteczkę w dłoniach.Nie mam słów na to co zrobił. Pozwoliłam ,żeby moje serce znów do niego przylgnęło a On co? Wymknął się kiedy spałam. W sumie, ma narzeczoną, ciekawe co by było gdyby się dowiedziała... Nie , nie jestem taką osobą. Nie dla kogoś kogo kocham, tak.. Kocham Go. Ale wybrał inną.. Sama sobie jestem winna, czyż nie ?
Brzydzę się sama siebie, jak mogłam tak podle dać się wykorzystać, Justinowi! Jak!?
Wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Liczyłam,że to zmyje ze mnie wczorajszy wieczór. Spojrzałam na zegarek który wskazywał już 10 , za godzinę powinnam być w Macy's. Wyszykowałam się i zamalowałam na twarzy resztki wczoraj, oraz dzisiejszy smutek. Poszło w zapomnienie. Ubrałam szpilki i wyszłam z domu do auta. Jak zwykle rzuciłam torbę obok siebie i wyjechałam z garażu. Zegarek wskazywał 10.40 , musiałam w dwadzieścia minut dostać się na miejsce. Nie wiem jak ,ale zrobiłam to dojechałam w piętnaście minut i jak poparzona pobiegłam do tylnego wejścia , zapukałam ,otworzył mi ochroniarz ,który odetchnął z ulgą i wpuścił mnie. Pobiegłam do Kim ,widziałam ,że się stresuje.
- Mówiłam na 11
- Z tego co wiem jest za pięć jedenasta, zdążyłam
- Masz szczęście cwaniaro
Uśmiechnęłam się i wzięłam łyk wody z butelki. Na stoliku na dużej scenie zauważyłam moje perfumy , były śliczne, miały piękny flakonik , oczywiście nie oparłam się ,ale musiałam się nimi prysnąć. Pachniały równie doskonale jak i wyglądały. Wybiła jedenasta, stanęłam na scenie przed kilkoma setkami ludzi. Moje serce jakby zastało na chwilę. Przestało bić, do czasu gdy wszyscy zaczęli klaskać. Uśmiechnęłam się i zaczęłam prezentować swoje perfumy , później puścili reklamę w której grałam. A na koniec zasiadłam do stolika gdzie podpisywałam autografy, zdjęcia które posiadali ,również pochodziły z mojej reklamy. Rozdawano je przy wejściu. Ludzie przychodzili także z flakonami na których miałam się podpisać. Widziałam w kolejce swoją mamę, ucieszyłam się niezmiernie. Aż w końcu przyszła jej kolej. Podała mi zdjęcie na którym miałam się podpisać. Pozwoliłam jej pójść za kulisy ,wyjaśniłam Kim , kto to jest itp. Moja mama została i czekała na mnie. Aż do ostatniej osoby. Około 18.00 wyszłyśmy z Macy's i skierowałyśmy się do pobliskiej kawiarni i cukierni. Przegadałyśmy cały wieczór, do domu wróciłam około 23.00 , nikogo nie zastałam, dopiero gdy położyłam się do łóżka usłyszałam zgrzyt drzwi. Zasnęłam. Rano około 9.00 zeszłam na dół na , włączyłam sobie TV , a w wiadomościach Justin.
Justin Bieber opuścił wywiad z powodu choroby. Justin Bieber znów w trasie. Za 5 dni ślub.
Wyłączyłam telewizję i rzuciłam pilotem w ekran. Usłyszałam czyiś śmiech, skierowałam się do kuchni. A w niej moja mama, Casie i tata... Zamurowało mnie.
- Chodź skarbie, nie będziesz chyba tak stała? - zapytał tata
- Nie wiem co powiedzieć.
- Z tatą wszystko już sobie wyjaśniliśmy. Już jest dobrze - skomentowała mama
Usiedliśmy do stołu jako rodzina, ponownie cała... Cieszyłam się z tego , miałam ponownie całą rodzinkę w komplecie. Z Casie nie kłóciłyśmy się już tak ostro. Chyba ,że o szpilki, o to zawsze będziemy się kłócić. Ale najważniejsze jest to ,że odzyskałam mamę.
To pięć dni przed Justina ślubem było najszybciej lecącymi dniami. W końcu wybiła sobota, dzień ślubu Justina.
- Jesteś gotowa na to ?
- Tak
W brzuchu coś mnie zakuło , znów jakby kolka ,bądź jakieś inne gówno.
- To ze stresu - powiedziała Casie - Chyba ,że..
- Co chyba ,że ?
- Masz to
Casie wyciągnęła z pudełeczka test ciążowy ,i machnęła ręką ,że mam się odwrócić i iść go zrobić.
- Oszalałaś?
- Doskonale wiem ,co tu się działo jak przyjechał Justin
- A Ty skąd wiesz ,że był?
- Nie zauważyłaś nawet kiedy weszłam do domu.
Moja twarz zalała się czerwonym rumieńcem a usta wykrzywiły się w grymas.
- Idź.
- A co jeśli ?
- Jeśli jesteś? Będziesz doskonałą mamą
- Ta ,a Justin tatą z inną żoną.
- Jeszcze się nie ożenili.
Chwyciłam w dłoń test i poszłam do łazienki. Jak wskazali na instrukcji trzeba było odczekać 5 minut, i muszą pojawić się dwie kreski. Pozostawiłam test na wannie a sama poszłam ubrać sukienkę i płaszcz. Wyszłam z pokoju już gotowa. Oczy Casie się zaszkliły a ja mocno ją przytuliłam.
- Ślicznie wyglądasz
- Chcę ,żeby wiedział co traci - zaśmiałam się
- Teraz leć sprawdzić ten test
- Minęło już pięć minut ?
- Nawet dziesięć
Gorączkowo poszłam do łazienki i chwyciłam test do ręki. Moje nogi przestały odmawiać posłuszeństwa, ugięły się pode mną a ja upadłam na ziemię. Casie przybiegła do łazienki łapiąc mnie w swoje ramiona.
- Co się stało?
- Dwie kreski
W jej oczach pojawiły się łzy ,łzy szczęścia oczywiście, a ja wystraszyłam się. Nie wyobrażałam sobie siebie, jako matki, i w dodatku bez ojca, no dobrze z ojcem, który ma inną żonę. Nie wiem czy powinnam mówić o tym Justinowi , czy zignorować to, lub usunąć?
Wstałam z podłogi,a Casie wzięła mnie mocno w ramiona i przytuliła.
- Powinnaś mu powiedzieć
- Nie - powiedziałam zdecydowanie
- Dlaczego? Musi wiedzieć ,że będzie ojcem
- Nie chcę ,żeby był ze mną tylko ze względu na dziecko
- Może i masz rację.
Zeszłam na dół i chwyciłam płaszcz, założyłam go i wyszłam przed dom czekając na limuzynę. W końcu zajechała , szofer otworzył mi drzwi , wsiadłam i zastałam tam Vanessę oraz Ashley.
Moje oczy poszerzyły się ze zdziwienia.
- Co Wy tu robicie ?
- Wspieramy Cię, i też jesteśmy zaproszone .
- Vanessa, ja..
- Nie mów nic, to ja przepraszam
Przytuliła mnie do siebie mocno i poczułam jej łzę na plecach.
- Nie płacz, to obydwie narozrabiałyśmy
- Będzie dobrze. Jak się czujesz?
- Jadąc na ślub byłego chłopaka? Żałośnie.
REGULAR
Dziewczyny zajechały pod kościół Św.Patryka w ciszy. Okolica była pięknie przystrojona , ludzi było mnóstwo. Śniegu napadało niczym w bajce. Wybranka Justina szykowała się wraz z rodziną, miała na sobie białą suknię do ziemi niczym księżniczka, szpilki , czerwony bukiet róż, oczy wymalowane lekkim kremowym kolorem a na ustach delikatny błyszczyk. Widać było ,że to jej najszczęśliwszy dzień w życiu. Zaś mężczyzna miał na sobie garnitur niebieskiego odcieniu ,białą koszulę , spinki do koszuli były diamentowe, chłopak chodził zdenerwowany po pokoju, drużbowie wspierali go.
- A co jak nie dam rady?
- Dasz dasz, starczy powiedzieć tak
- To nie jest takie proste.
- Mówisz tak i całujesz ją
- Jestem zbyt zdenerwowany
- Idź się przewietrz stary
Jeden z chłopców poklepał Justina po ramieniu i odprowadził go do wejścia. Przed kościół zajechała limuzyna z trzema kobietami, każda po kolei wyszła z samochodu uważając na swoją suknię. Oczy chłopaka zwróciły się na dziewczynę w złotej sukni. Widać było ,że między nimi pałało kiedyś uczucie. Dziewczyna zatrzasnęła drzwi limuzyny ,a ta odjechała. Blondynka złapała ją pod rękę i kierowały się do wejścia. Chłopak zbiegł ze schodów i chwycił kobietę w złotej sukni za rękę
- Możemy porozmawiać?
Jej przyjaciółki odwróciły się złowrogo w jego kierunku. Wiedział,że jeżeli wzrok mógłby zabijać byłby już martwy.
- Dam radę, poczekajcie w środku.
Dziewczyna uśmiechnęła się i podeszła z Justinem jak gdyby nigdy nic do wejścia.
- Kate, ja na prawdę bardzo przepraszam, musiałem wracać na trasę.
- I dlatego tutaj dzisiaj stoimy. Bo wyjechałeś w nią.
- Musiałem, sama mi to załatwiłaś.
- Więc teraz jestem sama sobie winna?! Justin ,ja nie mam zamiaru być Twoim ładnym wspomnieniem ogrzewającym Cię w zimę życia.
- Kate nie traktuj tego tak,jesteś na prawdę bardzo ważna, a to? To tylko szopka dla mediów.
- Nie sądziłam ,że zrobiłbyś mi coś takiego. Pozwól ,że teraz odejdę. I nigdy więcej nie pokazuj się w moim życiu. Nigdy, nie dzwoń, nie pisz, nie przychodź, nawet nie patrz na moje zdjęcia , nie myśl o mnie, zapomnij ,że istniałam. Kate Gomez nie zagości już nigdy w Twoim życiu. Potraktowałeś mnie jak laleczkę do zabawy, udała się chociaż ta zabawa?
- Kurwa Kate, kocham Cię ,rozumiesz?
- Już jestem duża, nie polecę na takie zagrywki wiesz.
- Muszę to zrobić.
Zza pleców wyłonił się jeden drużba Justina
- Stary, za chwilę zaczynamy , wracaj już.
- Dajcie nam pięć minut.
Chłopak wszedł z powrotem do kościoła ,a wzrok Justina wrócił na twarz Kate.
- Wyjdź za mnie.
- Śmieszny jesteś ,mówiłam coś, zapomnij o mnie. Żegnaj
- Ale wiesz co żegnaj daje
- Tak ,wiem pamiętam dlatego tego użyłam.
- Kate, proszę Cię, nie rób tego.
- Uwalniam się od Ciebie, muszę to zrobić ,inaczej będę niewolnicą uczuć ,chorych uczuć do Ciebie.
- A tamta noc?
- To był dla Ciebie i dla mnie jednorazowy numerek. Tylko ,że teraz zgotowałeś mi nim dziecko, dzięki wielkie.
- Dziecko?
- Tak Justin jestem w ciąży.
- Kate, i chcesz odejść?
- Tak ! Chcę . Powiedz dziewczynom ,że nie dałam rady wejść.
Dziewczyna pocałowała chłopaka w policzek I zbiegła ze schodów płacząc. Z jej oczu wylewała się rzeka łez. Słonych ,bezlitośnie płynących. Chłopak kompletnie załamał się. Schował twarz w dłoniach w modlitewnym geście. Dziewczyna zniknęła za horyzontem jego widzenia. Mężczyzna chwilę kucał po czym chwycił za klamkę od drzwi i wszedł do kościoła. Przekazał informację przyjaciółkom dziewczyny i skierował się pod ołtarz. Na chórze stała piosenkarka która zaczęła śpiewać Hallelujah ,gdy wybranka Justina pojawiła się w progu. Kobieta zaczęła kroczyć w stronę przyszłego męża . Szła powoli , w rytmie piosenki , jej suknia opływała całą ziemię.Ojciec podprowadzała tę damę do ołtarza. W końcu gdy znalazła się przy ołtarzu a piosenka umilkła ,podobnie jak i ludzie zdjęła z twarzy welon a na jej twarzy zagościł uśmiech. Justin i Carly spojrzeli sobie prosto w oczy. Dreszcze przeszły ciało i jej i Justina.
________________________________________________________________________________
I jak kochani podoba Wam się 33 rozdział ? KOMENTUJCIE! <3
god!
OdpowiedzUsuńnie mogą się pobrać xd
@Talalovely
Kocham to! Teraz tylko czekam na 34!!!!!
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE SKARBIE !
OdpowiedzUsuńCarly i Justin nie mogą się pobrac, przecież Justin jest Kate, a Kate jego. Oni mają razem dziecko. Niech Justin wybiegnie z kościoła, niech skonczy "przyjaźń" z Carly!!!
OdpowiedzUsuńJUSTIN+KATE= LOVE 4EVER
dasz dzisiaj nastepny rozdział ?
OdpowiedzUsuńOn jest zajebisty pisz daleeeej <333
nie chcę żeby Justin brał ślub z Carly on pasuje do Kate :))
OdpowiedzUsuńPŁAKAŁAM JAK POWIEDZIAŁA MU PRAWDĘ ŻE JEST W CIĄŻY ;((
CZEKAM NA NASTĘPNY :)
Kurwa ! Oni pobrać się nie mogą . Kate jest w ciąży . Ale to nie to ,że jest w ciązy to to ,że ............. Że się kochają .!!!!!!! Kochają i tyle .! Kurwa on nie może się z nią pobrać . Ma powiedzieć nie albo . albo wybiedz z kościoła . Skończyć z Carly i pójść do domu Kate . I Powiedzieć jej ,że kocha tylko ją . I już na zawsze !!!!!! Błagam jeszcze jeden dzisiaj !!!!!!! Piękne !
OdpowiedzUsuńBłagam następny błagam rycze
OdpowiedzUsuńDAJ DZISIAJ NASTEPNY BŁAGAM KTÓTKI ALE NASTEPNY BŁAGAM CIE !!!! <3
OdpowiedzUsuńnext please :D zajebiste dodaj następny <3
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaa... zajebiste <3 dawaj 34 rodz. . Najlepszy blog jaki czytam razem z Dangerem :D
OdpowiedzUsuńJuz szybko teraz dzisiaj! NASTEPNE! UZALEZNIENIE TOTALNE >~< *Kalolcia*
OdpowiedzUsuńNIECH JUSTIN POWIE NIE I CHUJ! BO JESLI ON I CARLY SIE POBIORA TO ZNAJDE CIE I ZABIJE!!!!!!!!!!!!!! *Kalolcia*
OdpowiedzUsuńDodasz dzisiaj jeszcze 34?? prosze,nie moge bez tego zyc,zwlaszcza w takiej chwili.Musisz ciagnac tego bloga.Jestes wspaniala
OdpowiedzUsuń@PolBeliebers
jezu czekam na nastepny <3 mam nadzieje ze powie nie! <3
OdpowiedzUsuńmójjjj boże ja chce kolejny rozdział !!! proszęęę ; ** mam nadzieję że jutro dodasz :)
OdpowiedzUsuńJejku to jest niesamowite! Dodaj jeszcze jeden dzisiaj!
OdpowiedzUsuńTen blog jest wspaniały! Kocham te opowiadanie dodaj jeszcze dzisiaj kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńtak,tak,tak !!!
OdpowiedzUsuńpisz dalej !!!!!!! <33333
Aha, zajebiste .
OdpowiedzUsuńRYCZEE!!to nie może sie tak skończyć oni muszą być razem proszę!! kiedy bedzie następny ? :DD
OdpowiedzUsuńpierwszy raz w zyciu tak plakalm na opowiadaniu <3 to jest cudowe z<3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział nie mogę się doczekać następnego /weronika
OdpowiedzUsuńkiedy 34 ??
OdpowiedzUsuńKurde on nie może tego zrobić ! Kate i Justin są sobie przeznaczeni ! ;< <3
OdpowiedzUsuńBoże czekam na następny rozdział !!! <333 ile emocji !
Dalej no proszę Cię.. ;D mam nadzieje że dziś będzie następny rozdział bo zaraz nie wytrzymam !! ;*** To jest normalnie nie do opisania ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńoni nie mogą się pobrać!! Justin i Kate powinni być razem.
OdpowiedzUsuńDalej pisz nn :D
Kiedy 34? <3
OdpowiedzUsuńchce następny :c
OdpowiedzUsuńdziewczyno ty się jeszcze pytasz czy się podoba..jest zajbisty...dodaj kolejny jeszcze dzisiaj...:)
OdpowiedzUsuńKiedy następny? :D
OdpowiedzUsuńJuż nie moge się doczekać! :)
Piękny <3
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuń