Cały wieczór był doskonały, wróciłam około północy do domu. Nie chciałam siedzieć tam dłużej. Weszłam do swojego starego domu z Vanessą.
- Kate, jesteś zadowolona ,że będzie tylu gości?
- Dlaczego miałabym nie?
- Bo tyle ludzi, tyle prasy, taki splendor ,że szok.
- Ważne ,że są ludzie którzy muszą być. Rodzina jest. Ja pojawiam się tam tylko dla nich.
- I Justina?
- I Justina - powiedziałam twierdząco.
Vanessa umyła zęby i położyła się do łóżka. Cały czas po głowie chodziły mi jej słowa i pytania. Wzięłam do ręki telefon z nadzieją ,że Justin jeszcze nie śpi. Wybrałam jego numer i zadzwoniłam.
- Halo ,kochanie? - zapytał
- Justin czy tu wciąż chodzi o nas?
W telefonie nikt nic nie odpowiedział. Głucha cisza. Może pomyłkowo odebrał. W głowie nachodziły mnie różne myśli. Justin wciąż się nie odzywał...zastanawiałam się tylko dlaczego? Kolejne minuty mijały a w słuchawce cisza. Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na półkę. Czy to jakiś zły znak? Poszłam do łazienki i chwyciłam swoją szczoteczkę do zębów. Złapałam miętową pastę do zębów i nałożyłam na szczoteczkę. Umyłam zęby i przepłukałam usta. Wzięłam do dłoni waciki ,żeby zmyć makijaż i mleczko do demakijażu. Nalałam trochę substancji na wacik i umyłam oczy. Od razu czułam się lepiej. Wyrzuciłam zużyte waciki do śmietnika. Zgasiłam światło i wyszłam z łazienki. Chciało mi się pić, więc zeszłam na dół ,aby nalać sobie szklankę wody. Będąc już w kuchni chwyciłam butelkę z wodą i wlałam do szklanki trochę. Spojrzałam przez okno i omal nie umarłam na zawał. W oknie wyskoczył mi Justin. Krzyknęłam,ale krótko, po chwili za moimi plecami był już Justin.
- Co Ty tutaj robisz? - powiedziałam szeptem
- Stęskniłem się. Poza tym boję się ,że chcesz wycofać się ze ślubu.
- Oszalałeś?
- To skąd to pytanie : Czy tu wciąż chodzi o nas?
- Chodzi mi o to ,że mamy tak huczne wesele,że boję się,że już nie będziemy w centrum my, tylko wszyscy inni i to wszystko co nas otacza.
- Kate, tu chodzi o nas. Ja się z Tobą żenię. Więc dla mnie to się liczy. Nie interesuje mnie co się dzieje za moimi plecami. Chodzi o mnie i o Ciebie. Tak? - Justin chwycił mnie za policzki i przysunął do siebie
- Tak skarbie - odpowiedziałam a Justin musnął moje usta
Justin przywarł do mnie ciałem, jego klatka piersiowa była bardzo blisko mojego ciała, a jego dłonie lekko gładziły moje plecy. Moje dłonie zaś lekko wodziły po jego włosach. Gładziłam je i przeczesywałam.
- Obiecujesz ,że się pojawisz przed ołtarzem i zobaczę Cię w sukni?
- Obiecuję.
Justin pocałował mnie w usta namiętnie ,po czym pożegnał się i wyszedł. Byłam spokojniejsza. O wiele spokojniejsza. Poszłam na górę i zasnęłam obok Vanessy. Jak wcześniej wspomniałam wstałam około szóstej i zeszłam na dół, do kuchni ,żeby cokolwiek zjeść. Zjadłam dwa tosty i wypiłam szklankę mleka.
Do drzwi ktoś zapukał. Przełykając ostatni kęs ,wstałam i poszłam je otworzyć. W drzwiach stanęła Kim i jej ekipa, oraz Margaret z moją suknią. Ucieszyłam się ,w końcu będzie już na stale moja. Wpuściłam ich do środka.
- Włosy, makijaż, suknia - rzuciła Kim
Wzięłam prysznic i wróciłam do nich .Cała ekipa się rozstawiła i posadzili mnie na krześle.
Zabrali się za upiększanie mnie. Podobało mi się to. Czułam się niczym księżniczka. Zrobili mi makijaż, fryzurę, manicure, pedicure i w końcu mogłam założyć na siebie moją wymarzoną suknię.
W moich oczach pojawiły się łzy. A w drzwiach pojawiła się mama z moim synkiem w małym garniturze.
- Co się stało córeczko ?
- Nic mamo - powiedziałam ocierając łzę - Po prostu czuję się dobrze ,suknia mi się podoba.
- Wyglądasz przepięknie skarbie - dodała
- Dziękuję,mamo.
Shadow położyliśmy w łóżeczku w salonie. Spał spokojnie. W domu pojawiła się Ashley ,a Vanessa zeszła z góry. Je również wystylizowali. Vanessa wyglądała pięknie ,podobnie jak i Ashley.
- Gotowa? - zapytała Kim
- Zdecydowanie tak. Tym razem na milion procent.
Wyszłyśmy przed dom, stało tam już mnóstwo paparazzich. Szepnęłam mamie na ucho
- Mamusiu wyjdź z małym później, jak już nie będzie tyli gazet
- Wiem córciu
Przebrnęłyśmy przez tłum z dziewczynami i wsiadłyśmy do limuzyny.
JUSTIN
Musiałem to zrobić. Chciałem przed ślubem pobyć jeszcze z Kate jako para. Dziwne? Nie sądzę.
Ubrałem kurtkę i od razu do niej pobiegłem. Niedługo po tym stałem już przed jej oknem. Wiedziałem ,że ją wystraszę, ale bynajmniej tego dnia mi to wybaczyła. Porozmawialiśmy chwilę i wyjaśniliśmy swoje chwile zawahania. Pocałowałem ją, tak zdecydowanie ,cały wieczór mi tego brakowało. I dobrze się stało,że zadzwoniła. Spędziliśmy jakąś godzinę razem i wróciłem do siebie do domu. Moi kumple już leżeli padnięci na łóżkach. Poszedłem na górę i umyłem zęby , wciąż czułem w ustach smak whisky. Wziąłem w dłoń szczoteczkę i nałożyłem na nią pastę. Umyłem swoje zęby i poszedłem do swojej sypialni. Położyłem się na łóżko i w mgnieniu oka zasnąłem. Obudziłem się około dziewiątej. Wstałem z łóżka i poszedłem pod prysznic. Wypachniłem się i poszedłem zjeść śniadanie. Zrobiłem sobie dwa omlety. I zjadłem je w przeciągu dwudziestu minut. Poszedłem na górę i ubrałem na siebie czarną koszulę, tak jak wcześniej ustaliłem z Kate, czarne spodnie, czarne buty i czarną marynarkę. Włożyłem w lewą kieszeń na górze białą chustkę. Założyłem czarną muszkę i ułożyłem włosy. Dobijała już trzynasta. Chwilę później w moim domu pojawiła się moja mama, rodzice Kate, po czym pojawiła się sama księżniczka,moja Kate. Stanęła w progu drzwi ,a wiatr lekko zawiał ,wyglądała niczym nimfa. Podszedłem do niej i ucałowałem delikatnie w usta, nie chcąc zdzierać z jej ust błyszczyka. Zamknąłem za nią drzwi i stanęliśmy w salonie ,mieliśmy właśnie uklęknąć do błogosławieństwa ,gdy ktoś zapukał do drzwi. Zdenerwowałem się bo pomyślałem ,że to Blaze.
- Zapraszałaś kogoś Kate? - zapytałem
- W pewnym sensie ,tak - uśmiechnęła się
Spojrzałem na nią ciekawym wzrokiem. Kate wstała i poszła do drzwi. Otworzyła je. A moje serce jakby podeszło do góry ,gdy zobaczyłem swoje ojca stojącego w progu.
- Tata ? - zrobiłem krok w przód
- Justin
Widziałem,jak obydwoje jesteśmy skrępowani. Nie byliśmy pewni jak się zachować, aż w końcu zrobiłem pierwszy krok. Podszedłem do ojca i przytuliłem go. Z oczu pociekła mi łza, tak wiem,zachowałem się jak dziecko,ale musiałem dać upust emocjom.
- Jeremy - skomentowała moja mama
- Pattie, tyle lat - dodał
Moja mama tak samo jak i ja przytuliła się do niego.
- Co Ty tu robisz? - zapytała
- Katherine mnie zaprosiła. Chciała Ci Justin zrobić niespodziankę. Powiedziała ,że chcesz spotkania ,ale się boisz zapytać.
- Kate - skomentowałem - Dziękuję.
Podszedłem do niej i pocałowałem ją. Widziałem jak się stresuje ,bo nie wie jak ja zareaguje. Gdy ukończyłem swój pocałunek uśmiechnęła się.
- Nie gniewasz się? - zapytała
- Nie skarbie. Na Ciebie ,nigdy. Dziękuję Ci ,że to zrobiłaś.
- Czas na błogosławieństwo - skomentowała moja mama.
Kate i ja uklęknęliśmy na poduszkach a nasi rodzice nas pobłogosławili. Obydwoje ucałowaliśmy Shadow i stanęliśmy pod ścianą w ogrodzie specjalnie przygotowaną dla nas. Pełną zielonych liści i białych płócien
Stanęliśmy przed nią,a nasz fotograf zrobił nam pierwsze wspólne ślubne zdjęcie.
Wyszliśmy na nim idealnie. Według mnie. Na drugim także źle nie wyglądaliśmy :
Wróciliśmy do domu i poszliśmy do swoich samochodów. Wsiadłem do swojego auta i pojechałem pod kościół. Przed nim było mnóstwo ludzi. Pełno gości ,paparazzich, różnych przechodniów i gapiów.
Ochrona mnie przeprowadziła. Poszedłem do małego pomieszczenia czekając aż wszyscy z gości zajmą swoje miejsce. Usłyszałem jak wszyscy siadają. Katherine zajechała pod kościół. Mogłem już wyjść. Do kościoła weszła Vanessa ,Ashley, mama Kate i nasz synek w wózku. Kościół był przystrojony w orchidee i złote płótna. Wyglądało klasycznie ale i bogato. Ławki były przystrojone kwiatami,i złotymi kokardami. Na środku był wyłożony złoty dywan. Mama Katherine pojechała zająć miejsce koło swojego męża. Ustawiliśmy się w rządku,gęsiego. Organy zaczęły grać. Usłyszeliśmy jak wszyscy wstają z miejsc. Moi drużbowie ,mimo ,że skład niepełny, bo tym razem bez Blaze. Wyszli przede mną i zajęli miejsce obok ołtarza. Po nich wyszedłem ja. Następnie poszły druhny Panny Młodej. Gdy skończyła się melodia. W drzwiach pojawiła się Katherine. Wzrok wszystkich skupił się na niej. Wszystkie oczy skierowały się na niej i jej sukni.
W tle poleciała kolejna piosenka, grana na organach i śpiewana przez śpiewaczkę operową. Melodia ta prowadziła Katherine do ołtarza. Katie stanęła na przeciwko mnie, uśmiechnęła się. Pastor spojrzał na nas i zaczął czytać słowa Hymnu o Miłości.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje
Nigdy nie ustaje ,kochani - dodał
KATHERINE
Moje serce drżało,dłonie podobnie jak Justina pociły się. Wszystkie oczy były skierowane na nas. Pastor spojrzał na nas i rzekł
Jeśli ktoś jest przeciwny temu związkowi niech wstanie i powie bądź zamilknie na wieki.
W kościele zapanowała cisza, nikt nie wstał ,nikt się nie buntował. Uff, nie chciałabym teraz jakichkolwiek nieprzyjemności. Czułam ,że to właściwa chwila. Że to właściwy moment dla życia by stać się żoną, i w pełni matką. Mimo,że mam dopiero naście lat ,to wiem,że go kocham. Całym sercem i całą sobą.
To jest nie do zaprzeczenia,że powinniśmy być razem. To niewiarygodne gdy mówiłam,że w nim się nie zakocham.
- Przeczytajcie swoje wyznania - dodał pastor
- Raz -jesteś jak spełnione marzenie , dwa - po prostu chcę być z Tobą , trzy - dziewczyno, to wyraźnie widać, że jesteś jedyną dla mnie. Jesteś uśmiechem na mojej twarzy. Jestem tutaj po to by Cię uszczęśliwiać. I ja nigdzie się nie wybieram. Złapię Cię jeśli spadniesz. Kate ,jesteś jedyną o której marzyłem ,o której śniłem, jesteś spełnieniem moich marzeń, i gdy będę już starszy, moja miłość nada będzie rosła, bo jesteś tą jedyną, do której miłość nie ustaje, wiem,wiele między nami było burz i wiele niedopowiedzianych słów. Ale chcę ,żebyś wiedziała tylko tyle,że kocham Cię.
W moich oczach pojawiła się łza, ale musiałam być dzielna i przeczytać to co sama przygotowałam.
- Justin,skarbie - zaczęłam - Moje przemówienie nie będzie tak dobre jak Twoje, bo chcę Ci tylko powiedzieć tyle - przerwałam chwilą ciszy - Kocham Cię ,za to kim jesteś,że jesteś przy mnie,że mnie wspierasz. Przeżyliśmy już tyle razem,mogłabym opowiadać o Tobie dniami,miesiącami. Mamy wspaniałego synka. Jesteś moim słońcem które na co dzień wstaje przy mnie, jesteś jak dar z niebios, mimo,że nigdy w takie rzeczy nie wierzyłam. Kocham Cię każdym dniem i każdą nocą. Trwasz przy mnie w chwilach zawahania i wątpliwości, dziękuję Ci skarbie. Nic nie sprawi ,że poczuję się tak jak przy Tobie. Zawsze ja.. zawsze Ty...
- Zawsze my - dokończył Justin
Widziałam jak w jego oczach pojawiły się lekkie łzy, otarłam je po czym się uśmiechnęłam szeroko.
Spojrzeliśmy na pastora ,który również miał łzy w oczach. Odkaszlnęłam lekko ,po czym pastor się otrząsnął i powiedział.
- Nałóżcie sobie te obrączki na znak i symbol swojej miłości.
- Czy Ty Katherine Ann Gomez,bierzesz Justina Drew Biebera za swojego męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz ,że nie opuścisz go ,aż do śmierci?
- Tak,biorę - nałożyłam obrączkę Justinowi zauważając lekką ranę
- Czy Ty Justinie Drew Bieber ,bierzesz Katherine Ann Gomez za swoją żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz ,że nie opuścisz jej aż do śmierci?
- Tak,biorę - nałożyłem obrączkę Katherine
- Możesz pocałować Pannę Młodą
Justin przyległ do mnie lekko i musnął mnie w usta. Wszyscy zebrani w kościele zaczęli nam klaskać. Widziałam jak Shadow przebudził się i zaczął oglądać się i to co dzieje się w okół niego. Razem z Justinem wyszliśmy przed kościół. Wciąż trzymając się za ręce. Przy wyjściu Justin mocniej ścisnął moją dłoń,jakby dawał mi sygnał.
- Justin, to boli. Nie rób, będę miała siniaki.
- Wybacz, to odruchowo.
- Wyjaśnij mi tylko skąd ta rana na Twojej dłoni? Dwa dni temu jej nie było.
- Kate, później.
Cicho westchnęłam i zeszłam ze schodów z Justinem.
JUSTIN
Wszyscy nam gratulowali i składali życzenia. Impreza odbywała się w hotelowym ogrodzie ,pod namiotem. Tak obydwoje z Kate zdecydowaliśmy i tak niech pozostanie. Gdy ścisnąłem mocniej dłoń Kate, zobaczyłem jak Blaze przechodzi przy naszym kościele. Wciąż miałem ochotę mu rozwalić czaszkę... Ale tym razem musiałem się opanować. Czyżby?
________________________________________________________________________________
I jak Wam podoba się 64 rozdział ? <3
awww <3 świetny
OdpowiedzUsuńOjjjjj.....ryczałam razem z nimi ;) świetneeeee. Mam jakieś złe przeczucia co do tego Blaze'a :/ Życzę im wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia :D
OdpowiedzUsuńKochaam <333
OdpowiedzUsuńAwwwwwww swietne, cudne, najlepsze, czekam na nastepny rozdzial :))
OdpowiedzUsuńŚwietne..wstawiaj więcej zdjęć to jest super
OdpowiedzUsuńSuper!!!!! Aż się popłakałam. Pisz dalej i nie przestawaj. I niech te opowiadanie skończy się dobrze. :) <3
OdpowiedzUsuńjeju jakie to romantyczne...aż sie popłakałam :') kocham ♥
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciłam z obozu harcerskiego...
OdpowiedzUsuńI przeczytałam te 7 rozdziałów.
To jest zajebiste <3 <3 <3
KOCHANE! CUDOWNI SĄ!<3
OdpowiedzUsuńCUDOWNY , PŁACZE
OdpowiedzUsuńooo rycze♥ slodkie urocze zajebiste;* boje sie ciagle o Kate. mam wrazenie jakby w kazdej chwili moglo sie jej pogorszyc ze zdroweim. czekam na nastepny rozdzial.;)
OdpowiedzUsuńWspaniały zresztą jak zwykle czekam na nn
OdpowiedzUsuńAww ! Super normalnie ślub boski <3 Nie mogę się doczekać nexta :)
OdpowiedzUsuńROMANTYCZNIE <3 !! ;))
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać nn <3
OdpowiedzUsuńBrak mi słów po prostu cudne <3
OdpowiedzUsuńPIĘKNEEEEE <3
OdpowiedzUsuńCUDOWNIE PO PROSTU!
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! kocham ich kocham Ciebie i wszystkich normalnie! CZEKAM NA 65!<3333333333333
OdpowiedzUsuńCUDOWNY, PIĘKNY, ŚWIETNY, PERFEKCYJNY.. PO PROSTU HCVIFDNHVBGSFGVERN * _ *
OdpowiedzUsuńKOCHAM, KOCHAM I JESZCZE RAZ KOCHAM . !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko w 2 dni *-*. Ommm ^____^
Zapraszam do siebie . please-do-notgo.blogspot.com
Opowiadanie z udziałem JB .
Twój blog jest świetny :p i czytam go chodź to nie moja kategoria blogów xD
OdpowiedzUsuńAle piszesz świetnie ;p Czekam na następny
Jak uśmiercisz Katherine to Cie zamorduje xD
OdpowiedzUsuńI tak się chyba stanie ;c
Usuńcudowny po prostu! czekam na następny jesteś cudowna! PROSZĘ NIE DAJ JEJ UMRZEĆ! <3
OdpowiedzUsuńcudowny ! <3
OdpowiedzUsuń