Odłamki szkła, które wbiły mi się w prawą rękę gdy odchodziłem ,dawały nieznośny ból. Przeszywał nie tylko dłoń ,ale przechodziły przez ciało. Gdy odchodziłem,widziałem jak płacze. Nigdy nie chciałem jej doprowadzić do takiego stanu. Chciałem cofnąć czas, wiedziałem,że źle postąpiłem. Ale gdybym się wtedy cofnął ,nie mógłbym tak żyć. Co chwila by coś nowego było. Najpierw muszę uporządkować życie. Sam ,sobie. Żeby potem móc z kimś być. I dzielić je. Tak bardzo nie chciałem jej skrzywdzić. Ale musiałem. Teraz to już nie odwrócenia. Mimo to przypominało mi się wszystko. Każde jej spojrzenie, przepełnione miłością, każde słowo ,które mówiła tylko do mnie. Każdy uśmiech, który sprawiał ,że w jej twarzy pojawiały się dołeczki, na samą myśl o nim ,na mojej buzi pojawia się szeroki uśmiech. A to rzadki widok, sprawiony przez samą myśl o niej. Widziałem każdą rysę na jej buzi ,gdy tak szeroko uśmiechała się. Każdą kreskę przy oku. Każdą łzę ,krystaliczną, spadającą ku ziemi. Wróciłem do domu i zaszyłem się w swoim pokoju pisząc teksty , każdy będzie miał jakiś przekaz, to wiem na pewno.
Budzi mnie brzęczenie spragnionego krwi potwora. Naiwnie wymachując nad głową obiema rękami, liczę,że uda mi się go odpędzić. Na próżno. Demon jest nieustępliwy ,niczym pirania czująca krew oraz wściekły jak osa buchająca zazdrością gdy niesiesz coś słodkiego. Po tej porcji porannej rozgrzewki nie pozostaje mi nic innego jak odprawienie rytuału adoracji najświętszego łóżka. Na klęczkach głoszę cudowność bogini umożliwiającej mi nocne eskapady i reminiscencje, równocześnie powolnym, lecz zwinnym ruchem oddalam się od terytorium działania jej mocy, która aksamitnym głosem matki przywołuje mnie obietnicą przyprószenia sennym obłokiem słodkości i ukołysania w puszystym puchu zapomnienia. Nie! Nie złamiesz mnie o Pani swymi promesami! Jestem ja Ci wiernym sługą, ale swego żywota na Twe żądanie oddać nie raczę! Nie dla mnie Twe spokojne, atłasowe podgłówki, jam przeznaczony do złych mocy ze świata zgładzenia. Wygłaszając takie deklaracje, starałem się zważać na ostre słowa, bo w głowie miałem złotą myśl poety, że „świat każdego pobodzie, kto z poduszką w niezgodzie”.Szczerze mówiąc, to moje poranne zmagania nie były takie heroiczne. Co prawda, podążając leniwym krokiem w stronę łazienki, błądziłem w ciemnościach niejednokrotnie unikając śmierci w wyniku zderzenia się z obiektem znacznie przewyższającym mnie masą i wielkością, jednakże był to efekt uboczny oślepienia wpadającymi przez okno promieniami słońca, które już nie od dzisiaj obrało mnie niewinnego na główny cel swych czysto złośliwych działań. W łazience czeka miła niespodzianka. Już w progu wita mnie niesamowity przystojniak. To niewiarygodne! Nawet po długiej nocy wyglądam zjawiskowo! Te błyszczące oczy, ponętne usta i potargane ciemne włosy sprawiają, że w naściennym lustrze odbija się postać młodego, greckiego boga. To zdecydowanie polepsza moje samopoczucie po niedawnych trudnych przeżyciach. Jeszcze tylko trochę żelu, odrobinę pasty wybielającej, sporo perfum za dwie stówki, markowe dresy, podkreślający walory T-shirt i jestem gotowy do włożenia mojej ulubionej maski cwanego twardziela. Przechodzę więc przyspieszoną transformację – głowa zamienia się w banię, twarz w paszczę, a dłonie w graby. Z małej puszeczki red bulla wysysam energię i biegnę na spotkanie z ziomkami. Zadzieram głowę do góry, promyki Heliosa oświetlają mą postać, kiedy próbują przebić się przez zgraję szarych chmur. Czuję się jak gwiazda estrady.
Czułem się zdecydowanie dziwnie idąc ulicą. Czułem,że wszyscy łypią na mnie wzrokiem i wiedzą co się wczoraj stało. Moje serce rozbiło się na milion drobnych kawałków ,gdy zobaczyłem na ulicy Kate. To zdecydowanie za wcześnie. Widziałem jej lśniące włosy, błyszczące oczy, białe zęby i szeroki uśmiech.
Dojrzała mnie wzrokiem, nie oczekiwałem tego. Uśmiechnęła się i odwróciła się dołączając do ciemnowłosego mężczyzny. Chwyciła go pod rękę i starając się opanować obroty głowy ,odeszła.
KATHERINE
Chcę Cię chwytać jak motyla, w dłonie łapać. Chcę patrzeć Ci w oczu nieprzebyte głębiny. Uderzając falą o skał brzytwy. Chcę słuchać słodkich Twych słów ,nie do mnie skierowanych. Chcę widzieć Twojego uśmiechu nadzieję ,gdy o pomoc nie prosisz. Chcę Cię szukać między myślami ,gdy masz zamiar być nieodgadnionym. Chcę iść za Tobą krętymi ścieżkami, choć uciekasz przede mną. Zgadzam się nawet w świadomości pewnej ,spijać słodką truciznę w sercu ,zrodzoną z Twych dumnych radości. Ale dobrze ,że pozwalasz. I pojęcia nie masz co robię samotnie wieczorami. A ja skromnie w modlitwie dziękuję Bogu, że jesteś. Mimo,że już mnie nie uszczęśliwiasz, liczę na to ,że uszczęśliwisz jakąś inną kobietę. Która będzie czuła się jak ja. Jak Twoja księżniczka ,dla której księżyc ku Ziemi przyciągniesz.
Dla Ciebie ubierałam sukienkę, utkaną z moich marzeń,przeszytą nadziei nicią. Ciemne włosów loki. Czego nie robiłam,by nie poddawały się wiatru powiewom. Myślałam i gwiazdach by istniał ich blask zaistniał w mych oczach. Wierzyłam,że zauważysz. Na szyi zawiesiłam srebrne serce być patrząc na nie poczuł w ukłucie. Zlękłam się chłodem ,żeby policzki różem obsypać. Przejrzałam w świadomość słowa ,wybrałam te Ci godne, by mieć pewność ,że wysłuchasz uważnie. Otuliłam się zapachem szczęścia delikatnego ,tak jak lubisz. Jednego tylko szczegółu nie zauważyłeś... Że przyszłam.
Patrząc z perspektywy czasu cieszę się ,że zażyłam tylko jedną tabletkę, wzięcie większej ilości mogło sprawić ,że zginę. Gdy trzymałam buteleczkę w dłoni ,mój telefon zadzwonił. Był to oczywiście Tim. Ech,czego ja się spodziewałam. Że będzie to Justin, który powie,że popełnił największy błąd swojego życia i przeprosi? Ha,ha ,chyba sama już nie wierzyłam w te bajki. Tim chciał się jutro spotkać i wyjaśnić wszystko. Domyślam się ,że chodziło o moją ucieczkę. Jest jeszcze jedna rzecz ,o której Wam nie powiedziałam... Tego wieczora ,co był u mnie Tim. Nie mam na myśli ,że do czegoś doszło. Po prostu poczułam iskry między nami. Tyle,że wiedziałam ,że mam Justina i umiałam się opanować. Schyliłam się do swojego podręcznika i podnosząc wzrok na swojej linii ust ujrzałam Tima. Patrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami ,które zmieniały kolory. Rozchyliłam lekko usta i przybliżyłam się do niego ,moja dłoń spoczęła na jego kolanie. Podobnie Tim,przysunął się do mnie i spojrzał mi w oczy , był coraz bliżej. Kiedy dzielący nas centymetr od siebie, prysnął jak mydlana bańka. Odsunęłam się od niego ,wiedząc ,że nie mogę tego zrobić komuś kogo kocham. Nie mogłam wtedy skrzywdzić Justina. Teraz to co innego. Następnego dnia spotkałam się z Timem około 11 ,przed kawiarnią Starbucks. Weszliśmy do środka w niezręcznej ciszy.
Usiedliśmy przy stoliku a kelnerka od razu przyszła z kartą pełną różnorakich kaw. Wybrałam swoje ulubione Cappuccino z bitą śmietaną i karmelem, zaś Tim czarną ,mrożoną. Po odejściu kelnerki zaczęliśmy rozmawiać.
- Dlaczego uciekłaś? - zapytał cicho
- Nie uciekłam, na prawdę. Nie widziałam Cię, poza tym ,to była zbyt ciężka chwila dla mnie,żeby móc wtedy z Tobą rozmawiać - moja dłoń spoczęła na jego.
- Co się stało?
- Nie mogę Ci tego teraz powiedzieć, może kiedyś. To zdecydowanie za długa historia.
- Ech, no dobrze. A mogę Cię chociaż zaprosić gdzieś? Jako osoba mi towarzysząca?
- Pewnie, gdzie?
- Moja kuzynka wyprawia imprezę nad basenem, za kilka godzin, pójdziesz?
- Z przyjemnością.
Rozmawialiśmy jeszcze jakąś chwilę, po czym kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie. Wstaliśmy od krzeseł i skierowaliśmy się do wyjścia. Pożegnałam się z Timem uściskiem, przed czym chwilę szliśmy jeszcze pod rękę. W oddali , albo mi się przewidziało ,albo to było na prawdę, dostrzegłam zarys postaci Justina. Nie jestem pewna... Tim pocałował mnie w polik ,po czym umówiliśmy się na 17.00 pod moim domem. W którym już gościł. Odeszłam i skierowałam się do domu. Wyszykowałam się na imprezę ,pod sukienką mając strój kąpielowy. Równo jak w zegarku ,o siedemnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Zeszłam gotowa ,ubrałam szpilki i otworzyłam drzwi,a w nich Tim. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do jego czarnego samochodu,przed którym stały moje przyjaciółki, Ashley ,Vanessa i Jessica. Krzyknęłam uradowana na ich widok. Klepnęłam Tima w rękę po czym pobiegłam do dziewczyn. Przytuliłam każdą z nich mocno, po czym pocałowałam w polik.
- Co Wy tu robicie? Jak On Was ściągnął ?
- Szkolne plotki mała - uśmiechnęła się cwaniacko Van
- Dowiedziałyśmy się z kim "kręcisz" i oto jesteśmy.
- Nie mogę w to uwierzyć.
To rzeczywiście było niewiarygodne. Z nimi zawsze była najlepsza zabawa. Tego jestem pewna. Wsiadłyśmy do auta ,podobnie jak Tim, po czym wyjechaliśmy spod mojego domu. Na miejscu byliśmy jakieś czterdzieści minut później. Byliśmy w zdecydowanie cieplejszej części miasta. Moim oczom ukazała się wielka rezydencja, oczy otworzyły mi się szeroko. Wyszliśmy z samochodu ,zajmując miejsce niedaleko wejścia. Doskonale wiedzieliśmy,że później nie będzie wyjazdu, ale się specjalnie nie przejmowaliśmy. Weszliśmy na posesję ,i zostawiając ubrania w szatni ,specjalnie wydzielonej i pilnowanej,zostawiliśmy ubrania w szatni dla vip'ów jako ,że Tim był rodziną organizatorki wydarzenia. Chwyciłam zielony kubek w dłoń i nalałam sobie soku wiśniowego imitującego drink, jeśli by ktoś pytał. Nie mogłam się przecież zdradzać. Dziewczyny wlały sobie po drinku i tylko gdy włączyli muzykę, wszyscy którzy byli na imprezie ,ruszyli do tańca. Nie pozostałyśmy dłużne, również zaczęłyśmy tańczyć. Impreza trwała w najlepsze. Aż DJ uciszył ją. Z podestu na którym stał duży "namiot" wyłonił się chłopak, w okularach słonecznych ze złotym mikrofonem w dłoni. Zaczął głośno mówić do mikrofonu, można było wyczuć ,że jest już lekko wstawiony.
"Panie i panowie jeśli jeszcze nie jesteście pijani ,przygotujcie się, aby się najebać. Zróbmy to ! Haha ! Wszyscy alkoholicy gdzie jesteście ?! Jedziemy!"
Po czym zaczął piosenkę ze swoimi znajomymi :
każdy jest w stanie upojenia.
SHOTY!
Panie nas kochają, kiedy lejemy shoty, potrzebują wymówki, by ssać nasze pały . Przyszliśmy się najebać
A co z tobą? Butelki w górę! Jedziemy , runda druga
Jeśli się nie chcesz najebać - wypierdalaj z klubu.Jeśli nie pijesz shotów - wypierdalaj z klubu.
Jeśli nie przychodzisz na imprezę - wypierdalaj z klubu. Teraz moje pijaki . Podnieście ręce!
Co pijecie? Jager Bombs , Lemon Drops , Butter Nipples , Jeli-o shots, Kamikaze , 3 wise men
Jebać to! Dajcie trochę ginu!
SHOTY!
'Patron' rządzi i jestem gotowy na shoty. Kobiety przychodzą kiedy leję shoty, ich majtki uderzają o ziemię
za każdym razem, gdy leję shoty ,więc kieliszki w górę. Każdy pije shota. Jeśli czujesz się pijany unieś ręce w górę! I jeśli próbujesz się pieprzyć unieś ręce w górę!
Teraz powiedzcie "najebałem się" !
najebałem się!
Próbuję ruchać!
próbuje ruchać!
shoty! PIJEMY!
Po czym wszyscy wznieśli swoje kieliszki i chlusnęli shoty. Ja również podniosłam toast, za zdrowie
organizatorki. Nie zrobiłabym tego gdybym wiedziała od początku kim jest.
Gdy chłopak zszedł ze sceny poszedł, najwyraźniej do swojej partnerki. Podszedł do mnie Tim.
- Przestawię Ci moją kuzynkę, to jej impreza.
- No dobrze.
Złapał mnie za dłoń,po czym poprowadził do swojej rodziny. Chłopak w fioletowych spodenkach, ten sam co był na scenie ,odwrócił się w naszą stronę. Trzymał swoją dziewczynę w pasie i bawił się jej strojem kąpielowym. Uśmiechał się,był najwyraźniej zadowolony. Aczkolwiek mina mu zrzedła gdy tylko zdjęłam swoje okulary. Puścił z objęć swoją dziewczynę i podniósł swoje ,po czym założył na głowę. Moim oczom ukazał się Justin, tak mój. Znaczy mój eks. Tim zaczął pewnie
- Katherine to jest Liz, i - przerwałam mu.
- Justin,tak? Miło Cię poznać.
Justin jak nigdy nic wyciągnął swoją dłoń w moją stronę i uścisnął moją rękę. Jego dłonie jak zawsze były delikatne. Czułam,że ledwo co mogę powstrzymać łzy, więc założyłam okulary. Pociągnęłam lekko nosem, po czym Tim pogrążył się w rozmowie ze swoją kuzynką,zupełnie jakby mnie tu nie było. Liz też nie zwracała na Justina uwagi. Mimo to miałam ochotę wydrapać jej oczy za to co spowodowała. Widziałam jak patrzała na mnie z pogardą. Czego ja byłam winna?
- Więc to dla niej mnie zostawiłeś? - zaczęłam niepewnie
- Kate, to nie jest tak.
- To niby jak,Justin? Wyjaśnij mi, proszę - z mojego oka wypłynęła łza
- Kate,proszę Cię, tylko nie płacz. Nie chcę, nie umiem wtedy mówić do Ciebie.
Widziałam jak w jego oczach też zbierały się łzy po czym skierował swoje okulary na swoje oczy. Przetarł palcem mój polik. O dziwo, nie miałam mu za złe już ,że mnie zostawił. W tej chwili chciałam,żeby jego dłoń została tam na zawsze.
- Nie płacz,maleńka ,ej! Proszę. Chcę coś powiedzieć, a łzami to utrudniasz.
- Wybacz, ale ja nie umiem rozmawiać teraz inaczej. Jak mam nie płakać? Po tym co się stało.
- Katie... ja..
- Kochasz mnie? - zapytałam
________________________________________________________________________________
I jak kochani 43 rozdział? Może być ? :)
KOMENTUJCIE! TYLKO SZCZERZE PROSZĘ ! <3
Super opowiadanie *.* aż miło się czyta .
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,dopiero zaczynam , licze na mily komentarz ;)
http://youwillneverlovemelikeiloveyou.blogspot.com/
Ja chce 44 proszę szybko płaczę <3
OdpowiedzUsuńZnowu placze :(( Kolejny chcem dzisiaj prosze !! <3
OdpowiedzUsuńAaaa już chcę kolejny ryczęęęę..... dziśśś chcę 44 plisssss...
OdpowiedzUsuńWow :O fantastyczny! W cudowny sposób budujesz zdania. To jak składasz poszczególne wydarzenia jest fantastyczne :) na prawdę zazdroszczę talentu! :)
OdpowiedzUsuńMam prośbę, informuj mnie o nowych postach na Twoim blogu :) uwielbiam czytać cokolwiek na temat tak wspaniałej osoby jaką jest Juju, zwłaszcza na tak wspaniałym blogu :*
pozdrawiam, justinabathels
o boziu to jest cudne ,aż się poryczałam
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszy prezent na urodziny jaki może być <3 dzięki xD
Boskie opowiadanie placze chce nastepny 44 rozdzial plis :-* ::-*
OdpowiedzUsuńO Boże kocham kocham kocham ten blok ! Zajebisty jest <3
OdpowiedzUsuńBoskie opowiadanie placze chce nastepny 44 rozdzial :-* :-*
OdpowiedzUsuńJEJKUUU GENIALNE <3 MAM NADZIEJĘ ŻE 44 JUŻ SIĘ JUTRO POJAWIII BOŻEE DZIEWCZYNO TY TO MASZ TALENT DO PISANIA TAKICH RZECZY ; O
OdpowiedzUsuńoooooo <3 dzięki Bogu cos sie dzieje <3 czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńświetny czsekam nie cierpliwie na następny
OdpowiedzUsuńŚwietne, czytam to dopiero od jakiegoś 36 rozdziału, ale strasznie się wkręciłam, to powoduje tyle emocji, z jednej strony Kate, z drugiej Jus, no po prostu cudo, masz wielki talent, mam nadzieję że nie ominę kolejnego :)
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanie, czeka na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNo i znowu płacze :c rozdział świetny.... Jak mogłaś skończyć w takim momencie <3
OdpowiedzUsuńWiedziałam że dasz Taylor'a na Tim'a xd W I E D Z I A Ł A M . Świetny,,
OdpowiedzUsuńdawaj nn xd !!!!
ryczee zajebisty mega no nie mogę <33333333
OdpowiedzUsuńMiłości ty moja. To jest booskie, zresztą jak każdy twój rozdział ;)
OdpowiedzUsuńczy ty zawsze musisz konczyc w najwazniejszym monencie ? :c
OdpowiedzUsuńTak jest fajnie, bo trzyma w napięciu :DD //swagg
UsuńCzemu taki krotki ? :cc ale i tak zajebisty *.* dawaj kolejny <3 kc ;* @wiktoriaswierk
OdpowiedzUsuńKOCHAM TOOOOOO !!! <3
OdpowiedzUsuńSuuper opowiadanie ! Czekam na więcej !!!
OdpowiedzUsuńŚwietne.. <3
OdpowiedzUsuńKurcze jaki on jest głupi ten Jass...;/
Super *,*
OdpowiedzUsuńALE TO JEST KOMPLETNIE BEZSENSU ŻE SIĘ ROZSTALI MAM NADZIEJĘ ŻE DO CIEBIE WRÓCĄ !! NEXT <333
czy mogłabyś pisać jeszcze kiedy możemy się spodziewać następnego rozdziału?
OdpowiedzUsuńkiedy następny rodział?
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Patrycją :D Jakbyś pisała jeszcze kiedy dodasz następny byłoby o wiele lepiej :DD Z co do rozdziału: Genialny ! Cały blog jest świetny <33 Czekam na następny <33 I będę się podpisywać pod komentarzami jako //swagg :D Żebyś wiedziała kto napisał :** //swagg
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze zajebisty! :D
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny? :)
OdpowiedzUsuńja chce juz kolejny !
OdpowiedzUsuńEJ NO.......CO Z DAILY BLOGIEM? BĘDZIE DZIŚ KOLEJNY? NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ......
OdpowiedzUsuńKiedy Kolejny bo czekam i czekam...?
OdpowiedzUsuń