SCM MUSIC PLAYER
czwartek, 13 czerwca 2013
Rozdział 46
KATHERINE
Rozpłakałam się i usiadłam na łóżku. Wiedziałam,że to nie koniec,ale szczerze mówiąc,nie chciałam ,żeby końcem był. Zawinęłam się w koc ,zastanawiając się nad swoim życiem ,nad przeszłością. Przecież,jestem zaręczona, szczęśliwa, mam dziecko w drodze,kochającą rodzinę,narzeczonego. Czego chcieć więcej?
Ta,a jednak, to pozory. Ludzie ,którzy są pogodni za dnia najczęściej płaczą w nocy. Gdy tylko zobaczyłam
Tima wchodzącego do swojego pokoju,wiedziałam czyja to sprawka.
- Co się stało?
- Jakiś dwóch kolesi,napadło mnie.
- A poważnie?
- Mówię prawdę,skarbie. To nic takiego.
Z moich oczu popłynęły łzy,a Tim przycisnął mnie do siebie. Czułam się wtedy jednocześnie winna, jak i smutna, ale i czułam się dumna,że był taki dzielny. Przytuliłam się do niego najmocniej jak umiałam i na jego ustach złożyłam pocałunek. Czy byliśmy sobie przeznaczeni ? Tego nikt nie wie. No na pewno nie ja. Znaczy tego dnia nie wiedziałam. Późniejsze wydarzenia uświadomią Wam ,co się w tym miesiącu działo.
Kilka dni później,gdy już wypuszczono mnie do domu,mieliśmy wieczór filmowy z Timem. Przyniósł jakąś komedię, popcorn, chipsy, pizze, colę i soki. Usiedliśmy na przeciwko telewizora. Była dokładnie 22,tak jak się umawialiśmy zawsze na tą godzinę na filmy.
Ach no i zapomniałabym. Tim zaproponował mi mieszkanie u siebie. Opowiedzieć Wam ten cudowny dzień, i tą propozycję? Było coraz cieplej ,na dworze pojawiały się pierwsze kwiaty,ptaki ponownie wracały do parków i do kraju. Człowiekowi ,aż chciało się wyjść z domu. Więc tak pierwszego dnia ciepła ,wszyscy na dwór wyszliśmy w samych sweterkach. Wyszliśmy z domu do ogrodu i pozwalaliśmy promieniom słonecznym rozświetlać i pieścić nasze twarze. Tim złapał mnie za ręce i poszliśmy do parku. Podobało mi się to,coraz więcej ciepłych i długich dni. Wyszliśmy z Timem do parku i usiedliśmy na ławce. Tim objął mnie ramieniem i zaczął mówić :
- Skarbie? - powiedział
- Tak?
- Masz plany na jutro?
- A co byś chciał?
- Bo ... - zaczął się jąkać - Ja... No... Ten...
- Mów ,kochanie.
- Jesteśmy ze sobą już dość długo, jest nam dobrze, powiedziałbym bardzo dobrze, i chciałem się zapytać
- Nie bój się skarbie.
- Zamieszkasz ze mną?
Zrobiłam zadumaną minę i po chwili zaczęłam się śmiać.
- Tak skarbie, zamieszkam.
Nasze usta złączyły się w pocałunku ,uśmiechałam się cały czas. Tim symbolicznie wyjął klucze ze swojej kieszeni i je mi wręczył. Ucałowałam go w policzek i przypięłam jego klucz do swoich.
- Widzisz jak ładnie - zaśmiał się
Tego dnia ,gdy wróciliśmy do mnie, zaczęłam się pakować. Podobało mi się to, w końcu się usamodzielnię.
Tim pomógł mi zapakować wszystko do walizek ,i kartonów ,po czym wystawił je przed pokój. Położyliśmy się spać a następnego dnia ,gdy wstaliśmy około 9.00 , zeszliśmy na dół. Firma od przeprowadzek już czekała. Wzięli wszystkie moje kartony. Tim pojechał z nimi, by otworzyć im wszystko. Pożegnałam się z nim i poszłam do łazienki. Ubrałam na siebie czerwoną koszulkę i krótkie spodenki a do tego kozaczki. Założyłam na bluzkę sweter i zeszłam zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie owsiankę z truskawkami i zjadłam ją w dziesięć minut. Pobiegłam na górę ,spakowałam ostatni karton ze zdjęciami i pamiątkami. Chwyciłam w dłoń głęboko schowane zdjęcie Justina i moje. Łza pociekła mi z oka ,przypomniały mi się wszystkie chwile spędzone z nim. Mimo,że sama przywłaszczyłam sobie klucze,nie miał nic przeciwko. Byłam w tym domu, miałam nadzieję,że Tim zaakceptuje to,że nigdy nie ścielę za sobą łóżka, że mam ubrania na jednej stercie, że nie zawsze jest idealnie z porządkiem. Że często lubię rozwalać różne rzeczy, o ziemię z nerwów. Rozczuliłam się nad tym zdjęciem,po czym schowałam je do kartonu. Otarłam łzę i zeszłam na dół. Włożyłam karton do swojego samochodu ,po czym wróciłam do domu, chwyciłam swoją torebkę i rozejrzałam się jeszcze raz. Tutaj dorastałam ,myśl przebiegła przez moją głowę. Przeszłam się dookoła salonu. Weszłam do kuchni i spojrzałam na podłogę. Tutaj ,dokładnie w tym miejscu,gdzie jest to wgniecenie,rozbiłam miskę piekąc świąteczne ciastka,gdy miałam cztery latka. Uśmiechnęłam się do siebie i przeszłam dalej. Stanęłam obok kuchennych drzwi,gdzie przechodzi się na korytarz, tutaj tata odrysowywał nasz wzrost. Na tej właśnie futrynie ,była nasza wielkość aż do 13 roku życia. Później już nie chciałyśmy z Cas ,żeby tata to robił. Tutaj w tym domu są moje wszystkie wspomnienia. Tu na kanapie ,co piątek ,z przyjaciółkami, miałam wieczór filmowy. Tutaj co roku była impreza, w ogrodzie, za zakończenie roku z wyróżnieniem. Podobało mi się to. Co lato,pływałam w tym basenie. Tutaj wszystko się działo. Od urodzenia ,aż do teraz. Z moich oczu poleciały łzy , nie chciałam "wyfruwać" z gniazda,ale wiedziałam,że muszę. Uśmiechałam się w duszy do siebie. Przejechałam dłonią po parapecie w salonie i wyszłam z niego. Stałam teraz w przedpokoju. Pierwszym i ostatnim miejscu ,które widziałam. Chwyciłam za klamkę i wyszłam z domu ,zatrzasnęłam drzwi i poszłam do swojego samochodu. Wsiadłam do niego i ostatni raz spojrzałam na dom. Zostawiłam rodzicom wiadomość, aktualnie są na wakacjach. A mnie z brzuchem wziąć nie chcieli. Więc zostałam. Wsadziłam kluczyki do stacyjki i wyjechałam z podjazdu i skierowałam się pod dom Tima. Zajęło mi to około dwudziestu minut. Tim już stał przed domem ,czekając na mnie. Wjechałam na podjazd i zaparkowałam niedaleko wejścia. Widziałam,że moje kartony już bacznie czekają na rozpakowanie. Zatrzymałam wóz,zgasiłam silnik i wysiadłam z niego. Wyciągnęłam swój karton i poszłam do domu.
- W końcu ,jesteś.
- Szybko mi poszło.
- Tak się Tobie wydaje , tylko Tobie. - dodał Tim.
Rozpakowaliśmy moje rzeczy ,po czym jak już wspomniałam,mieliśmy wieczór filmowy. Wróciłam do dawnych tradycji,haha. Usiedliśmy przed TV i włączyliśmy film. Tim przytulił mnie do siebie. Cały pierwszy film śmialiśmy się,jak nigdy, nie rozbawiło mnie nigdy nic,jak jego śmiech. Powalał mnie na ziemię,za każdym razem gdy zaczynał się śmiać. Mój telefon zaczął dzwonić, wzięłam go do ręki i nie spoglądając na ekran,odruchowo odebrałam. Pożałowałam tego,jeszcze tej nocy.
JUSTIN
Dzielnie znosiłem następne dni, spędzałem je na hazardzie, piciu, narkotykach, i rzecz jasna ,w klubie ze striptizem. Tam wszystko się zaczęło najgorszy koszmar. Nie sądziłem,że hazard może mnie tak wciągnąć. Sądziłem,że jestem na to odporny, że mi to się nie przydarzy,że mam silniejszą wolę niż tamci. Nic bardziej mylnego,każdy może paść ofiarą mani zakładów. Jedno z najstarszych źródeł rozrywki,kombi gier, które dotyczą nie tylko graczy,ale co najważniejsze pieniędzy. Dokonywana jest przez milionerów, jak i przez ich upadłości. Od czasu,pomnik gier hazardowych jest ulubionym zajęciem ludzi na całym świecie. W przypadku niektórych gier hazardowych jest najlepszym środkiem do radości, podejmowana mając na uwadze to ,że przez krótki czas można zarobić ogromne pieniądze. Jest to bardziej ekscytujące niż sobie wyobrażacie, ten dreszcz, nigdy nie wiecie co wypadnie,jaką kartę ma gracz, co obstawi, czy podniesie stawkę. Hazard jest jak maszyna, która może zmienić brudną szmatę w czysty papier. Tego wieczora ,ponownie szedłem nastawiony pozytywnie ,tak jak wczoraj,że wygram. Łudziłem się ,że za każdym razem będzie kolorowo. Niestety. Wpadłem do Kasyna z kolegami i usiedliśmy przy stoliku dla czterech osób. W końcu usłyszałem stukanie kostek. Rozbudziło to moje rządzę i chęć wygrania, wolę zwycięstwa.
Chwyciłem karty, i pierwszą kolejkę,wygrałem! Podszedł do nas jakiś koleś.
Przedstawił się i powiedział,że obserwował naszą grę i chętnie by z nami spróbował,ale nie tutaj.
Zgodziliśmy się, wybrałem swoją wygraną i poszedłem z nim i swoimi kumplami kilka metrów od kasyna.
Weszliśmy do białego budynki w którym stało około pięciu stolików do gry i kilka bilardów. Usiedliśmy do jednego z hazardowych stolików i zapoznaliśmy się z graczami. Każdy wyglądał ,tak poważnie, jakby toczyła się tu walka na śmierć i życie. Dla mnie było to po prostu dobrą zabawą, chciałem wygrywać ,ale mogłem to rzucić. Czyżby? A więc, zaczęła się gra. Kilka pierwszych rund szło mi dobrze, myślałem,że mogę ograć każdego. Ha,ha. Gdy zaczęło się sypać, oczywiście,nie chciałem wyjść na tchórza i grałem dalej. Mimo,że moja dobra passa nie była już taka dobra. Zacząłem przegrywać większe sumy,aż w końcu dostrzegłem ,że mój portfel zaczyna się zmniejszać.
- I co teraz? - powiedział Tony,jeden z gości
- Co,o co chodzi?
- Nie masz już nic, jak zagrasz dalej.
- Skołuje pieniądze,zobaczysz.
- Zadłużyłeś się, odłóż karty.
- Stul pysk,szmato.
Zrobiliśmy sobie chwilę przerwy,chwyciłem telefon. Wiedziałem do kogo muszę zadzwonić. Ta osoba nigdy by mnie nie zostawiła w potrzebie. Zawsze była przy mnie gdy tego potrzebowałem. Więc wiem,że teraz też mnie nie zostawi na pastwę losu. Wykręciłem numer i wyjaśniłem sytuację. Powiedziała ,że będzie za dziesięć minut, i jak obiecała tak była.
KATHERINE
[ włączcie : PODKŁAD 1 ]
- Yhm,yhm, dobra, daj mi dziesięć minut.
Wstałam z łóżka i poszłam na górę po kurtkę. Chwyciłam ją w dłoń i nasunęłam na siebie.
- Gdzie idziesz ? - zapytał Tim
- Muszę komuś pomóc.
- Justinowi? - zapytał cicho
- Tak, to mój przyjaciel ,nie martw się.
- Nie rozśmieszaj mnie. Widzę jak na Ciebie patrzy ,jak mówi do Ciebie,pobił mnie, i kazał Cię pilnować. On Cię kocha Katherine. Widzę to, i to boli.
- Ale ja go już nie kocham.
Pocałowałam Tima w policzek i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam we wskazane mi miejsce. Weszłam do ciemnego budynku. Byłam już lekko senna, ale znalazłam siły ,by dokopać jednemu gościowi. Nie lubię,gdy zwracają mi uwagę na brzuch. Moja sprawa. Nie muszą mnie rozliczać, kiedy i z kim to zrobiłam. Weszłam do sali gdzie stał ciemny stolik a na nim karty do gry. Zauważyłam Justina,przetrzymywanego przy nim.
- Przyniosłaś pieniądze.
- Tak, a byłabym tu gdybym ich nie miała? Pomyśl czasem.
- Połóż je na stół.
Położyłam pieniądze i chcąc odchodzić,miałam nadzieję,że Justin też odejdzie,a ten siadł z powrotem do stołu ze swoim uśmieszkiem. Odwróciłam się ,chwyciłam go za kark.
- Nie przeginaj, wychodzimy. Nie grasz już.
- Ała!
Puściłam go z uścisku ,dopiero gdy wyszliśmy z budynku.
- Kurwa, co to miało być? - dodał
- Katherine, to po pierwsze, wyrażaj się ,to po drugie.
- Wybacz. Więc jest cool?
- Nie. Nigdy nie byłeś cool, nigdy nie będziesz. Nigdy więcej tego nie rób. Nie przyjadę Ci już więcej na pomoc. Nie będę na każde Twoje zawołanie. Usuń mój numer i zapomnij ,że kiedykolwiek istniałam.
- Kate, proszę Cię.
- W porządku, to ja zmienię numer.
- Dlaczego?
- Nie chcę mieć nic wspólnego z Tobą. Uwierz mi ,żadna by tak nie zrobiła. Nikt by Ci nie uratował dupy. Zwłaszcza dziewczyna,którą zdradziłeś kilkukrotnie.
- Skarbie - dodał
- Ha,ha - roześmiałam się - I Ty jeszcze masz czelność tak powiedzieć. No ,no brawo. Nie przesadzaj Justin, nie weźmiesz mnie na swoje teksty. Wpadłeś w nałóg, kłamania i hazardu.
- Nie. Nie kłamię.
- Czy Ty w ogóle siebie słyszysz?
- Widzę świat dla Ciebie i mnie. Słyszę perfekcyjną harmonię. Tam gdzie jesteś,zamierzam być. Na zawsze,może być niewystarczające,razem to wszystko,czego dla nas potrzebuję. Kiedy leje deszcz i dookoła nie ma nikogo innego. Będę Twoim schronieniem. I będę tym,do którego możesz biec,i będę tym któremu pisane jest, kochać Cię teraz. I zawsze ,do końca naszych dni. Wiesz,że tak. Czas by powiedzieć słowa,nigdy nie byłem tak pewny, chcę spędzić z Tobą resztę życia. Jest dopasowanie do każdego serca, i jest światło dla każdej ciemności. Z Tobą to znalazłem, mój odpowiednik. Chcę spędzić z Tobą resztę życia.
W tym momencie z nieba lunął rzęsisty deszcz. Zaczął obmywać nasze ciała. Spływał po włosach i po ubraniach. Obydwoje staliśmy w tym deszczu jak zahipnotyzowani. Wiosna i deszcz. Ach no i tak my.
- Nigdy tak nie mówiłeś. Przecież powiedziałam,że Cię nie kocham.
- To dlaczego tu jesteś?
Wiele między nami tego wieczora jeszcze się wydarzyło. Wielu rzeczy z tego wieczora,nie powinno być. Ale jednak chce zachować je w swojej pamięci. Chciałam pożegnać się z Justinem pocałunkiem w polik. Więc tak zrobiłam,będąc już blisko jego twarzy,On obrócił się i nasze usta spotkały się w namiętnym tańcu. Justin wydawał się być bardzo spragniony tego pocałunku. Jego język wirował na moim podniebieniu. Wiem,nie powinnam,ale to przewyższyło nade mną. Tylko gdy była okazja, flirtowaliśmy, teraz uczucia się wylały. Justin przesunął się na moją szyję i całował ,lekko kąsał mnie po szyi,wiedziałam ,że zostanie ślad. Wiedziałam,że Tim się dowie, ale w tym momencie nie On był najważniejszy. Justin oderwał się od moich ust, a nasze czoła zetknęły się ze sobą. Justin oddychał ciężko,a ja wdychałam jego powietrze i wypuszczałam je oddając mu dech. Z jego oka wydobyła się łza,ciężka, wolno tocząca się ku ziemi.
Otarłam ją ,po czym przymknęłam oczy. Odetchnęłam ciężko,a gdy otworzyłam oczy,Justina już nie było. Zniknął. Obejrzałam się i nigdzie go nie widziałam. Żadnej poświaty, cienia ,głosy,czy kroków, nic. Kompletna cisza. Po pięciu minutach w osłupieniu usłyszałam pisk opon. Wiedziałam,że to On. Pobiegłam do swojego samochodu,żeby nie stać na deszczu. Wsiadłam do niego i odpaliłam. Włączyłam ogrzewanie,lekko susząc swoje ubrania. Odjechałam z miejsca i skierowałam się do domu. Po piętnastu minutach byłam na miejscu. Zgasiłam silnik i cicho ,zakradłam się do domu. Byłam przemoczona, miałam znaki na szyi ,wiedziałam,że źle zrobiłam. Cicho,niczym kot, weszłam do domu. Zakluczyłam drzwi od domu i odwiesiłam swoją kurtkę na wieszak. Ociekała z wody. Czułam się jak wtedy gdy musiałam skradać się przed tatą. Nie chcąc być złapaną ,zawsze się nią zostawało. Tak było i w tym przypadku. Światłem zaświecił Tim. Zmrużyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Czemu nie śpisz? - zapytałam
- Czemu tam tak długo byłaś?
- Tyle zajęło. Pytałam o coś.
- Martwiłem się. Co się tam działo? Skąd to tu? - pokazał na szyję.
Moje myśli zabłądziły teraz w stronę pocałunków Justina... Nie wiedziałam co odpowiedzieć Timowi.
_____________________________________________________________________________
I jak kochani 46 rozdział ? :)
KOMENTUJCIE! <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zajebiste :*
OdpowiedzUsuńcudo normalnie, weź dlaczego tak długo? :c XD / Dorota :*
OdpowiedzUsuńZastój twórczy :)
Usuńśweitny rozdział...a tak przy okazji to zapraszam do mojego http://klaudiafilip8.blogspot.com/ czekam na NN
OdpowiedzUsuńW końcuuu .... czekałam prawie 3 dni, aż jest 46 rozdział... :)
OdpowiedzUsuńMeega.. <3 Czekam na nn.. !!!
Boże dawaj mi więcej bo umieram bez tego
OdpowiedzUsuńSuuuper.. !!!! Kiedy następny rozdziałł..? :DD
OdpowiedzUsuńSuper. Proszę nie zwlekaj tak z dodawaniem
OdpowiedzUsuńMyślałam że się nie doczekam rozdział zajebisty nie masz ochoty napisać jakiejś książki??
OdpowiedzUsuńMam ;p kiedyś wydam to w formie książki <3
UsuńKiedy 47 ?
OdpowiedzUsuńProszę niech oni już bede razem na zawsze niej ona urodzi i bedzie szczęśliwa z Justinem . Proszę ! <33
OdpowiedzUsuńcudo kochana pisz dalej
OdpowiedzUsuńZarąbistyy <3 Kocham to opowiadanie ... Teraz suuper by było gdybyy oni byli znowu razem !! Prooszę Nie mogę tego znieść jak oni są osobno ... I jeszcze Kate wychodzi za mąż ... Ja bym to widziała tak : Justin się zmienia A jak Kate będzie brała ślub to Justin wpadnie do kościoła i do niego nie dopuści !! Porozmawia z Kate o tym że się zmienił ... Ona musi mu uwierzyć tylko ... Justin musi dać jej jakiś konkretny dowód na to ... :) Oczywiście to tylko moja wizja heh <33 Kooocham <333 :) Swagyy
OdpowiedzUsuńŚwietne! Już się nie mogę doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńJezusicku, toooooo jeest boooskie !!! Zapraszam do mnie : http://bigswaggy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńoooooooooo noo w końcu szybko kolejny oni musza byc razem !!!! + zapraszam do siebie <333333
OdpowiedzUsuńBoskie !!! Ach ten Justin... hahah :)
OdpowiedzUsuńMega <3 zajebisty i w ogóle
OdpowiedzUsuńJa czekałam na ten 46, co dziennie nawet kilka razy dziennie wchodziłam i patrzyłam czy może już dodałaś...Te kilka dni bez rozdziału to były męczarnie xD
Jak wydasz książkę to kupie :)
Super !!! kiedy nn ?
OdpowiedzUsuńZajebistee <33 Normalnie kocham to opowiadanie ... Tylko szkoda że nie są razem już ... Super by było gdyby znowu byli razem :) Bardzo bym chciała żeby było tak: Justin się zmienia . A kiedy Kate będzie brała ślub to Justin wpadnie do kościoła i wytłumaczy wszystko Kate ... Tylko żeby ona mu uwierzyła to on musi jej dać jakiś dowód na to że się zmienił i już nigdy tak nie będzie .... Oczywiście to tylko moja wizja hehehe :) Lovee Swagyy :P
OdpowiedzUsuńOMG! oni muszą być razeeem !!!! <333 CZEKAM BAAAAAAAAAAAARDZO NIECIERPLIWIE NA KOLEJNY RODZIAŁ . Znalazłam ten blog i we wczorajszą całą noc przeczytałam 40 rodziałów, a dzisiaj dokończyłam, jestem tak bardzo spragniona dalszych części że poprostu nie wytrzymam!!! Gratuuuluje talentu Mała :*
OdpowiedzUsuńOMB to najlepszy blog jaki w życiu czytałam *___* masz ogromny talent :D mam nadzieję że Justin i Katherine będą jeszcze razem :-) boski rozdział zresztą jak zawsze :D czekam na nn :***********
OdpowiedzUsuńczekam na nexta ;D super rozdział x3
OdpowiedzUsuńKocham to *,* next <3
OdpowiedzUsuńdawaj kolejny proszę. Szybciej < 3333333
OdpowiedzUsuńKIEDY NASTĘPNY?*_______________*
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :* kiedy następny??
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny czekam ? :* :*
OdpowiedzUsuńDaj 47 bo zaraz tu umrę bożeeeeeeeeeeee<3 3333333333333333333
OdpowiedzUsuńBożeeeee. Co 10 minut patrzam czy nic nie wstawiłaś !!!<3333333333333333333333333 Umieram, potrzebuje przerczytac to do konca<333333333333333333333333333333333333333333!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rodziała !??!!?!!?!??!!??!!?!?!?!? <333
OdpowiedzUsuńJustin <3 Zajebiste <3
OdpowiedzUsuń