Dojechałam na miejsce, przed salonem czekała na mnie Kim, moja agentka i organizatorka ślubna. Wyszłam z auta i pobiegłam w jej stronę.
- Oo ,widzę brzuszek rośnie - zaśmiała się - Miło Cię widzieć
- Ciebie też,Kim.
- Zapraszam, mam dla Ciebie wiele świetnych informacji.
- Takich jak?
- Dowiesz się w swoim czasie.
Weszłyśmy do salony, Kim przepuściła mnie pierwszą. Wiedziałam,że za miesiąc będę miała odrobinę większy brzuch, więc muszę mieć suknię luźniejszą. No cóż. Bywa. Zaczęłam przymierzać suknie , w każdej w której wychodziłam,widziałam ten błysk w oczach Kim, który mówił,że wyglądam jak księżniczka.
- Nawet największym przeciwniczkom ślubów byś się spodobała.
- Tak uważasz? Mama Tima na pewno nie jest tego zdania.
- A co ,nie lubi Cię?
- Boje się,że mnie nie polubi. Zaprosiliśmy ją na kolację,dzisiaj. Z tego co słyszałam nie skakała z radości.
- Będzie dobrze, nie dokładaj sobie stresów.
- Za późno.
Złączyłam usta w jedną linię i spojrzałam na siebie w lustrze. Obróciłam się i dojrzałam w sobie ,przyszłą żonę. Wiedziałam,że spełnię się w tej roli, mimo tego wieku. Pogłaskałam się po brzuchu i spojrzałam w lustro. To zdecydowany krok w przyszłość pomyślałam. Jeszcze pół roku temu nie sądziłam,że będę zaręczona, w ciąży, planując ślub, i przede wszystkim,nie myślałam ,że będę z Timem, nie znałam go nawet. A teraz ,o proszę bardzo. Wszystko diametralnie się zmienia, coś jest ,a później tego nie ma. Trzeba było cieszyć się każdą chwilą. Druga taka się nie powtórzy. Teraz już wiem,że powinnam iść przez życie tak jak podpowiada mi rozum. Mimo,że toczy z sercem wieczną walkę i bój. Wiem,że ten ślub będzie koniecznością dla dziecka. Mam tylko ,że Shadow jakoś to zniesie i będzie znał ojca, tego prawdziwego. Nie chcę go okłamywać, niech zna prawdę, i wie,że rodzicom się po prostu nie udało. Że byliśmy za młodzi na to wszystko. Kim podeszła do mnie i pogłaskała mnie po ramieniu. Jej wyraz twarzy mówił tyle, będzie dobrze, jesteś dzielna. Z moich oczu poleciało kilka łez, odwróciłam się i przytuliłam się do niej.
- Przepraszam - dodałam
- Za co? Dziecko drogie,nie masz za co.
- Usmarowałam Ci tuszem koszulkę.
- Spierze się - machnęła dłonią
Poszłam po następną suknię ,i wyszłam w niej. Kim przyłożyła do twarzy dłonie z zachwytu.
- Wyglądasz prześlicznie! - podniosła ton - Teraz mogę Ci to powiedzieć co chciałam.
- Słucham - uśmiecham się.
- To propozycja nie do odrzucenia ,więc usiądź.
Siadłam jak kazała, niczym grzeczny piesek. Zaśmiałam się i spojrzałam na Kim.
- Więc jest taka sprawa, moi ludzie z Vogue, mają dla Ciebie propozycję. Będzie to edycja wielopokoleniowa. Będziesz w jednej z nich.
- Więc mam coś napisać?
- Nie! Wystąpisz ,jako ostatnia singielka , będziesz brała udział w sesji zdjęciowej. W sukniach ślubnych.
- Ale nie jestem ostatnią singielką.
- Wśród modelek ,owszem - zaśmiała się a moje myśli powędrowały gdzie indziej ,zaczęła mówić - Więc daruj sobie teraz rozterki nad tym czy powinnaś i powiedz po prostu tak.
- Tak ,zgadzam się.
I tak nazajutrz brałam udział w sesji zdjęciowej dla Vogue. Wieczór z matką Tima, nie wydawał się już tak straszny , z myślą o tym ,że jutro mam brać udział w sesji.
Po zakupach wróciłam z siatkami do domu. Zastałam w domu Tima, pichcącego coś w kuchni. Pocałowałam go w policzek i usiadłam na blacie.
- Ej ,ej mała, uważaj. Omal nie zepsułabyś całego dania na wieczór.
- Wybacz, rozpycham się teraz gdzie mogę - zaśmiałam się.
- Omal by się coś stało.
- Ale się nie stało.
- Mama będzie około osiemnastej.
- Okej, pomóc Ci w czymś ?
- Nie, odpoczywaj kochanie.
Pocałował mnie ,a ja zeszłam z blatu ,i poszłam na górę po swój laptop. Odpaliłam go i zauważyłam,że wszędzie piszą o moim ślubie, czy to było aż takie wydarzenie? Nie sądzę. Napisałam wiadomość do Justina o jutrzejszej sesji i o tym ,że chciałabym aby był przy tym. Dostałam odpowiedź ,że chętnie przyjdzie, mimo,że tak wcześnie. Uśmiechnęłam się do siebie i wyłączyłam laptop. Poszłam się szykować.
Dobiła godzina osiemnasta. Mama Tima,jak w zegarku ,pojawiła się w drzwiach. Otworzyłam jej z uśmiechem na twarzy. Na co otrzymałam zimny ,pusty wyraz twarzy.
Zaprosiłam ją gestem ręki do domu. Weszła i rozejrzała się , przeszła nasz dom wzdłuż i wszerz , weszła do naszej sypialni i rozejrzała się dookoła.
- Czysto, chociaż raz. Ale Ty - wskazała na mnie - Mogłabyś się jakoś porządniej ubrać.
- Przecież jest w porządku - złożyłam ręce na brzuchu
- Za krótka ,jak na kobietę w Twoim stanie, wybacz dziewczynę.
- Czy zamierza mnie Pani cały czas urażać czy jak? Bo jeśli tak ,to Pani wybaczy,ale zignoruję to. Bądź opuszczę kolację. Nie zamierzam patrzeć na tą zmarszczoną twarz cały wieczór.
- Nie - uśmiechnęła się.
Podeszłyśmy do stołu ,a Tim podał jedzenie.
- Oj Tim, dlaczego Ty nosisz, a nie kobieta? U nas w domu, zawsze kobieta była gosposią. Nie mężczyzna.
- Mamo! Ona jest w ciąży, nie może się przemęczać.
- Ja do dziewiątego miesiąca robiłam wszystkie prace domowe. Wiem jak się kobieta wtedy czuje. Nie urodziłam się wczoraj ,Tim.
- Widać - dodałam.
Matka Tima wyciągnęła z torebki bukiet kwiatów.
- Jak Ty wytrzymujesz z takim sucharem? - zapytałam
- To mój bukiet ślubny - oznajmiła.
- Wiem, pytałam kwiatów - zaśmiałam się i widziałam jak Tim też się śmieje
- Nie za dużo sobie pozwalasz?
- Mój dom, moje pole walki. Po co go tu przyniosłaś?
- Żeby Ci pokazać jakie pamiątki ślubne zostawić.
Reszta wieczoru wyglądała podobnie. Jak to co właśnie przeczytaliście. Około 22 ,matka Tima wyszła od nas. Podała mi rękę i uścisnęła ją , po czym wyszła. Chyba w końcu trafiła na godną sobie przeciwniczkę.
Około 23 ,byliśmy już z Timem w łóżku. Zasnęliśmy chwilę po tym,jak okryliśmy się kołdrą. Wstałam kwadrans po szóstej. Zjadłam szybkie śniadanie i pojechałam do Justina. Zajechałam pod jego dom, trąbiąc. Nie wyszedł , wysiadłam z samochodu ,zamykając go i poszłam do niego do domu. Zapukałam , otworzył mi Justin w bokserkach, z rozczochranymi włosami.
- Gotowy?
- Chwilka. Wejdź.
Weszłam do jego domu i poszłam za nim do sypialni. Wciąż byłam tam obecna, nasze zdjęcia, każde z osobna, w oddzielnej ramce. Pociekła mi łezka ,ale ta akurat była ze szczęścia. Usiadłam na łóżko, a Justin obok mnie,wybierał koszulki. Nawet nie poczułam jak wziął mnie sen. Justin po kilkunastu minutach mną szturchnął , obudziłam się leżąc na jego gołym torsie. Zerwałam się , i poszłam w stronę wyjścia. Justin uśmiechnął się zawadiacko i zakładając koszulkę na schodach wyszedł za mną. Wsiedliśmy do mojego samochodu i w milczeniu, nie wspominając tamtej porannej sytuacji,dojechaliśmy na sesję.
JUSTIN
[ WŁĄCZCIE - PODKŁAD 1 ]
Ten poranek podobał mi się jak żaden inny. Mimo,że byliśmy tylko przyjaciółmi, podobało mi się ciepło jej ciała. Podobało mi się to jak otuliła mnie włosami. I to jak jej usta nieświadomie spoczęły na moim torsie. A Co jeśli jesteś jedyną dla mnie? Co jeśli jestem dla Ciebie ,a Ty dla mnie ? Jesteś tą jedyną,nasze spotkanie to przeznaczenie. Będziemy mieć psa imieniem Dan, kupimy dom z kominkiem. To pierwszy raz kiedy widzę Twoją twarz. Jest szansa ,że jesteśmy bratnimi duszami. Wiem,że to brzmi szalenie. Ale nie możemy, nie możemy przewidzieć przyszłości. Pierwszy pocałunek,piękno otaczającego nas świata. Nie wiem co przyniesie mi jutro,ale wierzę ,że jesteś mi pisana. I co jeśli miałabyś mnie, a ja miałbym Ciebie. Skarbie, jak i co może być przeszkodą byśmy się w sobie zakochali ? Weźmiemy ślub na plaży, zestarzejemy się razem, tylko powiedz tak. Takie myśli kołatały mi się w głowie całą drogę.
Do studia,gdzie odbędzie się sesja dojechaliśmy w milczeniu. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy do wielkiego budynku, po wejściu moje oczy skierowały się na wszystkie suknie jakie tam były. Prada, Versace , D&G , Fendi, Chanel , Louis Vuitton. Wszystkie znane światowe marki, metki. Przecież do Nowego Jorku przyjeżdża się po to ,dla dwóch M. Metek i miłości. Katherine pobiegła ze swoją agentką ,zrobić makijaż a'la Vogue , fryzurę a'la Vogue i splendor a'la Vogue. Usiadłem na miejscu dla gości i przyglądałem się całej sesji. Nie chciałem się wzruszać ,chciałem być silny. Ale czasem nie da rady milczeć. Nie można blokować w sobie wszystkiego. Z moich oczu uroniło się kilka łez. Widząc zadowoloną Kate, zdałem sobie sprawę z tego ,co zrobiłem. Wszystkie wspomnienia do mnie wróciły, każde słowo ,jakie Kate do mnie mówiła. Każdy gest jaki do mnie wykonywała. Każdy pocałunek,każde wspomnienie, każdą gorącą wspólną noc.
Pamiętam to dokładnie jak dzisiaj. Pamiętam słowa : Nic nie sprawi ,że poczuję się jak przy Tobie. Zawsze ,wszędzie gdzie będziesz Ty, będę i ja. Obiecaj ,że zostaniesz na zawsze. Na zawsze? Wieczność wydaje się być za krótka.
Nawet największemu twardzielowi opadłyby z niemocy ręce. Siedziałem tam z załamanymi rękoma. Kate w trakcie przerwy podeszła do mnie. Była taka piękna, brzuszek ciążowy lekko opinający sukienkę ,odzwierciedlał się na tym białym płótnie ,jakie tworzyła suknia.
- Jak się czujesz,Justin? - zapytała
- W porządku - odpowiedziałem
Kłamałem , przecież nic nie było dobrze. Chciałem ,żeby to dla mnie mierzyła te wszystkie suknie ,żeby to dla mnie się tak starała. Zjebałem, zjebałem na całej linii ,jak tylko mogłem. Żałuję, i liczę,że pewnego dnia dojrzejemy do tego,że obydwoje będziemy wiedzieli ,że to był błąd, że za młodo się poznaliśmy. Może później, gdybyśmy obydwoje mieli poukładane życie ,byłoby w porządku. Mam nadzieję,że jeszcze pomyśli nad nami ,że nie skreśli tego wszystkiego co było. Oby!
Katherine przytuliła mnie, a gdy odeszła do kolejnych zdjęć, woń jej ciała została na moich ubraniach. Zrób to ,teraz ,wiesz kim jesteś. Czujesz to w swoim sercu, płoniesz i pragniesz. Najpierw zaczekaj, nie dostaniesz tego na talerzu. Będziesz musiał pracować na to coraz ciężej. A wiem,bo byłem tam wcześniej. Pukając do drzwi z odmową. I zobaczysz, bo jeśli tak ma być, nic nie może się równać z zasłużeniem na Twoje marzenie. To zdumiewające, niesamowite, wszystko co możesz,umiesz zrobić. Teraz zależy tylko od Ciebie. Teraz cierpliwości,zawiedzione nadzieje,wiszą w powietrzu. I ludzie na których Ci zależy, cóż to Cię przygnębi i upadniesz. Zderzyłem się ze ścianą, ale stanę ponownie na nogach. Staję się silniejszy i mądrzejszy. W końcu sesja zaczęła dobiegać końca. Katherine w każdej sukni wyglądała niczym księżniczka. W każdej kreacji była piękna. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, a oczy błyszczały niczym diamenty. Niczym krystaliczna tafla oceanu. Każdy mógłby w niej utonąć. Ja bynajmniej chciałem. Nie marzyłem o niczym innym jak być z nią. Kate zdjęła suknię i przebrała się w swoje ubrania. Znów była tą Kate którą znam. Nie była modelką, a zwykłą dziewczyną. Zniknął z niej cały blichtr Vogue. Podeszła do mnie i spojrzała mi prosto w oczy. Słońce oświetlało nasze twarze, a ja uśmiechnąłem się. Uwielbiałem czuć jej dotyk na swoim policzku. Łza pociekła mi z oka, Kate otarła ją i trwając w milczeniu ,pocałowała mnie w policzek,po czym przytuliła.
- Dziękuję - wyszeptała
- Nie ma za co,koch...Kate. Nie ma za co.
- Za bycie moim przyjacielem.
- Ach to. To nic takiego.
Puściła mnie z uścisku i wsiedliśmy do auta, pojechaliśmy do domu, najpierw mojego,później Kate odjechała. Wszedłem do domu i skierowałem się na górę. Wszędzie było ją widać, wszędzie można było wyczuć jej obecność. Ubrałem luźny dres i poszedłem do skrzynki ,z której wyciągnąłem dwa listy. Jeden od mojego ojca a drugi list okazał się być zaproszeniem na wesele Kate & Tima. Zasmuciłem się po czym rzuciłem kopertami na kanapę, i siedziałem dwie godziny zastanawiając się nad tym ,czy otworzyć.
KATHERINE
Podobał mi się ten splendor, to uczucie, to ja byłam w tym momencie najważniejsza. Ja i nikt więcej. Podobała mi się każda z sukni, szczególnie ta od Chanel. Czułam się w niej jak prawdziwa księżniczka. Podobał mi się makijaż, fryzura, i całe otoczenie. Było tak gustownie, czysto, a jednocześnie wytwornie. W sukni od Chanel ,czułam się jakbym mogła wszystko, nie było w niej widać mojego brzuszka, więc była doskonała. Przejrzałam się w lustrze i łza zakręciła mi się w oku. Dlaczego? To wszystko działo się tak szybko, niecały miesiąc i będę mężatką. Około 16 gdy skończyła się sesja, porozmawiałam chwilkę z Kim i pojechałam odwieźć Justina do domu. Uśmiechnął się i wysiadł, ruszyłam szybko , i zajechałam pod bibliotekę. Weszłam do środka ,żeby oddać książki i wziąć jakieś nowe. Trzeba się czymś zająć ,żeby całych dni samemu nie spędzać. Gdy byłam już w środku zobaczyłam ,że szykuje się jakieś wesele. Oddałam książki i poszłam do góry , sala była piękna. Ozdobiona srebrnymi elementami , tu właśnie chcę wyjść za mąż. Wyciągnęłam z torebki komórkę i zadzwoniłam do Kim.
- Kim, już wiem gdzie chcę mieć ślub, zmieniamy salę - oznajmiłam
Chwilę dyskutowałam z Kim, ale w ostateczności udało mi się ją przekonać ,żeby ceremonia odbyła się tutaj. Fakt podwójny koszt, bo na zaproszeniach było podane ,już gdzie indziej. Ale zmienimy to. Kim jest niezaprzeczalnie idealną organizatorką wesel.
- Zajmę się tym - dodała
Wiedziałam,że mogę na nią liczyć i ,że nie zawiedzie.
- Zaproszenia nowe wyślemy już jutro. Bez obaw.
Rozłączyłam się i poszłam w dział z książkami miłosnymi. Chwyciłam dwie ,i wypożyczyłam je. Wyszłam z biblioteki i skierowałam się do auta. Po czym ruszyłam i zajechałam do domu. Byłam na miejscu około 18.00 . Wysiadłam z auta i zamknęłam samochód. Wzięłam książki pod rękę i weszłam do domu. W powietrzu unosił się zapach spaghetti. Odniosłam książki do sypialni i położyłam je na stoliku obok.
Zdjęłam buty i zeszłam na dół do kuchni.
- Mmm ,co tak pachnie - uśmiechnęłam się
- Twoje ulubione danie, chciałaś to proszę bardzo.
- Oo! Kocham Cię - ucałowałam go
- Ja Ciebie też skarbie. Podano do stołu.
- Mniaaam!
Usiedliśmy do stołu i pałaszowaliśmy danie przyrządzone przez Tima. Było pyszne, idealnie połączone smaki. Pycha! Musicie kiedyś spróbować... Haha. Po kolacji , poszłam na taras. Przyglądałam się zachodzącemu słońcu, jak chowa się za horyzontem wyczekując jutrzejszego dnia. Była to idealna chwila,dla pobycia samemu. Siedziałam tam prawie do 22, za każdym razem gdy Tim wychodził na taras ,wiedział ,że mam teraz czas dla samej siebie i nie odzywał się. Byliśmy razem, a jednak osobno. Weszłam do domu gdy się ściemniło. Moje myśli krążyły wtedy w okół ślubu, byłam zaangażowana w jego organizację mimo brzucha. Dam radę, kto da jak nie ja? Prawda? Poszłam pod prysznic i umyłam się malinowym żelem pod prysznic. Opłukałam namydlone ciało wodą i osuszyłam je ręcznikiem. Założyłam piżamę i powędrowałam do łóżka w którym siedział czytający coś Tim, zajęłam miejsce obok niego i chwyciłam książkę z stolika w dłonie i otworzyłam na pierwszej stronie.
- Kate, chyba tylko Ty jeszcze wypożyczasz coś z biblioteki.
- Uwielbiam ten zapach, mm - przewertowałam kartkami - Czujesz?
- Tak,ale nie podziwiam go tak jak Ty.
- Nie zrozumiesz.
- I co czytasz?
- Listy Miłosne.
- Są tam moje?
- Nie,ale Twoich kolegów z klasy owszem, Szekspir, Beethoven.
- Ha,ha.
Uśmiechnął się i ucałował mój czubek głowy.
- Jak minął Ci dzień? - zapytał
- Szybko, męcząco, miałam dzisiaj sesję, byłam zmienić salę ceremonialną
- Jak to? Przecież mieliśmy mieć w parku ,i obok w restauracji bankiet.
- Zmieniłam zdanie, będziemy mieli ceremonię i imprezę w bibliotece. Mają piękną ,ogromną salę bankietową. Sam padniesz z wrażenia gdy ją zobaczysz, zaufaj mi. Kim się wszystkim zajmie.
- Oby.
Wtuliłam się w niego i zaczęłam czytać książkę. Około 24 obydwoje poszliśmy spać. Tim rano wyszedł ,miał kilka spraw do załatwienia, też ze swoim garniturem. Obiecał ,że nie wybierze żadnego bez mojej zgody. Więc będziemy w kontakcie. Około dziesiątej gdy już wygrzebałam się z łóżka ,zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół z nadzieją ,że to Kim, bądź Vanessa, albo i Ashley, ale okazał się to być kurier. Dostarczył ogromne pudło ,które wniósł do mojego salonu. Upuścił pudło na środku dywanu i kazał podpisać. Zrobiłam jak mówił , po czym odprowadziłam go do wyjścia.
- Miłego dnia.
- Nie mów mi jak mam żyć - odpowiedział
Chciałam być tylko miła. Ale widocznie ,Pan nie w sosie. Zamknęłam za nim drzwi i powędrowałam do salonu. Obeszłam paczkę z każdej strony , i kucnęłam do paczki z wielką różową kokardą. Otworzyłam ją, a moim oczom ukazała się najpiękniejsza suknia ślubna ,jaką mogłam sobie wymarzyć. Ta ,która mi się wczoraj najbardziej podobała. A do metki przyczepiony liścik Katherine! Widziałam Twoje zdjęcia, są piękne. Mam nadzieję,że sukienka Ci się podoba. Wyglądasz w niej przepięknie. Kim.
Wstałam z podłogi wyciągając sukienkę ,przyłożyłam ją do ciała i powędrowałam do lustra. Stanęłam przed nim i obejrzałam się. Będę piękną Panną Młodą. Gdy tak przyglądałam się i podziwiałam to arcydzieło jakim była suknia. Shadow dał znów o sobie znać. Zaczął chyba w brzuchu robić fikołki. Uśmiechnęłam się i pogładziłam brzuch. Do drzwi zadzwonił dzwonek, a ja zawiesiłam suknię na przedramieniu i poszłam otworzyć wejście.
________________________________________________________________________________
I jak kochani? Podoba Wam się 48 rozdział ? <3
KOMENTUJCIE! <3
ASK KATHERINE --- > http://ask.fm/KatherineAnnGomez
NOWY TRAILER DO OPOWIADANIA --- > TRAILER <3
JUSTIN
[ WŁĄCZCIE - PODKŁAD 1 ]
Ten poranek podobał mi się jak żaden inny. Mimo,że byliśmy tylko przyjaciółmi, podobało mi się ciepło jej ciała. Podobało mi się to jak otuliła mnie włosami. I to jak jej usta nieświadomie spoczęły na moim torsie. A Co jeśli jesteś jedyną dla mnie? Co jeśli jestem dla Ciebie ,a Ty dla mnie ? Jesteś tą jedyną,nasze spotkanie to przeznaczenie. Będziemy mieć psa imieniem Dan, kupimy dom z kominkiem. To pierwszy raz kiedy widzę Twoją twarz. Jest szansa ,że jesteśmy bratnimi duszami. Wiem,że to brzmi szalenie. Ale nie możemy, nie możemy przewidzieć przyszłości. Pierwszy pocałunek,piękno otaczającego nas świata. Nie wiem co przyniesie mi jutro,ale wierzę ,że jesteś mi pisana. I co jeśli miałabyś mnie, a ja miałbym Ciebie. Skarbie, jak i co może być przeszkodą byśmy się w sobie zakochali ? Weźmiemy ślub na plaży, zestarzejemy się razem, tylko powiedz tak. Takie myśli kołatały mi się w głowie całą drogę.
Do studia,gdzie odbędzie się sesja dojechaliśmy w milczeniu. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy do wielkiego budynku, po wejściu moje oczy skierowały się na wszystkie suknie jakie tam były. Prada, Versace , D&G , Fendi, Chanel , Louis Vuitton. Wszystkie znane światowe marki, metki. Przecież do Nowego Jorku przyjeżdża się po to ,dla dwóch M. Metek i miłości. Katherine pobiegła ze swoją agentką ,zrobić makijaż a'la Vogue , fryzurę a'la Vogue i splendor a'la Vogue. Usiadłem na miejscu dla gości i przyglądałem się całej sesji. Nie chciałem się wzruszać ,chciałem być silny. Ale czasem nie da rady milczeć. Nie można blokować w sobie wszystkiego. Z moich oczu uroniło się kilka łez. Widząc zadowoloną Kate, zdałem sobie sprawę z tego ,co zrobiłem. Wszystkie wspomnienia do mnie wróciły, każde słowo ,jakie Kate do mnie mówiła. Każdy gest jaki do mnie wykonywała. Każdy pocałunek,każde wspomnienie, każdą gorącą wspólną noc.
Pamiętam to dokładnie jak dzisiaj. Pamiętam słowa : Nic nie sprawi ,że poczuję się jak przy Tobie. Zawsze ,wszędzie gdzie będziesz Ty, będę i ja. Obiecaj ,że zostaniesz na zawsze. Na zawsze? Wieczność wydaje się być za krótka.
Nawet największemu twardzielowi opadłyby z niemocy ręce. Siedziałem tam z załamanymi rękoma. Kate w trakcie przerwy podeszła do mnie. Była taka piękna, brzuszek ciążowy lekko opinający sukienkę ,odzwierciedlał się na tym białym płótnie ,jakie tworzyła suknia.
- Jak się czujesz,Justin? - zapytała
- W porządku - odpowiedziałem
Kłamałem , przecież nic nie było dobrze. Chciałem ,żeby to dla mnie mierzyła te wszystkie suknie ,żeby to dla mnie się tak starała. Zjebałem, zjebałem na całej linii ,jak tylko mogłem. Żałuję, i liczę,że pewnego dnia dojrzejemy do tego,że obydwoje będziemy wiedzieli ,że to był błąd, że za młodo się poznaliśmy. Może później, gdybyśmy obydwoje mieli poukładane życie ,byłoby w porządku. Mam nadzieję,że jeszcze pomyśli nad nami ,że nie skreśli tego wszystkiego co było. Oby!
Katherine przytuliła mnie, a gdy odeszła do kolejnych zdjęć, woń jej ciała została na moich ubraniach. Zrób to ,teraz ,wiesz kim jesteś. Czujesz to w swoim sercu, płoniesz i pragniesz. Najpierw zaczekaj, nie dostaniesz tego na talerzu. Będziesz musiał pracować na to coraz ciężej. A wiem,bo byłem tam wcześniej. Pukając do drzwi z odmową. I zobaczysz, bo jeśli tak ma być, nic nie może się równać z zasłużeniem na Twoje marzenie. To zdumiewające, niesamowite, wszystko co możesz,umiesz zrobić. Teraz zależy tylko od Ciebie. Teraz cierpliwości,zawiedzione nadzieje,wiszą w powietrzu. I ludzie na których Ci zależy, cóż to Cię przygnębi i upadniesz. Zderzyłem się ze ścianą, ale stanę ponownie na nogach. Staję się silniejszy i mądrzejszy. W końcu sesja zaczęła dobiegać końca. Katherine w każdej sukni wyglądała niczym księżniczka. W każdej kreacji była piękna. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, a oczy błyszczały niczym diamenty. Niczym krystaliczna tafla oceanu. Każdy mógłby w niej utonąć. Ja bynajmniej chciałem. Nie marzyłem o niczym innym jak być z nią. Kate zdjęła suknię i przebrała się w swoje ubrania. Znów była tą Kate którą znam. Nie była modelką, a zwykłą dziewczyną. Zniknął z niej cały blichtr Vogue. Podeszła do mnie i spojrzała mi prosto w oczy. Słońce oświetlało nasze twarze, a ja uśmiechnąłem się. Uwielbiałem czuć jej dotyk na swoim policzku. Łza pociekła mi z oka, Kate otarła ją i trwając w milczeniu ,pocałowała mnie w policzek,po czym przytuliła.
- Dziękuję - wyszeptała
- Nie ma za co,koch...Kate. Nie ma za co.
- Za bycie moim przyjacielem.
- Ach to. To nic takiego.
Puściła mnie z uścisku i wsiedliśmy do auta, pojechaliśmy do domu, najpierw mojego,później Kate odjechała. Wszedłem do domu i skierowałem się na górę. Wszędzie było ją widać, wszędzie można było wyczuć jej obecność. Ubrałem luźny dres i poszedłem do skrzynki ,z której wyciągnąłem dwa listy. Jeden od mojego ojca a drugi list okazał się być zaproszeniem na wesele Kate & Tima. Zasmuciłem się po czym rzuciłem kopertami na kanapę, i siedziałem dwie godziny zastanawiając się nad tym ,czy otworzyć.
KATHERINE
Podobał mi się ten splendor, to uczucie, to ja byłam w tym momencie najważniejsza. Ja i nikt więcej. Podobała mi się każda z sukni, szczególnie ta od Chanel. Czułam się w niej jak prawdziwa księżniczka. Podobał mi się makijaż, fryzura, i całe otoczenie. Było tak gustownie, czysto, a jednocześnie wytwornie. W sukni od Chanel ,czułam się jakbym mogła wszystko, nie było w niej widać mojego brzuszka, więc była doskonała. Przejrzałam się w lustrze i łza zakręciła mi się w oku. Dlaczego? To wszystko działo się tak szybko, niecały miesiąc i będę mężatką. Około 16 gdy skończyła się sesja, porozmawiałam chwilkę z Kim i pojechałam odwieźć Justina do domu. Uśmiechnął się i wysiadł, ruszyłam szybko , i zajechałam pod bibliotekę. Weszłam do środka ,żeby oddać książki i wziąć jakieś nowe. Trzeba się czymś zająć ,żeby całych dni samemu nie spędzać. Gdy byłam już w środku zobaczyłam ,że szykuje się jakieś wesele. Oddałam książki i poszłam do góry , sala była piękna. Ozdobiona srebrnymi elementami , tu właśnie chcę wyjść za mąż. Wyciągnęłam z torebki komórkę i zadzwoniłam do Kim.
- Kim, już wiem gdzie chcę mieć ślub, zmieniamy salę - oznajmiłam
Chwilę dyskutowałam z Kim, ale w ostateczności udało mi się ją przekonać ,żeby ceremonia odbyła się tutaj. Fakt podwójny koszt, bo na zaproszeniach było podane ,już gdzie indziej. Ale zmienimy to. Kim jest niezaprzeczalnie idealną organizatorką wesel.
- Zajmę się tym - dodała
Wiedziałam,że mogę na nią liczyć i ,że nie zawiedzie.
- Zaproszenia nowe wyślemy już jutro. Bez obaw.
Rozłączyłam się i poszłam w dział z książkami miłosnymi. Chwyciłam dwie ,i wypożyczyłam je. Wyszłam z biblioteki i skierowałam się do auta. Po czym ruszyłam i zajechałam do domu. Byłam na miejscu około 18.00 . Wysiadłam z auta i zamknęłam samochód. Wzięłam książki pod rękę i weszłam do domu. W powietrzu unosił się zapach spaghetti. Odniosłam książki do sypialni i położyłam je na stoliku obok.
Zdjęłam buty i zeszłam na dół do kuchni.
- Mmm ,co tak pachnie - uśmiechnęłam się
- Twoje ulubione danie, chciałaś to proszę bardzo.
- Oo! Kocham Cię - ucałowałam go
- Ja Ciebie też skarbie. Podano do stołu.
- Mniaaam!
Usiedliśmy do stołu i pałaszowaliśmy danie przyrządzone przez Tima. Było pyszne, idealnie połączone smaki. Pycha! Musicie kiedyś spróbować... Haha. Po kolacji , poszłam na taras. Przyglądałam się zachodzącemu słońcu, jak chowa się za horyzontem wyczekując jutrzejszego dnia. Była to idealna chwila,dla pobycia samemu. Siedziałam tam prawie do 22, za każdym razem gdy Tim wychodził na taras ,wiedział ,że mam teraz czas dla samej siebie i nie odzywał się. Byliśmy razem, a jednak osobno. Weszłam do domu gdy się ściemniło. Moje myśli krążyły wtedy w okół ślubu, byłam zaangażowana w jego organizację mimo brzucha. Dam radę, kto da jak nie ja? Prawda? Poszłam pod prysznic i umyłam się malinowym żelem pod prysznic. Opłukałam namydlone ciało wodą i osuszyłam je ręcznikiem. Założyłam piżamę i powędrowałam do łóżka w którym siedział czytający coś Tim, zajęłam miejsce obok niego i chwyciłam książkę z stolika w dłonie i otworzyłam na pierwszej stronie.
- Kate, chyba tylko Ty jeszcze wypożyczasz coś z biblioteki.
- Uwielbiam ten zapach, mm - przewertowałam kartkami - Czujesz?
- Tak,ale nie podziwiam go tak jak Ty.
- Nie zrozumiesz.
- I co czytasz?
- Listy Miłosne.
- Są tam moje?
- Nie,ale Twoich kolegów z klasy owszem, Szekspir, Beethoven.
- Ha,ha.
Uśmiechnął się i ucałował mój czubek głowy.
- Jak minął Ci dzień? - zapytał
- Szybko, męcząco, miałam dzisiaj sesję, byłam zmienić salę ceremonialną
- Jak to? Przecież mieliśmy mieć w parku ,i obok w restauracji bankiet.
- Zmieniłam zdanie, będziemy mieli ceremonię i imprezę w bibliotece. Mają piękną ,ogromną salę bankietową. Sam padniesz z wrażenia gdy ją zobaczysz, zaufaj mi. Kim się wszystkim zajmie.
- Oby.
Wtuliłam się w niego i zaczęłam czytać książkę. Około 24 obydwoje poszliśmy spać. Tim rano wyszedł ,miał kilka spraw do załatwienia, też ze swoim garniturem. Obiecał ,że nie wybierze żadnego bez mojej zgody. Więc będziemy w kontakcie. Około dziesiątej gdy już wygrzebałam się z łóżka ,zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół z nadzieją ,że to Kim, bądź Vanessa, albo i Ashley, ale okazał się to być kurier. Dostarczył ogromne pudło ,które wniósł do mojego salonu. Upuścił pudło na środku dywanu i kazał podpisać. Zrobiłam jak mówił , po czym odprowadziłam go do wyjścia.
- Miłego dnia.
- Nie mów mi jak mam żyć - odpowiedział
Chciałam być tylko miła. Ale widocznie ,Pan nie w sosie. Zamknęłam za nim drzwi i powędrowałam do salonu. Obeszłam paczkę z każdej strony , i kucnęłam do paczki z wielką różową kokardą. Otworzyłam ją, a moim oczom ukazała się najpiękniejsza suknia ślubna ,jaką mogłam sobie wymarzyć. Ta ,która mi się wczoraj najbardziej podobała. A do metki przyczepiony liścik Katherine! Widziałam Twoje zdjęcia, są piękne. Mam nadzieję,że sukienka Ci się podoba. Wyglądasz w niej przepięknie. Kim.
Wstałam z podłogi wyciągając sukienkę ,przyłożyłam ją do ciała i powędrowałam do lustra. Stanęłam przed nim i obejrzałam się. Będę piękną Panną Młodą. Gdy tak przyglądałam się i podziwiałam to arcydzieło jakim była suknia. Shadow dał znów o sobie znać. Zaczął chyba w brzuchu robić fikołki. Uśmiechnęłam się i pogładziłam brzuch. Do drzwi zadzwonił dzwonek, a ja zawiesiłam suknię na przedramieniu i poszłam otworzyć wejście.
________________________________________________________________________________
I jak kochani? Podoba Wam się 48 rozdział ? <3
KOMENTUJCIE! <3
ASK KATHERINE --- > http://ask.fm/KatherineAnnGomez
NOWY TRAILER DO OPOWIADANIA --- > TRAILER <3
boż....kolejny roździał.. prosze♥ kocham to♥
OdpowiedzUsuńKocham <3 Zapraszam na: www.thisislove.bloblo.pl
OdpowiedzUsuńkocham!!! <3czekam ^^
OdpowiedzUsuńNiech ona i Jusyin bedą już razem szczęśliwi proszę !!! <333
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie i ciebie piszesz na serio swietnie, oby tak dalej
OdpowiedzUsuńAwawawawawaw ! <3 Jezuuu super rozdzial <3 Już się nie moge doczekać nowego ^^ <3
OdpowiedzUsuńOO matko ! W takim momencie przerwać ... ?!! Ejj ty ... Ale i tak Cię kocham ! :D Tylko błagam ... niech oni nie biorą tego ślubu prooszę ... !! Wtedy będzie jeszcze gorzej ... nie mówiąc o Jusie który się kompletnie załamie ... bardzo mi go żal :( tak więc prooszę błaagaam NIECH ONI NIE BIORĄ TEGO ŚLUBU !!
OdpowiedzUsuńno no, zobaczymy co będzie, mam nadzieje, ze będą znów razem :D XD / Dorota :*
OdpowiedzUsuńo matko popłakałam się trochę, proszę pisz następny jak najszybciej ;c ;*
OdpowiedzUsuńProsze cie o kolejny !! ja nie wytrzymam długo, bez tego !!
OdpowiedzUsuńboże! Ja chce żeby Kate była z JB < 333
OdpowiedzUsuńCzeka na kolejny rozdział < 333
Jezu, jak ty to robisz? Boskie <3
OdpowiedzUsuńBoże twój blog jest najlepszy na świcie <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału<33
Cudoooo.... ♥
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba i nie umiem się doczekać na następny ale chce żeby Kate i Justin byli juz razem prosze ;)Magda @ohmygoodness-JB :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział czekam na nn
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, kocham twoje opowiadanie :* czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńZa rzadko dajesz rozdziały i spada Ci popularność. Mniej komentarzy i wyświetleń :)
OdpowiedzUsuńdawaj następny bo umieram chce aby byli razem i wgl <3
OdpowiedzUsuń