Pojechałem do swojego domu, w którym czekał już na mnie Scooter z ekipą.
- Jedziemy
- Co? Gdzie?
- Spakowaliśmy Cię, będziesz teraz dwa tygodnie poza krajem
- Ale
- Nie ma ale, spakowany, ruszamy.
- Nie pożegnałem się
- Nie umierasz, wrócisz za dwa tygodnie.
- Muszę jechać?
- A kto ma zamiast Ciebie wystąpić,skoro bilety wyprzedane?
- Chodźmy - wysapałem
Wziąłem swoje torby i wyszedłem przed dom. Stałem chwilę ze swoją ekipą czekając ,aż nasz trasowy autobus przyjedzie. W końcu po dwudziestu minutach zajechał nasz autobus. Wszyscy wsiedliśmy. Udałem się od razu do swojego "pokoju" był mały, ale bynajmniej cały dla mnie. Zamknąłem za sobą drzwi i przebrałem się w luźne dresy, białą koszulkę, adidasy , założyłem czapkę . Czułem jak autobus rusza. Klasyczne szarpnięcie. Wyszedłem z pokoju i zająłem miejsce na czerwonych ,skórzanych kanapach.
Włączyłem telewizję i zrobiłem sobie kolację. Wszyscy siedzieli u siebie. Wsypałem czekoladowe płatki do czerwonej ,okrągłej miski, i zalałem je mlekiem. Włożyłem do mikrofalówki i po dwóch minutach wyjąłem gorące płatki. Usiałem przy stoliku, chwyciłem łyżeczkę w dłoń i włożyłem do miski. Nabrałem porcję i włożyłem do ust. Pogryzłem i przełknąłem. I tak kilkanaście razy,aż cała zawartość miski zniknęła.
Odstawiłem ją do zlewu. Poszedłem do okna i zobaczyłem ośnieżone ulice. Pary tulące się do siebie. Dziewczyny, przecierające śniegiem twarz swoich chłopaków. Chłopaków, ogrzewających swoje wybranki. Pijących gorącą czekoladę ludzi. Zapragnąłem być przy Kate, spędzać z nią tak czas. Siedzieć wspólnie w domu, przy filmie, pijąc gorącą czekoladę,jedząc pianki, żelki,śmiejąc się. Ulice były pokryte śniegiem, lampki w witrynach sklepowych paliły się na miliony różnych barw. Ozdobne laseczki cukrowe wisiały na choinkach. Każdy potrzebuje czasem odpoczynku. Nawet kochankowie potrzebują odpocząć ,daleko od siebie. Po tym wszystkim co przeszliśmy, ja zmienię się dla Ciebie. To jest spokojne poddanie się,pośpiechowi dnia. Kiedy żar kołysanego wiatru ,może zostać ugaszony. Zaczarowana chwila i widać to na wylot. Temu niespokojnemu wojownikowi wystarczy tylko z Tobą być. I czy czujesz miłość,tego wieczoru? Jak ułożyła się do spoczynku. To wystarczy,ani królowie,ani włóczędzy, uwierzyli... Najmocniej na świecie. To jest czas dla wszystkich. Jeśli Oni się dowiedzą,że pokrętny kalejdoskop ,wszystkim kręci.
To jest rym i przesłanie ,dla dzikich przestrzeni , kiedy serce tego zwariowanego podróżnika,zabije w tym samym czasie co Twoje. I czy czujesz miłość tego wieczoru? To jest tu gdzie my. Temu wędrowcy z szeroko otwartymi oczami wystarczy,że dotarliśmy tak daleko. Dzisiaj będzie ten dzień , w którym przypomnę Ci o przeszłości. Dotychczas powinieneś już chyba... Zrozumieć ,co musisz zrobić. Wyłączyłem telewizję i zgasiłem wszystkie światła. Autobus dalej jechał. Słyszałem od kierowców dochodzący śmiech. Dobrze się bawili, bynajmniej mieli co robić. Zgasiłem ostatnie światło, przy oknie, i wszedłem do swojego pomieszczenia. Pozbyłem się z ciepłego ciała koszulki i dresów. Czapkę odłożyłem w szafkę obok łóżka, podobnie jak buty. Usiadłem na brzegu łóżka i sięgnąłem po telefon. Znów ją zostawiłem bez pożegnania. Na całe dwa tygodnie... Odblokowałem telefon i wysłałem jej sms'a z przeprosinami i wyjaśnieniem. Odłożyłem go pod poduszkę. Zasłoniłem okno ,żeby mi nie padało światło na twarz i położyłem się na łóżku. Zakryłem się kołdrą i usnąłem.
KATHERINE
[ WŁĄCZCIE : PODKŁAD 1 ]
#1
Byłam w swojej sali od historii . Miałam dzisiaj ważny sprawdzian . Nauczycielka weszła do sali minutę przed dzwonkiem ,żeby móc nam rozdać testy na czas . Za nią wparadował do sali chłopak .
- Zdejmij okulary Bieber i zajmij miejsce - rzuciła nauczycielka
- Już już , co za spina - odrzucił od niechcenia .
- Macie równe 45 minut na napisanie sprawdzianu który wpłynie w 50 % na waszą ocene roczną .
Justin zaśmiał się i wyjął długopis rzucając plecak pod ławkę .
- Bieber tylko bez przekrętów .
-Ależ oczywiście proszę Pani . Co złego to nie ja .
Nauczycielka spojrzała na niego krzywo wręczając ostatnią kartkę uczniowi .
-Zaczynamy- dodała .
Wszyscy skupili się na swoich testach , każdy chciał wypaść jak najlepiej . Miałam tylko nadzieję ,że pójdzie mi dobrze. Spoglądałam na te wszystkie zagadnienia i wszystko mieszało mi się w głowie .
Otrząsnęłam się po 5 minutach spoglądając dokładnie od początku na kartkę . Zaczęłam powoli odpowiadać na pytania , widząc jak co chwila głowa Justina pochyla się nad moją kartką .
- Bieber ,co ja Ci mówiłam ?
- Już nie będe .
- Jeszcze raz i do wychowawcy .
#2
Weszłam do sali historycznej .
Gdzie zjawił się również 5 minut później Justin, jego dziewczyna a za nimi nauczycielka .
- Bieber , pierwszy raz na czas - powiedział z ironią w głosie .
- Niech Pani zaczyna lekcję , nie czas na drwiny
- Czyżbyś pierwszy raz się odniósł do mnie z szacunkiem ?
Justin zamilknął i odwrócił się w stronę swojej partnerki . Nawet nie śmiałam spojrzeć na nich przez całą lekcje w obawie ,że znowu sobie coś ubzdura i nie będe mogła oddychać .
#3
Po drodze zaczepił mnie Justin . To była osoba którą chciałam najmniej widzieć .
- Hej , unikasz mnie ? -zapytał zdziwiony .
- Hej - powiedziałam ściszonym głosem - Nie,ależ skąd .
- Wczoraj uciekłaś widząc mnie idącego z naprzeciwka .
- Mocny argument - zaśmiałam się cicho
- Więc ,co jest na rzeczy ?
- Nic , wybacz muszę iść .
Zamknęłam szafkę widząc jak jego dziewczyna zbliża się do nas ze swoją świtą . Podszedł do niej i przywitał się . Na co Ona rzekła :
- Skarbie co robiłeś z tą małą zdzirą - powiedziała zgłośnionym tonem . Tak ,żeby wszyscy usłyszeli
Odwróciłam się w ich stronę .
- Tak o Tobie mówie - skierowała dłonią w moją strone - Widziałam co robiłaś wczoraj .
- Ta , niby co widziałaś ?
- Jak robiłaś loda wczoraj swojemu chłopakowi - dodała drwiąc.
- Słucham?! Nic takiego nie miało miejsca .
Zaśmiała się .
- Wstyd Ci ?
- Nie, nic takiego nie było .
- Widziałam maleńka, teraz wszyscy wiedzą ,że jesteś szmatą .
Podeszła do mnie i szepnęła na ucho .
- Mówiłam ,żebyś się do niego nie zbliżała .
Po czym klepnęła mnie w pośladek . Zdziwiłam się i uciekłam stamtąd .
- Czemu to zrobiłaś ? - zapytał Justin
Ruszył w moją stronę
- Leć do tej zdziry , proszę bardzo . Ja się i tak nigdzie nie wybieram .
Machnął ręką i pobiegł za mną .
- Kate czekaj ! Kate .!
- Daj mi spokój .
- Czekaj ! - krzyknął .
- Czego chcesz ?
- Nie chciałem ,żeby Ona to mówiła ,starałem się ją powstrzymać ,ale gdy się czegoś uprze nie ma bata,żeby tego nie zrobiła . Przepraszam za nią .
- W dupie mam Twoje przeprosiny . Teraz Ona zniszczy mi życie , przez Ciebie.
Z moich oczu wydobyła się słona substancja . Uniósł moją brodę . Spojrzałam prosto w jego czekoladowo piwne oczy .
- Mała ...
- Hej , unikasz mnie ? -zapytał zdziwiony .
- Hej - powiedziałam ściszonym głosem - Nie,ależ skąd .
- Wczoraj uciekłaś widząc mnie idącego z naprzeciwka .
- Mocny argument - zaśmiałam się cicho
- Więc ,co jest na rzeczy ?
- Nic , wybacz muszę iść .
Zamknęłam szafkę widząc jak jego dziewczyna zbliża się do nas ze swoją świtą . Podszedł do niej i przywitał się . Na co Ona rzekła :
- Skarbie co robiłeś z tą małą zdzirą - powiedziała zgłośnionym tonem . Tak ,żeby wszyscy usłyszeli
Odwróciłam się w ich stronę .
- Tak o Tobie mówie - skierowała dłonią w moją strone - Widziałam co robiłaś wczoraj .
- Ta , niby co widziałaś ?
- Jak robiłaś loda wczoraj swojemu chłopakowi - dodała drwiąc.
- Słucham?! Nic takiego nie miało miejsca .
Zaśmiała się .
- Wstyd Ci ?
- Nie, nic takiego nie było .
- Widziałam maleńka, teraz wszyscy wiedzą ,że jesteś szmatą .
Podeszła do mnie i szepnęła na ucho .
- Mówiłam ,żebyś się do niego nie zbliżała .
Po czym klepnęła mnie w pośladek . Zdziwiłam się i uciekłam stamtąd .
- Czemu to zrobiłaś ? - zapytał Justin
Ruszył w moją stronę
- Leć do tej zdziry , proszę bardzo . Ja się i tak nigdzie nie wybieram .
Machnął ręką i pobiegł za mną .
- Kate czekaj ! Kate .!
- Daj mi spokój .
- Czekaj ! - krzyknął .
- Czego chcesz ?
- Nie chciałem ,żeby Ona to mówiła ,starałem się ją powstrzymać ,ale gdy się czegoś uprze nie ma bata,żeby tego nie zrobiła . Przepraszam za nią .
- W dupie mam Twoje przeprosiny . Teraz Ona zniszczy mi życie , przez Ciebie.
Z moich oczu wydobyła się słona substancja . Uniósł moją brodę . Spojrzałam prosto w jego czekoladowo piwne oczy .
- Mała ...
#4
Stałam tam bez ruchu patrząc w jego oczy . Ale po chwili na szczęście otrząsnęłam się . Telefon zadzwonił , na wyświetlaczu Jake . Justin zapytał namiętnym głosem :
- Twój chłopak ?
- Owszem .
Odwróciłam się od niego i odebrałam telefon
- Tak kochanie ?
- Będę za 5 minut pod Twoją szkołą .
- Dobrze , czekam .
Po czym Jake się rozłączył .
- Muszę iść Justin .
- Do niego ? - spuścił głowę na dół
- O co Ci chodzi ?
- O nic - zaśmiał się i spojrzał na mnie
- Powodzenia z Nadin , licze ,że przeżyjesz . Możemy zostać przyjaciółmi .
- Chętnie - uśmiechnął się i podał dłoń
- To narazie - również podałam dłoń .
Odeszłam od niego . Mam nadzieję ,że wszystko co robił nie zmierzało ku romansowi.
Na szczęście powiedziałam mu na czym stoimy i ,że nie ma co robić sobie nadziei .
#5
Po drodze do niego spotkałam Justina
- Hej! - powiedział uradowany
- Hej hej . Wybacz nie mam za dużo czasu .
- Ślicznie wyglądasz - dodał
- Dziękuje
#6
Spojrzałam przez dziurke w drzwiach okazało się ,że to Justin . Otworzyłam więc drzwi i wpuściłam go.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam :
- Do taty ? Znaczy do szefa ?
- Tak , w sumie tak . Mam da niego te diamenty .
- Jakie diamenty ? Niedawno mu przyniosłam jedne .
- Długa historia . Poza tym nie wiem czy mogę Ci to powiedzieć .
- No wiesz co - machnęłam dłonią niechętnie - Też jestem w to zamieszana
Na chwilę zapadła cisza . Niezręczna cisza .
- Ładnie wyglądasz - przeszedł na nowy temat z uśmiechem
- Dziękuję właśnie wychodzę . Mógłbyś mnie przepuścić ?
Przeszłam koło jego ramienia , chcąc chwycić za klamkę .
- Gdzie , jeśli można wiedzieć .
- Nie można - zaśmiałam się i wystawiłam język
Po czym Justin mnie w niego lekko ugryzł .
- Nie za dużo sobie pozwalasz ? - zapytałam .
- Nie . Wiem,że tego chciałaś - zaśmiał się
Uśmiechnęłam się przewracając oczami zabawnie .
- A nie ?
- Może może - zaśmiałam się
- Na dworze nie jest tak ciepło na taki strój . Nie możesz w nim wyjść .
- Byłam w ogrodzie i jest ciepło .
- Zdaj się na mnie będzie padać .
- Ehem , to pójdę się przebrać pogodynko .
- Okej , pójść w ogóle z Tobą na te zakupy ? Będę ochroniarzem .
- Nie trzeba. Chociaż w sumie możesz, nie będziesz ochroniarzem, będziesz mi nosił siatki .
- Hahahahahah oczywiście . Nie licz na to mała .
- Jeszcze zobaczymy - uśmiechnęłam się łobuzersko
- Nie , nawet jeśli się tak uśmiechać
- Poniesiesz ! Albo rozwalę Ci łeb - przyłożyłam mu do głowy palce złożone jakbym trzymała broń
Obydwoje równo zaczęliśmy się śmiać .
Uśmiechnęłam się i zaczęłam :
- Do taty ? Znaczy do szefa ?
- Tak , w sumie tak . Mam da niego te diamenty .
- Jakie diamenty ? Niedawno mu przyniosłam jedne .
- Długa historia . Poza tym nie wiem czy mogę Ci to powiedzieć .
- No wiesz co - machnęłam dłonią niechętnie - Też jestem w to zamieszana
Na chwilę zapadła cisza . Niezręczna cisza .
- Ładnie wyglądasz - przeszedł na nowy temat z uśmiechem
- Dziękuję właśnie wychodzę . Mógłbyś mnie przepuścić ?
Przeszłam koło jego ramienia , chcąc chwycić za klamkę .
- Gdzie , jeśli można wiedzieć .
- Nie można - zaśmiałam się i wystawiłam język
Po czym Justin mnie w niego lekko ugryzł .
- Nie za dużo sobie pozwalasz ? - zapytałam .
- Nie . Wiem,że tego chciałaś - zaśmiał się
Uśmiechnęłam się przewracając oczami zabawnie .
- A nie ?
- Może może - zaśmiałam się
- Na dworze nie jest tak ciepło na taki strój . Nie możesz w nim wyjść .
- Byłam w ogrodzie i jest ciepło .
- Zdaj się na mnie będzie padać .
- Ehem , to pójdę się przebrać pogodynko .
- Okej , pójść w ogóle z Tobą na te zakupy ? Będę ochroniarzem .
- Nie trzeba. Chociaż w sumie możesz, nie będziesz ochroniarzem, będziesz mi nosił siatki .
- Hahahahahah oczywiście . Nie licz na to mała .
- Jeszcze zobaczymy - uśmiechnęłam się łobuzersko
- Nie , nawet jeśli się tak uśmiechać
- Poniesiesz ! Albo rozwalę Ci łeb - przyłożyłam mu do głowy palce złożone jakbym trzymała broń
Obydwoje równo zaczęliśmy się śmiać .
#7
W końcu naszedł dzień pogrzebu od rana byłam rozkojarzona . Justin przyszedł godzinę przed pogrzebem.
Pocieszał mnie. Między nami rodziło się dziwne napięcie. Nie chciałam ,żeby tak wychodziło . Nie powinnam tego robić . Nie w tym dniu . Justin złapał mnie za rękę i powiedział ,że wszystko będzie dobrze . Po czym pocałował mnie w usta . Nie wiedziałam czy powinnam ale odwzajemniłam jego pocałunek .
W moim brzuchu zrodziły się motylki czułam się winna . Ale to było silniejsze ode mnie, po pocałunku pierwszy raz od trzech dni uśmiechnęłam się . Odwróciłam się i uciekłam na dół po swoją torebkę . Mam nadzieję,że to był jednorazowy pocałunek . Wyszliśmy obydwoje przed dom . Złapałam mocno Jusa za ręke ,żeby nie zemdleć , po 30 minutach byliśmy w kapliczce . Weszłam do niej sama, Justin usiadł z tyłu .
Pocieszał mnie. Między nami rodziło się dziwne napięcie. Nie chciałam ,żeby tak wychodziło . Nie powinnam tego robić . Nie w tym dniu . Justin złapał mnie za rękę i powiedział ,że wszystko będzie dobrze . Po czym pocałował mnie w usta . Nie wiedziałam czy powinnam ale odwzajemniłam jego pocałunek .
W moim brzuchu zrodziły się motylki czułam się winna . Ale to było silniejsze ode mnie, po pocałunku pierwszy raz od trzech dni uśmiechnęłam się . Odwróciłam się i uciekłam na dół po swoją torebkę . Mam nadzieję,że to był jednorazowy pocałunek . Wyszliśmy obydwoje przed dom . Złapałam mocno Jusa za ręke ,żeby nie zemdleć , po 30 minutach byliśmy w kapliczce . Weszłam do niej sama, Justin usiadł z tyłu .
- Dziękuję ,że byłeś .
- Zawsze - uśmiechnął się .
Wróciliśmy do domu . Usiadłam w swoim pokoju z Justinem na łóżku .
-Wiem co chcę teraz zrobić !
- Zawsze - uśmiechnął się .
Wróciliśmy do domu . Usiadłam w swoim pokoju z Justinem na łóżku .
-Wiem co chcę teraz zrobić !
Justin spojrzał na mnie wielkimi oczyma . I złapał mnie za udo .
- Więc co chcesz robić ?
- Nie to idioto . Chcę gdzieś iść .
- Gdzie ? - zapytał .
- Zobaczysz
- Więc co chcesz robić ?
- Nie to idioto . Chcę gdzieś iść .
- Gdzie ? - zapytał .
- Zobaczysz
#8
Odleciał... Tak bardzo pragnęłam ,żeby został ,żeby czuć jego bicie serca, jego dotyk na mojej zimnej skórze. Chciałam po prostu ,żeby był. Po kilkunastu godzinach zadzwonił do mnie
- I jak skarbie się czujesz?
- Najgorzej jest wieczorem, kiedy kładę się do łóżka, wkładam słuchawki w uszy i zaczyna się bit. Wtedy wszystko mi wraca. Słowa piosenki gdzieś odpływają i pojawia się Twoja twarz, przypominają mi się różne sytuacje związane z Tobą, wyobrażam sobie naszą przyszłość.. i wtedy do oczu napływają mi łzy. Serce ściska się całej siły i braknie oddechu, bo przecież nie byłam w stanie Cię przy sobie zatrzymać.
Westchnął ciężko i życzył mi dobrego snu.
#9
Justin zrozumiał ,że mam dość delikatnych zagrywek. Jedną dłoń złożył na moich plecach a drugą ścisnął moją pierś i zaczął poruszać szybko i mocno. Próbował mnie całować,lecz jęki nie pozwalały mi odwzajemnić pocałunku. Justin zajął się moją szyją podczas gdy ja jedną ręką ściskałam jego pośladek a drugą drapałam plecy. Byłam pewna ,że będzie miał rany ,ale skoro było to przyjemne to czy te rany były ważne?
Gdy poczuł ,że moja pochwa zaczyna się zwężać a ja ani na chwilę nie przestawałam jęczeć , podniósł mnie i przycisnął do stołu,który znajdował się w jego pokoju. Złapał mnie mocno za biodra i dał z siebie wszystko.
Nagle zaczęłam krzyczeć. Złapałam się za piersi i mocno je ścisnęłam. Moje plecy wygięły się w łuk a mięśnie mojej pochwy zaczęły uciskać jego penisa. Czując to Justin zaczął wbijać się we mnie jeszcze mocniej , by po chwili wypełnić mnie swoim nasieniem. Gdy tego dokonał ciężko dysząc opadł na mnie.
Trwaliśmy w tej pozycji dość długo próbując dojść do siebie,każde z kolei próbowało. Głaskałam go delikatnie po głowie a On bawił się moją drugą dłonią delikatnie. W końcu wysunął się ze mnie ,wyprostował i pomógł mi wstać. Zużytą prezerwatywę wrzucił do kosza. Ubieraliśmy się w ciszy ukradkiem posyłając sobie spojrzenia. Gdy nasunął spodenki podeszłam do niego i mocno się przytuliłam.
#10
W moim progu stał On, sam Justin Bieber. Nie potrzebne były nam słowa. Justin mocno objął mnie w talii i przyciągnął do siebie , całował z impetem moje wargi ,szyję ,ucho, obcałowywał moją twarz. Wskoczyłam na niego opierając się nogami o jego biodra. Jego dłonie zaś wodziły po moich plecach. Justin zaniósł mnie do pokoju. Bez słowa znaleźliśmy się na łóżku, całował mnie tak namiętnie,że nawet nie zdążyłam zaprotestować. Machinalnie rozwarłam usta i pozwoliłam ,żeby jego język dotarł głębiej, jego oddech przyjemnie pachniał miętową pastą do zębów oraz miętowym cukierkiem. Po chwili poczułam jego dłonie na swoich piersiach.
- A co z Carly?
- Nie myśl o niej teraz - wysapał
Zamiast go odepchnąć poddałam się temu dotykowi. Szybko moje ciało zwilgotniało a sutki stały się twarde.
Justin rozpiął guziki bluzki i przez stanik mocno złapał mnie za prawą brodawkę i pociągnął. Poczułam ból połączony z rozkoszą. Musiałam przyznać,że wie czego potrzebuję kobieta. Miałam rozchylone nogi, po czym usłyszałam rozpinanie zamka błyskawicznego, zostałam pozbawiona spodni. I wszelkich wątpliwości również. Justin ściągnął moje majtki, kiedy znalazły się na kostkach usłyszałam jak rozpina swoje spodnie , cierpliwie czekałam,żeby poczuć jego członka w sobie. W końcu poczułam mocne pchnięcie , nogi ugięły się w rozkoszy. Było niewyobrażalnie dobrze. Justin trzymał mnie za biodra a jego penis rytmicznie niczym automat wypełniał mnie i wysuwał się za każdym razem prawie cały czas przy okazji drażniąc łechtaczkę. Wystarczyło kilkanaście sekund bym doszła do orgazmu. Fala dreszczów rozlała się po całym ciele ,aż do opuszków palców u stóp ,krzyczałam jak szalona. Moje nogi stały się tak słabe ,że prawie opuściłam je na ziemię. Ale penis Justina nie przestawał nawet na moment pchać mojej pochwy. Po chwili poczułam strumień gorącej spermy wytryskujący wewnątrz mnie i gorączkowe ,pospieszne pchnięcie penisa. Uwielbiałam męski orgazm. Jego zwierzęca dzikość i gwałtowność. Po ostatnim skurczu penisa,Justin wyciągnął go z mojej pochwy. Padł z bezsilności obok mnie i splótł nasze dłonie w jednym uścisku. Położyłam głowę na jego torsie i pocałowałam go. Leżeliśmy tak bez słowa aż obydwoje przymknęliśmy oczy i zasnęliśmy. Obudziłam się z nadzieją ,że gdy się odwrócę ujrzę Justina obok siebie. Niestety nie zastałam go już. Była 8.00 rano, a ja leżałam naga,skrępowana , zniesmaczona w łóżku, bez niego.
Zaczęłam panicznie wołać jego imię, niestety nikt się nie odezwał ani nie pojawił .
Wstałam okryta prześcieradłem i ślamazarnym krokiem podeszłam do swojego laptopa na którym wisiała żółta samoprzylepna naklejka z napisem : Wybacz, nie mogę. Nie powinniśmy .Kocham Cię.
- A co z Carly?
- Nie myśl o niej teraz - wysapał
Zamiast go odepchnąć poddałam się temu dotykowi. Szybko moje ciało zwilgotniało a sutki stały się twarde.
Justin rozpiął guziki bluzki i przez stanik mocno złapał mnie za prawą brodawkę i pociągnął. Poczułam ból połączony z rozkoszą. Musiałam przyznać,że wie czego potrzebuję kobieta. Miałam rozchylone nogi, po czym usłyszałam rozpinanie zamka błyskawicznego, zostałam pozbawiona spodni. I wszelkich wątpliwości również. Justin ściągnął moje majtki, kiedy znalazły się na kostkach usłyszałam jak rozpina swoje spodnie , cierpliwie czekałam,żeby poczuć jego członka w sobie. W końcu poczułam mocne pchnięcie , nogi ugięły się w rozkoszy. Było niewyobrażalnie dobrze. Justin trzymał mnie za biodra a jego penis rytmicznie niczym automat wypełniał mnie i wysuwał się za każdym razem prawie cały czas przy okazji drażniąc łechtaczkę. Wystarczyło kilkanaście sekund bym doszła do orgazmu. Fala dreszczów rozlała się po całym ciele ,aż do opuszków palców u stóp ,krzyczałam jak szalona. Moje nogi stały się tak słabe ,że prawie opuściłam je na ziemię. Ale penis Justina nie przestawał nawet na moment pchać mojej pochwy. Po chwili poczułam strumień gorącej spermy wytryskujący wewnątrz mnie i gorączkowe ,pospieszne pchnięcie penisa. Uwielbiałam męski orgazm. Jego zwierzęca dzikość i gwałtowność. Po ostatnim skurczu penisa,Justin wyciągnął go z mojej pochwy. Padł z bezsilności obok mnie i splótł nasze dłonie w jednym uścisku. Położyłam głowę na jego torsie i pocałowałam go. Leżeliśmy tak bez słowa aż obydwoje przymknęliśmy oczy i zasnęliśmy. Obudziłam się z nadzieją ,że gdy się odwrócę ujrzę Justina obok siebie. Niestety nie zastałam go już. Była 8.00 rano, a ja leżałam naga,skrępowana , zniesmaczona w łóżku, bez niego.
Zaczęłam panicznie wołać jego imię, niestety nikt się nie odezwał ani nie pojawił .
Wstałam okryta prześcieradłem i ślamazarnym krokiem podeszłam do swojego laptopa na którym wisiała żółta samoprzylepna naklejka z napisem : Wybacz, nie mogę. Nie powinniśmy .Kocham Cię.
Pamiętam każde nieśmiałe spojrzenie jakie wymienialiśmy. Te wspomnienia rodziły się w mojej głowie. Ja i Justin w tym momencie ,razem. Szliśmy za rękę,przez park. Śnieg opatulał nasze skronie i włosy. Justin mocno przywarł do mnie i pocałował mnie w czubek nosa. Uśmiechnęłam się czule. Zakochałam się w nim, całą sobą. Kochałam go, każdego dnia coraz bardziej. Mocniej , więcej. Nie wystarczało mi to,że spotykaliśmy się raz w dniu. Chciałabym ,żeby był ze mną każdego dnia, o każdej porze. Justin pociągnął mnie za rękę i szliśmy dalej, milczeliśmy, każde miało natłok myśli. Zamknęłam oczy a Justin objął mnie w talii. Skierowaliśmy się na plaże. Mimo chłodnej pory roku ,to wciąż było nasze ulubione miejsce. Usiedliśmy niedaleko brzegu, na skałkach. Śmialiśmy się, jedliśmy ciastka, zapijaliśmy je marchewkowo - bananowym sokiem. Patrzeliśmy jak słońce chowa się pod linią wody. Czapka ,którą miałam założoną na głowie ,zwiał mi wiatr, Justin wstał po nią i zszedł niżej. Jego noga niestety stąpnęła źle , po czym Justin upadł,uderzył głową o wystającą skałę, i upadł na lód, który znajdował się na wodzie. Zbiegłam na dół, wchodząc na lód, usłyszałam cichy brzęk, brzmiało jakby lód miał zacząć pękać. Nie przejęłam się tym, szłam dalej , kucnęłam przy ciele Justina i starałam się go obudzić. Otworzyłam mu oczy i spojrzałam w nie ,pustka, jego oczy kompletnie zbielały , moja twarz zalała się łzami. Zaczęłam krzyczeć. W okół nas była pustka, nie widziałam już nawet w oddali skał. Byłam tylko ja i Justin. Poklepałam go po twarzy, nie reagował. Lód zaczął pękać. Po chwili obydwoje znaleźliśmy się w wodzie. Moje ciało jak i jego zaczęło tracić temperaturę. Justin szedł na dno, starałam się go wyciągnąć i położyć na lód. Niestety... byłam za słaba. Moja skóra,powoli stawała się sina. Zaczęłam wraz z Justinem iść na dno. Fala pokrywała moją twarz. Poczułam chlust prosto w twarz.
Przebudziłam się. Nade mną stali rodzice, a obok nich Casie. Tata trzymał szklankę wody w dłoni.
- Kate!
- Co się stało?
- Zasłabłaś, zadzwoniliśmy do lekarza, kazał nam chlusnąć Ci wodą w twarz,żebyś ocuciła się.
- Co wcześniej się stało?
- Nie pamiętasz?
- Nic a nic. Kompletnie.
Mój telefon wibrował, wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Wiadomość od : Justin
- Kim jest Justin?
- Nie wiesz?
- Nie, skąd miałabym?
Moje ciało osunęło się z kanapy na ziemię. Poczułam ból ,nasilający się na poliku. Otworzyłam oczy zaślepiona.
- Kate. Tu Twoi rodzice - mówili powoli sylabicznie
- Wiem, głupia nie jestem. Co się stało?
- Nie pamiętasz? Znowu pustka?
- Nie pamiętam,co się stało przed chwilą. Pamiętam,że powiedzieliście mi, ach tak,że Justin to mój brat.
- Tak dokładnie - oznajmiła mama
- Jak możecie tak kłamać?
- Nie kłamiemy! Twój tata miał małe skoki w bok, zanim mnie poślubił.
- I co to ma do rzeczy?
- To ,że może być ojcem Justina.
- I dlaczego teraz mi to mówicie? Znów coś knujecie?
- Katherine ,nikt nic tu nie knuje. Nie przyjmujesz do siebie prawdy.
- Chcę badań. Moje DNA, jego i taty.
- Po co?
- Chcę mieć pewność. Mamo,ja jestem z nim w ciąży. Nie mogę być jego siostrą, mimo,że z innej matki.
- To napisz do niego ,że chcesz próbkę.
- Wiesz co to dla niego będzie? Koszmar. Istny koszmar jak się dowie. Zrobię to po swojemu.
- Jak uważasz.
Wstałam z kanapy i zaczęłam powoli iść do pokoju. Przez myśl mi nie przeszło,żeby Justin mógł być kimkolwiek z mojej rodziny. Nie ,nie ,nie! To nie może być prawdą. To chore. Tak nie powinno być. Położyłam się na łóżko i chwyciłam w dłoń telefon. Chciałam zadzwonić do Justina,podpytać go o cokolwiek. Migała mi ikonka z wiadomością. Otworzyłam więc skrzynkę odbiorczą i zajrzałam w nieodczytaną wiadomość
" Przepraszam skarbie,ale Scooter zabrał mnie w trasę. Nie złość się. Wrócę za dwa tygodnie. Kocham Cię"
Rzuciłam telefonem o poręcz łóżka i zakryłam twarz poduszkami. Wciąż nie chciałam wierzyć,w to co mówili rodzice. Głaskałam brzuch ,zastanawiając się jak to niby miałoby wyglądać. Dziecko z własnym bratem.
Przez moją głowę przeszła mi myśl... aborcja.
Każdy kolejny dzień był dla mnie udręką. Krzątałam się z kąta w kąt.
- Czym się denerwujesz? - zapytała mama
- Głupio pytasz. Dziecko, te badania, boje się
- Może to nie Twój brat? To tylko taty podejrzenia.
- A co jeśli?
- Pomyślimy ,gdy się wyjaśni wszystko.
- Łatwo mówić,co?
- No nic córeczko. Zmień pościel. Masz na niej pełno włosów Justina.
- Mamo! Jesteś genialna!
- Ale co ja zrobiłam?
Zeszłam na dół do łazienki i sięgnęłam do białej szafki pod zlewem. Wyciągnęłam apteczkę a z niej trzy ampułki. Chwyciłam również trzy pary szczypiec. Pobiegłam na górę i wyrwałam swój włos wraz z cebulką ,wsunęłam do ampułki i szczelnie zamknęłam. Patrzałam na prześcieradło szukając włosów Justina.
- Mam! - krzyknęłam - Tato!
- Co? Nie wydzieraj się ,tylko chodź jak coś chcesz.
Pobiegłam do jego pokoju z dwiema ampułkami.
- Daj mi włosy
- Co? O co Ci chodzi?
- Daj mi włosy!
- Po co?
- Do badań - jednym ruchem wyrwałam mu włos z głowy. - Dziękuje, pa.
Wybiegłam z gabinetu, i poszłam do pokoju. Założyłam ciemne jeansy, militarną kurtkę i zbiegłam na dół.
- Gdzie idziesz?
- Dowiedzieć się prawdy.
Wsiadłam do swojego samochodu i od razu z ciężką nogą na gazie ,ruszyłam do szpitala. Dojechałam do niego w tempie natychmiastowym. Dwadzieścia minut i byłam na miejscu. Przed szpitalem spotkałam kilku paparazzich. Pytali się po co idę, czy to ma związek z Justinem, i czy jesteśmy razem. Zakryłam twarz i przedarłam się do wejścia. Poszłam do informacji/recepcji . Zapytałam się czy jest mój lekarz. Powiedziała,że tak. Więcej informacji nie potrzebowałam. Pobiegłam do lekarza, wpadłam do niego niczym huragan Katrina.
- Oo Katie, co to robisz?
- Potrzebuje Pana pomocy.
- Coś z dzieckiem?
- Nie,z nim wszystko w porządku.
- Więc o co chodzi?
- Wykona Pan ekspresowe badania DNA?
- Nie sądzę, to nie do wykonania.
- Ja muszę to teraz wiedzieć! - krzyknęłam
- Uspokój się. Jesteśmy w szpitalu. A po co Ci badania?
- Muszę sprawdzić,czy ojciec mojego dziecka to nie mój brat.
- Jezu, najszybciej za trzy dni.
- Dobrze. Wyśle mi Pan je?
- Tak.
Wyszłam ze szpitala i skierowałam się na plaże. Teraz budziła ona we mnie co najwyżej strach. Bałam się ,że mój sen, moja bujna wyobraźnia.
Kolejne trzy dni były dla mnie męką Pańską. Unikałam Justina jak ognia. Nie odzywałam się,nie odpowiadałam ,nie pisałam nic. Nie dawałam znaku życia. Nie wychodziłam z pokoju, zaczytałam się. Schodziłam tylko po jedzenie, i to nie zawsze. Często przynosili mi rodzice jedzenie do pokoju. Wiedzieli ,że życie towarzyskie teraz jest mi najmniej potrzebne. Około 11 rano ,usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam sama w domu, więc niechętnie,ale musiałam zejść na dół. Ktoś ponownie zadzwonił.
- Idę ,idę. - krzyknęłam
Otworzyłam drzwi,a moim oczom ukazał się Pan w niebieskim ubranku z kopertą w dłoni.
- Katherine Gomez ?
- Tak,to ja.
- Pani wyniki, proszę pokwitować.
Podpisałam się na jego tablecie i zamknęłam drzwi ,życząc mu udanego dnia.
Poszłam na górę i położyłam kopertę na łóżku. Chodziłam na około łóżka zastanawiając się jakie są wyniki i czy powinnam sama otwierać. Zdążyłam wziąć,prysznic,umalować się,aż w końcu zdecydowałam się,że otworzę. Wyszłam w ręczniku i turbanie do pokoju, usiadłam na łóżku. Chwyciłam dużą kopertę i wyjęłam z niej wyniki. Przewijałam każdą stronę,aż do momentu w którym zobaczyłam wynik....
JUSTIN
Kate w ogóle nie reagowała na moje telefony, sms'y, nie dawała znaku życia. Zacząłem się martwić. Wrzuciłem się w wir pracy, żeby zapomnieć o tym. I udawało mi się to,aż po tygodniu dostałem sms'a z zapytaniem.
W jakim mieście jesteś?
To była Katherine, w końcu dała znać, fakt,że to tylko pytanie ,ale bynajmniej coś.
W Paryżu.
Nie dostałem już tego dnia żadnej odpowiedzi. Złapałem się za głowę i ubrałem się do końca. Schowałem telefon w kieszeń i wyszedłem ze swojego pokoju.
- Idziemy młody. - Powiedział Scooter
- Tak ,już.
Wyszliśmy z autobusu. A moim oczom ukazały się same nastolatki, moje fanki. Uśmiechnąłem się ,na co zaczęły krzyczeć moje imię, piszczały. Było gwarno. Zdecydowanie za bardzo jak na moje uszy. Weszliśmy do hotelu ,w którym dzisiaj miała odbyć się konferencja. Przebrnęliśmy przez tłum. Weszliśmy na wielką salę,gdzie uszykowane już były miejsca dla mnie i ekipy. Chwyciłem butelkę wody i zająłem swoje miejsce. Prezentowałem się godnie i dumnie. A przede mną stała tabliczka z moim imieniem i nazwiskiem.
Porozmawiałem chwilę ze Scooterem ,jak mam odpowiadać, a czego unikać. Zrozumieliśmy się bez większych przeszkód.
- Możemy zaczynać - oznajmił Scooter
Na sali zrobił się hałas, każdy z reporterów chciał dojść do słowa. Scooter przebierał między najbardziej znanymi stacjami. Wybrał czarnoskórą kobietę w czarnej sukience, która prezentowała NBC.
- Więc, Panie Bieber, jakie ma Pan plany na przyszły rok?
- Kontynuowanie trasy koncertowej, nagranie nowej płyty, wydanie książki, wyprodukowanie kilku teledysków,i myślę,że możemy już poważnie podejść do projektu mojego filmu.
- Więc 2014 rok będzie bardzo zapracowany?
- Zdecydowanie
- Jak Pan znajdzie czas na umawianie się ze swoją dziewczyną, modelką Katherine Gomez?
- Czas dla przyjaciół zawsze się znajdzie. Oczywiście nie tyle co zawsze,ale kilka wolnych chwil z przyjaciółką można spędzić.
- Więc nie potwierdza Pan,że jesteście parą?
- Ale i nie zaprzeczam - zaśmiałem się
Kobieta usiadła na swoje miejsce. Następnie powstał mężczyzna z krajowej stacji
- Jak będzie się nazywała następna płyta?
- Breathe
- Dlaczego tak?
- Jak wyjdzie, dowie się Pan po tytułach piosenek.
Tak zleciała mi cała konferencja,siedzieliśmy w tym studiu, do 20.00 , byłem zmęczony. Podziękowałem wszystkim za obecność i wyszedłem. Przed hotelem stało kilku fanów. Zrobiliśmy sobie zdjęcia i podpisywałem swoje płyty. Wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy. Mieliśmy nocować blisko studia radiowego, w którym jutro będę dawał wywiad. Napisałem na TT ,jakie mam plany na jutro. I poszedłem pod prysznic. Umyłem swoje ciało żelem pod prysznic i wychodząc spod prysznica ,owinąłem sobie w okół bioder ręcznik i wyszedłem umyć zęby.
- Justin? - krzyknął Scooter
- Co?
Wszystko w autobusie zamilkło. Trzymając ręcznik na biodrach podszedłem do swoich drzwi. Rozległo się ciche pukanie. Otworzyłem drzwi,a moje oczy skierowały się na małą brunetkę, z zapłakanymi czekoladowymi oczami.
- Katherine ,co tu robisz?
- Musimy porozmawiać.
- Wejdź.
Usiedliśmy na łóżku a Katherine zaczęła wyjaśniać wszystko. Nie mogłem uwierzyć uszom.
- I jest jeszcze coś Justin - dodała
- Co?
________________________________________________________________________________
OSTATNIO SŁABO KOMENTUJECIE.. NIE WIEM CZY CZYTACIE :C
TRAILERY DO OPOWIADANIA! <3
#1
#2
#3
#4
KTÓRY WAM SIĘ NAJBARDZIEJ PODOBA ? :)
ja pierdolee ! akhwIULRHWFUDxaKWDTGN8OQewkgW87DIU <3 Czekam na nn ! Aaaaaaaaa ! umieraam ;!
OdpowiedzUsuńO kurde daj szybko następny. :-)
OdpowiedzUsuńja cie pierdziele. Uzależniłam się od tego bloga .Szubko dawaj nn .aaaaaaaaaaa ja chce wiedzieć jakie są wyniki !!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńjak on będzie jej bratem to już więcej tego czytać nie będę bo będzie bez sensu !
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDowiesz się w następnym rozdziale.
UsuńJEJU , GENIALNE ! <3 SZYBKO NASTĘPNY ! :D
OdpowiedzUsuńOMG! <3
OdpowiedzUsuńPodoba i to bardzo *.*
CZEKAM NA NN :D
Czytamy czytamy Kochamy to ! mi sie podoba najbardziej 3 *_____* Kocham tego bloga daj szybko następny nigdy nie czytałam tak dobrego masz wielki potęcjał i prosimy cie pisz dalej i nie poddawaj się zawszte to czytamy nawet jak nie ma za wiele kom czytamy !
OdpowiedzUsuńProsze dodaj to jak najszybcieeej ♥
OdpowiedzUsuńJuzuniu.. !!
OdpowiedzUsuńNie umiem się doczekać nn.. <3.. !!!
chce następny pisz nastepny ! uzalezniłam sie od tego bloooga po prostu uzalezniłam ! ale nie on nie moze być jej bratem ! nie moze cały blog straci sens pewnie połowa osob przestanie go czytac ja jednak zostane ale pewnie nie bede tak oczekiwała na następne !mimo wszystko kocham twojego bloga
OdpowiedzUsuńCzytaj dalej, dowiesz się co będzie :)
UsuńJak będzie jej bratem to lipa będzie nie ma to sensu głupio kocham tego bloga ale potem bedzie nudy i lipny :)
OdpowiedzUsuńCzytaj dalej, dowiesz się co będzie :)
Usuńboski :DDD kocham twojego bloga uzależniona od niego .. roznosi mnie pisz następny :D <3 ale on nie moze być jej bratem wierze w cb autorko jak kolwiek masz na imie kocham tego bloga i dziękuje ci za niego z całego serca :*
OdpowiedzUsuńNatalia ;D
UsuńCzytaj dalej, dowiesz się co będzie :)
O mój Boże , o mój Boże .. jaki zajebisty rozdział <3
OdpowiedzUsuńaa oby nie był jej bratem , oby wszystko było dobrze , obyś ty pisała jeszcze 1000000 takich rozdziałów . <3
Kochaaam Cię *.* ;**
To się nazywa prawdziwy blog, super. Przynajmniej coś się tu dzieje i nie jest za słodko. Suuuper, oby tak dalej i książkę niedługo wydasz ;))
OdpowiedzUsuńświetny :) czekam na następny z niecierpliwością ; >>
OdpowiedzUsuńNo nie w takim momencie! On nie może być jej bratem nooo....
OdpowiedzUsuńProszę tylko nie to! Dodaj szybko następny!
podoba mi się,ale nie chce żeby on był bratem Kate :(
OdpowiedzUsuńto będzie koniec ich miłości ;((
czekam nn!:) pisz dalej
zajebiste,nn!:P
OdpowiedzUsuńmam nadzieje,że wyniki będą dobre :)
oooooooooooooooooooooooooooooooooo ryedcnobfgvrueboipwjohipfuerhjnfhsr nie mogę kiedy będzie nstępny bo umrę omg on nie może być jej bratem łooo kurdeee kocham cię<33
OdpowiedzUsuńSjfbskndxjsndnd jak zawsze świetny rozdział :* ale on nie może być jej bartem.... no nie może ...,
OdpowiedzUsuńfajny zwiastun,czemu ma umrzeć? nie będzie szczęśliwego zakończenia :(?
OdpowiedzUsuńodcinek super,proszę zastanów się nad tym...
przecież oni mają dziecko...
przeczytałam dzisiaj całego bloga, wow, jestem pod wrazeniem
OdpowiedzUsuńSą zajebistee te rozdziały ja codziennie czekam...aż się coś poojawi...♥,♥ !
OdpowiedzUsuńI czeekam na więceej tych rozdziałóww....;***♥♥!
Niesamowity rozdział! Nie kończ tak szybko tego opowiadania jest zajebiste, dużo osób go czyta, wymyśl coś innego niech te badania wykażą, że on nie jest jej bratem! Tworzą razem zajebistą parę!
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać, dawaj dzisiaj kolejny!!!!!
OdpowiedzUsuńBoże ale mnie to wciągnęło <3 czekam na następny i dziękuję że piszesz to opowiadanie :*
OdpowiedzUsuń/najlepsze opowiadanie. dawaj następny rozdział nie mogę sie doczekać <3
OdpowiedzUsuńmusisz dodac szybk okolejny bo nie wytrzymam.!!! Jesli on sie okaze jej bratem moje zycie straci sens ;((
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze nie są rodzeństwem ... Boskie czekam na nn informuj mnie @maja378 na twitterze:)
OdpowiedzUsuńDodasz dzisiaj kolejny? :D
OdpowiedzUsuńNie ,już dzisiaj nie zdążę .
Usuńszkoda :x
Usuń<3
OdpowiedzUsuńDziś już nie będzie,nie?:<<<
OdpowiedzUsuńtwój blog jest super ! <3 nie mogę bez niego żyć . co godzine wchodze na niego i patrze czy jest nowy. czemu dzisiaj nie dodałaś :( kocham twojego bloga !! aww. :D
OdpowiedzUsuńprosze niech oni nie będą rodzeństwem. ;p
Nie :c
OdpowiedzUsuńoooow,czemu?:C może być nawet 1 XD
OdpowiedzUsuńJesli bd rodzenstwem to ja juz nie czytam bo nie bedzie mialo to sesu ;/ *kalolcia*
OdpowiedzUsuńA ja dla odmiany powiem że będe go czytać bo jest w nim dużo emocji Kocham twój blog następny prosze
OdpowiedzUsuńGenialne kocham twojego bloga jestem od niego uzależniona <3 <3 nie piszcie jej że jak będą rodzeństwem to już tego nie czytacie bo to bez sensu przecież ona na pewno coś wymyśli i będzie ciekawie !!! + masz serio wielki talent weź z tego książkę zrób MOŻESZ TRZYMAĆ MNIE ZA SŁOWO ŻE BĘDĘ PIERWSZA STAC W KOLEJCE PO NIĄ :-D
OdpowiedzUsuńNdusisfudsjdjxnejkcnshrid :* boskie jak zawsze:* kiedy następny rozdział ?? Już nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział mam nadzieje ze on nie będzie jej bratem :-) czekam na nn :****
OdpowiedzUsuńKocham to♥ Oby on nie był jej bratem♥
OdpowiedzUsuńchcę następny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj następny?
OdpowiedzUsuń