SCM MUSIC PLAYER
środa, 26 czerwca 2013
Rozdział 53
KATHERINE
Justin podszedł do mnie a jego wzrok skierował się na te same osoby co mój. Justin podobnie jak ja był zamurowany, widziałam jak jego szczęka dolna opada ze zdziwienia.
- Justin czy to jest ?
- Jake ,tak to On.
Moja dłoń mocno ścisnęła dłoń Justina. Poczułam jak kolory odchodzą z mojej twarzy ,a ja robię się bledsza
i słabsza. Dreszcz przeszedł moje ciało. Nie wiedziałam czy źle widzę czy to moja wyobraźnia.
- Justin,trzymaj mnie,i nie puszczaj.
- Nigdy skarbie.
Przywarłam mocno do Justina, obydwoje staliśmy w miejscu,jakbyśmy mieli nogi ważące ponad tonę i nie mogliśmy się ruszyć. Odwróciłam wzrok jeszcze raz i spojrzałam ,że Jack patrzy na mnie.
Z oka wypłynęła mi łza i wtopiła się w Justina koszulkę. Wyrwaliśmy się z naszego małego świata i skierowaliśmy w jego stronę. Byłam nieśmiała ,jakbym pierwszy raz widziała coś takiego. Podobnie było z moją mamą,ale to już przesada. Dlaczego ja mam takie pojebane życie?
- Kate - usłyszałam cichy znany mi głos
- Tak?
- Pozwól. To ja Jake
- Jake nie żyje.
- To chcę wyjaśnić.
- Nie mamy chyba sobie nic do wyjaśniania. Tyle czasu udawałeś martwego.
- Musiałem. Ludzie Twojego taty zagrozili mi,że jeśli nie usunę się z Twojego życia ,sam mnie zniszczy. Wolał ,żebyś była z kimś z Twojego kręgu, kto pracuje tam.
- Mój tata nigdy by tego nie zrobił ,wiedząc ,że byłam szczęśliwa.
- A teraz jesteś?
- Bez Ciebie, owszem. Przebolałam to. A ja winiłam siebie za tą śmierć. Żałosne Jake, żałosne,jak mogłeś się posunąć do takiego kłamstwa?!
- Przepraszam.
- Przepraszam tu nie starczy. Choćbyś ściągnął mi księżyc z nieba, przyniósł gwiazdkę, zrobił co bym kiedykolwiek chciała. Nie wystarczy, nigdy tego nie naprawisz. Więc lepiej,żebyś zniknął. Na prawdę. Wiesz co Twoja mama przeżyła? Ile razy wypłakiwałyśmy się sobie w ramiona , zdałeś sobie z tego sprawę?
- Kate ,ja po prostu bałem się. Rozumiesz?
- Nie mów już do mnie. Milcz, na zawsze. Przeklinam dzień w którym się urodziłeś!
- Ja chcę wrócić. Do Ciebie.
- Ha,ha - wyśmiałam go - Nie przeginaj. Mam narzeczonego, dziecko w drodze. Myślisz,że rzucę wszystko dla Ciebie, i wskoczę Ci w ramiona ? To nie jest bajka. Nie rzucę wszystkiego dla Ciebie i nie zostawię Justina. - wskazałam go
- Kate, nie rób tego. Byliśmy szczęśliwi.
- Nie zrozumiałeś co znaczy nie?! Ja jebie ,Jake! Nie ma nas, to co było kiedyś ,zniknęło, prysnęło jak bańka mydlana, tak jak Ty.
- Tego chcesz ?
- Chcę być z Justinem i stworzyć dom, dla naszego dziecka.
- Kate, pomyśl nad tym. Byliśmy szczęśliwi, dobrze nam było.
- Było. Czas przeszły, zastanów się. O tym co jest prawdziwe,a co nie, każdy musi decydować we własnym sercu i serce każdemu podpowie. Żegnaj.
Justin podszedł do mnie lekko zmieszany i złapał mnie przez ramię. Udaliśmy się do kasy i zapłaciliśmy za zakupy. Nie było mi ani trochę żal ,że go tam zostawiłam. Nie chciałam już z nim być, to nie było to co kiedyś. Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedykolwiek uda Ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem. I ja właśnie byłam szczęśliwa, nie patrzałam na przód, ani w tył, liczyło się to co jest teraz.
Zapakowaliśmy zakupy do samochodu i odjechaliśmy. Całą drogę do domu żadne z nas się nie odzywało. Woleliśmy przemilczeć tą sytuację,która zaszła w sklepie. Tak wydaje mi się ,że będzie lepiej. Justin zdecydowanie mocno ściskał kierownice, jakby chciał kogoś udusić. Widać,że czuł się zagrożony. Boi się ,że jego pozycja w naszym związku może się zmienić. Nigdy! Złapałam Justina za dłoń, którą trzymał na drążku i splotłam nasze palce. Spojrzałam na niego spokojnym wzrokiem,po czym zauważyłam,ze jego uścisk na kierownicy się rozluźnia. Dojechaliśmy do domu i wysiedliśmy z samochodu.
Justin wziął wszystko z bagażnika i zaniósł do przyszłego pokoju Shadow. Weszłam tuż za nim zamykając samochód. Zamknęłam nasze drzwi od domu i rozebrałam się z płaszczyka i butów. Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki. Usiadłam przed TV i mimowolnie zaczęłam w głowie przetwarzać słowa jakie Jake powiedział w sklepie. Jakim cudem udało mu się upozorować,aż taki wypadek? Chyba nie wiedział co bliscy przeżywali. Bliscy, wtedy jeszcze ja. Po kilku miesiącach chyba uznał ,że można wrócić bezpiecznie. Żałosne. Ale mimo wszystko cieszę się ,że żyje. Ale mam nadzieję,że nie liczy ,że to coś zmieni, że wróci do mojego życia. Co to, to nie. Nie pora na to i nie ten czas. Kilka miesięcy temu,gdym wiedziała,może. Ale teraz jestem pewna ,że mam tego jedynego. Czyżby ?
Justin jakieś dwadzieścia minut później przyszedł do mnie i poległ na moich kolanach.
JUSTIN
Bałem się, bałem,że ją stracę,że wybierze go zamiast mnie. Byłem zadowolony z tego co mamy. Że mamy siebie i dziecko w drodze, że jest jak dawniej , nie kłócimy się ( ha,ha ) ,okazujemy sobie więcej uczuć. Po prostu jesteśmy ze sobą bliżej. A tu nagle Jake, i co ja sobie miałem pomyśleć. Przecież byłem po nim, ni sądzę by Katie wyzbyła się już uczuć do niego. Miałem cichą nadzieję,że jednak tak. Że nie czuje już nic do niego, że wszystko przeminęło. Fakt, liczyłem na to ,że dziecko zatrzyma ją przy mnie. Ale w samochodzie udowodniła mi ,że jestem tylko ja. Odetchnąłem z ulgą i zajechaliśmy do domu. Zaniosłem wszystko dla dziecka na górę i przebrałem się w luźne dresy i czarny podkoszulek. Zszedłem na dół i położyłem się na nogi Kate, jej uda były najlepszą poduszką jaką moja głowa mogła sobie wyobrazić. Ułożyłem się na nich wygodnie i zacząłem temat ślubu, który miał się odbyć jeszcze przed porodem.
- A zaproszenia ?
- W drukarni - uśmiechnęła się
- A suknia ?
- Wybrana
- Zespół ?
- Jest - dodała
- Aa...
- Jest, jest ,jest. Wszystko Justin już jest. Nie martw się, wszystko będzie dopięte na ostatni guzik.
- A miejsce?
- Mała kapliczka niedaleko nas. A później impreza w hotelowym ogrodzie.
- Będzie szampan?
- Wódka, szampan, piwo, wino, whisky. Czego dusza zapragnie - zaśmiała się
- Whisky.. mm - oblizałem usta ,po czym pocałowałem Kate
Jej dłoń jeździła po moim ramieniu lekko je drapiąc. Tak przyjemnie.
- Nie upij się skarbie.
- Nigdy, nie w takim dniu. Ilu gości ?
- Setka.
- Aż ?
- Tylko - oznajmiła - Tylko setka, pozbyłam się z czterdziestu gości z Twojej listy i mojej.
- Jak chcesz.
- Justin - zaczęła cicho
- Tak?
- A Twój tata? Ma uczestniczyć w tym dniu?
- Nie! Po co? Dlaczego? Pisałaś już do niego ? Kate, ughh.
- Uspokój się, nie pisałam. Mimo,że chciałam. Powinien być uczestnikiem tak szczęśliwego dnia. Powinien widzieć jak jego syn dorasta.
- On ma własną rodzinę i nie sądzę by chciał powiększyć ją o mnie.
- Nie chodzi o powiększenie rodziny. Tylko ,Justin to Twój ojciec, nie będziecie się wiecznie przed sobą chowali. Może być chyba w takim dniu z Tobą, kilka męskich rad? Może zbliżycie się do siebie? - uśmiechnęła się
- Może nie, Liz słuchaj - zaciąłem się - Kate, przepraszam
- Jak mnie nazwałeś? - zmrużyła lekko oczy i spojrzała na mnie jakby chciała mnie zabić - Nie wypowiadaj tego imienia, w tym domu. Już i tak działo się tu za dużo. Spaliłeś wszystko czego dotykała?
- Nie.
- Bo Cię o to nie prosiłam. Na tyle dobra jestem. A Ty jeszcze do mnie Liz powiesz. Nie jestem Elizabeth tylko Katherine. Twoja narzeczona, powinieneś wiedzieć.
- Ja ... niechcący - powiedziałem ściszony
Kate, wstała gwałtownie z kanapy,upuszczając moją głowę na kanapę. Pobiegła do drzwi i zakładając buty wybiegła z domu.
- Kate! Kate! Czekaj.
- Nie - zagroziła mi palcem - Nie idź za mną!
- Nie chciałem Cię nazwać Liz.
- Nie waż się wypowiadać tego imienia przy mnie.
Trzasnęła drzwiami i wyszła. Zdjęcia idealnych wspomnień ,rozrzucone po całej podłodze. Sięgam po telefon, bo nie mogę z tym dłużej walczyć, i zastanawiam się,czy przeszedłem Ci przez myśl. Mi zdarza się to cały czas. Jest kwadrans po pierwszej i potrzebuję Cię teraz. Ja po prostu potrzebuję Cię teraz. Kolejna dawka whisky ,nie mogę przestać patrzeć na drzwi, mając nadzieję, że przyjdziesz zamaszyście jak kiedyś. Jestem tutaj bez Ciebie, kochanie . Lecz wciąż tkwisz w moim umyśle. Dziś wieczorem powinniśmy być tylko my kochanie. Ty i ja. Kochaj mnie tak jak potrafisz. Trzymaj mnie mocno i nie opuszczaj. Co mam zrobić? Gdy kochasz mnie tak jak potrafisz. Kochanie ,naucz mnie, pokaż mi, drogę do swojego serca. Och kochanie , błagam ślicznotko, doprowadź mnie do środka, tam gdzie mam początek.
Lubię jak Twoje oczy kompletują się z włosami. Sposób w jaki te jeansy pasują, nie mogę odwrócić od nich wzroku. Obiecuję ,że będę tu ,na zawsze. Naszych ciał dotykanie ,gdy kochasz mnie tak jak potrafisz. Kiedy płaczesz, nie mów ani słowa. Nie mów nic kochanie, ja jestem cały Twój. Kochaj mnie tak jak potrafisz, ale pozwól mi zacząć, posłuchaj tych słów tutaj, kochaj mnie jak coś nowego, kochaj jakby nic nie było do stracenia. Zaniosę Cię do łóżka jeśli będziesz chciała się zdrzemnąć. Jeśli miałabyś wybór, wiem co byś wybrała . To bym był ja, prawda?
KATHERINE
Latam z gwiazdami na niebie, nie próbuję już dłużej przetrwać. Wierzę ,że życie jest nagrodą, ale żyć nie znaczy ,że Ty jesteś żywy. Nie martw się o mnie i o tego z kim jestem. Dostaję to czego pragnę,to moje cesarstwo. I tak,ja tu rozkazuję,ja jestem sędzią, zakrapiam wampiry wodą święconą. W tym właśnie momencie jestem królową, odejdę z koroną i odejdę z pierścieniem ,tak. Nie ,nie jestem szczęściarą ,jestem błogosławiona. Ta noc po prostu przypomina mi, wszystkiego czego mnie pozbawili. Wspaniałością jest to co zrobiliśmy na skraju... Chciałabym ,żeby ten moment trwał całe życie. Bo w tym momencie czuję się po prostu tak żywa. Mogę być egoistką, tak jestem niecierpliwa. Czasami czuję się jak Marilyn Monroe , jestem niepewna, tak popełniam błędy. Czasami czuję się jakby to był koniec. Mogę upaść nisko, nie wiem jak się z tego wydostać. Tak , mogę być na szczycie, tak jakbym już nie miała upaść. Możesz nazwać to klątwą, albo po prostu nazwij mnie błogosławioną, jeśli nie możesz mnie znieść, gdy jestem najgorsza. Nie zasługujesz na mnie gdy jestem najlepsza. Nagle wszystko co dobre rozpada się, rozpada jak domek z kart. Prawda jest taka,że poplątaliśmy wszystko, dopóki tego nie odkręciliśmy. Nie chcę skończyć z raną w mej duszy. Weź mnie ,albo mnie zostaw. Nigdy nie będę idealna, uwierz mi jestem tego warta,więc weź mnie lub zostaw. Myślałam,że uciekniemy ,pięknego letniego dnia. Pamiętam jak mówiłeś Będzie okej, chodź ze mną. Uwierzyłam. Nigdy nie myślałam,że mogłeś tak postąpić, zabrałeś wszystko , co we mnie istniało. Widziałam Twoją sylwetkę przy wejściu, zanim odeszłam. Myślałam ,że mogliśmy się połączyć. Byłabym Twoją żoną, w przyszłym życiu... Będę obok, Ty będziesz obok,uronię łzę, pomimo,że mnie to nie obchodzi. Zatrzymany w czasie, zawsze będziesz mój. Zawsze Ty, zawsze ja, zawsze my. Nikt nie sprawi ,że poczuję się jak przy Tobie.
________________________________________________________________________________
I jak 53 rozdział ? :)
komentujcie. <3
czyżby koniec ?
czy będzie druga część ? :o
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Można jakieś zdjęcie Jack'a?:)
OdpowiedzUsuńjezu koooooooooooocham szybko dodaj nasetpny
OdpowiedzUsuńno nie co się z nimi stanie? ;c oby wszytsko było okej!
OdpowiedzUsuńLatam z gwiazdami na niebie, nie próbuję już dłużej przetrwać. Wierzę ,że życie jest nagrodą, ale żyć nie znaczy ,że Ty jesteś żywy. Nie martw się o mnie i o tego z kim jestem. Dostaję to czego pragnę,to moje cesarstwo. I tak,ja tu rozkazuję,ja jestem sędzią, zakrapiam wampiry wodą święconą. W tym właśnie momencie jestem królową, odejdę z koroną i odejdę z pierścieniem ,tak. Nie ,nie jestem szczęściarą ,jestem błogosławiona. Ta noc po prostu przypomina mi, wszystkiego czego mnie pozbawili. Wspaniałością jest to co zrobiliśmy na skraju... Chciałabym ,żeby ten moment trwał całe życie. Bo w tym momencie czuję się po prostu tak żywa. Mogę być egoistką, tak jestem niecierpliwa. Czasami czuję się jak Marilyn Monroe , jestem niepewna, tak popełniam błędy. - Moment 4 life Nicki Minaj :) W ogóle,trochę zj**ałaś jak to koniec...co z rakiem? Dzień ślubu? Jack? Ich kłótnia? Ojciec? Za dużo wątków zaczynasz - żadnego nie kończysz.
OdpowiedzUsuńJa wiem ,co ja robię :) wiem jakie wątki i kiedy.
UsuńMyślę właśnie ,żeby w drugiej części pisać o dalszym ciągu ich życia. Ale chyba właśnie wymyśliłam coś zupełnie innego ! :) to nie koniec.
Nie miałam być wredna....ta,ciekawe za ile miesięcy wyjdzie 2 część....
Usuńcholera nie... żaden koniec, im sie ułoży tak XD
OdpowiedzUsuńcudowne, czekam na nn :*
Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy
OdpowiedzUsuńTo jest cudne :D nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
genialne ale niech im się wszystko z Justinem ułoży prooooooszę ale i tak wiesz że Kocham twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńCudowny ! Proszę niech sie już urodzi Shadow i bedą szczęśliwi dopiero wtedy skacz a nie teraz kiedy wszyscy czytają z zafascynowaniem ! Proszę <3
OdpowiedzUsuńsuper...pisz szybciej drugi bo nie moge sie doczekać następnego:*
OdpowiedzUsuńboskie♥ jeszcze
OdpowiedzUsuńGenialny. Nie moge sie doczekac nastepnego. Dodaj jak najszybciej. Oby im się ulozylo. :)
OdpowiedzUsuńNie tylko nie koniec! Kocham te opowiadanie, pisz je dalej :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
ile jest rozdziałów?????
OdpowiedzUsuńNie może to być koniec!!! Pisz dalej!!! Ja chce wiedzieć jak się im ułoży... Co będzie z Shadow...? Rakiem...? Ślubem...? I ich rodziną...?
OdpowiedzUsuńJaki kurwa koniec ?!?!?!? nie kończ, mam nadzieje ze szybko sie pogodzą i nie moge sie doczekac narodzin Shadow :D
OdpowiedzUsuńPlis nastepny moze jutro albo po jutrze plis :** :)
OdpowiedzUsuńŻADEN KONIEC ;(((( !!!
OdpowiedzUsuńPROSZĘ TYLKO NIE KONIEC ;(( <3
Super... Mam nadzieje że będą razem ślub i w ogóle.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
Zapraszam do mnie:
http://sweet-secrets-ashley.blogspot.com/ (DOPIERO ZACZYNAM xD )
Świetne czekam na następny . Ale co z jej chorobą ?
OdpowiedzUsuńNie żadnego końca błagam czekam na nn
OdpowiedzUsuńBoskie jest to twoje opowiadanie i nie możesz go jeszcze skończyć <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO OPOWIADANIE , JESTES ZAJEBISTA PISARKA
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO <3 CZYTAM CHYBA Z 8 TAKICH OPOWIADAŃ ALE TWOJE JEST WYJĄTKOWE *-* MAM PYTANIE, CZY JAK SKOŃCZYSZ TE OPOWIADANIE TO ZROBISZ NOWE NA TEJ STRONCE ? :3
OdpowiedzUsuńBędzie pod nowym adresem ,ale na pewno na tej stronce wkleje do niego link :*
UsuńMega fajny blog, chociaż czasami się gubię w wątkach i postaciach :) A wiesz może kto wykonuje tą piosenkę "Impossible", która jest jako pierwsza jak się wejdzie na tę stronę?
OdpowiedzUsuńJames Arthur - Impossible :)
Usuńaww....świtnie...czekam :) jak najszybciej *.*
OdpowiedzUsuńOgólnie jest mega, ale mogłabyś ograniczyć chociaż troche dodawanie tłumaczeń z jego piosenek w środku opowiadania xd
OdpowiedzUsuńto so głębokie przemyślenia! :D
UsuńKiedy nastepny, te opowiadanie jest megaa zaj***ste. Nie moge sie doczekć nastepnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńProsze pisz nastepny rozdzial
OdpowiedzUsuńMam pyt.Kiedy bedzie nastepna czesc?? :)
OdpowiedzUsuńjutro nowy rozdział! <3
UsuńO jezu dziekuje Bóg niech cie błogosławi <3
Usuń