JUSTIN
Wiedziałem ,że muszę ją chronić. I ,że ta sytuacja się wydarzy. Byłem na wszystko przygotowany.
- Kate - powiedziałem szeptem - Jesteś w stanie sprzeciwić się policji ?
- Jak najbardziej.
- Zrobimy tak...
Objaśniłem jej cały plan. Jeden strażnik ,który pilnował drzwi był z nami w zmowie. On kiedyś też robił to co my ,więc mamy na niego haka. Dobrze się z nim robi interesy.
- Dobrze, tak zrobimy - dodała Kate po wyjaśnieniu planu
Do sali wszedł komisarz i zaczął nas przesłuchiwać.
- Więc - zaczął - Od kiedy pracujecie jako złodzieje?
- Proszę Pana, myśmy nigdy niczego nie ukradli, gorzej z Panem - zaczęła Kate
- Jak to ze mną?
- Skradł Pan pewnie wielu dziewczynom serce. Ma Pan żonę?
- Nie.
- Żadna nie poleciała jeszcze na te silne ramiona, dobrze zbudowaną posturę i fryzurę? A przede wszystkim na mundur?
- To chyba nie są pytania na miejscu
Kate powiodła palcem po jego ramieniu ,a koleś wnet zaczął się lekko trząść.
- Więc mówi Pan ,że jesteśmy niewinni? Hm? - uśmiechnęła się rozkosznie
- Mhm , wybaczcie.
Mężczyzna wstał i zakrywając spodnie wyszedł z sali, zatrzaskując ją za sobą. Wstałem i walnąłem w drzwi, po czym nasz zaprzyjaźniony strażnik je otworzył,jak i pozostałe. Chwyciłem Kate za rękę i pobiegliśmy do wyjścia.
- Justin ,nie powinniśmy.
- Kate, co się dzieje? Chcesz tam wrócić i usłyszeć te wszystkie oskarżenia? To ,że kradliśmy , że przemycaliśmy?
- Nie - powiedziała zgaszona
- Więc pomyśl racjonalnie.
- Dobrze.
Jeszcze tego samego dnia po powrocie do domu ,postanowiłem zrobić coś czego pragnąłem od zawsze. Sami pewnie wiecie czego chcę. Od samego początku,gdy ją poznałem.
- Nie boisz się ,że nas tu znajdą?
- Nie. Przecież tamten policjant nas puścił. Odpocznij skarbie.
Kate poszła na górę i położyła się ,ja zaś zadzwoniłem do mamy Kate.
- Halo?
- Ma Pani chwilę czasu ,żeby porozmawiać?
- Oczywiście.
Zacząłem wyjaśniać wszystko z dokładnością. Wszystko musiało wyjść perfekcyjnie.
- Dobrze, zadzwonię po nią jutro. Dobranoc.
- Dziękuję, dobranoc.
Poszedłem na górę i położyłem się obok Katherine i zasnąłem. Około dziesiątej nad ranem zadzwonił telefon Kate. Wstała z łóżka i poszła się szykować.
- Kto dzwonił? - zapytałem z zaciekawieniem
- Moja mama, ma jakąś ważną sprawę, nie pogniewasz się jeśli wyjdę?
- Nie, pojadę do studia ,może coś nagram.
- To do zobaczenia wieczorem.
Kate pochyliła się nade mną i pocałowała mnie. Nie chciałem się z nią rozstawać,ale musiałem. Chciałem ,żeby wszystko wyszło doskonale. Gdy tylko usłyszałem trzaśnięcie drzwiami, zerwałem się na równe nogi i ubrałem się. I założyłem czapkę. Wyszedłem na dwór i wsiadłem do auta. Pierw pojechałem do jubilera i wybrałem pierścionek. Od dawna miałem go upatrzonego. Zapakowałem go w czerwone pudełeczko i pojechałem dalej.
KATHERINE
Tak bałam się, bałam się,że znajdą nas, i będziemy musieli się rozstać, że już nigdy się nie zobaczymy. Nie wiedziałam czy plan Justina zadziała. Ale na razie pracowaliśmy bez skaz. Ufałam mu ,więc miałam nadzieję,że nic się nam nie stanie, i ,że już będziemy bezpieczni, Justin, ja i Shadow. Z rana zadzwoniła do mnie mama ,mówiąc ,że potrzebuje pomocy. Zgodziłam się, w końcu to moja mama, muszę jej pomóc. Wstałam z łóżka ,wyszykowałam się i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam pod swój stary dom. Przed nim stała moja mama. Wsiadła szybko do auta.
- Co się stało?
- Mam kryzys.
- Jaki kryzys?
- Modowy! Musisz mi pomóc. Potrzebuję nowych ubrań.
- I tylko po to mnie wezwałaś?
- Jesteś moją córką ,musisz mi pomóc.
Westchnęłam głośno i pojechałam z nią do galerii. Byłyśmy tam jakieś dwadzieścia minut później. Zaparkowałam i weszłyśmy do galerii.
- Chodź tam.
Powędrowałam za nią i przede mną pojawiła się najpiękniejsza sukienka jaką widziałam. Była stworzona dla mnie. Chwyciłam z nią wieszak i pobiegłam do przymierzalni. Leżała jak ulał. Nie było widać ,że jestem w ciąży. Przykrywała każdą niedoskonałość. Biorę ją. Nie odpuszczę sobie takiej sukienki. Nawet gdyby kosztowała milion dolarów. Pokazałam się mamie, na co zaparło jej dech w piersiach.
- Wyglądasz jeszcze piękniej niż w dniu ślubu.
- Ech ,dziękuję - powiedziałam zakłopotana
Zapłaciłam za sukienkę i wyszłyśmy ze sklepu. W pewnym momencie dostrzegłam trzy znienawidzone przeze mnie osoby. I pewnie z wzajemnością. Schowałam się za okularami i szłam przed siebie. Nadin, Tim i Carly. Trzy osoby ,których nienawidziłam i jestem pewna ,że i Oni mnie nienawidzili. Wczoraj znalazłam swoje dokumenty ,które Tim pewnie mi podrzucił. Ale spóźnił się,bo policja nas zabrała. Oczywiście nie pochwaliłam się tym mamie, bo i po co? Nie dorzucam jej stresów. Przeszłam szybko koło Nadin, tak aby jej uniknąć.
- Hej, Kate - powiedziała
Kurwa. Pomyślałam. Nie chciałam jej potkać, a tym bardziej teraz rzucać się w oczy. Przełknęłam ślinę i odwróciłam się.
- No hej.
- Poznaj mojego narzeczonego , James.
- Super ,ciesze się - uśmiechnęłam się sztucznym uśmiechem - Powodzenia. Pa
Uciekłam niczym poparzona do mamy. Ominęłyśmy Carly ,skutecznie. Jedno dobre. Ona to chyba by rozerwała mnie na strzępy. Pominęłyśmy najgorsze. Tim zniknął z pola widzenia. Zdjęłam okulary i rozmawiałam z mamą. Skierowałyśmy się do następnego sklepu za rogiem. I jak na złość ,wpadłam na Tima.
Przepraszam. Powiedziałam z grzeczności, bo go szturchnęłam. Tim spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami, pełnymi wyrzutów i smutku. Poczuć od niego można było whisky i colę. Aż człowieka odrzucało. Machnęłam głową ,że źle robi i odeszłam.
- Powiedz mi dlaczego? Czy tak musi być,Kate?
- Kocham go, kocham Justina całym sercem. Będąc z Tobą ,ech oszukiwałam się. Wciąż go pragnęłam i to łaknienie było coraz silniejsze. Nie mogłam mu tego zrobić. Kocham go, całą sobą, i potrzebuję go ,żeby istnieć. Ty mi do tego nie byłeś potrzebny. Poza tym ile my dni spędzaliśmy razem. Codziennie tylko na sen byliśmy razem. Nic więcej. Więc wybacz ,ale z tego i tak nigdy nic by nie było.
- Liz miała rację. Nie potrzebnie mnie do tego zmusiła.
- Jak to?
- No tak to. Nie wiesz?
- Nie.
- Ona mnie wysłała do tej szkoły,żebyś się we mnie zakochała i zapomniała o Justinie. Przecież wiem,że gdybym nie był taki nachalny i nie łaził za Tobą, wciąż byś z nim była. A ,że to facet poddał się urokowi Liz i zerwaliście. Ja byłem tylko po to ,żeby ich związek mógł się rozwijać. Ale gdy przyszło co do czego,zakochałem się. Zakazano mi a przecież zakazany owoc smakuje najlepiej. Zakochałem się,pokochałem Ciebie i dziecko. Dlatego ,chciałem się z Tobą ożenić,to już nie była część planu. Liz chciała po prostu być z Justinem za wszelką cenę. A Ty jej odbierałaś go.
- Po co mi to mówisz?
- Chciałem ,żebyś spojrzała na tą sytuację jaśniej.
- Zepsułeś mi cały dzień, dzięki wielkie.
Odwróciłam się i odeszłam do mamy.
- Ale Kate - zaczął
- Nie! - krzyknęła moja mama ,chowając mnie w swoich ramionach - Już wystarczająco nawaliłeś.
Westchnął i odszedł. Moje powieki stały się lekko wilgotne. Nie sądziłam ,że kiedykolwiek mogłabym zostać tak podle wykorzystana. Nie wiedziałam co to za uczucie,ale teraz wiem,jak to cholernie boli. Mimo,że sama nie kochałaś tej osoby. Wytarłam się i dokończyłam z mamą zakupy. Musiałam mieć ubrania ,bo przecież nie wrócę po nie tam.O ile jeszcze istnieją.
Chciałam wyjść już z tej galerii. Czułam na sobie wzrok tysiąca ludzi. Około godziny osiemnastej wyszłyśmy z mamą z galerii. Załadowałyśmy siatki do bagażnika i odjechałyśmy. Cieszyłam się ,że ten dzień w końcu się skończy i ,że jestem wolna od przeszłości. A zadowolona jestem z tego ,że moja szafa będzie teraz przepełniona nowymi ubraniami. To najwyższy czas by zmienić stroje.
Odwiozłam mamę do domu, po czym wyciągnęłyśmy siatki i pomogłam je jej zanieść do domu. Pocałowałam ją na pożegnanie i tylko usłyszałam jak dzwoni jej telefon. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Dojechałam do domu. Po czym dostałam SMS od Justina.
- Skarbie, chodź do mnie na plażę.
No bo rzeczywiście chce mi się gdzieś jeszcze ruszać. Ale jednak coś skłoniło mnie żeby wyjść. Przebrałam się po czym wyszłam z domu. Doszłam na plażę w jakieś dziesięć minut. Na dworze robiło się coraz ciemniej. Wiał przyjemny ciepły wiaterek , podobało mi się to. Mój telefon zaczął wibrować w kieszeni.
Na wyświetlaczu pojawił się Justin, przesunęłam palcem po ekranie by odebrać. I przyłożyłam telefon do ucha.
- Tak skarbie?
- Gdzie jesteś ?
- Weszłam na plażę.
- To chodź do mnie.
- Gdzie jesteś?
- Skręcisz w prawo, pójdziesz przed siebie ,aż do skał, skręcisz w prawo i trochę wejdź w głąb, i na lewo będę ja.
- Czemu tak daleko?
- Dowiesz się na miejscu.
Po czym usłyszałam już tylko beep beep beep, połączenie zostało przerwane. Co On znowu wymyślił. Skierowałam się tak jak Justin kazał. Skręciłam w prawo ,poszłam przed siebie,aż do skał o które obijała się woda, znów skręciłam w prawo, i weszłam w głąb skał, sucho! Tam woda już nie dochodziła. Skręciłam w lewo,a moim oczom ukazało się najpiękniejsze miejsce na ziemi.
Plaża usypana różami, stolik z kolacją dla dwojga. Lampki porozwieszane na skałach, i serce ze świec,a w samym środku On. Mój mężczyzna.
- Justin,co to...
- Ćśś ,pozwól ,że ja będę mówił. Skarbie, pamiętasz jak się poznaliśmy? Wtedy już nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku. Cały czas patrzyłem i patrzyłem i nie mogłem nasycić się Twoim widokiem. Miesiące mijają a ja nadal chcę więcej i więcej. Nie mogłem zrozumieć dlaczego tak się dzieje, ale teraz już wiem : jestem w Tobie zakochany. Jestem zakochany i jednocześnie przerażony ,że Cię stracę. Dlatego nie chcę ryzykować ani chwili dłużej. Kochanie nadszedł czas,abym udowodnił,że jesteś dla mnie najważniejsza. Dzisiaj Ci to udowodnię tak,że nie będziesz miała już żadnych wątpliwości. To uczucie twarde jak diament, więc skarbie, chciałbym żeby ten diament - wyciągnął z kieszeni pudełko i uklęknął - Był tego symbolem. Katherine Ann Gomez, zostaniesz moją żoną?
- O Jezu - wymamrotałam cicho - Oczywiście Justin! Tak ,zostanę Twoją żoną.
Justin włożył pierścionek na mój palec. Pierścionek był piękny, widać ,że drogi, strach nosić na palcu. Justin wstał do mnie i uniósł mnie przytulając do siebie. Po czym stawiając na ziemię ,pocałował ,pocałunek był kipiący miłością. Justin przyłożył dłoń do mojego brzucha, a na jego ustach zagościł uśmiech.
- Co poczułeś?
- Kopnięcie skarbie.
W jego oczach pojawiły się łzy, co było najlepszym zwieńczeniem tego dnia.
________________________________________________________________________________
I jak kochani podoba się 51 rozdział ? <3
KOMENTUJCIE! <3
Boże Cudowne *_____*
OdpowiedzUsuńOni są taką cudowną parą...<3
Nie mogę się doczekać następnego...!!!
Justin będzie dobrym ojcem...<333333333
To jest cudowne ^*^ Chcę więcej <33
OdpowiedzUsuńjezu jezu cudowny ! <3.<3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się jak Justin oświadczał się Kate *________________*
:*
OdpowiedzUsuńawwwww.. chce więcej♥ Kocham to↨
OdpowiedzUsuńTo jest Meega.. !!!! ♥
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział
Boże, popłakałam się jak Justin oświadczył się Kate <3
OdpowiedzUsuńNie przestawaj pisac ten blog jest cudowny !!!
jejejejejjejejeej <3 <3 <3 <3 kocham cię za to że piszesz kocham to opowiadanie jestem od niego uzależniona błagam cię pisz dalej !!!! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny! <3
OdpowiedzUsuńJak Justin się oświadczył i poczuł kopniecie to tak no fajnie mi się zrobiło. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech ;)
Matko piękne...mam ciarki jak to czytałam *_____________* czekam na nn <3 :):*
OdpowiedzUsuńSuper rodzial <3 CZEKAM NA NASTEPNY
OdpowiedzUsuńAAA !! Super ! Pobiorą się w końcu ! No na to czekałam :) Po prostu aż mi gęsia skórka wyszła na rękach jak to czytałam ! :P Suuper <3 Nie mogę się doczekać ślubuu :) :P <33 Lovee
OdpowiedzUsuńNiesamowite♥
OdpowiedzUsuńDalej!
Niesamowity rozdział czekam na nn
OdpowiedzUsuńniesamoooowite moja królowo ! :D
OdpowiedzUsuńBardzo romantyczme ;** Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńO MAJ FAKING BIBER !!!! To jest zjebisteee! Jak przeczytałam że Justin kupił jej pierścionek to skakałam ze szczescia i krzyczałam: oświadczy sie jej! Oświadczy! OMFG! oświadczy sieee!!
OdpowiedzUsuńA jak sie oświadczył to miałam takiego smajla i teraz tez mam! boze kocham ciei te opowiadanie !! ;* <33
/Patraaa