KATHERINE
Rano obudziłam się wystraszona, nie trzymałam już w swoich dłoniach swojego syna. Odetchnęłam z ulgą zauważając jak słodko śpi w swoim łóżeczku. A ja leżę koło Justina. Mojego mężczyzny. Tak to było oficjalne. Kocham go ponad życie. Miłość jest znalezieniem siebie w innej osobie. Kochać i być kochanym to tak jakby z obu stron grzało nas słońce. Shadow cicho kwilił, wstałam jako pierwsza, o dziwo przespał spokojnie całą noc, aż dziwne. Wzięłam go na ręce i wyszłam z nim na dół, nakarmiłam go i położyłam na kanapie. Shadow zaczął rozglądać się.
- Tak skarbie, tutaj mieszkasz i tu będziesz rosnąć. Nawet jeśli mamusia odejdzie.
Od kilku dni nachodzi mnie dziwne wrażenie. Jakby coś miało się stać... Nie wiem czy dobrego czy złego ,ale mam dziwne przeczucie ,że coś się wydarzy. Może jest to po prostu stres związany ze ślubem? Oby.
Bujałam chwilę Shadow ,aż w końcu sen skleił mu ponownie oczka. Uśmiechnęłam się do siebie.
Shadow był moim darem od niebios. Tak, dokładnie. Cieszyłam się ,że jest między nami i ,że będzie świadkiem jak mamusia i tatuś zostają małżeństwem. Bujałam jeszcze go przez chwilę i odłożyłam do łóżeczka ,które stało w salonie. Weszłam do kuchni i zrobiłam Justinowi śniadanie, naleśniki z sosem klonowym. Chciałam mu je zanieść do salonu ,ale Justin wyczuł zapach naleśników i zbiegł na dół. Usiadł przy stole i wciągnął zapach nosem.
- Jesteś najlepszą żoną - dodał Justin
- Jeszcze nią nie jestem - zaśmiałam się
- Jesteś najlepszą narzeczoną - uśmiechnął się uroczo
- Oo , żoną będę jeszcze lepszą - zaznaczyłam
- To na pewno.
Justin podszedł do mnie i uniósł mnie , pocałował mnie w dekolt i odstawił na ziemię ,wciąż trzymając w talii. Moje spojrzenie padło prosto w jego czekoladowe oczy, mogłabym w nich utonąć. Jakby dosłownie były z czekolady.
- Dziękuję Ci - dodał
- Za co dziękujesz?
- Za tak pięknego syna, za to ,że mi go urodziłaś i za to ,że jesteś ze mną mimo wszystko.
- Skarbie nie pamiętasz? Zawsze Ty...
- Zawsze ja , zawsze my - dokończył - Pamiętam. Ale boję się
- O co?
- Że się nie pojawisz na ślubie, że Cię mi ktoś odbierze, że zginiesz, boję się każdego dnia o Ciebie. To jest straszne, gdy o tym pomyślę ,wszystko mnie boli. Każda część mojego ciała odmawia ze mną współpracy i przeszywa mnie ból rozchodzący się po całym ciele.
- Justin - położyłam dłoń na jego policzku - Byłam,jestem i będę, zawsze. Nie obawiaj się.
- Nawet wieczność z Tobą wydaje się z Tobą za krótka.
- Dzień w którym Cię poznałam, sprawił ,że zastygłam w bezruchu, wstrzymałam swój oddech, od samego początku.
- Umierałem każdego dnia czekając na Ciebie.
- Kochanie nie bój się, pokochałam Cię na tysiące lat, i będę Cię kochać.
- Czas przyniósł mi Twoje serce.
Justin przytulił mnie mocno i zastygliśmy w bezruchu. Z moich oczu uleciały łzy i skapnęły na jego białą koszulkę. Otarłam łzy ze swoich oczu dłońmi i odkleiłam się od Justina ,ponownie uśmiechając się.
- Zjedz śniadanie ,skarbie.
- Ty nie zjesz ze mną?
- Nie jestem głodna, nie zjem na śniadanie naleśników na słodko.
- A ja owszem - zaśmiał się
Dzisiaj była moja ostatnia przymiarka sukni. Musieliśmy teraz od nowa wprowadzać poprawki i szyć od podstaw nową , bo gdy mierzyli na mnie pierwszy raz suknię,był zamiar ,że będę jeszcze w ciąży. Ale cóż, życie przyniosło co innego. I mimo wszystko ,jestem zadowolona.
- Skarbie, jakie masz dzisiaj plany - zaczął Justin
- Idę mierzyć swoją suknię ślubną
- Mogę..
- Nie nie możesz iść ze mną. To przynosi pecha - zaśmiałam się
- Ale
- Nie , nie ma ale ja chcę.
- Kate! Nie dokańczaj za mnie zdań. Skąd wiesz co chcę powiedzieć?
- Znam Cię - uśmiechnęłam się i poszłam na górę
Ściągnęłam z siebie wczorajsze ubranie, i weszłam pod prysznic. Opłukałam ciało wodą i namydliłam się truskawkowym żelem pod prysznic. Spłukałam się wodą i wyszłam spod prysznica. Stanęłam na przeciwko lustra widząc swoje ciało. Przyjrzałam się dokładniej i zauważyłam,że mam dziwne sine miejsce na lewych żebrach. Dotknęłam to lekko a moje ciało przeszedł silny ból. Uchyliłam się lekko by się uspokoić. Po dziesięciu minutach zesztywniałej pozy ,wyprostowałam się i ponownie spojrzałam w lustro. Ujrzałam także dodatkowe kilogramy, stwierdziłam,że to dobry pomysł by nie jeść tego śniadania. Po ciąży faktycznie mi się trochę przytyło, nie miałam czasu by to zauważyć ,ale tego ranka wszystko się zmieniło. Miałam chwilę czasu i muszę zrzucić przed weselem kilka kilogramów. Drobne posiłki ,siłownia, bieganie, basen. Co się da ,byleby zrzucić kilka zbędnych mi kilogramów. Założyłam na siebie luźniejszą koszulkę i czarne spodnie,by wizualnie wysmuklić swoje nogi. Włożyłam adidasy i zeszłam na dół.
- Skarbie, jadę przymierzać suknie, zostaniesz z małym ,tak?
- Zostanę, chwila odpoczynku dla Ciebie
- Czy ja wiem,czy to będzie odpoczynek.
- Kobiety lubią suknie, więc będzie - zaśmiał się
- Do zobaczenia później.
Justin pocałował mnie namiętnie w usta ,po czym lekko klepnął w tyłek.
- Leć maleńka.
- Nie rób tak.
- Czemu?
- Po prostu nie rób. Pa.
- Pa - powiedział zdezorientowany
JUSTIN
Kocham Kate, uwielbiam ją, jest moją narzeczoną i przyszłą żoną, za niecały tydzień,ale nigdy nie zrozumiem jej zachowania. Raz jest dobrze, nic jej nie przeszkadza, jest najsłodszą dziewczyną jaką znam,a raz zmienia się w diablice ,która by rozniosła każdego i wszystko co ma dookoła siebie. Nigdy jej nie przeszkadzało klepanie w pośladki, wręcz sprawiało nam to obydwojgu przyjemność. A teraz? Nagle zaczęło jej przeszkadzać, i gdy tylko dotknąłem pośladka swoją dłonią posłała mi wrogie spojrzenie. Nie zrozumiem jej. Jest dla mnie najważniejsza i liczy się tylko Ona,żadna inna. W końcu jest moją księżniczką, i lubię w niej tę diablicę,ale tylko nocami, gdy się tyczy to seksu. Pod żadnym innym pozorem nie drażnić. Grozi zabiciem.
Kate wyszła z domu. Całe szczęście? Może się uspokoi przez ten cały czas, między kobietami. Podszedłem do kołyski w której spał mały Shadow. Był identyczny jak ja gdy byłem takim maleństwem. Pogłaskałem go po jego małej główce i zjadłem w kuchni swoje śniadanie. Po naleśnikach na talerzu nie został nawet ślad. Wsadziłem naczynie do zmywarki i poszedłem do salonu po Shadow. Wziąłem go śpiącego na swoje ręce i zaniosłem na górę, musiałem mieć go całkiem niedaleko gdy będę się kąpał,golił i przebierał. Na górze wsadziłem go do kołyski i włączyłem kołysankę ,spokojną, przy której nawet dorośli mogliby zasnąć. Lekko rozbujałem kołyskę i z szuflady wyciągnąłem czyste bokserki , z szafy świeżą koszulkę, tak mi się wydaje, ładnie pachniała ,nie moja wina,że mam wszystko szafie porozwalane, ja wiem gdzie co leży. Haha. Wziąłem z szafy także szare dresy i poszedłem do łazienki. Na szafce niedaleko prysznica położyłem swoje ubrania. Zdjąłem bokserki i wrzuciłem je do kosza na pranie. Wszedłem do kabiny prysznicowej i namoczyłem ciało. Wziąłem żel pod prysznic o zapachu mango , namydliłem się i spłukałem ciepłą wodą. Umyłem całe ciało z dokładnością. Szczególnie niektóre przednie partie ciała. Wyszedłem na zewnątrz i zawinąłem ręcznik na swoich biodrach tak aby się nie osunął. Podszedłem do lustra i wyciągnąłem z szafki maszynkę do golenia. Ogoliłem się na twarzy i nie tylko, hyhy. Opłukałem lekko wodą, aby oczyścić. I założyłem nowe bokserki, po czym koszulkę i dresy. Wysuszyłem włosy ,stawiając je do góry. I wyszedłem z łazienki. Melodia z kołysanki przestała grać. Podszedłem do kołyski Shadow by ją ponownie nakręcić, i spojrzałem w dół. Shadow już nie spał. Nawet nie zaczął płakać. Wziąłem go na ręce i podszedłem z nim do okna , mając nadzieję,że znów będzie chciał zasnąć.
KATHERINE
Po godzinie znalazłam się w swoim salonie sukien ślubnych. Od progu czekała na mnie mama i Kim.
Przywitały mnie gorącym buziakiem w polik.
- Długo się nie widziałyśmy,Kate - powiedziała Kim
- To prawda, ale cieszę się,że dopięłaś wszystko na ostatni guzik na ten ślub
- Mam nadzieję,że to będzie ostatni Twój ślub i to taki stresujący ,hm?
- Ostatni. Nie planuję nikogo poza Justinem. Mam nadzieję,że On także nie - uśmiechnęłam się
- Jesteś tutaj z nami dzisiaj, nie uciekłaś jeszcze, więc jest dobrze.
- Nie zamierzam uciec. Nie tym razem
- Prawie jak tradycja. I Ty i Justin uciekacie od zobowiązań.
- Mówię,nie tym razem.
- Innego nie będzie.
- Tradycji nie będzie. Możemy już wejść? - powiedziałam lekko zdenerwowana
- Możemy - dodała moja mama
Pierwsza weszła Kim, później ja a na końcu za mną moja mama. Zamknęła za nami drzwi i skierowałyśmy się za Kim.
- Przyszłyśmy na poprawki sukni Margaret
Margaret była kierowniczką tego salonu sukni. Była bardzo miłą kobietą, wyrozumiałą,cierpliwą i do bólu szczerą. Mówiła mi za każdym razem co leży źle a co jest idealne. Skrytykowała mnie na wejściu już za moją postawę. Ale wyszło mi to na dobre. Nie będę się już garbić. Margaret przejęła biznes po rodzicach. Mieli najpiękniejsze suknie w mieście ,sami je wytwarzali na swoim zapleczu. Każda dziewczyna ,która wychodziła za mąż dostawała niepowtarzalną suknię ślubną,dzięki czemu mogła poczuć się jak księżniczka.
Każda była jedna i niepowtarzalna, jedyna w swoim wyśmienitym rodzaju. Jedyny znak rozpoznawczy ich sukni to diamentowy kwiat na metce. Prawdziwe diamenty. Dzięki czemu suknia nabierała jeszcze większej wartości. Ja miałam może i zwyczajną białą,opływającą ciało. Ale czułam się w niej wyjątkowo. Nie chciałam żadnych falban, czy wielkich sukni jak było do tej pory. Mały ślub, skromna suknia, wszystko dystyngowanie ,ze smakiem.
Margaret przyniosła moją białą suknię i kazała mi iść do przymierzalni. Tak też zrobiłam. Kim i moja mama rozsiadły się na kanapie przeznaczonej dla druhen , podano im szampana, którego nie raczyły odmówić. Podał im go przystojny "kelner" ,który służył tutaj za wabik takich kobiet jak Kim czy moja mama. Westchnęłam i weszłam do przymierzalni, rozebrałam się do samej bielizny odsłaniając swoje obrzydliwe ciało. Tak bardzo go teraz nienawidziłam. Tak bardzo jak nigdy. Pewnie wiele kobiet ma takie poczucie swojej wartości. Ja zawsze miałam takie,że byłam silna, niezależna, podobałam się sobie. A teraz? Sine żebra, tłuszcz, ciążowe pozostałości w formie kilogramów. Przełamałam się i założyłam swoją suknię. Znów czując się księżniczką. Szczerze? Poczułam się lepiej widząc jak suknia na mnie zwisa. Wymagała teraz wielu poprawek, za dużo materiału na brzuchu. Margaret podeszła i zapięła mi suknię z tyłu. Wzięła do dłoni kilka szpilek i wbiła je w poduszkę znajdującą się na jej lewym nadgarstku. Pociągnęła suknię z kilku stron i spięła ją w nową ,idealną suknię. Pokazałam się mamie i Kim,którym aż dech w piersiach zabrał mój widok.
- Może być?
- Córciu! Wyglądasz jak księżniczka. Pięknie - skomentowała po czym pocałowała mnie w polik
- Chyba troszkę ten szampan na Ciebie zadziałał ,hm?
- Nie. Co to jedna lampka, wyglądasz przepięknie - upierała się
- Dziękuję. Kim,co Ty sądzisz?
- To samo co Twoja mama. Wyglądasz jak księżniczka. Wszystko idealnie. Jaka suknia taki związek.
Uśmiechnęłam się wdzięcznie i odwróciłam się do lustra. Więc tak się czuja przyszła Pani Bieber?
Katherine Bieber, Justin Drew Bieber, Shadow Justin Drew Bieber , idealnie. Przyłożyłam dłoń do brzucha, lekko po nim przejeżdżając ,niechcący najechałam na swój brzuch, co wywołało ból. Zacisnęłam szczękę i poprosiłam do siebie Margaret.
- Zrób suknię ciut ciaśniejszą.
- Dlaczego, przecież będzie zbytnio przylegała.
- Będzie dobra, proszę.
- Skoro tak uważasz.
Niby wiem,że i tak zrobi po swojemu,łudzę się,że postara się i zrobi moją wersję, mam nadzieję. Schudnę. Do tego czasu zgubię te kilogramy. Tak ,wiem,że je zgubię.
Wyszłam już w normalnych ubraniach a suknię ślubną przekazałam Margaret.
- Dziękuję Margaret - pocałowałam ją w polik - Możemy iść?
Mama i Kim wstały z kanapy. Troszkę zachwiane były po tym szampanie. Ale to nic, odwiozę je do domu. Zawiozłam najpierw swoją mamę a potem Kim na sam koniec Nowego Jorku, tu gdzie mieszkała. Wysiadła i poszła do domu. Ja zaś skierowałam się na siłownię niedaleko mojego domu. Wzięłam z bagażnika strój do ćwiczeń ,który zawsze tak jest. Zamknęłam samochód i poszłam na siłownię. Weszłam do środka i w "recepcji" spotkałam Ashley.
- Hej skarbie - przywitała mnie ciepło
- Hej Ash! Co Ty tu robisz?
- Pracuję, nie zdążyłam się pochwalić?
- Nie było okazji, rzadko się teraz widujemy od Twojego porodu
- Tak wiem,ale obiecałam już Vanessie ,że poświęcę Wam więcej czasu jak tylko będę miała ten zabieg i ślub. Wtedy będzie normalnie.
- Trzymam Cię za słowo - powiedziała Ashley - Uciekam, klientka czeka na swój trening.
- Miłej pracy.
- Miłych ćwiczeń
Uśmiechnęłam się i odebrałam kluczyk od szatni. Przebrałam się i zamknęłam szafkę. Poszłam na siłownię i od razu skierowałam się na bieżnie. Bieganie zawsze mi najlepiej pomagało zrzucić kilogramy. Podobnie jak pływanie. Ale dzisiaj nie miałam ze sobą stroju, poza tym nie pokazałabym sinych żeber.
Biegałam około trzech godzin. Upociłam się przy tym niezmiernie. Wzięłam butelkę wody i wypiłam ją w dosłownie pięć sekund. Otarłam się ręcznikiem i poszłam do szatni. Ciuchy w których przyszłam wrzuciłam do torby i wrzuciłam na miejsce pasażerskie. Oddałam kluczyk do szatni w recepcji i podziękowałam. Wyszłam z budynku i postałam chwilę na dworze by się schłodzić i uspokoić puls. Po dziesięciu minutach wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Wzięłam swoją torbę i wysiadłam z samochodu ,zamknęłam go i weszłam do domu. Justin spał z Shadow na łóżku w naszej sypialni, pewnie go trzymając. Piękny widok, moi mężczyźni. Uśmiechnęłam się i po cichu wyszłam na palcach z pokoju. Torbę wrzuciłam do łazienki i rozpakowałam ją tam. Wyciągnęłam cichy z torby i położyłam obok prysznica.
Takie treningi będę miała teraz codziennie. Muszę. Weszłam pod prysznic i opłukałam swoje spocone ciało,umyłam je żelem mango i opłukałam ciepłą wodą. Wyszłam spod prysznica i podeszłam do zaparowanego lustra. Otarłam je ręcznikami papierowymi.
- Jezu!- krzyknęłam - Justin, co tu robisz? Myślałam,że śpisz.
- Spałem. Ale usłyszałem puszczanie wody. Nie chciałem Cię wystraszyć.
- Możesz wyjść?
- Kate, co się dzieje? Jesteś nieswoja ostatnio.
Justin podszedł bliżej mnie i przytulił moje nagie ciało. Ścisnął mnie w miejscu ,gdzie było sine. W moich oczach pojawiły się łzy a w ciele pojawił się ból.
- Justin,proszę puść.
- Kate, co to jest?
Justin opuścił mnie z uścisku i odwrócił w swoją stronę, spojrzał na sine miejsce. A jego wzrok nie przestawał ani na chwilę kontrolować mojej reakcji.
- Co to jest? - powtórzył - Kto Ci to zrobił? Ja?
________________________________________________________________________________
I jak kochani 60 rozdział? Podoba się? Mam nadzieję!
Komentujcie <3
zapraszam tutaj : http://whatswomenlike.blogspot.com/
O jezu kochany kocham to.Nie umiem wyrazic swojej miłosci do tej histori<333
OdpowiedzUsuńJAKIE TO CUDOWNE! CZEKAM NA NASTĘPNY Z NIECIERPLIWOŚCIA! KOCHAM CIEBIE I TEN BLOG <3
OdpowiedzUsuńnajlepszy blog jaki czytałam , następny <3
OdpowiedzUsuńZarabisty, czekam na nastepne rozdziały z niecierpliwoscią
OdpowiedzUsuńSuper ♥ juz sie nie moge kolejnego doczekac :D
OdpowiedzUsuńmasamowita ta historia czekam na nn
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham <3
OdpowiedzUsuńboooooooooooooooooooooooooski *_______________* ale nie rozumiem dlaczego Justin twierdzi że on jej to zrobił ??
OdpowiedzUsuńKOCHAM, KOCHAM i jeszcze raz KOCHAM !!!
OdpowiedzUsuńZajebiście piszesz, czekam na nn <33
świetne *_*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ♥
A tym czasem zapraszam do mnie http://everythingischangingthankstoyou.blogspot.com/
Blog o Jussie i o zwykłej jego fance ,która spełnia swoje marzenie. Ale nie wiedziała ,że aż tak daleko to zajdzie ;*
Napisałam dopiero 1 rozdział ,ale z czasem będą pojawiać się natępne.
Powodzenia ;>
Boskie! Czekam na nn <33
OdpowiedzUsuńgenialny! ♥
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
Kocham to . Błagam nie przestawaj pisać ♥ ♡
OdpowiedzUsuńJestes Niesamowita ..♥
OdpowiedzUsuńCzekaaam na Nw rozdział...;**
Pozdeerki.. ♥
Jezu ! <3 Juz nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału ! <3
OdpowiedzUsuńSuuper <33 Boski normalnie ... Już nie mogę się doczekać następnego :P
OdpowiedzUsuńjeeejku, swietnie piszesz oby tak dalej ;*** mam nadzieje ze z Kate bedzie wszystko w porządku i nic jej nie bedzie do czasu zabiegu, no ale to sie okaze w kolejnych rozdzialach, czekam
OdpowiedzUsuńBuzka ^^
piękny nastepny proszs:***
OdpowiedzUsuńuwielbiam tę historię. <3 zapraszam do mnie http://do-not-you-want-me-baby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń