JUSTIN
Prawie całą noc spędziłem sam. Wtulony w poduszkę czekałem tylko by poczuć jej zapach. Zimną ,drżącą skórę. Czekałem na nią ,aż w końcu usnąłem około trzeciej nad ranem. Tuż po moim zaśnięciu poczułem jej dotyk na swoim ciele. Przebudziłem się i spojrzałem na nią z lekko zapłakanymi oczyma.
- Przepraszam ,Kate, wybacz mi - powiedziałem zaspanym głosem.
- Już dobrze skarbie.
- Mała ,ja chcę scałować Twoje wszystkie łzy, chcę zabrać Twój ból. Ja chcę czuć ,to co czujesz Ty. Jesteś tak delikatna jak niespokojne sny. Posłuchaj, mówię Ci! Ja chcę być tam gdzie Ty . Tam gdzie niebo lekko dotyka wody. Usunę kłody spod nóg. Pokonam przeszkody. Będziemy tylko Ty i ja.
- Kocham Cię !
- Ja Ciebie też, skarbie.
- Nie słuchaj co mówią inni, ważne jest to co czujemy. Wiem,że wszyscy by się cieszyli gdybyśmy się rozstali ,że Twoja fanki mnie nienawidzą, że chciałyby żebym zginęła. Ale ja się nigdzie nie wybieram. Zawsze Ty ,zawsze ja ,zawsze my.
- Ciesze się ,że Ciebie mam ,skarbie. One Cię nie nienawidzą , tylko po prostu martwią się o mnie.
- Doskonale wiesz,że nie zamierzam Cię skrzywdzić. Zamierzam być tylko z Tobą, całe życie - wzniosła dłoń ku górze ,pokazując pierścionek
Uśmiechnąłem się i wtuleni w siebie zasnęliśmy. Uwielbiałem czuć ją przy sobie,wtedy czułem ,że mam cały świat w swoich objęciach. Czułem ,że z nią chcę spędzić całe swoje życie. Czas który spędziliśmy osobno sprawy ,że nasza miłość będzie silniejsza. Chcę z Tobą się zestarzeć. Chcę umierać w Twoich ramionach. Chcę się z Tobą starzeć ,chcę patrzeć w Twoje oczy. Chcę być dla Ciebie, podzielać wszystko co robisz. Wszystko może przychodzić i odchodzić, kochanie wierzę, coś się spala pomiędzy nami ,to dla mnie jasne.
Wstaliśmy około ósmej rano .
- Kochanie idziesz ze mną na badania?
- Tak, pójdę. Muszę zobaczyć naszego maluszka.
Kate puściła mi oczko i zniknęła za drzwiami łazienki. Poszedłem się ubrać. I zrobiłem nam omlety na śniadanie. Kate zeszła do mnie i zjedliśmy razem śniadanie. Mieliśmy zamiar wyjść ,gdy nagle ktoś zapukał do naszych drzwi z impetem. Kate poszła otworzyć drzwi ,gdy ja kończyłem swój posiłek. Usłyszałem tylko krzyk Kate i kłótnię. Od razu rzuciłem swój posiłek w kąt i wybiegłem z kuchni. Zauważyłem starszą kobietę około 45 lat. Podbiegłem do Kate i odciągnąłem ją od kobiety. Kate zaczęła lekko wymachiwać nogami ,by uderzyć kobietę. Nie rozumiałem nic z tej sytuacji.
- Kate! Uspokój się. Kto to jest ?
- Matka Tima. Przyszła znów na mnie naskakiwać.
- Ty szmato! Nie oskarżaj mnie. To Ty zostawiłaś Tima przed ołtarzem, teraz jest w dołku.
- Nie jest dzieckiem poradzi sobie, proszę stąd wyjść - wskazałem kierunek wyjścia
- Nigdzie nie idę. Mam z tą zdzirą do pogadania.
- Nie nazywaj jej tak. Jesteś żałosna, gdyby ziemia składała się z takiego szajsu jak Ty,żaden kosmita nawet by nie chciał na nią nasrać.
- Wyrażaj się. Jestem starsza.
- Przecież widzę - odrzekłem z ironią w głosie
- Gówniarzu! Wątpię ,żebyś umiał zająć się kobietą w dobry sposób.
- Nie znasz mnie, a teraz wyjdź!
Złapałem ją za ramie i wypchnąłem przed drzwi. Kate rzuciła się w moje ramiona, a ja lekko gładząc dłońmi po jej plecach uspokajałem ją. Kate lekko rozpłakała się na moim ramieniu ,po czym pocałowała mnie w szyję i stanęła prosto całkowicie spokojna.
- Już lepiej kochanie?
- Zdecydowanie, dziękuję. Możemy iść ?
- Pewnie
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Odpaliłem silnik a Kate chwyciła mnie za dłoń. Czułem ,że Ona teraz potrzebowała bliskości. I mojej obecności. Cieszyłem się,że ostatnie dni zbliżyły nas do siebie.
KATHERINE
Uwielbiałam poranki przy Justinie,cieszyłam się ,że mam go przy sobie. Czułam jego gorącą klatkę piersiową, jego silną dłoń na sobie. Niech stanie w miejscu czas, zawsze niech już będzie tak jak dziś. Przez to ,że mnie wspierał byłam pewna swojej decyzji i tego ,że powiedziałam tak . Czułam,że jest tym jedynym, z którym pragnę być. Nikt nie patrzy na mnie tak jak On. Nikt nie sprawi ,że poczuję się tak jak przy nim. Cieszyłam się każdą chwilą z nim ,uwielbiałam zapach jego ciała, każdy gest, każde słowo, był dla mnie jakby darem. Żałuję tylko,że tak późno go odnalazłam. Mogliśmy być już dawno szczęśliwi.
Zawsze mówiłam, nie odkładaj mnie na później, bo później mnie już nie będzie...
Gdy tak rozmyślałam trzymając dłoń Justina, dojechaliśmy do mojego lekarza. Bałam się,szczerze mówiąc tego co mi powie. Czy coś z dzieckiem nie tak? Czy mój rak się rozwinął?
Nie chciałam wyjść z samochodu. Najbardziej mnie przerażał ,mój strach. Mój strach był moim największym wrogiem. Strach przed imieniem wzmaga strach przed samą rzeczą. To dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko by tylko spowolnić płynięcie czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu. Nienawidziłam strachu, pożerał wszystko. Justin uścisnął moją dłoń i posłał mi spojrzenie ,które uwielbiałam. Pomagało mi i wzmacniało mnie. Kojące spojrzenie Justina to było coś czego potrzebowałam. Wysiadłam z samochodu i pod rękę z Justinem ruszyłam do gabinetu swojego lekarza. Czekał już na mnie z przyszykowanym USG. Usiadłam na fotelu,a lekarz nalał żel na mój okrągły brzuszek. I zaczął badać. Obydwoje z Justinem się wzruszyliśmy gdy usłyszeliśmy bicie serduszka naszego maleństwa. Justin wsłuchiwał się w każde uderzenie. Wiedziałam wtedy już ,że będzie dobrym ojcem. Żaden się tak nie angażował ,jak On. Gdy lekarz wytarł żel z mojego brzucha ,poprosił Justina o wyjście. Zgodził się i pocałował mnie w czubek głowy. Lekarz wskazał mi miejsce przy swoim biurku , zaciągnęłam koszulkę na brzuch i zajęłam miejsce przed jego tabliczką z imieniem. Usiadłam wygodnie a lekarz zamknął drzwi od gabinetu.
- Więc Panno Gomez - zaczął niepewnie
- Mówi Pan śmiało. Przestałam się już bać.
- Skoro tak, to nie będę owijał w bawełnę. Rak wciąż w Pani siedzi i dopiero go usuniemy po porodzie, ale
- Ale? - zapytałam.
- Żeby usunąć musisz podpisać papieru i wtedy umówimy Cię na zabieg,ale On odbędzie się dopiero w Szwajcarii i po porodzie, przede wszystkim. Więc musisz wyrazić zgodę.
- Zgadzam się. Zrobię wszystko ,żeby zostać ze swoją rodziną. A co z dzieckiem?
- Rośnie zdrowe. Nie przejęło żadnego złego genu, bez obaw.
- Uff - odetchnęłam z ulgą - Wyzdrowieje?
- Naszym zadaniem jest to ,żeby Panią uzdrowić.
- Niczym zbawcy - zaśmiałam się - Dziękuję. Ale czemu Justin musiał wyjść?
- Bo to wszystko to poufne informacje.
- I tak mu powiem.
- Ale moim obowiązkiem było powiedzieć to pacjentce w cztery oczy. To co dalej zrobisz z tą informacją to już Pani sprawa.
- Dobrze ,dziękuję. Do widzenia doktorze.
- Do zobaczenia przy porodzie.
Wstałam z krzesła ,lekarz zrobił to samo, uścisnął moją dłoń. Wyszłam z gabinetu. Lekko trzasnęłam drzwiami, na co Justin podskoczył. Przeszkodziłam mu oglądanie zdjęcia naszego maluszka. Wzruszył mnie ten widok. Justin obrócił się w moją stronę i wstał. Spojrzał na mnie i zaczął
- I jak skarbie?
- To gówno wciąż we mnie siedzi.
- A co z naszym dzieckiem?
- Nic mu nie jest, nie przejął nic złego od mamusi. Ale po porodzie będę musiała wyjechać.
- Jak to? Po co?
- Na operację ,żeby pozbyć się tego ze mnie.
- Jesteś pewna ,że to pomoże?
- Musi skarbie. Bądźmy dobrej myśli, w końcu chodzi o moje zdrowie.
- Jesteś silna, na pewno sobie poradzisz. Ja wierzę w Ciebie. Kim bym był ,gdybym nie wierzył?
- Mam nadzieję.
Wyszliśmy z Justinem ze szpitala ,przed którym stało mnóstwo jego fanek . Wszystkie piszczały i wykrzykiwały jego imię. Gdy tylko przy jego boku zjawiłam się ja, usłyszałam wiele gróźb i niemiłych słów.
"Zginiesz" " Puść go szmato"
" Tylko go wykorzystujesz" " Kasę mu zabierasz "
" Chcesz jego pieniędzy " " Umrzyj zdziro "
" Co mu zrobiłaś? Po szpitalach go wozisz " " Zapłacisz za swoje "
Przeszliśmy z Justinem do naszego samochodu i zamknęliśmy drzwi. W moich oczach pojawiły się łzy. Nie chciałam źle,a znów wyszło inaczej. Tego samego wieczora w naszym domu postanowiłam z Justinem nagrać krótki filmik . Chciałam wszystkim wyjaśnić i udowodnić ,że to o jest między mną a Justinem, między nami ,jest prawdziwe. Że to nie jest zwykłe show, pokazówka. Chciałam też wyjaśnić co się ze mną dzieje,nie z Justinem. Więc tak zamierzałam zrobić. Postawiłam laptop na stół.
- Na pewno chcesz to zrobić? - spytał się mnie Justin
- Tak. Mam dość tego ,że mi się obrywa za nasz związek.
- Nie przesadzaj.
- Nie sądzę,że TY byś chciał być zwyzywany za każdym razem gdy gdzieś się razem pojawiamy. Gdybyś szedł ze mną ,a tu nagle ktoś Cię wyzywa. Wątpię,żeby Ci się to podobało.
- No nie.
- Wiesz jak ja się wtedy czuje?
- Jak ?
- Jak zwykła dziwka. A nie chcę tak. Nawet mnie nie obroniłeś. Co zabolało mnie jeszcze bardziej.
- A co ja poradzę na miliony?
- Te miliony wielbią Ciebie. Uwielbiają Cię. Na pewno Cię posłuchają.
- Kate...
- Justin! - powiedziałam stanowczym głosem.
Justin spuścił wzrok i otworzył laptopa.
- Na pewno? Mogę Ci coś przed tym powiedzieć ?
- O czym?
- O Liz.
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
________________________________________________________________________________
I jak kochani nowy rozdział ? :)
Podoba się Wam? Komentujcie. <3
Jest wspaniały , uwielbiam ich <33 dodawaj szybciej nastepny
OdpowiedzUsuńJezu kocham to<3333333
OdpowiedzUsuńPiękne!! Czy tutaj nie ma przypadkiem tekstu z piosenki East West Rockers ?
OdpowiedzUsuńco jej powie ? o.O dawaj następny szybko prosze *.* jezuu kocham to opowiadanie. !
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski *.*
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co Justin powie Kate, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
Co n jej powie? Proszę napisz następny rozdział, muszę dowiedziec się co będzie dalej. UZALEŻNIŁAM SIĘ OD TWOJEGO OPOWIADANIA! <3
OdpowiedzUsuńomm .. czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńawww <3 super :)
OdpowiedzUsuńOMG OMG OMG co on jej powie ?!?!?!?!?! dodawaj szybko następny
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO Boże, znowu o Liz? Co on znowu zrobił?!
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego ;*
OdpowiedzUsuńNie masz serca?! Czemu kończysz w takim momencie?! :*
OdpowiedzUsuńDodawaj szybko następny <3
Życzę szalonych wakacji :D
mogłabyś dodać do listy piosenek Stay Rihanna ft. Mikky Ekko ?;*a tak poza tym blog jestn idealny , świetny po prostu nie mam słow żeby opisac <33
OdpowiedzUsuńkidy nastepny rozdział ? <3 matko kocham twoje opowiadanie *_______*
OdpowiedzUsuńkocham to♥ dawaj nastepny roździał jestem ciekawa co będzie daleej♥
OdpowiedzUsuńLiz to nie imie, liz to wredna szmata c;
OdpowiedzUsuńRozdział super ;>>>>
W TAKIM MOMENCIE KOŃCZYSZ ?! JAK MOŻESZ XD. KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY ? CZEKAM NIECIERPLIWIE ;3
OdpowiedzUsuńJezu szybko kolejny roszę cię1!!!! i zapraszam do siebie http://u-smile-i-smileee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuuper <33 Boskie :)
OdpowiedzUsuńjejku! czekam na następny! to najlepszy blog jaki czytam i czytałam kiedykolwiek! nigdy nie przestawaj go pisać! kocham Cię!! czekam na następne roździały z niecierpliwością!<3
OdpowiedzUsuńJejcu pisz dalej masz ogromny talent :D
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz nastepny szybko , nie moge sie juz doczekac
OdpowiedzUsuń"Mała ,ja chcę scałować Twoje wszystkie łzy, chcę zabrać Twój ból. Ja chcę czuć ,to co czujesz Ty. Jesteś tak delikatna jak niespokojne sny. Posłuchaj, mówię Ci! Ja chcę być tam gdzie Ty . Tam gdzie niebo lekko dotyka wody. Usunę kłody spod nóg. Pokonam przeszkody. Będziemy tylko Ty i ja."
OdpowiedzUsuńKocham.... PS. Wiem, że to fragment piosenki <3
dawaj następnyyyy !!! <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle megaa <3 kocham to.. ^^ czekam na następny
OdpowiedzUsuńGdzie jest nastepny rozdział ? czekam i czekam , dodaj szybciej prosze cie
OdpowiedzUsuń